Bożą/ zawitałej wiary oddalić pozwolili. Co nierzkąc za dalszych Przodków/ ale ani za Ojców naszych w Cerkwi naszej Ruskiej nie najdowało się. Pierwszy oni ze wszytkich Ruskiego Chrześcijaństwa wieków/ tak niezbożnymi błędami i Herezjami na Ruską Cerkiew targnąć poważyli się. Ja z części mojej/ ile na mnie jest/ żadnej przyczyny nie najduję inszej/ tylko stały się za dni naszych miedzy nami a Rzymskim Kościołem względem przyjętej z nim przez nasze starsze Duchowne jedności/ poswar. Ten nas tego złego nabawił/ i tego niezbędnego piwa nam nawarzył/ które my/ już to przez lat trzydzieści i trzy w gorzkości dusz naszych pijemy z niemałą i wnętrznej i ze wnętrznej
Bożą/ záwitáłey wiáry oddalić pozwolili. Co nierzkąc zá dálszych Przodkow/ ále áni zá Oycow nászych w Cerkwi nászey Ruskiey nie náydowáło sie. Pierwszy oni ze wszytkich Ruskiego Chrześćiáństwá wiekow/ ták niezbożnymi błędámi y Hęrezyámi ná Ruską Cerkiew tárgnąć poważyli sie. Ia z cżęśći moiey/ ile ná mnie iest/ żadney przycżyny nie náyduię inszey/ tylko stáły sie zá dni nászych miedzy námi á Rzymskim Kośćiołem względem przyiętey z nim przez násze stársze Duchowne iednośći/ poswar. Ten nas tego złego nábáwił/ y tego niezbędnego piwá nam náwárzył/ ktore my/ iuż to przez lat trzydźieśći y trzy w gorzkośći dusz nászych pijemy z niemáłą y wnętrzney y ze wnętrzney
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 94
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
że słów zażyli tych/ których niemasz w ograniczeniu Ojców Niceńskich. Idzie za tym z potrzeby/ że i tejże samej przyczyny/ może się to mówić i naprzeciwo Cyrylusowi/ i przeciw stu i piąciudziesiąt Ojcom. Jeśliż naprzeciw owych mówić nie godzi się/ przeciwo onemu mówić/ coby słuszność była/ nie najduję. Konsideratia Lib. Anthologium rerum[...] electorum nazwanej. In eodem lib. Euloij Anthologio. Incompendiosa Apologia Pro Synodo Chalcedonensi. o pochodzeniu Ducha Z. Ioan. 7.
Uważenie Ośmnaste. Po Soborze Florenckim/ gdy po śmierci Jana Palęologa/ nastąpił był na Cesarstwo Konstantynopolskie Konstantyn brat jego/ i zamknioną na Synodzie Florenckim Jedność znieważył
że słow záżyli tych/ ktorych nimász w ogránicżeniu Oycow Niceńskich. Idźie zá tym z potrzeby/ że y teyże sámey przyczyny/ może sie to mowić y náprzećiwo Cyryllusowi/ y przećiw stu y piąćiudźieśiąt Oycom. Ieśliż náprzećiw owych mowić nie godźi sie/ przećiwo onemu mowić/ coby słuszność byłá/ nie náyduię. Considerátia Lib. Anthologium rerum[...] electorum názwáney. In eodem lib. Euloij Anthologio. Incompendiosa Apologia Pro Synodo Chalcedonensi. o pochodzeniu Duchá S. Ioan. 7.
Vważenie Ośmnaste. Po Soborze Florentskim/ gdy po śmierći Ianá Pálęologá/ nástąpił był ná Cesárstwo Konstántynopolskie Konstántyn brát iego/ y zámknioną ná Synodźie Florentskim Iedność znieważył
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 143
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
co cierpim? Ja inszej nie mogę naleźć: bo naród nasz w cnocie nad insze narody pośledni nie jest/ i owszem lepszy/ który inne narody w Cnocie i w obyczajach przchodzi. insza tedy nie jest przyczyna upadku naszego/ jedno Schisma i odszczepieństwo: iż się oddalili od posłuszeństwa i poddaństwa Rzymskiego kościoła. Tę samę najduję być przyczyną zguby naszej. Bo skorośmy się oddzielili od niego/ wzięlismy przeklęctwo: i to cierpim/ co cierpim. A jednak nie żałujemy/ ale gorszymi zostajem/ i złorzeczym temuż Kościołowi. Poty ten Z. Patriarcha. O bodajsmy my/ Przezacny narodzie Ruski/ bodajsmy/ tym Braci naszej złym nakarali się
co ćierpim? Ia inszey nie mogę náleść: bo narod nász w cnoćie nád insze narody pośledni nie iest/ y owszem lepszy/ ktory inne narody w Cnoćie y w obycżáiách przchodźi. insza tedy nie iest przyczyná vpadku nászego/ iedno Schismá y odszczepieństwo: iż sie oddalili od posłuszeństwá y poddáństwá Rzymskiego kośćiołá. Tę sámę náyduię bydź przyczyną zguby nászey. Bo skorosmy sie oddźielili od niego/ wźięlismy przeklęctwo: y to ćierpim/ co ćierpim. A iednák nie żáłuiemy/ ále gorszymi zostáiem/ y złorzeczym temuż Kośćiołowi. Poty ten S. Pátryárchá. O bodaysmy my/ Przezacny narodźie Ruski/ bodaysmy/ tym Bráći nászey złym nákaráli sie
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 194
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
Anno ulubiona, Zaraz mię chęć do twoich usług zniewolona W ten humor wprowadziła, że i rymy składam, I do Febowej lutnie z lekka się przysiadam. Ty tylko bądź łaskawa, wnet mię wyjmiesz z ceny Tych, którzy poniewolne mordują Kameny. Tobie ja hołd serdeczny samej ofiaruję, Tobie, której już równej zgoła nie najduję. Wolną szyję swą niosę pod twe jarzmo złote, A ty łaskawie przyjąć racz szczyrą ochotę.
Jeszcze taka w mych oczu żadna nie postała, Któraby się urodą z tobą równać śmiała. Bo gdy cię tylko w myślach swych konterfetuję, Wszytko to bez pochlebstwa w tobie upatruję, Co hożej służy damie. Wzrostuś
Anno ulubiona, Zaraz mię chęć do twoich usług zniewolona W ten humor wprowadziła, że i rymy składam, I do Febowej lutnie z lekka się przysiadam. Ty tylko bądź łaskawa, wnet mię wyjmiesz z ceny Tych, ktorzy poniewolne mordują Kameny. Tobie ja hołd serdeczny samej ofiaruję, Tobie, ktorej już rownej zgoła nie najduję. Wolną szyję swą niosę pod twe jarzmo złote, A ty łaskawie przyjąć racz szczyrą ochotę.
Jeszcze taka w mych oczu żadna nie postała, Ktoraby się urodą z tobą rownać śmiała. Bo gdy cię tylko w myślach swych konterfetuję, Wszytko to bez pochlebstwa w tobie upatruję, Co hożej służy damie. Wzrostuś
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 235
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
I których świat się lękał, jako jest szeroki Po niezmierny ocean i atlantskie boki, Musieli swe ramiona pod jej jarzmo skłonić, Nie mogąc się nakoniec ich kunsztom obronić, Tak iż chcąc onych chytrym zamysłom dogodzić, Dali się marnie zą nos jak niedźwiedzie wodzić. Lecz iż w tobie, cna panno, tego nie najduję, Dla tegoć me usługi wiecznie ofiaruję, Dobrowolnie, nie z musu, gdyżeś godna tego, Byś ze mnie zawsze miała sługę powolnego.
P. Ale zaś potym rzeczesz, żem cię chytrościami Tak umiała zniewolić, jakoś przykładami Dopiero to objaśnił. Żebym tedy była Wolna od tych przymówek i spokojnie
I ktorych świat się lękał, jako jest szyroki Po niezmierny ocean i atlantskie boki, Musieli swe ramiona pod jej jarzmo skłonić, Nie mogąc się nakoniec ich kunsztom obronić, Tak iż chcąc onych chytrym zamysłom dogodzić, Dali się marnie zą nos jak niedźwiedzie wodzić. Lecz iż w tobie, cna panno, tego nie najduję, Dla tegoć me usługi wiecznie ofiaruję, Dobrowolnie, nie z musu, gdyżeś godna tego, Byś ze mnie zawsze miała sługę powolnego.
P. Ale zaś potym rzeczesz, żem cię chytrościami Tak umiała zniewolić, jakoś przykładami Dopiero to objaśnił. Żebym tedy była Wolna od tych przymowek i spokojnie
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 246
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
którą panu winien beł swojemu! Zawżdy mądry i baczny - by tak beł do końca! - I pilny beł Kościoła świętego obrońca, A teraz dla miłości na stryja swojego, Na cześć swoję i nie dba na Boga samego.
II.
Ale go ja wymawiam, owszem się raduję, Że w niem złem towarzysza takiego najduję; Bom i ja na me dobre słaby i schorzały, Na złe zdrowy i duży, już to czas nie mały. W czerni wszytek ubrany, z Paryża się puszcza I tak wiele swych dobrych przyjaciół opuszcza, Gdzie afrykańskie wojska i hiszpańskie miały Stanowiska i w polu obozem leżały.
III.
I owszem nie obozem
którą panu winien beł swojemu! Zawżdy mądry i baczny - by tak beł do końca! - I pilny beł Kościoła świętego obrońca, A teraz dla miłości na stryja swojego, Na cześć swoję i nie dba na Boga samego.
II.
Ale go ja wymawiam, owszem się raduję, Że w niem złem towarzysza takiego najduję; Bom i ja na me dobre słaby i schorzały, Na złe zdrowy i duży, już to czas nie mały. W czerni wszytek ubrany, z Paryża się puszcza I tak wiele swych dobrych przyjaciół opuszcza, Gdzie afrykańskie wojska i hiszpańskie miały Stanowiska i w polu obozem leżały.
III.
I owszem nie obozem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 172
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
wyszedł z niewolej.
LI.
Jeśli tedy nic mi już więcej nie zostawa, Jeśli sposobów inszych zbawić go nie zstawa, Jeno żywot położyć, tem się nic nie trwożę: Zawżdy go barzo rada dla niego położę. O to się tylko boję, o to się frasuję, Że nie widzę i w głowie swojej nie najduję, Jako mam być bezpieczna i na to się spuścić, Że go, mając mię w ręku, będzie chciał wypuścić.
LII.
Obawiam się, niestetyż, aby mię dostawszy I naokrutniejszych mi mąk nazadawawszy, Birena nie wypuścił, który mu mniej winien, Aby mi za swój żywot zostawał powinien, I jako ten
wyszedł z niewolej.
LI.
Jeśli tedy nic mi już więcej nie zostawa, Jeśli sposobów inszych zbawić go nie zstawa, Jeno żywot położyć, tem się nic nie trwożę: Zawżdy go barzo rada dla niego położę. O to się tylko boję, o to się frasuję, Że nie widzę i w głowie swojej nie najduję, Jako mam być bezpieczna i na to się spuścić, Że go, mając mię w ręku, będzie chciał wypuścić.
LII.
Obawiam się, niestetyż, aby mię dostawszy I naokrutniejszych mi mąk nazadawawszy, Birena nie wypuścił, który mu mniej winien, Aby mi za swój żywot zostawał powinien, I jako ten
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 184
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
A dziś dlaczego z ciebie nie wstajem oboje? O okrutny Birenie, o zły, o zdradliwy! O dniu, któregom na świat wyszła, nieszczęśliwy! Samam jedna! Kto mię tu ratuje niebogę? Widzieć żadnej nadzieje pomocy nie mogę!
XXVIII.
Próżno na tej pustyniej ludzi upatruję; Mieszkania tu ludzkiego znaku nie najduję, Okrętu darmo patrzę, niemasz żadnej łodzi, Na którejbym przebyła przez morskie powodzi. Głodem nawet umorzyć muszę sama siebie, Nikt mi oczu nie zawrze, nikt mię nie pogrzebie, Jeśli mię w swoich brzuchach nie pogrzebią samy Źwierzęta, których pełne muszą być te jamy.
XXIX.
Boję się i zda mi się
A dziś dlaczego z ciebie nie wstajem oboje? O okrutny Birenie, o zły, o zdradliwy! O dniu, któregom na świat wyszła, nieszczęśliwy! Samam jedna! Kto mię tu ratuje niebogę? Widzieć żadnej nadzieje pomocy nie mogę!
XXVIII.
Próżno na tej pustyniej ludzi upatruję; Mieszkania tu ludzkiego znaku nie najduję, Okrętu darmo patrzę, niemasz żadnej łodzi, Na którejbym przebyła przez morskie powodzi. Głodem nawet umorzyć muszę sama siebie, Nikt mi oczu nie zawrze, nikt mię nie pogrzebie, Jeśli mię w swoich brzuchach nie pogrzebią samy Źwierzęta, których pełne muszą być te jamy.
XXIX.
Boję się i zda mi się
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 203
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Majestatu Pańskiego tak ordynującego kazała, przychylność zwykła i życzliwość ku Wojsku, a najwięcej miłość ku tej Ojczyźnie, którą upadającą ratować, nakładem zdrowia i fortun moich, dla której wszytkie inuidie, urazy, niewdzięczności, niezmarszczonym ponosić czołem, mam sobie za powinność. Uczą mię tego przykłady przeszłych Hetmatów wielu, i w moim z najduję Domku, kiedy Chocimski Związek, Ociec mój, jako Wódz na ten czas Chocimski, z równym Rzeczypospolitej i Wojska ukontentowaniem uspokoił. Tą tedy dobrą Rzeczyposp: żarliwością, i przykładem Antecesorów, Urzędu, i krwie mojej pobudzony, podjąłem się był tej prace, ile z tak wielkiem w tej Ojczyźnie ludźmi. Z jakim
Májestatu Páńskiego ták ordinuiącego kazáłá, przychylność zwykłá y życzliwość ku Woysku, á naywięcey miłość ku tey Oyczyznie, ktorą vpadáiącą rátowáć, nákłádem zdrowia y fortun moich, dla ktorey wszytkie inuidie, vrázy, niewdźięcznośći, niezmarszczonym ponośić czołem, mąm sobie zá powînność. Vczą mię tego przykłády przeszłych Hetmátow wielu, y w moim z náyduię Domku, kiedy Choćimski Związek, Ociec moy, iáko Wodz ná ten czás Choćimski, z rownym Rzeczypospolitey y Woyská vkontentowániem vspokoił. Tą tedy dobrą Rzeczyposp: żárliwością, y przykłádem Antecessorow, Vrzędu, y krwie moiey pobudzony, podiąłem się był tey prace, ile z ták wielkiem w tey Oyczyznie ludźmi. Z iákim
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 93
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
paszczęki swoje/ jako paszczęki nieprzyjacielskie/ słowy zdradliwemi/ i przewrotnemi napełnione. Wzięli siekiery w ręce swoje/ i szukają dusze mojej/ aby ją zagubili. Zewsząd sieci/ wszędzie padoły/ zewsząd zaraźliwe żądła. Owdzie wilcy drapieżni/ a tam lwy ryczace. Z owąd smocy jadowici/ a z tąd Bazyliki srogie. Nie najduję którędy się obrócę: nie wiem gdzie się mam udać? do kogo głowę moję skłonię: komu mię w obronę podam. Nie jestli to/ o niebo i ziemia/ nowwa boleść i niesłychany żal/ żem syny rodziła i wychowała/ a oni się mię wyrzekli. Jednemu mężowi Panną poślubiona/ jednemu w małżeństwo
pászcżeki swoie/ iáko pászczeki nieprzyiaćielskie/ słowy zdrádliwemi/ y przewrotnemi nápełnione. Wźięli śiekiery w ręce swoie/ y szukáią dusze moiey/ áby ią zágubili. Zewsząd śieći/ wszędźie pádoły/ zewsząd záráźliwe żądłá. Owdźie wilcy drapieżni/ á tám lwy rycżáce. Z owąd smocy iádowici/ a z tąd Bázyliki srogie. Nie náyduię ktorędy się obrocę: nie wiem gdzie się mam vdáć? do kogo głowę moię skłonię: komu mię w obronę podam. Nie iestli to/ o niebo y źiemiá/ nowwa boleść y niesłychány żal/ żem syny rodźiłá y wychowáłá/ á oni się mię wyrzekli. Iednemu mężowi Pánną poślubioná/ iednemu w małżeństwo
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 2v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610