lada co kupili. i nie wiem kto z nas mędrszym/ czy on że przedał: Czy my/ żeśmy kota w worze za miast Rysia kupili. Niestety nas: do czego to już nam owieczkom Pana Chrystusowym przyszło/ że się wilku wpastwę dobrowolnie podajemy: że sami sobie drogo kupujemy nędzę. Na to najmujemy/ aby nas kto oszukał/ i z drogi prawej zwiódł: za to płacimy/ aby nas kto w wierze naszej podszedszy/ dusze nasze z zbawienia okradł/ i o zatracenie nas przyprawił. Ciężka to zaiste ślepota: a taka jaka człowieku nie bywa/ tylko od ciężko rozgniewanego Pana Boga dopuszczona.[...] Który sprawiedliwym swym sądem
ládá co kupili. y nie wiem kto z nas mędrszym/ cży on że przedał: Czy my/ żesmy kotá w worze zá miast Ryśiá kupili. Niestety nas: do czego to iuż nam owieczkom Páná Christusowym przyszło/ że sie wilku wpastwę dobrowolnie podáiemy: że sámi sobie drogo kupuiemy nędzę. Ná to náymuiemy/ áby nas kto oszukał/ y z drogi práwey zwiodł: za to płáćimy/ áby nas kto w wierze nászey podszedszy/ dusze násze z zbáwienia okradł/ y o zátrácenie nas przypráwił. Ciężka to záiste ślepotá: á táka iáka człowieku nie bywa/ tylko od ćięszko rozgniewánego Páná Bogá dopuszcżona.[...] Ktory spráwiedliwym swym sądem
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 46
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
będzie — bo cię Bóg zasmuci, Świat cię osławi i sługa porzuci. O WALKU
Doktor nie bierze lekarstw ani prawa Zażywa praktyk, sukiennik z postawa Nie kraje sobie, balwierz się nie goli; Każdy bardziej zysk niźli swój wczas woli. Tak też i Walek z żoną postępuje: Sam jej nie tyka, a ludziom najmuje. DO JĘDRZEJA
Wierz mi, Jędrzeju, że nie bez przyczyny Czynisz Walkowi częste nawiedźmy. Ani on nad cię możniejszy, ani ty Jesteś z nim związkiem pokrewności zbity, Ani was przyjaźń i równe zabawy Wiążą, ani on na cię tak łaskawy, Aniś ty człowiek znosić jego zrzędy — Skądże-ć ta ludzkość i takie
będzie — bo cię Bóg zasmuci, Świat cię osławi i sługa porzuci. O WALKU
Doktor nie bierze lekarstw ani prawa Zażywa praktyk, sukiennik z postawa Nie kraje sobie, balwierz się nie goli; Każdy bardziej zysk niźli swój wczas woli. Tak też i Walek z żoną postępuje: Sam jej nie tyka, a ludziom najmuje. DO JĘDRZEJA
Wierz mi, Jędrzeju, że nie bez przyczyny Czynisz Walkowi częste nawiedźmy. Ani on nad cię możniejszy, ani ty Jesteś z nim związkiem pokrewności zbity, Ani was przyjaźń i równe zabawy Wiążą, ani on na cię tak łaskawy, Aniś ty człowiek znosić jego zrzędy — Skądże-ć ta ludzkość i takie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 99
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
opacznie o niewinności mojej i cnocie informować poczęto. Dopiero, na Prywatnych audienciach, przyjaciół moich odrywać odemnie obietnicami, podarunkami, przegrożkami: dopiero tych którzy mi byli niechętnymi, pobudzać na mię, do konfidenciej przypuszczać: Wojsko na moje poczciwe, konwersacje konferencje szpocić, i niecnotliwym tłumaczeniem ohydzać; Szpiegów, Delatorów na mnie najmować. Rady nocne o sposobach jakoby mię zgładzić, tajemnie z Publicznymi Rzeczyposp: zdrajcami formować. Owo zgola wszytko to, co złość, nienawiść, zazdrość, zemsty pragnienie, jad złośliwości znaleźć może, do ruinowania mego sprowadzono. Rozdział III. Głosu wolnego obrona. Nie następewanie na tych co Elekcji kontradycowali. Postawieniem Regimentów
opácznie o niewinnośći moiey y cnoćie informowáć poczęto. Dopiero, ná Prywatnych audienciách, przyiaćioł moich odrywáć odemnie obietnicámi, podárunkámi, przegrożkámi: dopiero tych ktorzy mi byli niechętnymi, pobudzáć ná mię, do confidenciey przypuszczáć: Woysko ná moie poczćiwe, conversácye conferencye szpoćić, y niecnotliwym tłumáczeniem ochydzáć; Szpiegow, Delatorow ná mnie náymowáć. Rády nocne o sposobách iákoby mię zgłádźić, táiemnie z Publicznymi Rzeczyposp: zdraycámi formowáć. Owo zgolá wszytko to, co złość, nienawiść, zazdrość, zemsty prágnienie, iad złośliwośći ználeść może, do ruinowánia mego sprowádzono. Rozdźiał III. Głosu wolnego obrona. Nie nástępewánie ná tych co Elekcyey contradicowali. Postáwieniem Regimentow
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 16
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
victum debitum, przy wszelkiej opatrzności dare. Sale są trzy barzo wielkie i długie, w których wzdłuż łóżka, w poprzek sali sześć wybornie się mieści, zostawiwszy drogę szeroka per medium, a wzdłuż pod 100 się łóżek zmieści. A i tak jeżeli by się w tym szpitalu prae multitudine mieścić nie mogli, tedy powinni najmować kamienice dla chorych, a omnem im exbibere commoditatem. W poszrzodku tych sal są ołtarze wyborne marmurowe, kędy się msze dla chorych odprawują. W tymże szpitalu habent alium suum locum distinctum, in quo educationem bonam habent pueri, qui sine parentibus nascuntur.
Visitato hoc xenodohio szedłem za miasto do ogrodów i pałaców extra
victum debitum, przy wszelkiej opatrzności dare. Sale są trzy barzo wielkie i długie, w których wzdłuż łóżka, w poprzek sali sześć wybornie się mieści, zostawiwszy drogę szeroka per medium, a wzdłuż pod 100 się łóżek zmieści. A i tak jeżeli by się w tym szpitalu prae multitudine mieścić nie mogli, tedy powinni najmować kamienice dla chorych, a omnem im exbibere commoditatem. W poszrzodku tych sal są ołtarze wyborne marmurowe, kędy się msze dla chorych odprawują. W tymże szpitalu habent alium suum locum distinctum, in quo educationem bonam habent pueri, qui sine parentibus nascuntur.
Visitato hoc xenodohio szedłem za miasto do ogrodów i pałaców extra
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 202
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Ujechawszy milę polska miedzy górami, poczęlichmy na jednę górę jechać, której wysokość mil 5 polskich. Wszytka w pół skalista, a w pół śnieżna, to jest śniegiem przykryta. Na którą milę ujechawszy, jest wieś Novalesa
i austeria. Kędychmy, obiad zjadszy, musieli jedni brać muły, a drudzy najmować krzesła, w których chłopi nieśli na górę, ponieważ na koniech jechać niepodobna dla przykrości góry i skały barzo śliskiej, i wąskiej dróżki (lubo tameczne konie nadzwyczaj do skał przywykłe). Na tę górę jechaliśmy cały dzień, dość się spiesząc, na wierzchu z pół mile równiny sanna, barzo dobra droga; lubo
Ujechawszy milę polska miedzy górami, poczęlichmy na jednę górę jechać, której wysokość mil 5 polskich. Wszytka w pół skalista, a w pół śnieżna, to jest śniegiem przykryta. Na którą milę ujechawszy, jest wieś Novalesa
i austeria. Kędychmy, obiad zjadszy, musieli jedni brać muły, a drudzy najmować krzesła, w których chłopi nieśli na górę, ponieważ na koniech jechać niepodobna dla przykrości góry i skały barzo śliskiej, i wąskiej dróżki (lubo tameczne konie nadzwyczaj do skał przywykłe). Na tę górę jechaliśmy cały dzień, dość się spiesząc, na wierzchu z pół mile równiny sanna, barzo dobra droga; lubo
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 276
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
i Pana Roschet. Ksiądz Pacciaudo Bibliotekarz Dworski Ojcu jako Przełożonemu nad Domem Z. Krystyny jest oddany, pod tym obowiązkiem, aby go nigdy z oka swego niespuszczał. Tudzież w areszt wzięto Intendenta nad pocztami Pana Astier. Pocztmejstrowi zaś dano rozkaz: aby bez wyraznego pozwolenia Dworu, ani karety, ani konia nikomu nie najmował. Kawaleryj przy granicach rozstawionej dano ordynans, aby pilne na osoby za granice przejeżdżające miała baczenie. Wszystkie te rozkazy Pańskie przez Markiza de Fenelon Ministra pierwszego do skutku są przyprowadzone. O tych osobliwych przypadkach dano znać Dworom Francuskimemu, i Hiszpańskiemu. Mamy nadzieję, iż inne a barzo zbawienne dla całęgo kraju za radą Generałą Lieutnanta
i Pana Roschet. Xiądz Pacciaudo Bibliotekarz Dworski Oycu iako Przełożonemu nad Domem S. Krystyny iest oddany, pod tym obowiązkiem, aby go nigdy z oka swego niespuszczał. Tudzież w areszt wzięto Intendenta nad pocztami Pana Astier. Pocztmeystrowi zaś dano roskaz: aby bez wyraznego pozwolenia Dworu, ani karety, ani konia nikomu nie naymował. Kawaleryi przy granicach rozstawioney dano ordynans, aby pilne na osoby za granice przeieżdżaiące miała baczenie. Wszystkie te roskazy Pańskie przez Markiza de Fenelon Ministra pierwszego do skutku są przyprowadzone. O tych osobliwych przypadkach dano znać Dworom Francuskimemu, i Hiszpańskiemu. Mamy nadzieię, iż inne a barzo zbawienne dla całęgo kraiu za radą Generałą Lieutnanta
Skrót tekstu: GazWil_1771_37
Strona: 6
Tytuł:
Gazety Wileńskie
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1771
Data wydania (nie wcześniej niż):
1771
Data wydania (nie później niż):
1771
Czartoryskim, tedy opacznie przez łakomstwo i bojaźń wiele dla nich czynił i tychże swoich nieprzyjaciół tak przeciwko domowi królewskiemu, jako i przeciwko samemu sobie zmacniał. Bohusz zatem, jako w czasie już barzo krótkim, bo się już drugi dylacyjny w trybunale tydzień zaczynał, dziwną prędkością dniem i nocą, a barzo złą drogą, najmując Żydów furmanów, czwartego dnia stanął w Warszawie, gdzie jakom mu przepowiedział, grafa Bryla dość sobie przeciwnego znalazł. Przecież i prosząc, i wadząc się to wymógł, że graf Bryl imieniem królewskim pisał list do Fleminga, marszałka trybunalskiego, dopominając się, aby słowa swego danego królowi, że miał być Abramowicz do pisarstwa
Czartoryskim, tedy opacznie przez łakomstwo i bojaźń wiele dla nich czynił i tychże swoich nieprzyjaciół tak przeciwko domowi królewskiemu, jako i przeciwko samemu sobie zmacniał. Bohusz zatem, jako w czasie już barzo krótkim, bo się już drugi dylacyjny w trybunale tydzień zaczynał, dziwną prędkością dniem i nocą, a barzo złą drogą, najmując Żydów furmanów, czwartego dnia stanął w Warszawie, gdzie jakom mu przepowiedział, grafa Bryla dość sobie przeciwnego znalazł. Przecież i prosząc, i wadząc się to wymógł, że graf Bryl imieniem królewskim pisał list do Fleminga, marszałka trybunalskiego, dopominając się, aby słowa swego danego królowi, że miał być Abramowicz do pisarstwa
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 816
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
po chleb, alias po zboże do dworu, tedy umyśliłem, ażeby który chciał chleba, ażeby na najem robił, a za pieniądze, które sobie zarobi, ażeby żyta, gdzie chciał, sobie kupował: czy u mnie we dworze, czy w Wysokiem na targu. Z początku ludzie żadną miarą nie chcieli się najmować, bojąc się tej nowości, aż gdy dnia jednego dwóch gospodarzów przyszło z worami po żyto i niemal pod południe stali, tedy im gwałtem kazałem w ogrodzie włoskim, który był tego roku założony, robić, obiad im dać kazałem, na wieczór chleba, a potem kazałem dać porcją wódki i dałem
po chleb, alias po zboże do dworu, tedy umyśliłem, ażeby który chciał chleba, ażeby na najem robił, a za pieniądze, które sobie zarobi, ażeby żyta, gdzie chciał, sobie kupował: czy u mnie we dworze, czy w Wysokiem na targu. Z początku ludzie żadną miarą nie chcieli się najmować, bojąc się tej nowości, aż gdy dnia jednego dwóch gospodarzów przyszło z worami po żyto i niemal pod południe stali, tedy im gwałtem kazałem w ogrodzie włoskim, który był tego roku założony, robić, obiad im dać kazałem, na wieczór chleba, a potem kazałem dać porcją wódki i dałem
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 819
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
jemu łatwo, kubkiem wodki poczęstowawszy. Dołożyć i to w kontrakcie, aby przewodni z drabami, cyganami, z złemi ludźmi nie miał, ani ligi, bo się to pryncypała musi tykać swego czasu. W Święta też Chrześcijańskie w winnicy gorzałki kurzyć, piwa warzyć, miodu sycić, drew wozić, rąbać, tłoki sobie najmować, niech nie waży się pod wielką karą. Strawne też pieniądzę dla dworskich, albo suchedni w arędzie asygnować jest rzecz nie słuszna i nierozumna, bo choć by najtrzyzwiejszy był czeladnik, rozpić się musi, bo arędarz nie pieniędzmi, ale gorzałką mu wypłaca strawne albo suchedni, a on głód mrze, nago chodzi: często
iemu łatwo, kubkiem wodki poczęstowawszy. Dołożyć y to w kontrakcie, aby przewodni z drabami, cyganami, z złemi ludzmi nie miał, ani ligi, bo się to pryncypała musi tykać swego czasu. W Swięta też Chrześciańskie w winnicy gorzałki kurzyć, piwa warzyć, miodu sycić, drew wozić, rąbać, tłoki sobię naymować, niech nie waży się pod wielką karą. Strawne też pieniądzę dla dworskich, albo suchedni w arędzie assygnować iest rzecz nie słuszna y nierozumna, bo choć by naytrzyzwieyszy był czeladnik, rozpić się musi, bo arędarz nie pieniądzmi, ale gorzałką mu wypłaca strawne albo suchedni, á on głod mrze, nago chodzi: często
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 364
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
wnetby nieuk zwątpił o sobie/ a uczony przedsięby wszędy się pożywił.
Gdy mu tym urągano/ że gdy się jego causa miała przytoczyć przed sąd/ używał w tym Prokuratora/ nająwszy go choć był Filozofem. Tak na to powiedział: Niemasz się czemu dziwować: i ucztęć gdy chcę mieć/ tedy kucharza najmuję.
Poliaenus Sofista wszedszy w dom Arystipów/ i obaczywszy tam białegłowy nadobnie przybrane/ i ucztę wielkim dostatkiem nagotowaną/ jął strofować Arystipa z zbytku/ powiadając że się to nie godzi Filozofowi. Arystipus zmilczał mu zrazu/ jakoby tego nie słyszał. Potym trochę zetrwawszy/ rzecze do niego. A czy możesz się ty z nami
wnetby nieuk zwątpił o sobie/ á vcżony przedśięby wszędy się pożywił.
Gdy mu tym vrągano/ że gdy się iego causa miáłá przytocżyć przed sąd/ vżywał w tym Prokuratorá/ náiąwszy go choć był Filozofem. Ták ná to powiedźiał: Niemász się cżemu dźiwowáć: y vcżtęć gdy chcę mieć/ tedy kuchárzá náymuię.
Poliaenus Sofistá wszedszy w dom Aristippow/ y obacżywszy tám białegłowy nadobnie przybráne/ y vcżtę wielkim dostátkiem nágotowáną/ iął strofowáć Aristippá z zbytku/ powiádáiąc że się to nie godźi Filozofowi. Aristippus zmilcżał mu zrázu/ iákoby tego nie słyszał. Potym trochę zetrwawszy/ rzecże do niego. A cży możesz się ty z námi
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 17
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614