aby patrząc na niebo, myślił o stwórcy jego. Powieść Wtóra.
TAk którykolwiek on był z Bogów ułożoną Kupę posiekł/ i jeszcze znowu posieczoną Na części porozdzielał; a wprzód przed inszemi Na kształt wielkiego krańca zatoczyć się ziemi Rozkazał/ aby równa była z każdej strony Potym i morza rozlał chcąc mieć aby ony Zuczyły się nadymać wiatrami rączemi/ I zaraz w krąg oblanej brzegi przydał ziemi: Przydał stoki/ jeziora/ ługi otworzyste/ Rzeki krzywymi brzegi opasał schodziste: Które będąc po różnych miejscach zrozsadzane/ Częścią bywają samą ziemią wypijane/ Częścią w Morze wpadają. A gdy już w przestrone Pole swowolnej wody bywają wniesione/ Miasto rzecznych w morski brzeg
áby pátrząc ná niebo, myślił o stworcy iego. Powieść Wtora.
TAk ktorykolwiek on był z Bogow vłożoną Kupę pośiekł/ y ieszcze znowu pośieczoną Ná częśći porozdźielał; á wprzod przed inszemi Ná kształt wielkiego krańcá zátoczyć się źiemi Roskazał/ áby rowna byłá z káżdey strony Potym y morzá rozlał chcąc mieć áby ony Zuczyły się nádymáć wiátrámi rączemi/ Y záraz w krąg oblaney brzegi przydał źiemi: Przydał stoki/ ieźiorá/ ługi otworzyste/ Rzeki krzywymi brzegi opásał zchodźiste: Ktore będąc po rożnych mieyscách zrozsádzáne/ Częśćią bywáią sámą źiemią wypiiáne/ Częśćią w Morze wpadáią. A gdy iuż w przestrone Pole swowolney wody bywáią wnieśione/ Miásto rzecznych w morski brzeg
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 5
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
/ gdy mu od Filipa Króla Macedońskiego/ po onej sławnej bitwie/ którą był wygrał pod Cheroneą/ przyniesiono list groźno i surowie napisany: tak mu nań odpisał: gdybyś swój cień zmierzył/ żadną miarą nie najdziesz aby był więtszy/ niż był przed zwycięstwem. Dając znać/ iż nie trzeba się z tego nadymać/ gdy w czym szczęście posłuży: ponieważ jest barzo odmienne. Fortuna vitrea est, quae cum splendet frangitur.
Tenże gdy wtargnął z ludem do Arkadiej/ i tamże go słuchy doszły/ iż Eleowie chcieli przeciwko niemu dać pomoc Arkadianom/ tak długi list do nich napi- sał: Archidamus Eleom zdrowia: Dobra rzecz po
/ gdy mu od Filipá Krolá Mácedońskiego/ po oney sławney bitwie/ ktorą był wygrał pod Cheroneą/ przynieśiono list groźno y surowie nápisany: ták mu nań odpisał: gdybyś swoy ćień zmierzył/ żadną miárą nie naydźiesz áby był więtszy/ niż był przed zwyćięstwem. Dáiąc znáć/ iż nie trzebá się z tego nádymać/ gdy w cżym szcżęśćie posłuży: ponieważ iest bárzo odmienne. Fortuna vitrea est, quae cum splendet frangitur.
Tenże gdy wtárgnął z ludem do Arkádiey/ y támże go słuchy doszły/ iż Eleowie chćieli przećiwko niemu dáć pomoc Arkádiánom/ ták długi list do nich nápi- sał: Archidámus Eleom zdrowia: Dobra rzecż po
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 135
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
; niektórzy tylko akta rokoszowe roztrząsali, a postępki ganili, niektórzy urgebant vehementius wiadomości od p. wojewody krakowskiego, czując się być czujnymi, a niepodejrzanymi wolności, praw ojczystych, dostojeństwa pańskiego stróżami.
Pan kaliski w mowie swojej to też przyłożył: »Szkoda rzeczy słowy farbować; skutku potrzeba, wiadomości pewnej. Szkoda się nadymać, szkoda sieła rozumieć o sobie; potrzeba panu realiter satisfacere, którego pobożność, dobrotliwość, cierpliwość od ludzi nieludzki gwałt cierpi; potrzeba senat usprawiedliwić, który tak zelżony z powagi swej, tak zdarty z niepodejrzanej wiary; nie trzeba się wstydzić pokuty, kto się nie wstydził grzechu«.
IMP. wiślicki zatym taką uczynił
; niektórzy tylko akta rokoszowe roztrząsali, a postępki ganili, niektórzy urgebant vehementius wiadomości od p. wojewody krakowskiego, czując się być czujnymi, a niepodejrzanymi wolności, praw ojczystych, dostojeństwa pańskiego stróżami.
Pan kaliski w mowie swojej to też przyłożył: »Szkoda rzeczy słowy farbować; skutku potrzeba, wiadomości pewnej. Szkoda się nadymać, szkoda sieła rozumieć o sobie; potrzeba panu realiter satisfacere, którego pobożność, dobrotliwość, cierpliwość od ludzi nieludzki gwałt cierpi; potrzeba senat usprawiedliwić, który tak zelżony z powagi swej, tak zdarty z niepodejrzanej wiary; nie trzeba się wstydzić pokuty, kto się nie wstydził grzechu«.
JMP. wiślicki zatym taką uczynił
Skrót tekstu: OpisDostCz_III
Strona: 174
Tytuł:
Opisanie prawdziwe i dostateczne rozwiedzienia rokoszu pod Janowcem
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Jezuitom w Krakowie; a że Jezuitom/ tam de iure communi, quám ex specialibus priuilegiis mieć szkoły w Krakowie/ zwykłym zakonu swego sposobem godzi się; której Decyzyjej słowa własne w Ródzialie zej tu położone są. Rozdział Trzeci Rozdzał Trzeci. Rozdział Trzeci Rozdział CZWARTY. Trzecia praca Plebańska w tym jego dyskursie jest; mocno nadymać Ziemianina na Jezuity/ nauczając go/ jako ma na Sejmikach bracią pozbudzać na tychże perswadując im; że się przez te nowe szkoły Jezuickie prawa i wolności Koronne łamią: gdyż wjednym że statucie są i wolności Akademickie/ i wolności koronne/ a najcię- Rozdział
żej tyło począć wątlić i łamać sobie prawa. Quod sequitur
Iezuitom w Krákowie; á że Iezuitom/ tam de iure communi, quám ex specialibus priuilegiis mieć szkoły w Krákowie/ zwykłym zakonu swego sposobem godźi się; ktorey Decyzyiey słowá własne w Rodzialie zey tu położone są. Rozdział Trzeci Rozdzał Trzeci. Rozdział Trzeci ROZDZIAL CZWARTY. Trzećia praca Plebáńska w tym iego dyskursie iest; mocno nádymać Ziemiániná ná Iezuity/ náuczáiąc go/ iáko ma ná Seymikách bráćią pozbudzáć ná tychże perswáduiąc im; że się przez te nowe szkoły Iezuickie práwá y wolnośći Koronne łamią: gdysz wiednym że státućie są y wolności Akádemickie/ y wolnośći koronne/ á nayćię- Rozdział
żey tyło począć wątlić y łamáć sobie práwá. Quod sequitur
Skrót tekstu: SzemGrat
Strona: 78
Tytuł:
Gratis plebański
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1627
Data wydania (nie wcześniej niż):
1627
Data wydania (nie później niż):
1627
naszej chwili Krnąbrny Eolus, gdyśmy go prosili O co, nie chciał dać i owszem nam szkodził A prośbie naszej nigdy nie dogodził, Raz albo małe puszczał wiatry z skały, Drugiraz z niego srogie wylatały Z szumem impety, które swym trzęsieniem Często nam wiecznym groziły zginieniem. I teraz tedy — zrazu nie chcąc nagle Nadymać wiatrem na rozpięte żagle, Tylko wolnym tchem — ten nasz niełaskawy Eolus z boku mało ruszał nawy, Tak że i przez dzień, i przez nocną chwilę Nie wiem, jeśliśmy uśli całą milę. Skąd nam gniew ciężki jakaś niefortuna, A pono niemal Plutonowa żona — W sercach wzniecała, bośmy już i plwali
naszej chwili Krnąbrny Eolus, gdyśmy go prosili O co, nie chciał dać i owszem nam szkodził A prośbie naszej nigdy nie dogodził, Raz albo małe puszczał wiatry z skały, Drugiraz z niego srogie wylatały Z szumem impety, które swym trzęsieniem Często nam wiecznym groziły zginieniem. I teraz tedy — zrazu nie chcąc nagle Nadymać wiatrem na rozpięte żagle, Tylko wolnym tchem — ten nasz niełaskawy Eolus z boku mało ruszał nawy, Tak że i przez dzień, i przez nocną chwilę Nie wiem, jeśliśmy uśli całą milę. Skąd nam gniew ciężki jakaś niefortuna, A pono niemal Plutonowa żona — W sercach wzniecała, bośmy już i plwali
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 177
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
. Nie wiedziała, co to gniew, nigdy nie posępna, Gospodarna, najlichszym poddanym przystępna. Nie rozrzutna (bo często, co mąż worem garnie, Garścią wyda niebaczna żona ze spiżarnie), Na sługi sprawiedliwa, na ubogie hojna, W porządnym domu cicha, w gościnie przystojna, Choćby druga nalazła z czego się nadymać. Nikogo nie obmówić, przyjaźni dotrzymać; Choć co między białychgłów trafiło się tłumem, Umiała cierpliwością znosić a rozumem. Dowcipu wszędy, ale i tuś mógł postrzegać, Kiedy jej przyszło pańskim kłopotom zabiegać: Lub sługa, lub przyjaciel postępkiem cię lekkiem Uraził (wiesz, co gniew ma władzy nad człowiekiem), Tak
. Nie wiedziała, co to gniew, nigdy nie posępna, Gospodarna, najlichszym poddanym przystępna. Nie rozrzutna (bo często, co mąż worem garnie, Garścią wyda niebaczna żona ze spiżarnie), Na sługi sprawiedliwa, na ubogie hojna, W porządnym domu cicha, w gościnie przystojna, Choćby druga nalazła z czego się nadymać. Nikogo nie obmówić, przyjaźni dotrzymać; Choć co między białychgłów trafiło się tłumem, Umiała cierpliwością znosić a rozumem. Dowcipu wszędy, ale i tuś mógł postrzegać, Kiedy jej przyszło pańskim kłopotom zabiegać: Lub sługa, lub przyjaciel postępkiem cię lekkiem Uraził (wiesz, co gniew ma władzy nad człowiekiem), Tak
Skrót tekstu: PotZabKuk_I
Strona: 539
Tytuł:
Smutne zabawy ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jeśli ich płocho nie odbieżem, gasnąć i z tą śliską wiarą swą muszą. Stąd niechaj każdy obaczy, jako sama Boża wola na te sprawy J. K. M. kierowała, on niechaj uważy jako mocna ręka jego wszystko wiodła i sprawowała, bo luboć to szkoda rzeczy swych wycieńczać, ale też wierę i nadymać się nie masz z czego. Bóg sam trudności uprzątnął, Bóg sam niepodobieństwa znosił, on za sprawiedliwością. J. K. M. pomagał, on pobożność jego prowadzieł, on za J. K. M. radzieł, rządzieł i wojował. A jeśliby się też to było mogło mniejszym czasem (jako to
jeśli ich płocho nie odbieżem, gasnąć i z tą śliską wiarą swą muszą. Stąd niechaj każdy obaczy, jako sama Boża wola na te sprawy J. K. M. kierowała, on niechaj uważy jako mocna ręka jego wszystko wiodła i sprawowała, bo luboć to szkoda rzeczy swych wycieńczać, ale też wierę i nadymać się nie masz z czego. Bóg sam trudności uprzątnął, Bóg sam niepodobieństwa znosił, on za sprawiedliwością. J. K. M. pomagał, on pobożność jego prowadzieł, on za J. K. M. radzieł, rządzieł i wojował. A jeśliby się też to było mogło mniejszym czasem (jako to
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 400
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
Bogatyra strasznego. T. Dziwić się muszą Apollinowi, że nie dał dobrego ćwiczenia, w postępku porządnym i obserwancji, co gdyby nastąpiło pewnieby takowy, nie wszczynał się nieporządke i konfuzja, między tymi creaturami Muzykę zaprawnemi, gdyż to należy koniecznie, być w przód pod posłuszeństwem, niż rozprawować, być pokornym a nie nadymać się wyniosłością pychy, swym kontentować się nie szarpiąc drugiego widomie, i skryci, trybem złodziejskim. przebaczać urazy nie mszcząc się w zapalczywości krzywdy, starać sięo dobrą sławę, a nie o bogactwa, czego ona w cnoty bogata, a w dowcipy nie uboga uczyła Grecja. Ale tej zwadzie jakoli zabiezał, Pan ten miły
Bogátyrá strásznego. T. Dźiwić się muszą Apollinowi, że nie dał dobrego cwiczenia, w postępku porządnym y obserwántiey, co gdyby nástąpiło pewnieby tákowy, nie wszczynał się nieporządke y konfuzya, między tymi creáturámi Muzykę zápráwnemi, gdyż to nalezy koniecznie, być w przod pod posłuszeństwem, niż rosprawowáć, być pokornym á nie nádymáć się wyniosłością pychy, swym kontentowáć się nie szárpiąc drugiego widomie, y skryći, trybem złodźieyskim. przebaczáć urázy nie mszcząc się w zápálczywośći krzywdy, stáráć sięo dobrą sławę, á nie o bogáctwá, czego oná w cnoty bogátá, á w dowćipy nie uboga uczyłá Graecia. Ale tey zwádźie iákoli zábiezał, Pan ten miły
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 109
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
nas zguba pewna zlewa; I w okazji trzeba też niniejszy Cokolwiek dla wojsk oświadczyć w nagrody Nieprzyjaciółmi, że ich sądzą wprzody. XL. A potępieńców mogąc w więzy imać Onychże wolem popisać na karcie Niż niewiadomych ścigać, chwytać, trzymać A to gwoli wam; żeby tak gniew w warcie Na niewinnych się nie ważył nadymać, I pewną liczbą skrócił swe wywarcie. A kiedy się to opowieda wszędzie Niech słuszny rząd nasz, i szczęśliwy będzie. XLI. Których imiona pod tym pismem wiższą Nich z nich nikogo zaden nie przyjmuje; Ani odsyła, ani kryje w ciszą, Ani pieniędzmi warty przekupuje, O kim zaś, że to uczynił usłyszą
nas zguba pewna zlewa; I w okazyey trzeba tesz ninieyszy Cokolwiek dla woysk oswiadczyć w nagrody Nieprzyiaciołmi, że ich sądzą wprzody. XL. A potępieńcow mogąc w więzy imać Onychże wolem popisać na karcie Niż niewiadomych scigać, chwytać, trzymać A to gwoli wam; żeby tak gniew w warcie Na niewinnych się nie wazył nadymać, I pewną liczbą skrocił swe wywarcie. A kiedy się to opowieda wszędzie Niech słuszny rząd nasz, y sżczęsliwy będzie. XLI. Ktorych imiona pod tym pismem wiszszą Nich z nich nikogo zaden nie przyimuie; Ani odsyła, ani kryie w ciszą, Ani pieniędzmi warty przekupuie, O kim zas, że to uczynił usłyszą
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 168
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
CXII. Nam zaś od Morza z tych Prowincyj; co są Miedzy Tracją, a rzeką Eufratem; Codziennie wszytko bez trudności znoszą, Bez przeszkód, gdyż tył warowny; a zatem Chociaż się oni w potyczkę nastroszą, Nam wolno będzie, lubo się bułatem Rozeprzeć, lubo głodem ich przetrzymać, Póki się srożyć zechcą i nadymać. CXIII. Te są potrzeby moi bracia lubi, Któreśmy ludzką sporządzili pieczą; Ostatek wasza odwaga mi szlubi, I Bóg zjednoczon z pospolitą rzeczą. My nad to; czym się z was już każdy chlubi Cośmy przyrzekli, ziściem samą rzeczą; I jakośmy w was wskrzesili ochotę Tak po zwycięstwie większą
CXII. Nam zas od Morza z tych Prowincyi; co są Miedzy Thracyą, á rzeką Euphratem; Codziennie wszytko bez trudnośći znoszą, Bez przeszkod, gdyż tył warowny; á zatem Chociasz się oni w potyczkę nastroszą, Nam wolno będzie, lubo się bułatem Rozeprzeć, lubo głodem ich przetrzymać, Poki się srożyć zechcą y nadymać. CXIII. Te są potrzeby moi bracia lubi, Ktoresmy ludzką sporządzili pieczą; Ostatek wasza odwaga mi szlubi, I Bog ziednoczon z pospolitą rzeczą. My nad to; czym się z was iuż każdy chlubi Cosmy przyrzekli, zisciem samą rzeczą; I iakosmy w was wskrzesili ochotę Tak po zwycieztwie większą
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 243
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693