, kędy Na nim wyryte imię moje wszędy; I każdy czytać dostatecznie może, Gdzie OEnonę twą wyrznęły noże. Zgoła wiele pni, buki, albo sośnie Mają, to z nimi imię moje rośnie; Rośćcie do swego aże wierzchowiska, I moje z czasem sprawdzicie nazwiska. A jeśli sobie przypomnę powoli, O onej kiedyś nadrzecznej topoli, Na niej, a w tym się nie omylę, Wyrznąłeś nożem imię moje w drewnie. Pądź swoje lata, co stoisz nad brzegiem Kochane drzewo, nieśmiertelnym biegiem, W którego, pomnię, chropowatej skórze, Ten, dla pamiątki, Parys wiersz wyporze. Kiedy będzie mógł, bez swej OEnony, Dłużej
, kędy Ná nim wyryte imię moie wszędy; Y káżdy czytáć dostátecznie może, Gdźie OEnonę twą wyrznęły noże. Zgołá wiele pńi, buki, álbo sośnie Máią, to z nimi imię moie rośnie; Rośććie do swego áże wierzchowiská, Y moie z czásem sprawdźićie názwiska. A ieśli sobie przypomnę powoli, O oney kiedyś nadrzeczney topoli, Ná niey, á w tym się nie omylę, Wyrznąłeś nożem imię moie w drewnie. Pądź swoie látá, co stoisz nád brzegiem Kochane drzewo, nieśmiertelnym biegiem, W ktorego, pomnię, chropowátey skorze, Ten, dla pamiątki, Párys wiersz wyporze. Kiedy będźie mogł, bez swey OEnony, Dłużey
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 56
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
pełne serca próżnej chluby, W nich jako w chłodzie będzie miał wczas luby. Gdzie miłość przeciw bliźniemu wystydła, Gdzie rozpostarło proporce i skrżydła Swe wszeteczeństwo; gdzie się lągnie zbytek, Tam odpoczynek znajdzie i przybytek. Cień jego zaćmią, ci, co złych nie karżą, Owszem się o nich ujmują i swarżą, Kształtem nadrzecznych wierżb, zrobią mu koło, Którzy niezbożnie żyją, a wesoło. Ślepotą prawie świat zarażon cały Pójdzie na jego łup, i spoliały, Jednak to sobie będzie miał jak za nic Sam nawet Jordan wypić zechce z granic. Rzekę; nie dosyć połknie dusz Pogańskich Przyczynić będzie chciał i Chrześcijańskich, Które krżtem wodnym; jak
pełne sercá prożney chluby, W nich iáko w chłodźie będźie miał wczás luby. Gdźie miłość przećiw bliźniemu wystydła, Gdźie rospostarło proporce i skrżydła Swe wszeteczeństwo; gdźie się lągnie zbytek, Tám odpoczynek znaydźie i przybytek. Cień iego zaćmią, ći, co złych nie karżą, Owszem się o nich uymuią i swarżą, Kształtem nádrzecznych wierżb, zrobią mu koło, Ktorzy niezbożnie żyią, á wesoło. Slepotą práwie świát zarażon cáły Poydźie ná iego łup, i spoliáły, Iednák to sobie będźie miáł iák zá nic Sam nawet Iordan wypić zechce z gránic. Rzekę; nie dosyć połknie dusz Pogáńskich Przyczynić będźie chćiał i Chrześćiiańskich, Ktore krżtem wodnym; iák
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 161
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705