. 139. seqq. I. Psal. 14. v. 2.
Pierwsza jest Impietas: Niepobożność. Bo Pijanicowie o Boga i słowo jego nic nie dbają: z niego szydzą/ i w sercu swoim mówią: Nie masz Boga. Gdy rano wstają i spać idą: gdy jeść mają/ i już się najedzą/ brzuchy i kałduny swe natkają i napchają/ Boga i modlitwy zapominają. D. Menger. in Suscitab. Consc. Evang. Interpol. sup. Domin. Laet. pagin. in. 118.
Takiemi byli owi Epikurejczycy we Gdańsku/ którzy takie miedzy sobą byli uczynili przymierze/ że przez nie mały czas ani
. 139. seqq. I. Psal. 14. v. 2.
Pierwsza jest Impietas: Niepobożność. Bo Pijánicowie o Bogá y słowo jego nic nie dbáją: z niego szydzą/ y w sercu swoim mowią: Nie mász Bogá. Gdy ráno wstáją y spáć idą: gdy jeść máją/ y już śię nájedzą/ brzuchy y káłduny swe nátkáją y nápcháją/ Bogá y modlitwy zápomináją. D. Menger. in Suscitab. Consc. Evang. Interpol. sup. Domin. Laet. pagin. in. 118.
Tákiemi byli owi Epikureyczycy we Gdańsku/ ktorzy tákie miedzy sobą byli uczynili przymierze/ że przez nie máły czás áni
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 3.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Teraźniejszemu/ żeś w pierwszym kochała. Trzeba dla ludzi/ wszak cię na koszt stanie Wdowim pretekstem; niech się Pan zostanie Z ustawicznego gorzknie przyjaźń bytu A głód przyczynia czasem apetytu. Dam. I owszem ciężki i ból to jedyny Za szczyptę cukru cierpkie oskominy. Przykrzejszy więc głód/ gdy się człek oskromi I nie naje się/ tylko rozłakomi. Dokąd odemnie dokąd mężu drogi? Porzucasz żonę/ i ojczyste progi: Wolę: iże mnie już osieroconą/ Też Fata w tenże grób/ wraz z tobą wżoną. Chor. Mierzjony stroju/ z płaczu mokre szaty; Płachto nikczemna/ tak w gładkość bogaty: Paniej/ twarz kryjesz
Teráźnieyszemu/ żeś w pierszym kocháłá. Trzebá dla ludźi/ wszák ćię ná koszt stánie Wdowim praetextem; niech się Pan zostánie Z vstáwicznego gorzknie przyiaźń bytu A głod przyczynia czásem áppetytu. Dam. Y owszem ćięszki y bol to iedyny Zá sczyptę cukru ćierpkie oskominy. Przykrzeyszy więc głod/ gdy się człek oskromi Y nie náie się/ tylko rozłákomi. Dokąd odemnie dokąd mężu drogi? Porzucasz żonę/ y oyczyste progi: Wolę: ize mie iuż ośieroconą/ Tesz Fátá w tenże grob/ wraz z tobą wżoną. Chor. Mierźiony stroiu/ z płáczu mokre száty; Płachto nikczemna/ ták w głádkość bogáty: Pániey/ twarz kryiesz
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 186
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
swą trzymać w dozorze Niż włości mając słyszeć ono fuka Hutman na Pana/ i ludna Przyłuka. Milej mi z tobą wspokojnym kąciku/ Żyć nad potrzebę o jednym groszyku/ Niż Midasowej strzegący szkatuły Jak noc nie spaną tak dzień strawić czuły. Nie to szczęśliwy komu dano siła/ Lubo Fortuna kogo zbogaciła Leć kto się najadł ma dość: a już syty/ Wygnał zzołądka chciwe apetyty. To me dostatki; miła moja Zono W Zgodzie żyć/ droższe nad Kolchickie Rono Zamierzonego dopędziwszy wieku Nie ciężka w zgodzie i umrzeć Człowieku. Księgi Trzecie. Pieśń XXXII. Sonet więźnia dobrowolnego w tęskliwych Carceres Sosnowej wieze zastającego.
JAko w drotowym wniku okowany Wykrzyka
swą trzymáć w dozorze Niż włośći máiąc słyszeć ono fuka Hutmąn ná Páná/ y ludna Przyłuká. Miley mi z tobą wspokoynym kąćiku/ Zyć nád potrzebę o iednym groszyku/ Niż Midásowey strzegący szkátuły Iák noc nie spáną ták dźień strawić czuły. Nie to szczęśliwy komu dano śiła/ Lubo Fortuná kogo zbogáćiłá Leć kto się náiadł ma dość: á iuż syty/ Wygnał zzołądká chćiwe áppetyty. To me dostátki; miła moiá Zono W Zgodźie żyć/ droższe nád Kolchickie Rono Zámierzonego dopędźiwszy wieku Nie ćięszka w zgodźie y vmrzeć Człowieku. Kśięgi Trzećie. PIESN XXXII. Sonet więźniá dobrowolnego w tęskliwych Carceres Sosnowey wieze zastáiącego.
IAko w drotowym wniku okowány Wykrzyka
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 211
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
z onej główki członki,
A ja wyglądam z czosnkiem wołowej wędzonki, Ledwie drzwi skrzypną, albo sztuki mięsa z grochem; Że główki nierad jadam, przysięgam przed Włochem. Aż na upstrzonej misie w rozmaite wzory Dwanaście wróblów niosą z kaulefijory; I na ząb mi nie padnie, chociem ich zjadł kilka: Biednież się najeść mięsa, gdzie kość jako szpilka. Nastąpią malowane galarety za tem; Myślę, co dalej czynić mam z tym odrwiświatem: Czy ja krowa na głąbie, czy koza na kwiatki? Gniewam się i tylko mu nie wspomnię pań matki. Toż ślimaki, ostrygi, podobno i żaby: Rozumiejąc prawdziwie, że wieprzowe schaby
z onej główki członki,
A ja wyglądam z czosnkiem wołowej wędzonki, Ledwie drzwi skrzypną, albo sztuki mięsa z grochem; Że główki nierad jadam, przysięgam przed Włochem. Aż na upstrzonej misie w rozmaite wzory Dwanaście wróblów niosą z kaulefijory; I na ząb mi nie padnie, chociem ich zjadł kilka: Biednież się najeść mięsa, gdzie kość jako szpilka. Nastąpią malowane galarety za tem; Myślę, co dalej czynić mam z tym odrwiświatem: Czy ja krowa na głąbie, czy koza na kwiatki? Gniewam się i tylko mu nie wspomnię pań matki. Toż ślimaki, ostrygi, podobno i żaby: Rozumiejąc prawdziwie, że wieprzowe schaby
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 34
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, wieczerzą zasadza, Sobie na śmierć, im na post. Jako się położy W grobie Chrystus Pan, odtąd pości kościół boży. O, choć o jednym chlebie, rozkoszne zapusty, Bo wszytkich zwierzyn, wszytkich miąs przenosi gusty.
O delikacki poście, o chlebie tak syty, Że choćby język wszytkie zebrał apetyty, Najeść się go nie może. Najsmaczniejszych rzeczy Wszelkie smaki ma w sobie, i tuczy, i leczy, Do żywota wiecznego prawdziwej pokuty Przydawszy, kto owocem Adamowym struty. Były też tam maszkary, był i taniec dziwny, Gdy się Chrystus przechadzał po Górze Oliwnej, Aż do krwawego potu, a uczniów tak strudzi, Że
, wieczerzą zasadza, Sobie na śmierć, im na post. Jako się położy W grobie Chrystus Pan, odtąd pości kościół boży. O, choć o jednym chlebie, rozkoszne zapusty, Bo wszytkich zwierzyn, wszytkich miąs przenosi gusty.
O delikacki poście, o chlebie tak syty, Że choćby język wszytkie zebrał apetyty, Najeść się go nie może. Najsmaczniejszych rzeczy Wszelkie smaki ma w sobie, i tuczy, i leczy, Do żywota wiecznego prawdziwej pokuty Przydawszy, kto owocem Adamowym struty. Były też tam maszkary, był i taniec dziwny, Gdy się Chrystus przechadzał po Górze Oliwnej, Aż do krwawego potu, a uczniów tak strudzi, Że
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 70
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
kąsek chleba do takiej roboty.
Szyszki z sośniny a zasię z dębniaku W czasy jesienne spadają żołędzi, Łzy z oczu naszych w takiej ciężkiej nędzy.
Skowronka w polu, słowika w majaku, Gołąbka w domu usłyszysz gruchanie, Tu nic, tylko z dział ogromnych strzelanie.
Byź to podobna, jak lotnemu ptaku Lecieć, najeść się, jeszcze w napełnionym Gardłku przynieść co siostrom utrapionym!
Graca do chmielu a do pasternaku Rywak, tobie zaś, cny pęcaku służy, Lecz nie w tych ręku, tłuk żelazny duży.
Tłuczku nieszczęsny czyli wiercimaku! Gdyby na nosie babie siadła mucha, Byłaby przez cię wnet u złego ducha.
Nie potrzeba nam
kąsek chleba do takiej roboty.
Szyszki z sośniny a zasię z dębniaku W czasy jesienne spadają żołędzi, Łzy z oczu naszych w takiej ciężkiej nędzy.
Skowronka w polu, słowika w majaku, Gołąbka w domu usłyszysz gruchanie, Tu nic, tylko z dział ogromnych strzelanie.
Byź to podobna, jak lotnemu ptaku Lecieć, najeść się, jeszcze w napełnionym Gardłku przynieść co siostrom utrapionym!
Graca do chmielu a do pasternaku Rywak, tobie zaś, cny pęcaku służy, Lecz nie w tych ręku, tłuk żelazny duży.
Tłuczku nieszczęsny czyli wiercimaku! Gdyby na nosie babie siadła mucha, Byłaby przez cię wnet u złego ducha.
Nie potrzeba nam
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 368
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Sam idzie łój kozłowy skwarzyć na skorupie. Tymczasem chudzi, wyschli, nędzni, głodni charci, Skoro lizną świeżej krwie, jako niedźwiedź barci,
Przypytawszy się do nich ogarzy i wyźli, Nim się ów z maścią wróci, kobyły dogryźli. Pan też, żeby ich z tydzień nie gonił do jatek, Skoro się psi najedli, uwędził ostatek. 100. WŁOCH PO POLSKU TAŃCUJE
Na Tworzyjańskiej u Śmida ulicy, Gdzie uczęszczając naszy politycy, Noc, wino, panny mając kałauzem, On dom poczciwy uczynią zamtuzem, Ożeni się Włoch, gdy go ułakomi Posag. Więc skoro naszy galantomi Wedle starego przywalą się kwitu, Chcąc zażyć tańcu i dobrego bytu
Sam idzie łój kozłowy skwarzyć na skorupie. Tymczasem chudzi, wyschli, nędzni, głodni charci, Skoro lizną świeżej krwie, jako niedźwiedź barci,
Przypytawszy się do nich ogarzy i wyźli, Nim się ów z maścią wróci, kobyły dogryźli. Pan też, żeby ich z tydzień nie gonił do jatek, Skoro się psi najedli, uwędził ostatek. 100. WŁOCH PO POLSKU TAŃCUJE
Na Tworzyjańskiej u Śmida ulicy, Gdzie uczęszczając naszy politycy, Noc, wino, panny mając kałauzem, On dom poczciwy uczynią zamtuzem, Ożeni się Włoch, gdy go ułakomi Posag. Więc skoro naszy galantomi Wedle starego przywalą się kwitu, Chcąc zażyć tańcu i dobrego bytu
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 246
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pacjent, że doktor nie baczy, Że Polaków, niż Włochów, kurują inaczej. Zawsze według natury powinny być leki. „Idź — rzecze chłopcu cicho — lecz nie do apteki, Na rynek, niech będzie groch i słoniny sztuka Na obiad; lecz i sam milcz, i przestrzeż hajduka.”
Skoro się chory najadł, wstał, ubrał się, chodził. Widząc doktor: „Prawiem cię z śmierci wyswobodził; Daj go katu, wielkać moc jest w perłowym prochu!” „Większa w sztuce słoniny — rzecze chory — z grochu.” „A to jako?” — ten pyta. Ów mu wszytko powie. Więc
pacyjent, że doktor nie baczy, Że Polaków, niż Włochów, kurują inaczej. Zawsze według natury powinny być leki. „Idź — rzecze chłopcu cicho — lecz nie do apteki, Na rynek, niech będzie groch i słoniny sztuka Na obiad; lecz i sam milcz, i przestrzeż hajduka.”
Skoro się chory najadł, wstał, ubrał się, chodził. Widząc doktor: „Prawiem cię z śmierci wyswobodził; Daj go katu, wielkać moc jest w perłowym prochu!” „Większa w sztuce słoniny — rzecze chory — z grochu.” „A to jako?” — ten pyta. Ów mu wszytko powie. Więc
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 248
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Chociażby mógł, nie może znaleźć go nikędy. Ja też trudno mam tego koryta pozwolić, Na którym, jako widzę, wieprza będą solić. „Nie sąsiedzka — złość czynić w cudzym domu dla twej Gnuśności; szukaj znowu.” Póki kuropatwy Na rożnie, póty było mej z myśliwcem przecze. Psi się dawno najedli. Skoro się dopiecze, Tymczasem się dobrego napijamy wina, Przyjdzie ów i tak głosem: „Nie ze mnie przyczyna, Że charci i ogarzy, w tak dalekim chodzie, Wynużeni do psiarnie nie zajdą o głodzie.” „Tylko mi go wymyjcie, gdy tak nieporządny Ten pan” — rzekę; który już wycierpiał
, Chociażby mógł, nie może znaleźć go nikędy. Ja też trudno mam tego koryta pozwolić, Na którym, jako widzę, wieprza będą solić. „Nie sąsiedzka — złość czynić w cudzym domu dla twej Gnuśności; szukaj znowu.” Póki kuropatwy Na rożnie, póty było mej z myśliwcem przecze. Psi się dawno najedli. Skoro się dopiecze, Tymczasem się dobrego napijamy wina, Przyjdzie ów i tak głosem: „Nie ze mnie przyczyna, Że charci i ogarzy, w tak dalekim chodzie, Wynużeni do psiarnie nie zajdą o głodzie.” „Tylko mi go wymyjcie, gdy tak nieporządny Ten pan” — rzekę; który już wycierpiał
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 275
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ucieszą żarty. Toż dwu myśliwców, wziąwszy koryto za rogi, Dźwigną; aż on pan leży, wyciągnąwszy nogi. Skoczywszy ja do niego co prędzej z zastola, Witam, a że u niego nasza dobra wola, Przepraszając, braterskie napomnienie przydam, Obrzydłym i nikczemnym równając go Żydom.
Ten, gdy się ptaków naje i opije winem, Żegnając nas, przysięże pod złej matki synem, Że przed takimi gośćmi nie skryje się więcej, Gdyżby tego na głowie nie zażył cielęcej. Prosi na noc, lecz darmo, i szkoda się dziwić, Bo się i na wieczerzy chciał przy nas pożywić. Aleć dobrze, odpowiem, świni
ucieszą żarty. Toż dwu myśliwców, wziąwszy koryto za rogi, Dźwigną; aż on pan leży, wyciągnąwszy nogi. Skoczywszy ja do niego co prędzej z zastola, Witam, a że u niego nasza dobra wola, Przepraszając, braterskie napomnienie przydam, Obrzydłym i nikczemnym równając go Żydom.
Ten, gdy się ptaków naje i opije winem, Żegnając nas, przysięże pod złej matki synem, Że przed takimi gośćmi nie skryje się więcej, Gdyżby tego na głowie nie zażył cielęcej. Prosi na noc, lecz darmo, i szkoda się dziwić, Bo się i na wieczerzy chciał przy nas pożywić. Aleć dobrze, odpowiem, świni
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 276
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987