musieli, które z cierwów były Śmierdzących zarażone, a w-puł krew toczyły Z-robactwem czołgającym, i ropą plugawą. Aż Pomona i Ceres barzo nie łaskawą Być poczęła, nad miare przebranej Żywności Cene do niesłychanej przywiódłszy drogości. Tak, że barszczu za taler z-chudszych na jednego Mała dosyć porcja, cóż kogo głodnego Miał nakarmić do ządze? obrok słuszny chleba Nie drożej go daleko kupić było trzeba? Aż szkapy nie rządziły, i Kudłowie wierni: O jakoż są w-swej doli Żołnierze mizerni! Nie próżno się wysączać cudze zdadzą poty, Kiedy za to te nedze cierpią i lichoty! Zaczym gdy wyharował głód idź z jednej strony I pragnienie żarliwe
musieli, ktore z ćierwow były Smierdzących záráżone, á w-puł krew toczyły Z-robactwem czołgáiącym, i ropą plugawą. Aż Pomoná i Ceres bárzo nie łáskáwą Bydź poczeła, nad miare przebraney Zywnośći Cene do niesłycháney przywiodszy drogośći. Tak, że barszczu za taler z-chudszych na iednego Mała dosyć porcya, coż kogo głodnego Miał nakarmić do ządze? obrok słuszny chleba Nie drożey go daleko kupić było trzeba? Aż szkapy nie rządźiły, i Kudłowie wierni: O iakosz są w-swey doli Zołnierze mizerni! Nie prożno sie wysączać cudze zdadzą poty, Kiedy za to te nedze ćierpią i lichoty! Zaczym gdy wyharował głod idź z iedney strony I prágnienie żarliwe
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 70
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, kto prawa nie słucha; zgoła podciwym, kto niecnotą. Rej między ludźmi lada jakimi albo draganów i Wołochów na opresyją szlachecką i duchowieństwa po wsiach, miasteczkach i powiatach wodzić, ta jest pańska tymi czasy funkcja, a przedtem ciężka infamija i obelga była imienia tyczyć się w jakikolwiek sposób łez i ubóstwa cudzego. Chlebem nakarmić uboższego, wspierać dobrodziejstwem i szczodrobliwością upadającego, zaszczycać protekcyją słabszego, cnocie i sposobności przez wszelkie dopomagać promocyje, każdemu się podobać, świadczyć i udzielać, te były możniejszego starania i niejaka w dawnych wiekach reguła. Tymi czasy wydrzeć, ukrzywdzić, gromadnie najechać, obieść i na raz strawić szlachcica, z prawa i z tego
, kto prawa nie słucha; zgoła podciwym, kto niecnotą. Rej między ludźmi lada jakimi albo draganów i Wołochów na opresyją szlachecką i duchowieństwa po wsiach, miasteczkach i powiatach wodzić, ta jest pańska tymi czasy funkcyja, a przedtem ciężka infamija i obelga była imienia tyczyć się w jakikolwiek sposób łez i ubóstwa cudzego. Chlebem nakarmić uboższego, wspierać dobrodziejstwem i szczodrobliwością upadającego, zaszczycać protekcyją słabszego, cnocie i sposobności przez wszelkie dopomagać promocyje, każdemu się podobać, świadczyć i udzielać, te były możniejszego starania i niejaka w dawnych wiekach reguła. Tymi czasy wydrzeć, ukrzywdzić, gromadnie najechać, objeść i na raz strawić szlachcica, z prawa i z tego
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 193
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
mówi: Impossibile est mentiri Deum. I co obiecuje to rzeczą samą ziści Quaecunque promisit, potens est et facere; bo jest Omnipotens. Stąd Fulgentius święty; Ideo in Dei promissis nulla est omnipotentis difficultas. A Mędrzec przydaje. Subest tibi enim, cum volueris posse. Chcąc tedy Chrystus Pan i mogąc człowieka chlebem Anielskim nakarmić/ gdy nam dał pod osobami chleba tego naszego i wina/ Ciało i krew swoję przenaświętszą/ mówiąc: Caro mea verè est cibus, et sanguis meus verè est potus. Nie mógł nas oszukać bo jest prawdą najwyższą/ a kiedy też mógł z niszczego świat wszytek stworzyć/ tedyć mógł i chleb w Ciało swoje przenaświętsze
mowi: Impossibile est mentiri Deum. Y co obiecuie to rzeczą sámą ziśći Quaecunque promisit, potens est et facere; bo iest Omnipotens. Ztąd Fulgentius święty; Ideo in Dei promissis nulla est omnipotentis difficultas. A Mędrzec przydáie. Subest tibi enim, cum volueris posse. Chcąc tedy Chrystus Pan y mogąc człowieká chlebem Anyelskim nákarmić/ gdy nam dał pod osobámi chlebá tego nászego y winá/ Ciáło y krew swoię przenáświętszą/ mowiąc: Caro mea verè est cibus, et sanguis meus verè est potus. Nie mogł nas oszukáć bo iest prawdą naywyższą/ á kiedy też mogł z niszczego świát wszytek stworzyć/ tedyć mogł y chleb w Ciáło swoie przenaświętsze
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 33
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
przywiózł mi przy tym uszczypliwym responsie taką relacją, iż słyszał od sługi podkomorzego, jako między sługami bywają konfidencje, że na mnie już się byli przygotowali, że jeżeliby kombinacja nie doszła, aby mi dać okazją i albo mię na zdrowiu atakować, albo jeżelibym sam jeden będąc, cierpliwie musiał znosić, kontuzją mię nakarmić. Tak ich bolała miłość szlachecka na sejmiku dla mnie pokazana.
Tegoż roku, gdy się karnawał zaczął w Warszawie, Adam Tarło, wojewoda lubelski, który będąc starostą jasielskim, był marszałkiem konfederackim generalnym przy królu Stanisławie, pan wielkiego serca i piękny, hojny i popularysta wielki, i wielki oraz nieprzyjaciel książąt Czartoryskich,
przywiózł mi przy tym uszczypliwym responsie taką relacją, iż słyszał od sługi podkomorzego, jako między sługami bywają konfidencje, że na mnie już się byli przygotowali, że jeżeliby kombinacja nie doszła, aby mi dać okazją i albo mię na zdrowiu atakować, albo jeżelibym sam jeden będąc, cierpliwie musiał znosić, kontuzją mię nakarmić. Tak ich bolała miłość szlachecka na sejmiku dla mnie pokazana.
Tegoż roku, gdy się karnawał zaczął w Warszawie, Adam Tarło, wojewoda lubelski, który będąc starostą jasielskim, był marszałkiem konfederackim generalnym przy królu Stanisławie, pan wielkiego serca i piękny, hojny i popularysta wielki, i wielki oraz nieprzyjaciel książąt Czartoryskich,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 207
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
nawet nie była barzo jasna, a gotując się do inkwizycji, zajechałem też do Peryniego Francuza, feldtszera nieboszczyka Sa-
piehy, wojewody podlaskiego, w Wysokiem mieszkającego, który Parowińskiego nieboszczyka postrzelonego opatrywał. Który Perin dawniej mi powiedał, co słyszał od tegoż Parowińskiego, jako najechał na brata mego, chcąc go kontuzją nakarmić, jak sam, dawszy okazją, chciał go bić, a ten broniąc się strzelił do niego, i upewniłem był tegoż Perynia za świadka ze strony naszej do inkwizycji. Gdy zaś potem, jako się wyżej namienia, przyjechałem, cale inne rzeczy o tymże Parowińskim powiedać mi począł. Znać, że
nawet nie była barzo jasna, a gotując się do inkwizycji, zajechałem też do Peryniego Francuza, feldtszera nieboszczyka Sa-
piehy, wojewody podlaskiego, w Wysokiem mieszkającego, który Parowińskiego nieboszczyka postrzelonego opatrywał. Który Perin dawniej mi powiedał, co słyszał od tegoż Parowińskiego, jako najechał na brata mego, chcąc go kontuzją nakarmić, jak sam, dawszy okazją, chciał go bić, a ten broniąc się strzelił do niego, i upewniłem był tegoż Perynia za świadka ze strony naszej do inkwizycji. Gdy zaś potem, jako się wyżej namienia, przyjechałem, cale inne rzeczy o tymże Parowińskim powiedać mi począł. Znać, że
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 214
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
powszechnie zdrowia i fortuny azardem sługę — obrzydłym niewdzięcznikiem, broniącego ostatni ojca, braci, sióstr i całej familii honor — zuchwałym potwarcą, bez żadnej noty będącego — niepodściwym ogłasza, wieży in fundow lochu doprasza się, ażeby nie mógłszy droższego nad życie odebrać honoru, krew przynajmniej naszą niewinną wydrzeć i nią podziemne jadowite mógł nakarmić gadziny. Ale co większa, co okropniejsza, w mojej osobie potomny, ach, uchowaj Boże! straszliwy a generalny zostawić przykład, ażeby żaden słabszy mocniejszemu w największej życia i sławy krzywdzie bronić się nie odważył.
Z tą tedy nieszczęśliwą czasów odmianą, vergente in sequius saeculow wieku chylącym się ku gorszemu, stanąłem
powszechnie zdrowia i fortuny azardem sługę — obrzydłym niewdzięcznikiem, broniącego ostatni ojca, braci, sióstr i całej familii honor — zuchwałym potwarcą, bez żadnej noty będącego — niepodściwym ogłasza, wieży in fundow lochu doprasza się, ażeby nie mógłszy droższego nad życie odebrać honoru, krew przynajmniej naszą niewinną wydrzeć i nią podziemne jadowite mógł nakarmić gadziny. Ale co większa, co okropniejsza, w mojej osobie potomny, ach, uchowaj Boże! straszliwy a generalny zostawić przykład, ażeby żaden słabszy mocniejszemu w największej życia i sławy krzywdzie bronić się nie odważył.
Z tą tedy nieszczęśliwą czasów odmianą, vergente in sequius saeculow wieku chylącym się ku gorszemu, stanąłem
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 581
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, grzyby za piecem ci w zimie urosną: a w lecie jeszcze prędzej tego dokażesz, na ziemi sprawnej, tejże skory topolowej tłuczonej posiawszy, Do wina komu jak uczyuić abominacją?
Napoić tylko sokiem płynącym z wionych latorośli obciętych, albo węgorza, albo żabę w wino wrzucić, i tam je umorzyć: lub sowiemi nakarmić jajami, taki sobie obrzydzi wino, powiadają. Wino lub inny likwor w lód obrócić
Wziąwszy likworu do napoju służącego, włóż w niego śniegu lub trochę saletry vitriolum i soli ordynaryjnej, to wszytko zmieszawszy wraz, nakrywszy, w krótce lód obaczysz, i mniej rozeznanych (ile w lecie gorącym) wprowadzisz w admiracją. TYTUŁ
, grzyby za piecem ci w źimie urosną: a w lecie ieszcze prędzey tego dokażesz, na źiemi sprawney, teyże skory topolowey tłuczoney posiawszy, Do wina komu iak uczyuić abominacyą?
Napoić tylko sokiem płynącym z wionych latorośli obciętych, albo węgorza, albo żabę w wino wrzucić, y tam ie umorzyć: lub sowiemi nakarmić iaiami, taki sobie obrzydzi wino, powiadaią. Wino lub inny likwor w lod obrocić
Wziowszy likworu do napoiu służącego, włoż w niego sniegu lub troche saletry vitriolum y soli ordynaryiney, to wszytko zmieszawsży wraz, nakrywszy, w krotce lod obaczysz, y mniey rozeznanych (ile w lecie gorącym) wprowadzisz w admiracyą. TYTUŁ
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 523
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
niedzielnego przypadająca, iż gdy tłuszcza wielka była z Panem Jezusem, a nie mieli coby jedli i t. d. bo książę Lichtenstein z tamtym powiatem kłatowskim (nie bez wszelkiej ciężkości jego) radził się o pożywieniu wojska, jak Pan Jezus z ś. Filipem! Nie umiejąc ich jednak siedmiorgiem chleba jako Pan Chrystus nakarmić, tak popisu który tamże miał być, jako i dawania pieniędzy zaniechawszy, zaraz nazajutrz komisarze jego wojsko do Missy, którego po czesku Srybrem zowią, pomknęli. ROZDZIAŁ XXIX. O POPISIE I ODLICZENIU ŻOŁDU. W Srybrze srebro biorą. Strzelaniem foremni. Neutralistowie zdrajcy Mat. 7. w Ewangelii opisani. Wszedłszy w
niedzielnego przypadająca, iż gdy tłuszcza wielka była z Panem Jezusem, a nie mieli coby jedli i t. d. bo książę Lichtenstein z tamtym powiatem kłatowskim (nie bez wszelkiej ciężkości jego) radził się o pożywieniu wojska, jak Pan Jezus z ś. Filipem! Nie umiejąc ich jednak siedmiorgiem chleba jako Pan Chrystus nakarmić, tak popisu który tamże miał być, jako i dawania pieniędzy zaniechawszy, zaraz nazajutrz komisarze jego wojsko do Missy, którego po czesku Srybrem zowią, pomknęli. ROZDZIAŁ XXIX. O POPISIE I ODLICZENIU ŻOŁDU. W Srybrze srebro biorą. Strzelaniem foremni. Neutralistowie zdrajcy Mat. 7. w Ewangielii opisani. Wszedłszy w
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 82
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
smakiem może beczkę napoić/ i jakoby jej swego złego udzielić. A gdy już humory spół wrodzonymi się wilgotnościami w ludziach stają/ rzeczy sobie podobnych pragną: stąd które mają spalone wilgotności/ węglami się nasycić chcą/ które melancholią ziemię gryzą/ które zaś grube wilgotności mają/ wapnem/ lniankami/ futrami/ i tymi podobnymi nakarmić się żądają/ a które słonemi wilgotnościami obciążone są/ sól samę sa umor ćkają/ z której też przyczyny częstokroć dzieci przez paznokci rodzą. Rozeznanie i rozsądzenie miedzy wilgotności podobnością abo niepodobnością/ i umiarkowania takie będzie/ że apetit rzeczy sobie podobnych nie przestaje na tym/ gdy się tego czego żądał/ najadł: zaś
smákiem może beczkę nápoić/ y iákoby iey swego złego vdźielić. A gdy iuż humory społ wrodzonymi się wilgotnośćiámi w ludźiách stáią/ rzeczy sobie podobnych prágną: ztąd ktore máią spalone wilgotnośći/ węglámi się násyćić chcą/ ktore meláncholią źiemię gryzą/ ktore záś grube wilgotnośći máią/ wapnem/ lniankámi/ futrámi/ y tymi podobnymi nákarmić się żądáią/ á ktore słonemi wilgotnośćiámi obćiążone są/ sol sámę sá vmor ćkáią/ z ktorey też przyczyny częstokroć dźieći przez páznokći rodzą. Rozeznánie y rozsądzenie miedzy wilgotnośći podobnośćią ábo niepodobnośćią/ y vmiárkowánia tákie będzie/ że áppetit rzeczy sobie podobnych nie przestáie ná tym/ gdy się tego czego żądał/ náiadł: záś
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: B
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Niech taki zawsze robi wedla mnie towarzysz. Ręko moja, kto Bogu dufa a pracuje, Do ostatniej starości nędze nie uczuje. Widziałem, pod kądzielą kiedyś siadywała, Sama-ć się do wrzeciona nić z palca puszczała, Jedwab nie będzie taki. U ciebie i spanie Napozniejsze; u ciebie i narańsze wstanie. Tobie czeladź nakarmić, tobie pochędożyć Wszystko w domu i wszystko na mieścu położyć. Ława zawsze chędoga, pomyte naczynie. Mówiłem: komu cię Bóg da, z tobą nie zginie. Ręko moja, kto Bogu dufa a pracuje, Do ostatniej starości nędze nie uczuje! Jeśliś mi przyjacielem, podobno nie zgadnę. Gdyś chusty
Niech taki zawsze robi wedla mnie towarzysz. Ręko moja, kto Bogu dufa a pracuje, Do ostatniej starości nędze nie uczuje. Widziałem, pod kądzielą kiedyś siadywała, Sama-ć się do wrzeciona nić z palca puszczała, Jedwab nie będzie taki. U ciebie i spanie Napozniejsze; u ciebie i narańsze wstanie. Tobie czeladź nakarmić, tobie pochędożyć Wszystko w domu i wszystko na mieścu położyć. Ława zawsze chędoga, pomyte naczynie. Mówiłem: komu cię Bóg da, z tobą nie zginie. Ręko moja, kto Bogu dufa a pracuje, Do ostatniej starości nędze nie uczuje! Jeśliś mi przyjacielem, podobno nie zgadnę. Gdyś chusty
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 115
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964