stawiają kwaśnego; palą lipę na popiół, mieszają z breczką, leją wdrugie piwo: albo tłuką pszenicę z drożdżami zmieszają, tak piwu zadają; wkwaśniejące, co raz rzucają świeże jaje kurze; owies zielony żęty i w snopku w beczce powieszony, od kwasu go prezerwuje, jako i piołun wnie kładziony. Item napalić popiołu z bylicy i z buczyny i obojga po garści wsypać w beczkę. Na piwo Słód robić należy w Marcu, nie dopuszczając zbytecznego wykulczenia. Im słód starszy, tym piwo lepsze. W zimie słody robione dlatego lepsze, bo wszelką w ziarnie wilgoć i złe humory, mrozy wysuszą i wyciągną. W cudzych krajach jako
stawiaią kwaśnego; palą lipę na popioł, mieszaią z breczką, leią wdrugie piwo: albo tłuką pszenicę z drożdzami zmieszaią, ták piwu zadaią; wkwaśnieiące, co raz rzucaią swieże iaie kurze; owies zielony żęty y w snopku w beczce powieszony, od kwasu go prezerwuie, iako y piołun wnie kładziony. Item napalić popiołu z bylicy y z buczyny y oboyga po garści wsypać w beczkę. Na piwo Słod robić należy w Marcu, nie dopuszczaiąc zbytecznego wykulczenia. Im słod starszy, tym piwo lepsze. W zimie słody robione dlatego lepsze, bo wszelką w ziarnie wilgoć y złe humory, mrozy wysuszą y wyciągną. W cudzych kraiach iako
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 455
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
szumowiny zbierać łyżką miedzianą lub żelazną. Gdy salitra już wysycha, drzewianą mieszać kopyścią Docieczesz dobrego jej wyczyszczenia, gdy się wlot od ognia na stole posypana zajmie, i nic poniej nie masz. Siarkę zaś tak czyścić należy, w kociełku ją roztopić na wolnym Ogniu, roztopioną przez chustkę we dwoje złożoną przefiltrować, Węgli napal sobie z leszczyny, albo wierzbiny na końcu Maja albo na początku Czerwca zbierając grubych na palec na Słońcu ususzywszy gałązek, wiąskę z nich zrobiwszy, spaliwszy i wygasiwszy darniem, aby tak pod ziemią wilgotną wystygły przez godzin 54. Drugi łatwiejszy Prochu robienia sposób ten. Wziąć Saletry, Siarki, i węgli według proporcyj, włożyć
szumowiny zbierac łyszką miedzianą lub żelazną. Gdy salitra iuż wysycha, drzewiáną mieszać kopyścią Docieczesz dobrego iey wyczyszczenia, gdy się wlot od ognia na stole posypaná zaymie, y nic poniey nie masz. Siarkę zaś tak ćzyścić należy, w kociełku ią roztopić na wolnym Ogniu, rostopioną przez chustkę we dwoie złożoną przefiltrować, Węgli napal sobie z leszczyny, albo wierzbiny na koncu Maia álbo na początku Czerwca zbieraiąc grubych ná palec na Słońcu ususzywszy gałązek, wiąskę z nich zrobiwszy, spaliwszy y wygasiwszy darniem, aby tak pod ziemią wilgotną wystygły przez godzin 54. Drugi łatwieyszy Prochu robienia sposob ten. Wziąć Saletry, Siarki, y węgli według proporcyi, włożyć
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 506
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
ogień jakąś wzwarę. Gdy poleją rozpalony Brama Wozownia Konie Kawalkator Łaźnia
Wodą, kamień zapalony, Wtenczas bije ciepło wielkie, Na osoby Pańskie wszelkie: Które, kiedy chcą to wpuszczą, Gdy go nie chcą, drzwi zapuszczą. To wszytko za murem leży, W kominie; skąd ogień bieży, Nie wiem; prędko się napali, Dość gorąca, gdy zapali. Tam z kuraszków wodę toczą Zimną, ciepłą przez kunszt tłoczą. Z boku wanny są miedziane, Ławy biało przyodziane; Pod którymi, jak laseczki, Są tokarskie balaseczki. Przeciw izba ogrodnicza, Pańska biegłość budownicza; Wymyślił na zimę grzeczy, Tam sałaty, wszelkie rzeczy. W boku
ogień jakąś wzwarę. Gdy poleją rozpalony Brama Wozownia Konie Kawalkator Łaźnia
Wodą, kamień zapalony, Wtenczas bije ciepło wielkie, Na osoby Pańskie wszelkie: Które, kiedy chcą to wpuszczą, Gdy go nie chcą, drzwi zapuszczą. To wszytko za murem leży, W kominie; skąd ogień bieży, Nie wiem; prędko się napali, Dość gorąca, gdy zapali. Tam z kuraszków wodę toczą Zimną, ciepłą przez kunszt tłoczą. Z boku wanny są miedziane, Ławy biało przyodziane; Pod którymi, jak laseczki, Są tokarskie balaseczki. Przeciw izba ogrodnicza, Pańska biegłość budownicza; Wymyślił na zimę grzeczy, Tam sałaty, wszelkie rzeczy. W boku
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 46
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
robota Nie pójdzie: młota sobie dobrze nie usadzi. Ani czopów/ i ramion/ wszytko opak chodzi/
Ryttel zle/ buksze nisko/ i Helza wsadzona: Młot nie równo na przeskok/ pada przez ramiona. Każdą szynę potłucze/ żelaza napsuje Zawżdy wiele kowalno/ młot słucze odbije
A gdy grzeje żelazo/ zawżdy go napali/ Tak wiele: aż i głowa na to patrząc boli. Nuż zasz i to nie szkoda/ gdy zaś prze nieskore Kowanie jego/ węgla więc niemało zgórę. Kuznicznym.
Trzeba tedy do dzieła tego Kowalskiego/ Kuźnikowie każdemu mieć mistrza dobrego: Któryby tak naprawiać umiał koło młota/ Aby zawżdy bez szkody szła
robotá Nie poydzie: młotá sobie dobrze nie vsadźi. Ani czopow/ y rámion/ wszytko opák chodźi/
Ryttel zle/ buksze nisko/ y Helzá wsádzona: Młot nie rowno ná przeskok/ pada przez rámioná. Káżdą szynę potłucze/ żelázá nápsuie Záwżdy wiele kowálno/ młot słucze odbiie
A gdy grzeie żelázo/ záwżdy go nápali/ Ták wiele: áż y głowá ná to pátrząc boli. Nuż zasz y to nie szkodá/ gdy záś prze nieskore Kowánie iego/ węgla więc niemáło zgore. Kuznicznym.
Trzebá tedy do dźiełá tego Kowálskiego/ Kuźnikowie káżdemu mieć mistrzá dobrego: Ktoryby ták nápráwiáć vmiał koło młotá/ Aby záwżdy bez szkody szłá
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: I4v
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
i północe kraje poburzył. sto ośmdziesiąt tysięcy na placu ludu położył wsamej Aquileij 37. tysięcy mieszczan zabił/ których by był żadną miarą nie dobył/ kiedyby bocian wroszką swoją nie zatrzymał go/ gdy obaczył a on dzieci swe z miejskiej wieże na stawisko przenosi. Wziął to za znak zwycięstwa/ wnet z siodeł ogień napaliwszy mury walił. Stricouius w Kroni: Litevv. Którego potym Sarmatowie na polach Katatińskich zabili. Roku 970. Wojska były na powietrzu widziane/ za tym Otto podniósł wojnę przeciw Grekom/ porażeni Rzymianie/ Cesarz wchodząc/ od żeglarzów pojmany. Roku 1520 Tram był widziany i tęcza jakaś dziwna w Wiedniu nad wieżą ś. Szczepana
y pułnocne kraie poburzył. sto ośmdźieśiąt tysięcy ná plácu ludu położył wsámey Aquileiy 37. tyśięcy mieszczan zabił/ ktorych by był żadną miárą nie dobył/ kiedyby boćian wrosżką swoią nie zatrzymał go/ gdy obaczył á on dźieći swe z mieyskiey wieże ná stáwisko przenośi. Wźiął to zá znák zwyćięstwá/ wnet z śiodeł ogień nápaliwszy mury wálił. Stricouius w Kroni: Litevv. Ktore^o^ potym Sármátowie ná polách Kátátinskich zábili. Roku 970. Woyská były ná powietrzu widźiáne/ za tym Ottho podniosł woyne przećiw Grekom/ porażeni Rzymiánie/ Cesarz wchodząc/ od żeglarzow poimány. Roku 1520 Trám był widźiány y tęczá iákaś dźiwna w Wiedniu nad wieżą ś. Sczepaná
Skrót tekstu: ŻędzKom
Strona: A4
Tytuł:
Kometa z przestrogi niebieskiej
Autor:
Andrzej Żędzianowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
astrologia, astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
ludźmi poszlismy nazad każdy do swego stanowiska, Bo trzeba było wtak wielką Uroczystość Mszej świętej słuchać Mieliśmy Księdza ale niebyło aparatu, jeno coś my wlassy weszli az X. Piekarskiemu wiozą aparat po który był nocą wyprawił tak tedy stanęło wojsko na gotowano do Mszej na pniaku ściętego dębu i tam od prawiło się Nabozeństwo napaliwszy ogień do rozgrzewania kielicha bo mróz był tęgi Te Deum Laudamus śpiewano az się po lessie rozlegało, klęknąłem Księdzu Piekarskiemu służyć do Mszej Ujuszony ubieram Księdza az Wojewoda rzecze Panie Bracie przynajmniej ręcę umyć odpowie Ksiądz niewadzi to nić niebrzydzi się Bóg krwią rozlaną Imienia swego A potym naszych luznych spotykaliśmy wiezących nam suplement różny
ludzmi poszlismy nazad kozdy do swego stanowiska, Bo trzeba było wtak wielką Uroczystość Mszey swiętey słuchać Mielismy Xiędza ale niebyło apparatu, ięno cos my wlassy weszli az X. Piekarskiemu wiozą apparat po ktory był nocą wyprawił tak tedy stanęło woysko na gotowano do Mszey na pniaku sciętego dębu y tam od prawiło się Nabozęnstwo napaliwszy ogięn do rozgrzewania kielicha bo mroz był tęgi Te Deum Laudamus spiewano az się po lessie rozlegało, klęknąłem Xiędzu Piekarskiemu słuzyc do Mszey Uiuszony ubieram Xiędza az Woiewoda rzecze Panie Bracie przynaymniey ręcę umyć odpowie Xiądz niewadzi to nić niebrzydzi się Bog krwią rozlaną Imięnia swego A potym naszych luznych spotykaliśmy wiezących nąm supplement rozny
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 61
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
ryba, tak skamieniał, że chłop jak umarły stanął i zaniósł go do Zakliczyna, i zawiesił przed kościołem. To nam chłopi w Toruniu powiadali za pewne, co wozili z Warszawy szwaczki.
(43) Fogarasz, doktor z Tyrnawy, opuchłego jednego w górach tak uzdrowił: zalepił go w chlebie tatarczanej mąki, a napaliwszy w piekarniej piec, włożył i wetknął blaszaną na spodek nószkę, z której tak czyście woda ciekła, gdy się zagrzał, że jej było piwna beczka. Potem chłopa wyjął łopatą i zdrów dotychczas żyje.
(44) Rożki miasto baniek stawiają we Żmudzi, alem ja widział w Mościskach, że Kozak Kozakowi w
ryba, tak skamieniał, że chłop jak umarły stanął i zaniósł go do Zakliczyna, i zawiesił przed kościołem. To nam chłopi w Toruniu powiadali za pewne, co wozili z Warszawy szwaczki.
(43) Fogarasz, doktor z Tyrnawy, opuchłego jednego w górach tak uzdrowił: zalepił go w chlebie tatarczanej mąki, a napaliwszy w piekarniej piec, włożył i wetknął blaszaną na spodek nószkę, z której tak czyście woda ciekła, gdy się zagrzał, że jej było piwna beczka. Potem chłopa wyjął łopatą i zdrów dotychczas żyje.
(44) Rożki miasto baniek stawiają we Żmudzi, alem ja widział w Mościskach, że Kozak Kozakowi w
Skrót tekstu: SzemTorBad
Strona: 295
Tytuł:
Z nowinami torba kursorska
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
się wstydzą ich pokazać, bo te listy były zatrzymujące pokój na stronę Króla IMci i rzeczypospolitej. Tych ostatnich posłów pozabijał Kawecki, syn sędziego podolskiego; ale się za to będzie pocił i tu, i tam, bo już Kozacy wszystkie jego wsi palą. Koło Międzyboża p. chorążego koronnego i koło Baru siła wsi bardzo napalili. Dalej co się dziać będzie, P. Bóg wie, ponieważ tak rano zaczęli w samą rozciecz, a to żeby się nam nie dać przygotować. Jakoż żadnej nie masz gotowości, bo i z owych nowych zaciągów nic, województwa na sejmikach na nie pozwolić nie chcieli. Jakie się tedy stało między ludźmi pomieszanie,
się wstydzą ich pokazać, bo te listy były zatrzymujące pokój na stronę Króla JMci i rzeczypospolitej. Tych ostatnich posłów pozabijał Kawecki, syn sędziego podolskiego; ale się za to będzie pocił i tu, i tam, bo już Kozacy wszystkie jego wsi palą. Koło Międzyboża p. chorążego koronnego i koło Baru siła wsi bardzo napalili. Dalej co się dziać będzie, P. Bóg wie, ponieważ tak rano zaczęli w samą rozciecz, a to żeby się nam nie dać przygotować. Jakoż żadnej nie masz gotowości, bo i z owych nowych zaciągów nic, województwa na sejmikach na nie pozwolić nie chcieli. Jakie się tedy stało między ludźmi pomieszanie,
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 371
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
łopianowego/ warz w brzeczce piwnej prawie dobrze/ a tym zamaczaj włosy i miejsce gołe. Insze.
Slazu leśnego i polnego/ także liścia kapuścianego zarówno wziąć/ a uwarzywszy w wodzie/ oną często przemywać. Insze.
Spal papier/ a proch ten zmieszaj z masłem młodym niesłonym/ i namazuj. Insze.
Ze pszczół napal prochu/ a zmieszawszy on z szpikiem Jelenim/ namaż miejsce gołe. Insze.
Od trzciny która na błociech roście dostań korzenia/ ususz/ a spal na proch/ z tego prochu uczyń ług z wody/ w którym wrzał groch/ abo bób. Insze.
Stłucz Szpikanardy z rozynkami wielkimi/ wyjąwszy jądra/ i uwarz
łopianowego/ warz w brzeczce piwney práwie dobrze/ á tym zámaczay włosy y mieysce gołe. Insze.
Slazu leśnego y polnego/ tákże liśćia kápuśćiánego zárowno wźiąć/ á vwárzywszy w wodźie/ oną często przemywáć. Insze.
Spal pápier/ á proch ten zmieszay z másłem młodym niesłonym/ y námázuy. Insze.
Ze pszczoł nápal prochu/ á zmieszawszy on z szpikiem Ielenim/ námaż mieysce gołe. Insze.
Od trzćiny ktora ná błoćiech rośćie dostań korzenia/ vsusz/ á spal ná proch/ z tego prochu vczyń ług z wody/ w ktorym wrzał groch/ ábo bob. Insze.
Stłucz Szpikánárdy z rozynkámi wielkimi/ wyiąwszy iądrá/ y vwarz
Skrót tekstu: DorHip_II
Strona: Qijv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_II
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
sobą będącymi, gdzieby się przed zimnem schronić i onę noc przebyć? Obaczyli potem chałupkę lichą u jednego oracza; cesarz chciał do niej jechać, ale wezer rzekł mu: — „Nie jest rzecz przystojna cesarzowi, panu tak wielkiemu, w dom ubogiego wchodzić i jego uciskać; lepiej, że namioty rozbiwszy, ogień napaliwszy, tę noc przebędziem.”
I tak uczynili.
Oracz wziąwszy o tem wiadomość, prędko co możność jego zniosła zgotowawszy, przed cesarza przyniósłszy i podnóżek jego pocałowawszy, rzekł: — „Cześć i sławra cesarska weściem w dom ubogiego nie naruszyłaby się była; ale baczę niebaczni i swej fortunie ufający ubogiemu oraczowi szczęścia
sobą będącymi, gdzieby się przed zimnem schronić i onę noc przebyć? Obaczyli potém chałupkę lichą u jednego oracza; cesarz chciał do niej jechać, ale wezer rzekł mu: — „Nie jest rzecz przystojna cesarzowi, panu tak wielkiemu, w dom ubogiego wchodzić i jego uciskać; lepiéj, że namioty rozbiwszy, ogień napaliwszy, tę noc przebędziem.”
I tak uczynili.
Oracz wziąwszy o tém wiadomość, prędko co możność jego zniosła zgotowawszy, przed cesarza przyniósłszy i podnożek jego pocałowawszy, rzekł: — „Cześć i sławra cesarska weściem w dom ubogiego nie naruszyłaby się była; ale baczę niebaczni i swéj fortunie ufający ubogiemu oraczowi szczęścia
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 139
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879