, ale w rzeczy samej nie masz tam miłości publicznego dobra, gdzie miłość prywatnego dobra rozum kieruje i serce. A czyż nie widziemy zawsze na wszystkich sejmikach, jak różne i przeciwne są możniejszych familij między sobą interesa, konkurencyje, ambicyje, jak każda ma swoich przyjaciół, jak każda na sejmach swoich posłów swymi sentymentami nadyma. A podobnaż to jest te ich zawsze interesa między sobą pogodzić, czy podobna wszystkie ukontentować strony i ich nasycić pretensyje? O jednoż się starają, co jednej stronie dostać się musi. Jedna tedy ukontentowana na tym się uspokaja sejmie, druga swego nie dopiąwszy punktu mści się na Ojczyźnie i na dobru publicznym.
, ale w rzeczy samej nie masz tam miłości publicznego dobra, gdzie miłość prywatnego dobra rozum kieruje i serce. A czyż nie widziemy zawsze na wszystkich sejmikach, jak różne i przeciwne są możniejszych familij między sobą interessa, konkurrencyje, ambicyje, jak każda ma swoich przyjaciół, jak każda na sejmach swoich posłów swymi sentymentami nadyma. A podobnaż to jest te ich zawsze interessa między sobą pogodzić, czy podobna wszystkie ukontentować strony i ich nasycić pretensyje? O jednoż się starają, co jednej stronie dostać się musi. Jedna tedy ukontentowana na tym się uspokaja sejmie, druga swego nie dopiąwszy punktu mści się na Ojczyźnie i na dobru publicznym.
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 203
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
II
Boże, Ty wiesz głupstwo moje, i grzechy moje nie są zatajone przed Tobą. W Psalmie 68
Rządzco nieba i ziemie, jeśli cierpliwości nie zechcesz swojej zażyć w naszej ułomności, niech się żaden nie chełpi Boskim przebaczeniem, ponieważ grzech i głupstwo jest ludzkim więzieniem. To powietrze zaraża zmysłów wyniosłości i głupim wiatrem ludzkie nadyma hardości. Na co taić: wszyscyśmy zawrót głowy mieli, stąd ludzie za herb przodków znak szaleństwa wzięli, gdyż i Adam, i Ewa, nasze pierwociny, zostawili nam głupstwa dowód za swe winy. Wiedz-że tedy, następco, żeś głupie przedany za rajski tylko owoc, nad zakaz urwany. Nie mniej Ezaw
II
Boże, Ty wiesz głupstwo moje, i grzechy moje nie są zatajone przed Tobą. W Psalmie 68
Rządzco nieba i ziemie, jeśli cierpliwości nie zechcesz swojej zażyć w naszej ułomności, niech się żaden nie chełpi Boskim przebaczeniem, ponieważ grzech i głupstwo jest ludzkim więzieniem. To powietrze zaraża zmysłów wyniosłości i głupim wiatrem ludzkie nadyma hardości. Na co taić: wszyscyśmy zawrót głowy mieli, stąd ludzie za herb przodków znak szaleństwa wzięli, gdyż i Adam, i Ewa, nasze pierwociny, zostawili nam głupstwa dowód za swe winy. Wiedz-że tedy, następco, żeś głupie przedany za rajski tylko owoc, nad zakaz urwany. Nie mniej Ezaw
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 31
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
albo prze strach odpadli/ naprawą mogli zabieżeć. A jeśliż dla tego tak wielce poważany i wyniosły Rzymski stolec być powiadają/ że w Rzymie Piotr ś. Apostoł śmierć podjął. Nie równo zacnieszy i poważniejszy Hierozolimski będzie dla tego iż w nim Zbawiciel nasz Jezus Chrystus żywot dającą śmierć ucierpiał. Albo jeśli go wielkość czci nadyma/ której od śś. Ojców Rzymska stolica dostąpiła. Wiedz że ta czci wysokość nic inszego nie jest/ tylko straż Cerkiewnego porządku. Bowiem u śś. Ojców jest wielka rzecz porządek/ który i niebieskie i ziemskie stworzenia strzeże. Do czego ich i Apostołski pobudził Zakon/ rozkazując aby jeden drugiego czcią uprzedzał. I pokory
álbo prze strách odpádli/ naprawą mogli zábieżeć. A ieśliż dla tego ták wielce poważany y wyniosły Rzymski stolec być powiádáią/ że w Rzymie Piotr ś. Apostoł śmierć podiął. Nie rowno zacnieszy y poważnieyszy Hierozolimski będźie dla tego iż w nim Zbáwićiel nász Iezus Chrystus żywot dáiącą śmierć vćierpiał. Albo ieśli go wielkość cżći nádyma/ ktorey od śś. Oycow Rzymská stolicá dostąpiłá. Wiedz że tá cżći wysokość nic inszego nie iest/ tylko straż Cerkiewnego porządku. Bowiem v śś. Oycow iest wielka rzecż porządek/ ktory y niebieskie y źiemskie stworzenia strzeże. Do cżego ich y Apostolski pobudźił Zakon/ roskázuiąc áby ieden drugiego cżćią vprzedzał. Y pokory
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 47v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
i staje się połowem. Orłem wiele Państw i Prowincyj, to białym, to czarnym insigniuntur.
PAW trzy rzeczy ma w sobie osobliwsze, strój Anielski z piór pięknych; głos diabelski, bo bardzo krzykliwy, nieprzyjemny; chód złodziejski, iż cicho chodzi, i nogi swoje szpetne kryje, jak złodziej ślady. Paw się nadyma z napisem: Fastus inest pulchris. Gdy go kto chwali, ogon rozpuszcza, teste Ovidio. Laudatas ostendit Iunonia pennas. Zowie się Junonia, że Junonie Bogini poświęcony u Poetów.
PELIKAN z taką jako Symbolistowie wystawiają naturą, czyli jest na świecie? dałem scientiam tu in DUBITANTIO, tam informaberis Czyteloiku.
PEGNINUS,
y staie się połowem. Orłem wiele Państw y Prowincyi, to białym, to cżarnym insigniuntur.
PAW trzy rżeczy ma w sobie osobliwsze, stroy Anielski z pior pięknych; głos diabelski, bo bardzo krzykliwy, nieprzyiemny; chod złodzieyski, iż cicho chodzi, y nogi swoie szpetne kryie, iak złodziey ślady. Paw się nadyma z napisem: Fastus inest pulchris. Gdy go kto chwali, ogon rospuszcza, teste Ovidio. Laudatas ostendit Iunonia pennas. Zowie się Iunonia, że Iunonie Bogini poświęcony u Poetow.
PELIKAN z taką iako Symbolistowie wystawiaią naturą, czyli iest na świecie? dałem scientiam tu in DUBITANTIO, tam informaberis Czyteloiku.
PEGNINUS,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 614
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, non saevit. Tak BÓG aflikcję gdy spuszcza, Magister Praeceptor, gdy karze, servit, non saevit.
PASTINACA, alias Płaszczka Ryba, łowi się śpiewaniem, albo graniem: Co wiedząc Symbolista, przypisał: Dant cantica luctum. Tak światowe rozkoszy, smutkiem doczesnym, albo wiecznym się skończą.
ZABA gdy kracze, nadyma się, dlatego tak namalowana z napisem: Dum coaxo, tumesco. Służy Szczypaczom honoru, i tym, co z jakiego talentu chlubią się.
ŚWIECA paląca się w ciemnym pokoju z napisem: Ofsiciosa aliis, exiciosa sibi. Tak Bellatores dla Ojczyzny, Fortuny i życia tracą.
ZOŁW w swojej skorupie milczący, namalowany z
, non saevit. Tak BOG áfflikcyę gdy spuszczá, Magister Praeceptor, gdy kárze, servit, non saevit.
PASTINACA, alias Płaszczká Ryba, łowi się śpiewaniem, albo graniem: Co wiedząc Symbolista, przypisał: Dant cantica luctum. Tak światowe roskoszy, smutkiem doczesnym, álbo wiecznym się skończą.
ZABA gdy kracze, nádyma się, dlatego tak namalowana z napisem: Dum coaxo, tumesco. Służy Szczypáczom honoru, y tym, co z iakiego talentu chlubią się.
SWIECA paląca się w ciemnym pokoiu z nápisem: Ofsiciosa aliis, exiciosa sibi. Tak Bellatores dla Oyczyzny, Fortuny y życia tracą.
ZOŁW w swoiey skorupie milczący, námalowány z
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1184
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
rosnące odciąć. Czas szczepienia fig Kwiecień, Czerwieć, Lipieć, koło solstitium letniego, albo gdy wino zbierają. Latorośl ma być roczna bo starsza i młodsza nie płodna. Może być sadzenie, które emplastrowaniem albo inokolizowaniem zowią, ato w Czerwcu Lipcu. Potrzebuje ustawicznego kopania koło siebie. Gdzie skora się na drzewie figowym nadyma, potrzeba przekłoć, dla wycieczenia wilgoci, którą wygubisz przykładając wapna niegaszonego na skałubinę. Żeby z figi owoc nie opadał zawczasu w korzeń klin w bij. Dla lepszego i obfitszego urodzaju, wierzchu latorośli należy obrzynać, albo tę latorośl, która z sredniej i pryncypalnej gałęzi wyrasta. By się rychlej figi dostały, sok
rosnące odciąć. Czas szczepienia fig Kwiecień, Czerwieć, Lipieć, koło solstitium letniego, albo gdy wino zbieraią. Latorosl ma bydź roczna bo starsza y młodsza nie płodna. Może bydz sadzenie, ktore emplastrowaniem albo inokolizowaniem zowią, ato w Czerwcu Lipcu. Potrzebuie ustawicznego kopania koło siebie. Gdzie skora się na drzewie figowym nadyma, potrzeba przekłoć, dla wycieczenia wilgoci, ktorą wygubisz przykładaiąc wapná niegaszonego na skałubinę. Zeby z figi owoc nie opadał zawczasu w korzeń klin w biy. Dla lepszego y obfitszego urodzaiu, wierzchu latorosli należy obrzynać, albo tę latorosl, ktora z sredniey y pryncypalney gałęzi wyrasta. By się rychley figi dostały, sok
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 389
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
/ tak mówiąc: Sama Cnota ludzie czyni bliskie Bogu. Mówił też/ Im się więcej gniewu chroni/ tym go więcej nadchodzi/ i jemu przenagabanie czyni. Tedy się sami na się poczynamy gniewać/ gdy się na swe złe gniewamy. Ale koniec gniewu jest początek pokuty. Tenci nie jest swobodny/ kogo wysoka myśl nadyma. Mąż jeśliże jest wyborny/ swymi się uczynkami sprawuje. Inszym nie może być dobrym/ ktoby sam sobie był złym. Dwie przyczynie są niewieściego płaczu/ jedna z prawej litości/ a druga z pochlebstwa a kłamstwa. Spytał jednego Pytagóresa/ jeśliby chciał bogatym być? Odpowiedział: Bogactwem gardzę/ bo ono
/ ták mowiąc: Sámá Cnotá ludźie cżyni bliskie Bogu. Mowił też/ Im śię więcey gniewu chroni/ tym go więcey nádchodźi/ y iemu przenágábánie cżyni. Tedy się sámi ná śię pocżynamy gniewáć/ gdy się ná swe złe gniewamy. Ale koniec gniewu iest pocżątek pokuty. Tenći nie iest swobodny/ kogo wysoka myśl nádyma. Mąż ieśliże iest wyborny/ swymi się vcżynkámi spráwuie. Inszym nie może być dobrym/ ktoby sam sobie był złym. Dwie przycżynie są niewieśćiego płácżu/ iedná z práwey lutośći/ á druga z pochlebstwá á kłamstwá. Spytał iednego Pytágoresá/ ieśliby chćiał bogátym być? Odpowiedźiał: Bogáctwem gárdzę/ bo ono
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 66
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
. Bo się stąd zakradła Miłość marna/ która się z próżnowania rodzi A oczu niestrzeżonych. Czemu mi przychodzi Barzo się zadziwować/ że ludzkie to plemię/ Jednę mając za Matkę spolną wszytkim ziemię Podnosi się w tę dumę: i kto być zginiony Od jednego odoru świece źle zgaszonej W Matczynem mógł żywocie/ tym się tu nadyma Dobrem ziemskim: i głupie o sobie to trzyma Ze nikt naden: Ano tą Imprezą pijany/ Większym jest nad Tureckie wszytkie Kajwany/ I owe/ co Ocean sieką gdzieś daleki/ I co do skał przykuci Rodyiskich na wieki Słońca nigdy niewidzą. W czym się osądzicie Zejście sobie przyczyną. Bo się i rodzicie
. Bo się ztąd zákrádłá Miłosc márna/ ktora się z prożnowánia rodzi A oczu niestrzeżonych. Czemu mi przychodzi Bárzo się zádziwowáć/ że ludzkie to plemię/ Iednę máiąc zá Mátkę spolną wszytkim ziemię Podnosi się w tę dumę: y kto bydz zginiony Od iednego odoru swiece źle zgászoney W Mátczynem mogł żywocie/ tym się tu nádyma Dobrem ziemskim: y głupie o sobie to trzyma Ze nikt náden: Ano tą Imprezą piiány/ Większym iest nád Tureckie wszytkie Káywány/ Y owe/ co Ocean sieką gdzieś dáleki/ Y co do skał przykuci Rodyiskich ná wieki Słoncá nigdy niewidzą. W czym się osądzicie Zeście sobie przyczyną. Bo się y rodzicie
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 41
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
/ a z drugiej błota/ indziej mury/ wieże/ i wały/ porobione z wielką pilnością: i może ją poczytać za jednę z mocnych obron Francuskich. Nie rozumiem/ żeby to miasto miało być stare. Obywatele jego/ za wielą przywilejów otrzymanych powoli od królów/ przyszli za czasem do wolności. A iż wolność nadyma animusze/ i burzy wole ludzkie za okazją/ przeto też i ci/ nakoniec podnieśli karki/ nie tylko przeciw królowi/ ale i przeciw kościołowi/ i Bogu/ i podeptali wszytkę pobożność/ i Religią. Ma port osobliwy/ który wiele ratuje tych mieszczan. Pierwszej części, Europa. PVETV.
PVETV jest jedna
/ á z drugiey błotá/ indźiey mury/ wieże/ y wáły/ porobione z wielką pilnośćią: y może ią poczytáć zá iednę z mocnych obron Fráncuskich. Nie rozumiem/ żeby to miasto miáło bydź stáre. Obywátele iego/ zá wielą przywileiow otrzymánych powoli od krolow/ przyszli zá czásem do wolnośći. A iż wolność nádyma ánimusze/ y burzy wole ludzkie zá okázyą/ przeto też y ći/ nákoniec podnieśli kárki/ nie tylko przećiw krolowi/ ále y przećiw kośćiołowi/ y Bogu/ y podeptáli wszytkę pobożność/ y Religią. Ma port osobliwy/ ktory wiele rátuie tych miesczan. Pierwszey częśći, Europá. PVETV.
PVETV iest iedná
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 35
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
swem jako i obcem dźwięk i moc wadziła, Co z uczarowanego rogu wychodziła; Ucieka za Marfizą Sansonet z Gwidonem, Za Gwidonem Akwilant pospołu z Gryfonem. Ale ich wszędzie ściga i dosięga w uszy Dźwięk, który strach przynosi wylęknionej duszy. Astolf biega po mieście, a u gęby trzyma Swoję trąbę i coraz barziej ją nadyma. PIEŚŃ XX.
XCIV.
Ta do morza, ta w góry wielkie w one czasy, Ta bieży i kryje się miedzy gęste lasy; Niektóre tak się były z strachu zapomniały, Że nie oglądając się, pięć dni uciekały, Niektóre rozbiegszy się, z wielkiemi pochopy Z mostów na dół spadały w głębokie przykopy.
swem jako i obcem dźwięk i moc wadziła, Co z uczarowanego rogu wychodziła; Ucieka za Marfizą Sansonet z Gwidonem, Za Gwidonem Akwilant pospołu z Gryfonem. Ale ich wszędzie ściga i dosięga w uszy Dźwięk, który strach przynosi wylęknionej duszy. Astolf biega po mieście, a u gęby trzyma Swoję trąbę i coraz barziej ją nadyma. PIEŚŃ XX.
XCIV.
Ta do morza, ta w góry wielkie w one czasy, Ta bieży i kryje się miedzy gęste lasy; Niektóre tak się były z strachu zapomniały, Że nie oglądając się, pięć dni uciekały, Niektóre rozbiegszy się, z wielkiemi pochopy Z mostów na dół spadały w głębokie przykopy.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 136
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905