że locie się wróciwszy Upadał na brzeg, ledwo co kuty omoczywszy. Co się na nim nabiło wilków, co rogaczów, Co odyńców bez sieci, bez psów i bez szczwaczów? A kiedy do herapu, to więc przed wszytkimi Dropiaty naprzod chodził charty najrętszymi. Czasem i minął kota, że nim się pokwapię Nazad nim nakierować, aż już po herapie. A kiedy się wojenne muzyki krzykliwe Ozwały, wtenczas serce znać było w nim żywe, Co i bez kańczuka, bez pręta, ostrogi Podnosił się, żeby mu mógł podpaść pod nogi
A jako swe trębacze wygrawali noty, Tak hasał i tak gładkie kierował obroty. A jeśli też o jego
że locie się wrociwszy Upadał na brzeg, ledwo co kuty omoczywszy. Co się na nim nabiło wilkow, co rogaczow, Co odyńcow bez sieci, bez psow i bez szczwaczow? A kiedy do herapu, to więc przed wszytkimi Dropiaty naprzod chodził charty najrętszymi. Czasem i minął kota, że nim się pokwapię Nazad nim nakierować, aż już po herapie. A kiedy się wojenne muzyki krzykliwe Ozwały, wtenczas serce znać było w nim żywe, Co i bez kańczuka, bez pręta, ostrogi Podnosił się, żeby mu mogł podpaść pod nogi
A jako swe trębacze wygrawali noty, Tak hasał i tak gładkie kierował obroty. A jeśli też o jego
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 453
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
ci, Co po stronach niemieckich fałszem znakomici. Na koniec Socyn, który ze dwu sekt fałszywych, Z tureckiej i żydowskiej nabajał skrypt bluźniwych I utworzył z tych jednę nieszlachetną wiarę, Którą wyznawszy, czynią swym czartom ofiarę. Pokradł był ten to Socyn Pijusa wtorego I uciekł do Genewy, a z kraju tamtego Do Węgier nakierował, a z Węgier do Polski, I mieszkał w Lusławicach niecnota swowolski. Pojmali go byli w Krakowie Męndycy, Jednak mu czynili cześć po każdej ulicy, Za onę jego godność, którą czynił w zborze, I za księgę, co pisał o swym Serwatorze. Na kamień gołą nogą stąpić mu nie dali, Drąc karty
ci, Co po stronach niemieckich fałszem znakomici. Na koniec Socyn, który ze dwu sekt fałszywych, Z tureckiej i żydowskiej nabajał skrypt bluźniwych I utworzył z tych jednę nieszlachetną wiarę, Którą wyznawszy, czynią swym czartom ofiarę. Pokradł był ten to Socyn Pijusa wtorego I uciekł do Genewy, a z kraju tamtego Do Węgier nakierował, a z Węgier do Polski, I mieszkał w Lusławicach niecnota swowolski. Poimali go byli w Krakowie Męndycy, Jednak mu czynili cześć po każdej ulicy, Za onę jego godność, którą czynił w zborze, I za księgę, co pisał o swym Serwatorze. Na kamień gołą nogą stąpić mu nie dali, Drąc karty
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 362
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
trzęsąc klawy, Ducha pełnych wielkiego i wysokiej sławy: On w domu miał się zostać: On o cudzych męstwach Nie bez żywej zazdrości słyszeć, i zwycięstwach: Czyli mu nie to niebo, czyli insza ziemi, Zbroja ciężka, i srogie niewczasy z drugiemi? Ale pola którego nieba mu zajrzały, Ku łaskawszym Auzonom nim nakierowały, Gdzieby widział postronnych ludzi obyczaje, Widzieć coby godnego nad ojczyste kraje. Tak mile się do czasu rozstawszy ze swemi, Dał się w moc lekkim Austrom. A ci życzliwemi Wiejąc duchy, przy brzegu wody dwuimiennej, W cesarskie go szczęśliwie stawili Wienny Jako tam wdzięcznym gościem od wszystkich przyjęty, Jako na nim
trzęsąc klawy, Ducha pełnych wielkiego i wysokiej sławy: On w domu miał się zostać: On o cudzych męstwach Nie bez żywej zazdrości słyszeć, i zwycięstwach: Czyli mu nie to niebo, czyli insza ziemi, Zbroja ciężka, i srogie niewczasy z drugiemi? Ale pola którego nieba mu zajrzały, Ku łaskawszym Auzonom nim nakierowały, Gdzieby widział postronnych ludzi obyczaje, Widzieć coby godnego nad ojczyste kraje. Tak mile się do czasu rozstawszy ze swemi, Dał się w moc lekkim Austrom. A ci życzliwemi Wiejąc duchy, przy brzegu wody dwuimiennej, W cesarskie go szczęśliwie stawili Wienny Jako tam wdzięcznym gościem od wszystkich przyjęty, Jako na nim
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 42
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
moc lodom fali/ a na stępujące sztuki piersiami swymi przebierali. Ato P. Bóg w-przypadku miłościwy/ nas na rozpacz dawno odważonych siła/ aż na drugi brzeg nie bez podziwienia nas samych wyniósł. I tak znowu jako zwierz leśny ruszony/ na koło sieci do swojej się knieje bierze. Ku stolicy Moskiewskiej nakierowaliśmy się; dziwów wielkich napatrzylismy się/ między tymi ludźmi w-iednej Prowincji/ przyrodzeniem jaskolczym obumarłych na zimę/ widzieliśmy gromady/ sople lodowe od nosa każdego z-nich aż do nóg mające! Ktoby wyliczył niespodziane utarczki/ a mogły się przystojną wojną nazwać. gdy trzydzieści/ i czterdzieści tysięcy wojska drugie przenosiły/ a nasz
moc lodom fali/ á ná stępuiące sztuki pierśiámi swymi przebieráli. Ato P. Bog w-przypadku miłośćiwy/ nas ná rospácz dawno odważonych śiłá/ áż ná drugi brzeg nie bez podźiwienia nas sámych wyniosł. I ták znowu iáko źwierz leśny ruszony/ ná koło śieći do swoiey się knieie bierze. Ku stolicy Moskiewskiey nákierowáliśmy się; dźiwow wielkich nápátrzylismy się/ między tymi ludźmi w-iedney Prowincyey/ przyrodzeniem iáskolczym obumárłych ná źimę/ widźieliśmy gromády/ sople lodowe od nosá káżdego z-nich áż do nog máiące! Ktoby wyliczył niespodźiane utarczki/ á mogły się przystoyną woyną názwać. gdy trzydźieśći/ i czterdźieśći tyśięcy woyská drugie przenośiły/ á nász
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 75
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
, jak panie. I jest czego, bo właśnie jakby żyć nie chciała, Która by potem z tobą czwarty raz ślub brała. Folguj więc trzeciej, radzę, bo jak byś ją stracił, Wiecznym byś już lenistwem tej straty przypłacił. DO ZOSIE
Żeglarz, gdy w morzu płaskim wiosłem brodzi, Podniósłszy żagle nakieruje łodzi, Gdzie chce przypłynąć; któremu gdy w biegu Przeciwne wiatry nie dadzą do brzegu, Kotwice rzuca w morski grunt a stoi Czekając, aż się wicher uspokoi. A jeśli większa fala następuje, I maszt ucina, a gdy go zdejmuje Strach w nawałnościach, rzuca i towary Dla bezpieczeństwa Neptunowi w dary. Albo więc
, jak panie. I jest czego, bo właśnie jakby żyć nie chciała, Która by potem z tobą czwarty raz ślub brała. Folguj więc trzeciej, radzę, bo jak byś ją stracił, Wiecznym byś już lenistwem tej straty przypłacił. DO ZOSIE
Żeglarz, gdy w morzu płaskim wiosłem brodzi, Podniósłszy żagle nakieruje łodzi, Gdzie chce przypłynąć; któremu gdy w biegu Przeciwne wiatry nie dadzą do brzegu, Kotwice rzuca w morski grunt a stoi Czekając, aż się wicher uspokoi. A jeśli większa fala następuje, I maszt ucina, a gdy go zdejmuje Strach w nawałnościach, rzuca i towary Dla bezpieczeństwa Neptunowi w dary. Albo więc
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 273
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
; Dzieła wielmi Boskie. Napisał o takiej robocie Klemens Aleksandrinus, piękne słowa: Jest to (mowi) nawiętsze i nadoskonalsze dobro/ gdy kto od złości do cnoty/ i dobrych uczynków/ kogo zawróci. Z. Ambroży: Dobroć mądrego/ i piękne przedsięwzięcie/ zawsze pragnie do siebie drugich przyciągnąć/ złych poprawić/ nakierować błędnych. Spaniało zaś/ jednak bez buty/ mówi Jan Złotousty: iż zacniejszym Bóg tego człowieka uczynił/ któremu dał tę moc/ aby dźwignął ubogiego; aniż gdyby mu dał to/ żeby niebo/ które się ma obalić/ dźwignął. A komu dał/ nie żeby ciało/ ale żeby duszę nakarmił/ aby zatrzymał
; Dźiełá wielmi Boskie. Nápisał o tákiey roboćie Clemens Alexandrinus, piękne słowá: Iest to (mowi) nawiętsze y nadoskonálsze dobro/ gdy kto od złośći do cnoty/ y dobrych vczynkow/ kogo záwroći. S. Ambroży: Dobroć mądrego/ y piękne przedśięwźięćie/ záwsze prágnie do śiebie drugich przyćiągnąć/ złych popráwić/ nákierowáć błędnych. Spániáło záś/ iednák bez buty/ mowi Ian Złotousty: iż zacnieyszym Bog tego człowieká vczynił/ ktoremu dał tę moc/ áby dźwignął vbogiego; ániż gdyby mu dał to/ żeby niebo/ ktore się ma obálić/ dźwignął. A komu dał/ nie żeby ćiáło/ ále żeby duszę nákarmił/ áby zátrzymał
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 60
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
baec scripsi et spolia Celtica dicavi. Dostają ich Trogloditae w Afryce dla swego jedzenia i profitu tym sposobem; kopią jamy, w te naganiają Słoniów, oczy potym wykalają, tak zaślepionych zabijają. Gesnerus ex Aristotele et AEliano. Trąby swojej Słoń zażywa jako ręki, wszystko nią mogący zrobić, rozciągnąć, skurczyć, na wszystkie nakierować strony, zdjąć, podnieść, położyć. Tej trąby długość jest znaczna, od głowy grubsza, ku końcowi cieńsza Oczy ma bardzo subtelne, ale bystre, język dziwnie mały, a wsercu kość znacznej wielkości, którą widziawszy Aldrovandus, Światu oznajmił. Kości i Zęby które bywają długie na siedm piędzi, grube na dwie
baec scripsi et spolia Celtica dicavi. Dostaią ich Trogloditae w Afryce dla swego iedzenia y profitu tym sposobem; kopią iamy, w te naganiaią Słoniow, oczy potym wykalaią, tak zaślepionych zabiiaią. Gesnerus ex Aristotele et AEliano. Trąby swoiey Słoń zażywa iako ręki, wszystko nią mogący zrobić, rościągnąć, skurczyć, na wszystkie nakierować strony, zdiąć, podnieść, położyć. Tey trąby długość iest znaczna, od głowy grubsza, ku końcowi cieńsza Oczy ma bardzo subtelne, ale bystre, ięzyk dziwnie máły, a wsercu kość znaczney wielkości, ktorą widziawszy Aldrovandus, Swiatu oznaymił. Kości y Zęby ktore bywaią długie na siedm piędzi, grube na dwie
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 586
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
bałwanami mieszać, jakoby góry się z górami potykały: grzmot ten i zgrzyt kruszących się lodów słysząc omil kilka, że od huku jeden drugiego słysżeć niemógł, i tak piersiami swemi następujące sztuki przebijali, którędy Pan BÓG ich na drugi brzeg o Lisowczykach, co byli za ludzie?
wyniósł; odtąd się ku Stolicy nakierowali. Napatrzyli się w jednej Prowincyj przyrodzeniem jaskułczym ludzi obumarłych na zimę; wiwidzieli gromady, sople lodowe od nosa każdego znich, aż do nóg mające. Wspomina i to, jakie niespodziane miewali utarczki po 30. po czterdzieści tysięcy wojska nieprzyjacielskiego wrącz z sobą mając, w swym pułku licząc tylko pięć tysięcy nie spełna;
bałwanami mieszać, iakoby gory się z gorami potykały: grzmot ten y zgrzyt kruszących się lodow słysząc omil kilka, że od huku ieden drugiego słysźeć niemogł, y tak piersiami swemi następuiące sztuki przebiiali, ktorędy Pan BOG ich na drugi brzeg o Lisowczykach, co byli za ludzie?
wyniosł; odtąd się ku Stolicy nakierowali. Napatrzyli się w iedney Prowincyi przyrodzeniem iaskułczym ludzi obumarłych na zimę; wiwidzieli gromady, sople lodowe od nosa każdego znich, aż do nog maiące. Wspomina y to, iakie niespodziane miewali utarczki po 30. po czterdzieści tysięcy woyska nieprzyiacielskiego wrącz z sobą maiąc, w swym pułku licząc tylko pięć tysięcy nie spełna;
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 41
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
to przypadkiem, albo z koniektur.
15. Czartowską to sprawą i mocą Apollina Delfickiego bałwan odpowiedzi dawał, owszem wszyscy owi pogan Bożkowie, czy rznięci, czy lani z metalu, czy wykuci z kamienia, gadali, i dziwne rzeczy czynili dla zabobonnych pogan, ale zawsze z jakim ich oszukaniem, jak princeps mendacii je nakierował, przez nie mówił.
16. Może czart nie samą rzeczą, ale tylko na oko, przez omamienie sprawić, że ludzie będą się zdawać końmi, osłami: może prezentować Kapłana, Mnicha, każącego, jako świadczy książka: Malleus maleficorum, a to tylko w immaginacyj, jako naucza Albertus magnus w książce o zwierzętach
to przypadkiem, álbo z koniektur.
15. Czartowską to sprawą y mocą Apollina Delfickiego bałwan odpowiedzi dawał, owszem wszyscy owi pogan Bożkowie, czy rznięci, czy lani z metalu, czy wykuci z kámienia, gadali, y dziwne rzeczy czynili dla zabobonnych pogan, ale záwsze z iakim ich oszukaniem, iak princeps mendacii ie nákierował, przez nie mowił.
16. Może czart nie samą rzeczą, ále tylko ná oko, przez omamienie sprawić, że ludzie będą się zdawać końmi, osłami: może prezentować Kápłana, Mnicha, każącego, iáko swiadczy ksiąszka: Malleus maleficorum, á to tylko w immaginacyi, iako naucza Albertus magnus w ksiąszce o zwierzętach
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 207
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
stanęło było, iż mieli iść, i dla tego pod tym czasem wojsko w sprawie postawione, posłom oraz zgromadzonym, cesarskiemu, królów także hiszpańskiego .i francuskiego, i książęcia lotaryńskiego już pokazane było. Ale 20 dnia sierpnia wiatry jakichsi praktyk, do następującej nazajutrz Ewangelii niedzielnej: iż żaden niemoże dwiema panom służyć, nakierowały, i wszystkie one zamysły w niwecz rozsypały. ROZDZIAŁ XXXV. O ODEBRANIU WORMSU I ZABAWKACH OKOŁO NIEGO ZA RENEM. Arcyksiążę pod Worms następując Elearom się powierzył. Przed Wormsem inny szyk. Worms otworzony, stanowisko Elearskie w mili od niego. O mościo Manhejmskim. Praktyka arcyksiążęcia znowu powtórzona, nowiny zniszczona. Traktaty o stadzie
stanęło było, iż mieli iść, i dla tego pod tym czasem wojsko w sprawie postawione, posłom oraz zgromadzonym, cesarskiemu, królów także hiszpańskiego .i francuzkiego, i książęcia lotaryńskiego już pokazane było. Ale 20 dnia sierpnia wiatry jakichsi praktyk, do następującej nazajutrz Ewangielii niedzielnej: iż żaden niemoże dwiema panom służyć, nakierowały, i wszystkie one zamysły w niwecz rozsypały. ROZDZIAŁ XXXV. O ODEBRANIU WORMSU I ZABAWKACH OKOŁO NIEGO ZA RENEM. Arcyksiążę pod Worms następując Elearom się powierzył. Przed Wormsem inny szyk. Worms otworzony, stanowisko Elearskie w mili od niego. O mościo Manhejmskim. Praktyka arcyksiążęcia znowu powtórzona, nowiny zniszczona. Traktaty o stadzie
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 99
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859