10,000 piechot; Moskwy zaś 70,000 piechot było i kawalerii 30,000, tedy Lewenhauptowi zleciwszy aby uchodził ku Dnieprowi, i jeśli wojsko moskiewskie nacierać będzie, aby nie azardując swego wojska poddał się i kapitulował, sam z Mazepą uszedł do Bandyru fortecy tureckiej stipatus małą kupką ludzi, a książę Mężyków we 30,000 poszedłszy za Lewenhauptem nagnał go nad Dnieprem i onemu Lewenhauptowi z regimentami poddał się przez kapitulacją. Wzięci wtedy Piper konsyliarz i minister pierwszy, Harmelin, Cedrihelm sekretarze, Lewenhaupt, generał Krus, generał Kreyc, i pułkownicy regimentów, jako to: Dykier, Wennersztet, Taube i t. d., a tak jednem słowem przegrał i wojsko stracił
10,000 piechot; Moskwy zaś 70,000 piechot było i kawaleryi 30,000, tedy Lewenhauptowi zleciwszy aby uchodził ku Dnieprowi, i jeśli wojsko moskiewskie nacierać będzie, aby nie azardując swego wojska poddał się i kapitulował, sam z Mazepą uszedł do Bandyru fortecy tureckiéj stipatus małą kupką ludzi, a książę Mężyków we 30,000 poszedłszy za Lewenhauptem nagnał go nad Dnieprem i onemu Lewenhauptowi z regimentami poddał się przez kapitulacyą. Wzięci wtedy Piper konsyliarz i minister pierwszy, Harmelin, Cedrihelm sekretarze, Lewenhaupt, generał Krus, generał Kreyc, i pułkownicy regimentów, jako to: Dykier, Wennersztet, Taube i t. d., a tak jednem słowem przegrał i wojsko stracił
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 272
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
inskrypcją: Hc me Caesar donavit. Gvagvinus lib 9. Po Roku napisanym miarkowano, że żył lat więcej niżeli 1000. Podczas wesela Najjaśniejszego AUGUSTA III. Króla Polskiego, z MARYĄ Józefa Cesarza Rzymskiego Córką, quo ad pompam et sumptum ledwo w Europie praktykowanego, w Dreźnie, niezmierną liczbę ze Zwierzyńca JELENIÓW w Elbę rzekę nagnano było, gdzie Kawalerowie i Damy z batów strzelając do nich, miłe, ale też i cruentum uczynili spectaculum. Mnogość tam ich wielka, ale nawet w szkodzie zastawszy, zabić którego, jest capitale; Roku 1625 JELEN złowiony z którego mięso ważyło 625 funtów.
JEDNOROZEC jaki jest, i czyli znajduje się in rerum
inskrypcyą: Hc me Caesar donavit. Gvagvinus lib 9. Po Roku napisanym miarkowano, że żył lat więcey niżeli 1000. Podczas wesela Nayiaśnieyszego AUGUSTA III. Krola Polskiego, z MARYĄ Iozefa Cesarza Rzymskiego Corką, quo ad pompam et sumptum ledwo w Europie praktykowanego, w Dreźnie, niezmierną liczbę ze Zwierzyńca IELENIOW w Elbę rzekę nagnano było, gdzie Kawalerowie y Damy z batow strzelaiąc do nich, miłe, ale też y cruentum uczynili spectaculum. Mnogość tam ich wielka, ále nawet w szkodzie zastawszy, zabić ktorego, iest capitale; Roku 1625 IELEN złowiony z ktorego mięso wáżyło 625 funtow.
IEDNOROZEC iaki iest, y czyli znayduie się in rerum
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 574A
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Hugo Cardinalis. Wszelkie je zboże bez braku, cokolwiek mu kto da, wszystko to pożera, nawet i żelazo, nie dla pokarmu podobno, ale na lekarstwo, które należycie strawi, jako per eksperientiam dociekł Kircher na Insule Malcie. Znajduje się w Afryce koło Egiptu, w Arabii, gdzie Obywatele do kupy ich wiele nagnawszy, biją i łowią tłumem, Pióra, skrzydła, i je same przedając różnym Kupcom, jako świadczy Książę Mikołaj Radziwiłł Peregrynant. Łowią ich i w Libii dalszej, vulgo Zaara nazwanej, gdzie Obywatele za pióra i za jaja ich bierą pieniądze, i sami żyją ich jajami, jako też szarańczą.
WRONA po Łacinie
Hugo Cardinalis. Wszelkie ie zboże bez braku, cokolwiek mu kto da, wszystko to pożera, nawet y żelazo, nie dla pokarmu podobno, ale na lekarstwo, ktore należycie strawi, iako per experientiam dociekł Kircher na Insule Malcie. Znayduie się w Afryce koło Egyptu, w Arabii, gdzie Obywatele do kupy ich wiele nagnawszy, biią y łowią tłumem, Piora, skrzydła, y ie same przedaiąc rożnym Kupcom, iako świadczy Xiąże Mikołay Radziwiłł Peregrynant. Łowią ich y w Lybii dalszey, vulgo Zaara nazwaney, gdzie Obywatele za piora y za iaia ich bierą pieniądze, y sami żyią ich iaiami, iako też szarańczą.
WRONA po Łacinie
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 616
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Elear jeden z karabinu w łeb tak dobrze wymierzył, aż zaraz spadł i z chorągwią w rynek. Którą chorągiew straciwszy, tak im serce upadło, iż zaraz poczęli słabieć. A nasi tak Elearowie jako i piechota niemiecka pochop wziąwszy, z kamienice ich wystrzelali, a potem do przedniej bramy wparłszy i drugich w różne kąty nagnawszy, (bo każdy uciekał gdzie mógł, i przez wały na łeb) na głowę ich bito. Zaczem niebożęta trupów przez 3,000 i więźniów do półtoraset straciwszy, i 28 chorągwi zostawiwszy, sromotną rozsypką uciekali, nic więcej nie sprawiwszy, tylko iż rotmistrza Łagiewnickiego natenczas w niebytności pułkowniczej jego lokotenenta, i Cybulskiego strażnika,
Elear jeden z karabinu w łeb tak dobrze wymierzył, aż zaraz spadł i z chorągwią w rynek. Którą chorągiew straciwszy, tak im serce upadło, iż zaraz poczęli słabieć. A nasi tak Elearowie jako i piechota niemiecka pochop wziąwszy, z kamienice ich wystrzelali, a potem do przedniej bramy wparłszy i drugich w różne kąty nagnawszy, (bo każdy uciekał gdzie mógł, i przez wały na łeb) na głowę ich bito. Zaczem niebożęta trupów przez 3,000 i więźniów do półtoraset straciwszy, i 28 chorągwi zostawiwszy, sromotną rozsypką uciekali, nic więcej nie sprawiwszy, tylko iż rotmistrza Łagiewnickiego natenczas w niebytności pułkowniczej jego lokotenenta, i Cybulskiego strażnika,
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 41
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
Masz wizerunk: tak twoje w cudzej ręce zginie. Lepiej się nawróciwszy odkup swoje grzechy Jałmużną, radzę-ć, ujdziesz tak piekielnej wiechy. Prze Bóg, jakie szalbierstwo ministrze czynicie, I wy kmoszki - dość drogo tę spowiedź solicie. Przyczyna ta jest czemu ochotnie słuchają Spowiedzi - omamieni bo tam ludzie dają! Nie nagnałbyś ministra do swojej spowiedni, By nie tak przyspasabiał lutry do obiedni. Gdyby-ć co raz samemu przyszło dać talary Od spowiedzi, wolałbyś rychlej iść na mary, Aniżli się spowiadać (ba, i u wieczerzy Ośm lateś nie był - Mowius to twierdzącym wierzy). A chcecie go oszukać
Masz wizerunk: tak twoje w cudzej ręce zginie. Lepiej się nawróciwszy odkup swoje grzechy Jałmużną, radzę-ć, ujdziesz tak piekielnej wiechy. Prze Bóg, jakie szalbierstwo ministrze czynicie, I wy kmoszki - dość drogo tę spowiedź solicie. Przyczyna ta jest czemu ochotnie słuchają Spowiedzi - omamieni bo tam ludzie dają! Nie nagnałbyś ministra do swojej spowiedni, By nie tak przyspasabiał lutry do obiedni. Gdyby-ć co raz samemu przyszło dać talary Od spowiedzi, wolałbyś rychlej iść na mary, Aniżli się spowiadać (ba, i u wieczerzy Ośm lateś nie był - Mowius to twierdzącym wierzy). A chcecie go oszukać
Skrót tekstu: TajRadKontr
Strona: 275
Tytuł:
Tajemna rada
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
gardło da. Wskok wbiegła na wieżę wziąwszy ognia i zapaliła dach/ ludzie biegąc do ognia/ złodzieje zimali/ i Zamek ugasili.
FREJDEGUNDA Królowa Francuska/ gdy się dowiedziała iż Gilbert ciągnął z wojskiem/ ona też zebrawszy lud/ narąbała gałęzi/ i dała uczynić jakoby las/ który przed wojskiem ludzie nieśli: bydła tam nagnawszy. Na świtaniu lekko szła z ludem swoim/ a gdy nie daleko wojska nieprzyjacielskiego byli/ a bydło w onym lesie ryczeć poczęło. Wyrwali się do niego na łup niektórzy: oni gałęzie porzuciwszy/ nieprzyjaciela niegotowego porazili.
ARRIA Perska/ gdy jej mąż Hetmanem będąc na wojnę jachał/ prosiła go aby ją wziął z sobą
gárdło da. Wskok wbiegłá ná wieżę wźiąwszy ogniá y zápaliłá dách/ ludźie biegąc do ogniá/ złodźieie zimáli/ y Zamek vgáśili.
FREYDEGVNDA Krolowa Fráncuska/ gdy się dowiedźiáłá iż Gilbert ćiągnął z woyskiem/ oná też zebrawszy lud/ nárąbáłá gáłęźi/ y dáłá vcżynić iákoby lás/ ktory przed woyskiem ludźie nieśli: bydłá tám nágnawszy. Ná świtániu lekko szłá z ludem swoim/ á gdy nie dáleko woyská nieprzyiacielskiego byli/ á bydło w onym leśie rycżeć pocżęło. Wyrwáli się do niego ná łup niektorzy: oni gáłęźie porzućiwszy/ nieprzyiaćielá niegotowego poráźili.
ARRIA Perska/ gdy iey mąż Hetmánem będąc ná woynę iáchał/ prośiłá go áby ią wźiął z sobą
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 152
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
: „Daj mi do bramy ludzi ze dwie rocie Albo i ze trzy, upraszam o to cię!” Lecz mu rzekł przykro: „Miejcie tamo swoich, Bo ja żadnego pewnie nie dam z swoich!” Posłał po mieszczan, lecz nie można zwabić. Ba, choć którego przyszło by i zabić, Nie nagnałby był do bramy żadnego Na pilnowanie tam czasu onego. Atoli przecie, co blisko mieszkali, Kazali rychło, aby przychadzali, Grożąc karaniem. Którzy wnet powoli Przyszli do bramy. ... Tam zostawiwszy w ostrożności onę, Szedł rychło stamtąd znowu w inną stronę, Szukając wszędy Wołodyjowskiego, Bowiem na zamku odszedł był
: „Daj mi do bramy ludzi ze dwie rocie Albo i ze trzy, upraszam o to cię!” Lecz mu rzekł przykro: „Miejcie tamo swoich, Bo ja żadnego pewnie nie dam z swoich!” Posłał po mieszczan, lecz nie można zwabić. Ba, choć którego przyszło by i zabić, Nie nagnałby był do bramy żadnego Na pilnowanie tam czasu onego. Atoli przecie, co blisko mieszkali, Kazali rychło, aby przychadzali, Grożąc karaniem. Którzy wnet powoli Przyszli do bramy. ... Tam zostawiwszy w ostrożności onę, Szedł rychło stamtąd znowu w inną stronę, Szukając wszędy Wołodyjowskiego, Bowiem na zamku odszedł był
Skrót tekstu: MakSRelBar_II
Strona: 187
Tytuł:
Relacja Kamieńca wziętego przez Turków w roku 1672 ...
Autor:
Stanisław Makowiecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
mnie łupią skory. Węc o tym by myślić, jakoby ich poszczwać, tak dobrze, aby do swoich łożysk, za nasze uciekali granice. Szlachcic. Mości- Panowie przyznaję że to Niemieckie kiesąnki są złodziejki Pollskiego grosza: ale ta perditio z nasze Samych. Niechbyśmy w cudzoziemcach nie korzystali, pewnieby ich tu nie nagnał. Ale to lada szołdra, co tylko się zjawi, aż pierwszy do respektu, do Consilia, do podarunków; a Bracia Szlachta dosłużyć się nie mogą.
Szlachcic. Prawda Mości- panowie widzę się nieprawdzi teraz owo Staro- polskie przysłowie, póki świat światem, nie będzie Polak, Niemcowi bratem; gdy lada Cudzoziemiec
mie łupią skory. Węc o tym by myślić, jákoby ich poszczwáć, ták dobrze, áby do swoich łożysk, zá násze ućiekali gránice. Szláchćic. Mośći- Pánowie przyznáję że to Niemieckie kiesąnki są złodźieyki Pollskiego groszá: ále tá perditio z nasże Sámych. Niechbyśmy w cudzoźiemcach nie korzystáli, pewnieby ich tu nie nagnał. Ale to ládá szołdra, co tylko śię zjawi, aż pierwszy do respektu, do Consilia, do podarunkow; á Bráćia Szláchta dosłużyć śię nie mogą.
Szláchćic. Práwdá Mośći- pánowie widzę śię niepráwdźi teraz owo Stáro- polskie przysłowie, poki świát świátem, nie będźie Polák, Niemcowi brátem; gdy ládá Cudzoźiemiec
Skrót tekstu: BystrzPol
Strona: P4
Tytuł:
Polak sensat
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
Król J. M. całą noc nie zsiadał z konia, lubo gwałtowny deszcz aż do dnia nie przestawał.
Die 1. Augusti Wojsko J. K. M., ruszyło się barzo rano, chcąc Nieprzyjaciela nadegnać i dokonać, ale go i widzieć nie mogło. Nawet i Tatarskie Chorągwie, aż go pod samę nagnały Rygę. Uchodzących jednak po chrustach i przeprawach na kilkaset pobili i żywcem nabrali. Wszytkich rachują pobitych na 400. Żywcem do Augustburgu odesłanych na 200. w Wojsku I. K. Mci mała szkoda, tylko dwóch Kapitanów i Dwunastu Dragonii zginęło, Tatarów dwóch. Inni zaś znaczną zdobycz mają, koni po kilku i dobrych
Krol J. M. cáłą noc nie zśiádał z koniá, lubo gwałtowny deszcz áż do dniá nie przestawał.
Die 1. Augusti Woysko J. K. M., ruszyło się barźo ráno, chcąc Nieprzyiaćielá nadegnáć y dokonáć, ale go y widźiec nie mogło. Náwet y Tátarskie Chorągwie, áż go pod sámę nágnáły Rygę. Vchodzących iednák po chrustách y przepráwách ná kilkáset pobili y żywcem nábráli. Wszytkich ráchuią pobitych ná 400. Zywcem do Augustburgu odesłánych ná 200. w Woysku I. K. Mći máła szkodá, tylko dwoch Kápitánow y Dwunástu Drágonii zginęło, Tátárow dwoch. Inni záś znáczną zdobycz máią, koni po kilku y dobrych
Skrót tekstu: RelWyj
Strona: 8
Tytuł:
Relacja wyjazdu jego królewskiej mości z Warszawy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
pamiętna chęć mię w lasy bierze, Jakbym goniła dzikie z tobą zwierze. Już za Boginią, pierwszą sobie kładę Diannę z łukiem; już z nią w lasy jadę; Już kędy ona włócznią swą wymierzy. Ze z nią poliuę, serce we mnie wierzy. Rozstawiam sieci, biegając po gaju, Z któregobym sarn nagnała przełaju; Przyszczuwam psami, aby z głuchych cieni, Kóz, i lękliwych ruszyli jeleni. Wyrzucam włócznią; strzałę puszczam z łuku; A po tych gonach, hałasach, i huku, Gdy się zmorduję, gdy i konia zbieżę, Zda mi się, że na miękkim darniu leżę. Często, co słaba ręka im
pámiętna chęć mię w lásy bierze, Iákbym goniłá dźikie z tobą zwierze. Iuż zá Boginią, pierwszą sobie kłádę Dyánnę z łukiem; iuż z nią w lásy iádę; Iuż kędy oná włocznią swą wymierzy. Ze z nią poliuę, serce we mnie wierzy. Rozstáwiam śieći, biegáiąc po gáiu, Z ktoregobym sarn nágnáłá przełáiu; Przyszczuwam psami, áby z głuchych ćieni, Koz, y lękliwych ruszyli ieleni. Wyrzucam włocznią; strzałę puszczam z łuku; A po tych gonách, háłásach, y huku, Gdy się zmorduię, gdy y koniá zbieżę, Zda mi się, że ná miękkim darniu leżę. Często, co słaba ręká im
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 42
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695