Filiae meae, Świeca znaleziona, pułtora tysiąca lat górejąca, za dotknięciem zgaszona Roku 1401 za Henryka Cesarza Oracz blisko Tybru w Rzymie znalazł strasznej wielkośei trupa, supponebatur, że Pallantesa Syna Ewandrowego, przy którym także Świeca paliła się, blisko dwóch tysięcy lat, jako Chronologom koniekturować godziło się. DRUGI ELEMENT POWIETRZA
ITu nie nadymam się EOLUSA wiatrami, nie latam z Ikarusem po Powietrzu, żebym z Czytelnikiem w jakiej nie utonął trudności. Lecz jak Powierzem spiro, tak spero, że próżności wszelkich unikając, (bo tu bąków po Powiewietrzu nie strzelam) lecz Seria, i Curiosa sectando, Czytelnika recreabo mojego, krociusienkie namieniając o POWIETRZU scienda.
Filiae meae, Swieca znaleziona, pułtora tysiąca lat goreiąca, za dotknięciem zgaszona Roku 1401 za Henryka Cesarza Oracż blisko Tybru w Rzymie znalazł straszney wielkośei trupa, supponebatur, że Pallantesa Syna Ewandrowego, przy ktorym także Swieca paliła się, blisko dwoch tysięcy lat, iako Chronologom koniekturować godziło się. DRUGI ELEMENT POWIETRZA
ITu nie nadymam się EOLUSA wiatrami, nie latam z Ikarusem po Powietrzu, żebym z Czytelnikiem w iakiey nie utonął trudności. Lecz iak Powierzem spiro, tak spero, że prożności wszelkich unikaiąc, (bo tu bąkow po Powiewietrzu nie strzelam) lecż Seria, y Curiosa sectando, Czytelniká recreabo moiego, krociusienkie namieniaiąc o POWIETRZU scienda.
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 541
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
napusza, Że w skrzypcach, na których gra, musi być i dusza; Organista, że duchem chwali Boga, wpiera, Który wychodzi, kiedy palcami przebiera. Słysząc duda owych dwu muzykantów swary: „Źle, panie organista; ja co tchu, co pary, Nie wiatrem, kozła swego, jako wy, nadymam, Wżdy miejsca między wami na chórze nie trzymam.” Tu kantor, widząc, że się na herezym bierze: „Drwicie — rzecze — i wszyscy błądzicie w tej mierze. Nie skrzypce, nie organy, dzieło ludzkich ręku, A dopieroż nie dudy, które nic prócz dźwięku Czczego w sobie nie mają;
napusza, Że w skrzypcach, na których gra, musi być i dusza; Organista, że duchem chwali Boga, wpiera, Który wychodzi, kiedy palcami przebiera. Słysząc duda owych dwu muzykantów swary: „Źle, panie organista; ja co tchu, co pary, Nie wiatrem, kozła swego, jako wy, nadymam, Wżdy miejsca między wami na chórze nie trzymam.” Tu kantor, widząc, że się na haeresim bierze: „Drwicie — rzecze — i wszyscy błądzicie w tej mierze. Nie skrzypce, nie organy, dzieło ludzkich ręku, A dopieroż nie dudy, które nic prócz dźwięku Czczego w sobie nie mają;
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 506
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
obiesić, powrozów nabiorę, Abo w świat na wędrówkę w rzeczy się wybiorę. Wynidę kędy do wsi, abo do sąsiady, To on, chodząc, narzeka, dziwnej szuka rady. Bo kata by sam począć, abo zrobił w domu, To po mnie chodzi, prosząc, abo każe komu. Ja się rzekomo nadymam, do domu iść nie chcę, Raz glosę jak psu łaję, a drugi raz szepcę. A rzekomo nóź wyrwę, chcę się przebić nożem, To się sobą swarzymy, zgodzić się nie możem. To nań ciskam jak na psa, co mi się nawinie, A on musi poczekać, aż mnie gniew ominie
obiesić, powrozów nabiorę, Abo w świat na wędrówkę w rzeczy się wybiorę. Wynidę kędy do wsi, abo do sąsiady, To on, chodząc, narzeka, dziwnej szuka rady. Bo kata by sam począć, abo zrobił w domu, To po mnie chodzi, prosząc, abo każe komu. Ja się rzekomo nadymam, do domu iść nie chcę, Raz glosę jak psu łaję, a drugi raz szepcę. A rzekomo nóź wyrwę, chcę się przebić nożem, To się sobą swarzymy, zgodzić się nie możem. To nań ciskam jak na psa, co mi się nawinie, A on musi poczekać, aż mnie gniew ominie
Skrót tekstu: SejmBiałBad
Strona: 70
Tytuł:
Sejm białogłowski
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950