jego w galeryj postawić kazał. MONITOR Na R. P. 1772. Nro. XIII. dnia 12. Lutego.
hinc tibi copia Manabit ad plenùm benigno Ruris honorum opulenta cornu. Hor: Lib: I. Od: XVII.
ZAproszony po kilkakrotne na wieś od mego dobrego przyjaciela Barona Kowerli, dałam się namówić, i jestem teraz wraz z nim w jego majętności, gdzie czas niejaki zabawić myślę.
Gospodarz znający mój humor, zostawił mi zupełną wolność w swoim domu, wstaję więc o tej godzinie z rana, o której mi się podoba, toż samo w czasie spoczynku czynię; Czyli z nim, czyli u siebie obiad lub
iego w galeryi postawić kazał. MONITOR Na R. P. 1772. Nro. XIII. dnia 12. Lutego.
hinc tibi copia Manabit ad plenùm benigno Ruris honorum opulenta cornu. Hor: Lib: I. Od: XVII.
ZAproszony po kilkakrotne na wieś od mego dobrego przyiaciela Barona Kowerli, dałam się namowić, y iestem teraz wraz z nim w iego maiętności, gdzie czas nieiaki zabawić myślę.
Gospodarz znaiący moy humor, zostawił mi zupełną wolność w swoim domu, wstaię więc o tey godzinie z rana, o ktorey mi się podoba, toż samo w czasie spoczynku czynię; Czyli z nim, czyli u siebie obiad lub
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 91
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
unius momenti delectationem Diabolo pessimo inimico vendat ac tradat! O jaka to nieprawość/ że człowiek Epikurejski dusze swoje/ którą Krystus nadroższą krwią swoją wykupił/ Szatanowi Nieprzyjacielowi swemu dla barzo krótkiej rozkoszy przedaje/ i w pazury jakoby podaje! Luc. 16. v. 24.
W prawdzieć Opilcy temu nie wierzą/ ani się namówić dać chcą/ żeby opilstwo człowieka potępić i przyczyną zatracenia wiecznego być miało; Lecz doznająci potym tego/ kiedy w ogniu piekielnym ani kropelki wody ku ochłodzeniu języka swego pragnącego nie dostąpią. August. Serm. 231. de Temp.
Czego się Wy Pijanicy bójcie/ którzy owo codzień lelum polelum bydło nieme niemiernością i opilstwem
unius momenti delectationem Diabolo pessimo inimico vendat ac tradat! O jáka to niepráwość/ że człowiek Epikureyski dusze swoje/ ktorą Krystus nadroższą krwią swoją wykupił/ Szátánowi Nieprzyjaćielowi swemu dla bárzo krotkiey roskoszy przedáje/ y w pázury jákoby podáje! Luc. 16. v. 24.
W prawdźieć Opilcy temu nie wierzą/ áni śię námowić dáć chcą/ żeby opilstwo człowieká potępić y przyczyną zátrácenia wiecznego bydź miáło; Lecz doznájąći potym tego/ kiedy w ogniu piekielnym áni kropelki wody ku ochłodzeniu języká swego prágnącego nie dostąpią. August. Serm. 231. de Temp.
Czego śię Wy Pijánicy boyćie/ ktorzy owo codźień lelum polelum bydło nieme niemiernośćią y opilstwem
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 30.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
przestraszył, trudno go było ugłaskać, zwabić do kompanyj, z-innemi wprowadzić. Podobno uciekszy jeszcze się był nie powrócił; już się wszyscy oni z-Panem pojednali, Tomasza nie widać, już przed Panem porządnie stanęli, a Tomasz jeszcze stronił, że się bardzo bał, daleko uciekał. 10. Tomaszu daj się jedno namówić do Pana, jużeśmy konferencyje nasze z-nim odprawili, czas i tobie na audiencyją, czas niedowiarstwo porzucić. Odpowiada Tomasz: Nisi in maninus eius. Jeżeli ręku jego przebitych nie oglądam, do boku ręki nie włożę, nie uwierzę. Jako kto na Świętego Tomasza łaskaw, tak go z-tych słów sądzi. Jan
przestrászył, trudno go było vgłaskáć, zwabić do kompányi, z-innemi wprowádźić. Podobno vćiekszy ieszcze się był nie powroćił; iuż się wszyscy oni z-Pánem poiednáli, Tomaszá nie widáć, iuż przed Pánem porządnie stánęli, á Tomasz ieszcze stronił, że się bárdzo bał, dáleko vćiekał. 10. Tomaszu dái się iedno námowić do Páná, iużeśmy konferencyie násze z-nim odpráwili, czás i tobie ná audyencyią, czás niedowiárstwo porzućić. Odpowiáda Tomasz: Nisi in maninus eius. Ieżeli ręku iego przebitych nie oglądam, do boku ręki nie włożę, nie vwierzę. Iáko kto ná Swiętego Tomaszá łáskaw, ták go z-tych słow sądźi. Ian
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 30
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
pana, Że tak ten frymark i ta stanąć ma odmiana, Żeby w jednemże czasie i on wypuszczony I jam mu beła dana; bo tak z każdej strony Szczęśliwa umrę, jeśli swą śmiercią mojemu Żywot i wolność zaraz przywrócę miłemu.
LV.
Ale do tego czasu nikogo w tę drogę Z sobą do złego króla namówić nie mogę, Któryby mi ślubował, że gdy przed niem stanę, A naprze się mnie gwałtem i za mię w odmianę Nie wyzwoli Birena i wolno nie puści, Że mu mię wziąć przeciw mej wolej nie dopuści; Każdy się onej strasznej jego broni boi, Której nikt nie odeprze w namocniejszej zbroi.
LVI.
pana, Że tak ten frymark i ta stanąć ma odmiana, Żeby w jednemże czasie i on wypuszczony I jam mu beła dana; bo tak z każdej strony Szczęśliwa umrę, jeśli swą śmiercią mojemu Żywot i wolność zaraz przywrócę miłemu.
LV.
Ale do tego czasu nikogo w tę drogę Z sobą do złego króla namówić nie mogę, Któryby mi ślubował, że gdy przed niem stanę, A naprze się mnie gwałtem i za mię w odmianę Nie wyzwoli Birena i wolno nie puści, Że mu mię wziąć przeciw mej wolej nie dopuści; Każdy się onej strasznej jego broni boi, Której nikt nie odeprze w namocniejszej zbroi.
LVI.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 185
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
abo cię minie! Bo nigdy szkody swej nie odżałuje ani tak wielkiej kiedy powetuje:
utracił dobro niewypowiedziane, nieodyskane. Tacy są, co się kochają w hardości, w pieniądzach, świecie i jego marności, to sobie ważąc, co im pokazuje, drogo szacuje. Ci, którzy namów czartowskich słuchają, prędko do grzechu namówić się dają, nieprzyjaciela pełniąc wolę swego, zdrajce dusznego. Ci, co łakomie bogactw nabywają, o łaskę Bożą prawie nic nie dbają, w błocie doczesnych rzeczy uwięzieni i pogrzebieni. Ci, co się zmysłom swoim wysługują, czas, zdrowie tracąc, zbytnie rozkoszują, o dusze swojej rozkoszy nie dbają ni się starają.
abo cię minie! Bo nigdy szkody swej nie odżałuje ani tak wielkiej kiedy powetuje:
utracił dobro niewypowiedziane, nieodyskane. Tacy są, co się kochają w hardości, w pieniądzach, świecie i jego marności, to sobie ważąc, co im pokazuje, drogo szacuje. Ci, którzy namów czartowskich słuchają, prędko do grzechu namówić się dają, nieprzyjaciela pełniąc wolę swego, zdrajce dusznego. Ci, co łakomie bogactw nabywają, o łaskę Bożą prawie nic nie dbają, w błocie doczesnych rzeczy uwięzieni i pogrzebieni. Ci, co się zmysłom swoim wysługują, czas, zdrowie tracąc, zbytnie rozkoszują, o dusze swojej rozkoszy nie dbają ni się starają.
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 121
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
ani Hirkan ostatni Biskup Żydowski, bo żadnemu z tych tak wysoki nie służy tytuł Sanctus Sanctorum. Inni jeszcze rozumieją Agrypę mniejszego, ostatniego Króla Żydowskiego od Rzymianów zabitego: ale to fałsz z Józefa Żydowina, i z Tacita Historyków twierdzących, że owszem Agrypa od Żydów uciekł do Rzymianów, niechcąc zezwolić, i namówić się na rebllie przeciw Rzymianom. Dalej mówi Gabriel Danielowi na tymże miejscu: Et non erit Populus eius, qui eum negaturus est. Tojest, że Żydzi zaparłszy się Mesjasza, więcej jego ludem i Kościołem nie będą. Te słowa z Hebrajskiej Biblii przez świeżych Rabinów wyrzucone, a w starych ich Egzemplarzach od Z Hieronima
ani Hirkan ostatni Biskup Zydowski, bo żadnemu z tych tak wysoki nie służy tytuł Sanctus Sanctorum. Inni ieszcze rozumieią Agrippę mnieyszego, ostatniego Krola Zydowskiego od Rzymiánow zabitego: ále to fałsz z Iozefa Zydowina, y z Tacitá Historykow twierdzących, że owszem Agrippá od Zydow uciekł do Rzymianow, niechcąc zezwolić, y namowić się na rebllie przeciw Rzymianom. Daley mowi Gábryel Danielowi na tymże mieyscu: Et non erit Populus eius, qui eum negaturus est. Toiest, że Zydzi záparłszy się Messiaszá, więcey iego ludem y Kościołem nie będą. Te słowá z Hebráyskiey Biblii przez świeżych Rabinow wyrzucone, a w starych ich Exemplárzach od S Hieronyma
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1085
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
zatem jako wielką chęć miałem być w cudzych krajach, tak do Luhevillu napierałem się, i że już mieli destynowani kawalerowie wprędce jechać do Lunevillu na Warszawę, tak pobiegłem do Rasny, chcąc w tęż drogę jechać, a jeżeliby mi ociec nie pozwolił, tedy brata mego młodszego, teraźniejszego pułkownika, chciałem namówić i ojca mego uprosić, aby na moim miejscu jechał. Nie zastałem tego brata mego w Rasnej. Był naówczas z matką moją w płockim województwie, która tam, pierwej ode mnie stanąwszy w Rasnej i brata mego wziąwszy z sobą, odjechała. Tak tedy trzeciego brata mego, Wacława, uprosiłem u ojca,
zatem jako wielką chęć miałem być w cudzych krajach, tak do Luhevillu napierałem się, i że już mieli destynowani kawalerowie wprędce jechać do Lunevillu na Warszawę, tak pobiegłem do Rasny, chcąc w tęż drogę jechać, a jeżeliby mi ociec nie pozwolił, tedy brata mego młodszego, teraźniejszego pułkownika, chciałem namówić i ojca mego uprosić, aby na moim miejscu jechał. Nie zastałem tego brata mego w Rasnej. Był naówczas z matką moją w płockim województwie, która tam, pierwej ode mnie stanąwszy w Rasnej i brata mego wziąwszy z sobą, odjechała. Tak tedy trzeciego brata mego, Wacława, uprosiłem u ojca,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 135
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
książę za towarzysz z synem swoim, teraźniejszym książęciem miecznikiem, zaciągnął i asygnacją dał mu na 1000 zł, a potem książę hetman pojechał do Kodnia do Sapiehy, kanclerza wielkiego lit., szwagra swego. Tam będącego księcia hetmana znalazł Wereszczaka, chorąży brzeski, poseł sejmiku gospodarskiego, gdzie zamiast promowowania swego poselstwa dał się łatwo namówić, że przyjął kontrahencją czopowego brzeskiego od księcia hetmana i jeszcze potem zapożyczywszy się, dał prenumeraty na ten podatek księciu hetmanowi tysiąc talerów bitych. Tak się tedy laudum sejmiku tego zaczęło mięszać.
Wprędce potem brat mój pułkownik pojechał do Nowogródka na trybunał dla kończenia funkcji swojej deputackiej, a ja potem na roczki marcowe pojechałem do
książę za towarzysz z synem swoim, teraźniejszym książęciem miecznikiem, zaciągnął i asygnacją dał mu na 1000 zł, a potem książę hetman pojechał do Kodnia do Sapiehy, kanclerza wielkiego lit., szwagra swego. Tam będącego księcia hetmana znalazł Wereszczaka, chorąży brzeski, poseł sejmiku gospodarskiego, gdzie zamiast promowowania swego poselstwa dał się łatwo namówić, że przyjął kontrahencją czopowego brzeskiego od księcia hetmana i jeszcze potem zapożyczywszy się, dał prenumeraty na ten podatek księciu hetmanowi tysiąc talerów bitych. Tak się tedy laudum sejmiku tego zaczęło mięszać.
Wprędce potem brat mój pułkownik pojechał do Nowogródka na trybunał dla kończenia funkcji swojej deputackiej, a ja potem na roczki marcowe pojechałem do
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 242
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
sprawa ekonomiczna, nie będę jej faworyzował, a jeżeli niepomyślnie dla ekonomii pójdzie, tedy na mnie wszystką winę Bystry zwali. Na które moje ekskuzy nie przestawał mnie przez kilka dni Antoniewicz solicytować, obiecując mi kilkaset czerw, zł od podskarbiego, obligując także, abym pióro tej komisji trzymał. Dałem się na resztę namówić. Poszedłem do podkanclerzego, oznajmując mu o tej obligacji Antoniewicza, abym jechał na komisją wohyńską. Podkanclerzy nie chciał mię uwalniać, z czegom był kontent, ale Antoniewicz wpóty nie przestawał imieniem podskarbiego prosić podkanclerzego, aby mnie uwolnił, aż podkanclerzy sam powiedział mi, że nie mogąc się uwolnić od importunii Antoniewicza
sprawa ekonomiczna, nie będę jej faworyzował, a jeżeli niepomyślnie dla ekonomii pójdzie, tedy na mnie wszystką winę Bystry zwali. Na które moje ekskuzy nie przestawał mnie przez kilka dni Antoniewicz solicytować, obiecując mi kilkaset czerw, zł od podskarbiego, obligując także, abym pióro tej komisji trzymał. Dałem się na resztę namówić. Poszedłem do podkanclerzego, oznajmując mu o tej obligacji Antoniewicza, abym jechał na komisją wohyńską. Podkanclerzy nie chciał mię uwalniać, z czegom był kontent, ale Antoniewicz wpóty nie przestawał imieniem podskarbiego prosić podkanclerzego, aby mnie uwolnił, aż podkanclerzy sam powiedział mi, że nie mogąc się uwolnić od importunii Antoniewicza
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 366
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
nie podlegający i owszem w kronikach, herbarzach i konstytucjach sejmowych gloriose wspominany, a przez ziemskie autentyczne, wieczyste possessioniswynikające z prawa posiadania w różnych województwach i powiatach transakcje więcej niż od półtoruset lat zacną rodowitością, dystyngwowanymi urzędami i znaczną koligacją zaszczycony, takowym pełnym fałszu i złości calumnioseoszczerczo atakować sposobem. Ze, czyli kazawszy namówić, czyli też przez bezbożnych i złośliwych ludzi, studio placendidla przypodobania się W .W. namówioną pracowitą chłopkę białogłowę Szymczychę Gińczukową, złe życie prowadzącą i z mężem nie mieszkającą, poddankę obżałowanych urodzonych Witanowskich, do dóbr swoich Krynki nazwanych, folwarku wołczyńskiego, w województwie brzeskim leżących sprowadziwszy, konserwujesz i tak przed
nie podlegający i owszem w kronikach, herbarzach i konstytucjach sejmowych gloriose wspominany, a przez ziemskie autentyczne, wieczyste possessioniswynikające z prawa posiadania w różnych województwach i powiatach transakcje więcej niż od półtoruset lat zacną rodowitością, dystyngwowanymi urzędami i znaczną koligacją zaszczycony, takowym pełnym fałszu i złości calumnioseoszczerczo atakować sposobem. Ze, czyli kazawszy namówić, czyli też przez bezbożnych i złośliwych ludzi, studio placendidla przypodobania się W .W. namówioną pracowitą chłopkę białogłowę Szymczychę Gińczukową, złe życie prowadzącą i z mężem nie mieszkającą, poddankę obżałowanych urodzonych Witanowskich, do dóbr swoich Krynki nazwanych, folwarku wołczyńskiego, w województwie brzeskim leżących sprowadziwszy, konserwujesz i tak przed
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 523
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986