inskrypcją: Hc me Caesar donavit. Gvagvinus lib 9. Po Roku napisanym miarkowano, że żył lat więcej niżeli 1000. Podczas wesela Najjaśniejszego AUGUSTA III. Króla Polskiego, z MARYĄ Józefa Cesarza Rzymskiego Córką, quo ad pompam et sumptum ledwo w Europie praktykowanego, w Dreźnie, niezmierną liczbę ze Zwierzyńca JELENIÓW w Elbę rzekę nagnano było, gdzie Kawalerowie i Damy z batów strzelając do nich, miłe, ale też i cruentum uczynili spectaculum. Mnogość tam ich wielka, ale nawet w szkodzie zastawszy, zabić którego, jest capitale; Roku 1625 JELEN złowiony z którego mięso ważyło 625 funtów.
JEDNOROZEC jaki jest, i czyli znajduje się in rerum
inskrypcyą: Hc me Caesar donavit. Gvagvinus lib 9. Po Roku napisanym miarkowano, że żył lat więcey niżeli 1000. Podczas wesela Nayiaśnieyszego AUGUSTA III. Krola Polskiego, z MARYĄ Iozefa Cesarza Rzymskiego Corką, quo ad pompam et sumptum ledwo w Europie praktykowanego, w Dreźnie, niezmierną liczbę ze Zwierzyńca IELENIOW w Elbę rzekę nagnano było, gdzie Kawalerowie y Damy z batow strzelaiąc do nich, miłe, ale też y cruentum uczynili spectaculum. Mnogość tam ich wielka, ále nawet w szkodzie zastawszy, zabić ktorego, iest capitale; Roku 1625 IELEN złowiony z ktorego mięso wáżyło 625 funtow.
IEDNOROZEC iaki iest, y czyli znayduie się in rerum
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 574A
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
okopach, az do nich powchodziły Chorągwie owymi dziurami w wałach poczynionymi dopiro tam wokopach uderzyli na naszych ale nie mogli długo wytrzymać. Zaraz poczęli uciekać do Mostu który mieli na Dniestrze ku kamiencowi tam ich dopiro nasi cieni więc ze tłumem wielkim nacisnęli się na most złamał się most dopirosz tonąc. Jednych wycięto drudzy potonęli Inszych nagnano na skałę i tam pospadali tak że na łeb, i z końmi Zdobycz nasi wielką wzięli wrzędach w srebrach w Namiotach bogatych w sepetach zaś owe specjały wyborne co mógłby drugi sepet na sto tysięcy rachować one szable bogate one Anczarki na prowadzono do Polski wielbłądów siła tak że go dostał i zapodiezdka. Ale tez to
okopach, az do nich powchodziły Chorągwie owymi dziurami w wałach poczynionymi dopiro tam wokopach uderzyli na naszych ale nie mogli długo wytrzymać. Zaraz poczęli uciekać do Mostu ktory mieli na Dniestrze ku kamięncowi tam ich dopiro nasi cięni więc ze tłumem wielkim nacisnęli się na most złamał się most dopirosz tonąc. Iednych wycięto drudzi potonęli Inszych nagnano na skałę y tam pospadali tak że na łeb, y z konmi Zdobycz nasi wielką wzięli wrzędach w srebrach w Namiotach bogatych w sepetach zas owe specyały wyborne co mogłby drugi sepet na sto tysięcy rachować one szable bogate one Anczarki na prowadzono do Polski wielbłądow siła tak że go dostał y zapodiezdka. Ale tez to
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 245v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
tego Kraju miał w zawiadowaniu/ radząc mu jako mógł najlepiej/ aby kazał na tam tym miejscu w ziemi spatrzyć. Turczyn łakomy/ dał się szalonemu Greczynowi zwieść/ ale nie śmiał mogiły ruszyć bez pozwolenia Cesarskiego. Pisał o tym do Dworu/ skąd mu zaraz Ordynans przysłano/ i ludzi do zwiezienia tego spodziewanego skarbu. Nagnano chłopów z okolicy do roboty/ i nietrawiąc czasu/ kazali się mocno łopaty i motyki jąć. Ci niebożęta nieświadomi jako pod ziemią trzeba robić/ szli wprost tak daleko/ że ciężar zwierzchni nie mając się naczym otrzymać/ zawalił się oraz/ i przytłukł siedmidziesiąt tych mizernych ludzi/ niby pod ziemną ofiarę jaką głupstwu
tego Kráiu miał w záwiádowániu/ rádząc mu iáko mogł naylepiey/ áby kazał ná tám tym mieyscu w źiemi spátrzyć. Turczyn łákomy/ dał się szalonemu Greczynowi zwieść/ ále nie śmiał mogiły ruszyć bez pozwolenia Cesárskiego. Pisał o tym do Dworu/ zkąd mu záraz Ordinans przysłano/ y ludźi do zwieźienia tego spodźiewánego skárbu. Nágnano chłopow z okolicy do roboty/ y nietráwiąc czásu/ kázáli się mocno łopáty y motyki iąć. Ci niebożętá nieświádomi iáko pod źiemią trzeba robić/ szli wprost ták dáleko/ że ćiężar zwierzchni nie máiąc się náczym otrzymáć/ záwálił się oraz/ y przytłukł śiedmidźieśiąt tych mizernych ludźi/ niby pod źiemną ofiárę iáką głupstwu
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 245
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
też im Mandubracego posłał. Trynobanty obroniwszy/ i od wszelkich krzywd wojska opędziwszy/ Cenimagni/ Segoncjaci/ Ankalici/ Bibroci/ Kasowie przez legacje także poddali się mu. Od tych wziął wiadomość/ że stąd nie daleko jest miasto Kasywelaunowe/ błotckami i lasami obronne/ do którego się siła ludzi najachało/ i bydła barzo wiele nagnano. Brytani miastem zowią/ las jaki gęsty/ wałem i rowami obwarowany/ do którego za nabiegiem jakiego nieprzyjaciela uciekać zwykli. Tamtędy z zastępami ciągnął/ i acz miejsce z natury i dowcipu ludzkiego dobrze opatrzone/ i prawie bezpieczne znalazł/ jednak go ze dwu stron dobywać postanowił. Brytani trochę się bronili/ a dalej naszych
też im Mándubrácego posłał. Trynobánty obroniwszy/ y od wszelkich krzywd woyská opędźiwszy/ Cenimágni/ Segoncyaći/ Ankálići/ Bibroći/ Kássowie przez legácye tákże poddáli sie mu. Od tych wźiął wiádomość/ że stąd nie daleko iest miásto Kássywelaunowe/ błotckámi y lásámi obronne/ do ktorego sie śiłá ludźi náiácháło/ y bydłá bárzo wiele nágnano. Brytáni miástem zowią/ lás iáki gęsty/ wáłem y rowámi obwárowány/ do ktorego zá nabiegiem iákiego nieprzyiaćielá vćiekáć zwykli. Tamtędy z zastępámi ćiągnął/ y ácz mieysce z natury y dowćipu ludzkiego dobrze opátrzone/ y práwie bespieczne ználazł/ iednák go ze dwu stron dobywáć postánowił. Brytani trochę sie bronili/ á daley nászych
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 104.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
w marszałka Leduchowskiego armowało się było nad zwyczaj w saską strzelbę wojsko. Nie zaniechał i komendant poznański różnemi do bronienia fortecy zabiegać sposobami, mając armat, kul i prochu dosyć (za pieniądze Wielkopolanów sporządzonych); mieszczanie też (między którymi garbarze największej ochoty byli) wszyscy z orężem należytym do szańców stanęli, nawet i żydów nagnano (dodawszy im broni) do defensy miasta. Miało też miasto staroświetczyzny kilkadziesiąt beczek na ratuszu małych żelaznych czosnków, te po drogach od bram wszędy po przedmieściach rozsiali. A Gniazdowski nie bawiąc się aproszami żadnemi, uderzył po północy na szańce przypuściwszy szturm od Bernardynów, gdzie pachołcy wielkopolskiej wyprawy bramy się szczęśliwie dobrali, którą wyciąwszy
w marszałka Leduchowskiego armowało się było nad zwyczaj w saską strzelbę wojsko. Nie zaniechał i komendant poznański różnemi do bronienia fortecy zabiegać sposobami, mając armat, kul i prochu dosyć (za pieniądze Wielkopolanów sporządzonych); mieszczanie téż (między którymi garbarze największéj ochoty byli) wszyscy z orężem należytym do szańców stanęli, nawet i żydów nagnano (dodawszy im broni) do defensy miasta. Miało téż miasto staroświetczyzny kilkadziesiąt beczek na ratuszu małych żelaznych czosnków, te po drogach od bram wszędy po przedmieściach rozsiali. A Gniazdowski nie bawiąc się aproszami żadnemi, uderzył po północy na szańce przypuściwszy szturm od Bernardynów, gdzie pachołcy wielkopolskiéj wyprawy bramy się szczęśliwie dobrali, którą wyciąwszy
Skrót tekstu: OtwEDziejeCzech
Strona: 281
Tytuł:
Dzieje Polski pod panowaniem Augusta II od roku 1696 – 1728
Autor:
Erazm Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1696 a 1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1728
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1849
Antonowi wierny Ciągnął do niego w ludzi się przybrawszy. Gdzie; że mu prześcia Cesarz z Hirtem bronił Z owemi Pułki do Picenu skłonił. LXXVIII. Tam zaciągnąwszy Pułk z Tyronów trzeci Zdala na rzeczy patrzał, gdzie się skłonią. Więc że do swych szedł Pansa w te zamieci Karfulejusz mu zachodzi ustronią Ażeby go gdzie nie nagnano w sieci, I Pułk Marsowy i Gwardyą, co nią Octawi rządził, wziąwszy mu w posiłki Ciasnosc dróg, oraz uprząta omyłki. LXXIX. Tych Antoniemu żalec się nią zdało Żeby chcącego bić się, nie bawiły. A iż mu Wojsko nic nie dokazało Tam kędy rzęki, doły, błota były; W trzcinach dwa
Antonowi wierny Ciągnął do niego w ludzi śię przybrawszy. Gdzie; że mu przescia Cesarz z Hirtem bronił Z owemi Pułki do Picenu skłonił. LXXVIII. Tam zaciągnąwszy Pułk z Tyronow trzeci Zdala na rzeczy patrzał, gdzie śię skłonią. Więc że do swych szedł Pansa w te zamieci Karfuleiusz mu zachodzi ustronią Azeby go gdzie nie nagnano w sieci, I Pułk Marsowy y Gwardyą, co nią Octawi rządził, wziąwszy mu w posiłki Ciasnosc drog, oraz uprząta omyłki. LXXIX. Tych Antoniemu żalec śię nię zdało Zeby chcącego bic śię, nie bawiły. A isz mu Woysko nic nie dokazało Tam kędy rzęki, doły, błota były; W trzcinach dwa
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 124
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693