kosztem trudzi, Poszedł też na wędrówkę, opasany sporem Trzosem pieniędzy, żeby nie był domatorem. Tedy po całodniowym już we Włoszech chodzie Stanął w austeryjej, po nasku: w gospodzie. Postrzegszy, że gospodarz umie łowić kruki, Myśli, jako by naprzód z nim spróbował sztuki. Więc idąc spać, uchyli u suknie nadołku I trzos wyjęty wiesza nad sobą na kołku, A mało poleżawszy, w rzeczy się to strudził, Śpi twardo, żeby się go niełacno dobudził. Skacze serce w kaczmarzu do onego pasu: Przypłaci mi ten gostek, myśli sobie, wczasu. Ledwie świecę zagasi, Mazur chrapie nosem, A tymczasem co prędzej z swoim
kosztem trudzi, Poszedł też na wędrówkę, opasany sporem Trzosem pieniędzy, żeby nie był domatorem. Tedy po całodniowym już we Włoszech chodzie Stanął w austeryjej, po nasku: w gospodzie. Postrzegszy, że gospodarz umie łowić kruki, Myśli, jako by naprzód z nim spróbował sztuki. Więc idąc spać, uchyli u suknie nadołku I trzos wyjęty wiesza nad sobą na kołku, A mało poleżawszy, w rzeczy się to strudził, Śpi twardo, żeby się go niełacno dobudził. Skacze serce w kaczmarzu do onego pasu: Przypłaci mi ten gostek, myśli sobie, wczasu. Ledwie świecę zagasi, Mazur chrapie nosem, A tymczasem co prędzej z swoim
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 298
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
aże do dwudziestej; Tylko mu ta na one odpowie kontesty: „Niechaj z posłem jegomość pan chuj będzie zdrowy.” A ów też zaraz do nóg upadnie królowej; Prosi do małżeńskiego o tę dziewkę stadła. Nikt przyczyny, i sama królowa nie zgadła. 415. TREFUNEK
Nie uważając pachołek, Że mu się odpruł nadołek, A dosyć czyniąc naturze, Nasrał za futro w wilczurze. Więc nosząc gówno jak w worze, Wszelką kompaniją porze, Każdy się z miejsca umyka, Czapkę zdejmie, nos zatyka. Czuje dobrze i sam w strachu Z nieprzyjemnego zapachu, Nie zajźrawszy błazen w dziurę, Jeśli nie prześmiardł przez skórę. Sto razy się
aże do dwudziestej; Tylko mu ta na one odpowie kontesty: „Niechaj z posłem jegomość pan chuj będzie zdrowy.” A ów też zaraz do nóg upadnie królowej; Prosi do małżeńskiego o tę dziewkę stadła. Nikt przyczyny, i sama królowa nie zgadła. 415. TREFUNEK
Nie uważając pachołek, Że mu się odpruł nadołek, A dosyć czyniąc naturze, Nasrał za futro w wilczurze. Więc nosząc gówno jak w worze, Wszelką kompaniją porze, Każdy się z miejsca umyka, Czapkę zdejmie, nos zatyka. Czuje dobrze i sam w strachu Z nieprzyjemnego zapachu, Nie zajźrawszy błazen w dziurę, Jeśli nie prześmiardł przez skórę. Sto razy się
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 365
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, papu, tam i kaku. W tej izbie wieprze karmi, w której jada i sam; Dziesięć razy na szkucie piękniej dają flisom. Ledwo pan wstanie, lezą w łóżko psi z komina; Siekierą by nie przeciął, tak brudna pierzyna. Chustki nigdy, choć zawsze z nosa wiszą kapki: Są od tego nadołki, są szustwałem łapki. W głowę i w brodę palca, nie tylko grzebienia Nie wetkniesz: wojłokiem się spilśnią do siedzenia; Tylko trzeba wprzód, niż je na wojłok obrócić, Z gnid, ze wszy, z pluskiew dobrze cepami wymłócić. Pazury jak łopaty; rok od roku oczu Ani ręku umywa, nie zatrzyma
, papu, tam i kaku. W tej izbie wieprze karmi, w której jada i sam; Dziesięć razy na szkucie piękniej dają flisom. Ledwo pan wstanie, lezą w łóżko psi z komina; Siekierą by nie przeciął, tak brudna pierzyna. Chustki nigdy, choć zawsze z nosa wiszą kapki: Są od tego nadołki, są szustwałem łapki. W głowę i w brodę palca, nie tylko grzebienia Nie wetkniesz: wojłokiem się spilśnią do siedzenia; Tylko trzeba wprzód, niż je na wojłok obrócić, Z gnid, ze wszy, z pluskiew dobrze cepami wymłócić. Pazury jak łopaty; rok od roku oczu Ani ręku umywa, nie zatrzyma
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 75
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Niosą garniec od Żyda do stajnie gorzałki, Choć dosyć do uśpienia było na nich kwarty. Puszczono zatem z psiarnie ogary i charty: Miasto koryta, w którym jadali zwyczajnie, Do onejże myśliwiec zawabi ich stajnie. Nie trzeba do herapu trąbić było na psy, Bo nie tylko pieczonki wywlekli im z kapsy, Ale nadołki po pas, gdzie pachnęła jucha; Zanadrza gryzą, tylko nie imą się brzucha. Nie masz sług, do wieczerzy skoro jeść przyniesą. Dziwi się pani, mówiąc: „Podobno w karczmie są.” Zapomnieli obiedniej znajomości z panią, Niechże też w karczmie jedzą. Tak swąwolą ganią. Aż skoro do tłumoków
Niosą garniec od Żyda do stajnie gorzałki, Choć dosyć do uśpienia było na nich kwarty. Puszczono zatem z psiarnie ogary i charty: Miasto koryta, w którym jadali zwyczajnie, Do onejże myśliwiec zawabi ich stajnie. Nie trzeba do herapu trąbić było na psy, Bo nie tylko pieczonki wywlekli im z kapsy, Ale nadołki po pas, gdzie pachnęła jucha; Zanadrza gryzą, tylko nie imą się brzucha. Nie masz sług, do wieczerzy skoro jeść przyniesą. Dziwi się pani, mówiąc: „Podobno w karczmie są.” Zapomnieli obiedniej znajomości z panią, Niechże też w karczmie jedzą. Tak swąwolą ganią. Aż skoro do tłumoków
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 131
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
taką rozwieść, lepiej od niej zliszyć, Nową podeszwę całej do cholewy przyszyć. Trudno dymu zataić, gdy z komina kurzy: Wżdy się na wierzch, skoro dom napełni, wynurzy; Niech dusi, niech kto swoję niesławę pokrywa, Nie ostoi się w domu, na świat się dobywa. Trudno przykryć bawołu od suknie nadołkiem. Kiedy kto z żoną nie chce, rozstać się z pachołkiem. Aleć pomoże katu psów niesytej suce! Najciężej robakowi raz zalęgnąć w sztuce. 306. KRÓTKIE ZŁE — WIECZNYM DOBREM NA TOŻ CZWARTY RAZ
Dla brudu i robactwa abo ciało płuczą, Abo co tydzień w białe koszule obłóczą; O duszę, choć ją
taką rozwieść, lepiej od niej zliszyć, Nową podeszwę całej do cholewy przyszyć. Trudno dymu zataić, gdy z komina kurzy: Wżdy się na wierzch, skoro dom napełni, wynurzy; Niech dusi, niech kto swoję niesławę pokrywa, Nie ostoi się w domu, na świat się dobywa. Trudno przykryć bawołu od suknie nadołkiem. Kiedy kto z żoną nie chce, rozstać się z pachołkiem. Aleć pomoże katu psów niesytej suce! Najciężej robakowi raz zalęgnąć w sztuce. 306. KRÓTKIE ZŁE — WIECZNYM DOBREM NA TOŻ CZWARTY RAZ
Dla brudu i robactwa abo ciało płuczą, Abo co tydzień w białe koszule obłóczą; O duszę, choć ją
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 177
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, usławszy plac trupem, Część armaty Kozakom zostawiwszy łupem, Dawszy miejsce u siebie staremu przysłowiu, Uciekli i nogami poradzlii zdrowiu, Jadą na nich Kozacy i nic nie opożdżą, Skoro im odbieżaną armatę zagwożdżą, Bo jej unieść nie mogli, ani było czasu Bawić się i słońce też spadało z kompasu. A Turcy swój nadołek wziąwszy w zęby długi, Rzadko który w zawoju, rozpuścili fugi. Konne szyki mijają i prosto pod działa Do obozu haramża ona uciekała. Teraz był czas pomścić się porażki tak brzydkiej Na Kozakach i swoje wesprzeć niedobitki Takim wojskiem niezmiernym, na które w pół pola Wypinała zatyłki kozacka swawola. Kilka padło tysięcy Turków, że
, usławszy plac trupem, Część armaty Kozakom zostawiwszy łupem, Dawszy miejsce u siebie staremu przysłowiu, Uciekli i nogami poradzlii zdrowiu, Jadą na nich Kozacy i nic nie opożdżą, Skoro im odbieżaną armatę zagwożdżą, Bo jej unieść nie mogli, ani było czasu Bawić się i słońce też spadało z kompasu. A Turcy swój nadołek wziąwszy w zęby długi, Rzadko który w zawoju, rozpuścili fugi. Konne szyki mijają i prosto pod działa Do obozu haramża ona uciekała. Teraz był czas pomścić się porażki tak brzydkiéj Na Kozakach i swoje wesprzeć niedobitki Takim wojskiem niezmiernym, na które w pół pola Wypinała zatyłki kozacka swawola. Kilka padło tysięcy Turków, że
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 155
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
. Polewkę z niego czyni, kruszy w nią chleb biały, Boby zgoła twardszemu zęby nie zdołały; Gdyż podczas srebrne w drocie za własne stawiają, A tak młodość za starość psia sztuką zmyślają. A choć im starość nie da kłusem iść leniwa, To się w rzeczy z powagi na stąpią zdobywa. Nogi długim nadołkiem nieznacznie okryje, Brwi, czoło kształtnie trefi, a ogonem myje. Śmiech wdzięczny, jako kiedy wągle pokropione, Światłość pochmurną daje bardziej zawątlone. Oczy jasne i bystre właśnie jak u kozy, Kiedy ich po zabiciu dobrze nie zamruży. A głosek, kiedy gada, prawie puchaczowy, Łeb kosij ozdobiony jak u Jeśnej sowy
. Polewkę z niego czyni, kruszy w nię chleb biały, Boby zgoła twardszemu zęby nie zdołały; Gdyż podczas srebrne w drocie za własne stawiają, A tak młodość za starość psia sztuką zmyślają. A choć im starość nie da kłusem iść leniwa, To się w rzeczy z powagi na stąpią zdobywa. Nogi długim nadołkiem nieznacznie okryje, Brwi, czoło kształtnie trefi, a ogonem myje. Śmiech wdzięczny, jako kiedy wągle pokropione, Światłość pochmurną daje bardziej zawątlone. Oczy jasne i bystre właśnie jak u kozy, Kiedy ich po zabiciu dobrze nie zamruży. A głosek, kiedy gada, prawie puchaczowy, Łeb kosij ozdobiony jak u Ieśnej sowy
Skrót tekstu: WierszForBad
Strona: 170
Tytuł:
Wiersz o fortelach i obyczajach białogłowskich
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
, czarny, zły, kitajka różowa z becika, stara. Płótna włóczką wyszywanego na taboreciki kawałków 2. Bruslak zły, flanelą podszyty, fartuch biały, muślinowy. Obrusów 3, prześcieradło muślinowe jedno, drugie kolińskie. Serwet 9, pawilon biały, poszewek z poduszek - muślinowy – 7. Gotowalnia kolińska z koronką, nadołek lniany, 2 kawałki płótna lnianego w łokci kilka. Poszewek 3 kolińskich, kwinetu kawałków kilka starego. Sukna kawałków 2 nowego, zielonego i granatowego. Żałoba z głowy, kołpaczek soboli z aksamitnem wierzchem, białogłowski, z kompanką srebrną, rękawiczki białe, drugie szare, psie. Czółko aksamitne, czapeczki sypialne 2 stare,
, czarny, zły, kitajka różowa z becika, stara. Płótna włóczką wyszywanego na taboreciki kawałków 2. Bruslak zły, flanelą podszyty, fartuch biały, muślinowy. Obrusów 3, prześcieradło muślinowe jedno, drugie kolińskie. Serwet 9, pawilon biały, poszewek z poduszek - muślinowy – 7. Gotowalnia kolińska z koronką, nadołek lniany, 2 kawałki płótna lnianego w łokci kilka. Poszewek 3 kolińskich, kwinetu kawałków kilka starego. Sukna kawałków 2 nowego, zielonego i granatowego. Żałoba z głowy, kołpaczek soboli z aksamitnem wierzchem, białogłowski, z kompanką srebrną, rękawiczki białe, drugie szare, psie. Czółko aksamitne, czapeczki sypialne 2 stare,
Skrót tekstu: InwKal_II
Strona: 84
Tytuł:
Inwentarze dóbr szlacheckich powiatu kaliskiego, t. 2
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1751 a 1775
Data wydania (nie wcześniej niż):
1751
Data wydania (nie później niż):
1775
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Władysław Rusiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1959