i północe kraje poburzył. sto ośmdziesiąt tysięcy na placu ludu położył wsamej Aquileij 37. tysięcy mieszczan zabił/ których by był żadną miarą nie dobył/ kiedyby bocian wroszką swoją nie zatrzymał go/ gdy obaczył a on dzieci swe z miejskiej wieże na stawisko przenosi. Wziął to za znak zwycięstwa/ wnet z siodeł ogień napaliwszy mury walił. Stricouius w Kroni: Litevv. Którego potym Sarmatowie na polach Katatińskich zabili. Roku 970. Wojska były na powietrzu widziane/ za tym Otto podniósł wojnę przeciw Grekom/ porażeni Rzymianie/ Cesarz wchodząc/ od żeglarzów pojmany. Roku 1520 Tram był widziany i tęcza jakaś dziwna w Wiedniu nad wieżą ś. Szczepana
y pułnocne kraie poburzył. sto ośmdźieśiąt tysięcy ná plácu ludu położył wsámey Aquileiy 37. tyśięcy mieszczan zabił/ ktorych by był żadną miárą nie dobył/ kiedyby boćian wrosżką swoią nie zatrzymał go/ gdy obaczył á on dźieći swe z mieyskiey wieże ná stáwisko przenośi. Wźiął to zá znák zwyćięstwá/ wnet z śiodeł ogień nápaliwszy mury wálił. Stricouius w Kroni: Litevv. Ktore^o^ potym Sármátowie ná polách Kátátinskich zábili. Roku 970. Woyská były ná powietrzu widźiáne/ za tym Ottho podniosł woyne przećiw Grekom/ porażeni Rzymiánie/ Cesarz wchodząc/ od żeglarzow poimány. Roku 1520 Trám był widźiány y tęczá iákaś dźiwna w Wiedniu nad wieżą ś. Sczepaná
Skrót tekstu: ŻędzKom
Strona: A4
Tytuł:
Kometa z przestrogi niebieskiej
Autor:
Andrzej Żędzianowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
astrologia, astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
ludźmi poszlismy nazad każdy do swego stanowiska, Bo trzeba było wtak wielką Uroczystość Mszej świętej słuchać Mieliśmy Księdza ale niebyło aparatu, jeno coś my wlassy weszli az X. Piekarskiemu wiozą aparat po który był nocą wyprawił tak tedy stanęło wojsko na gotowano do Mszej na pniaku ściętego dębu i tam od prawiło się Nabozeństwo napaliwszy ogień do rozgrzewania kielicha bo mróz był tęgi Te Deum Laudamus śpiewano az się po lessie rozlegało, klęknąłem Księdzu Piekarskiemu służyć do Mszej Ujuszony ubieram Księdza az Wojewoda rzecze Panie Bracie przynajmniej ręcę umyć odpowie Ksiądz niewadzi to nić niebrzydzi się Bóg krwią rozlaną Imienia swego A potym naszych luznych spotykaliśmy wiezących nam suplement różny
ludzmi poszlismy nazad kozdy do swego stanowiska, Bo trzeba było wtak wielką Uroczystość Mszey swiętey słuchać Mielismy Xiędza ale niebyło apparatu, ięno cos my wlassy weszli az X. Piekarskiemu wiozą apparat po ktory był nocą wyprawił tak tedy stanęło woysko na gotowano do Mszey na pniaku sciętego dębu y tam od prawiło się Nabozęnstwo napaliwszy ogięn do rozgrzewania kielicha bo mroz był tęgi Te Deum Laudamus spiewano az się po lessie rozlegało, klęknąłem Xiędzu Piekarskiemu słuzyc do Mszey Uiuszony ubieram Xiędza az Woiewoda rzecze Panie Bracie przynaymniey ręcę umyć odpowie Xiądz niewadzi to nić niebrzydzi się Bog krwią rozlaną Imięnia swego A potym naszych luznych spotykaliśmy wiezących nąm supplement rozny
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 61
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
ryba, tak skamieniał, że chłop jak umarły stanął i zaniósł go do Zakliczyna, i zawiesił przed kościołem. To nam chłopi w Toruniu powiadali za pewne, co wozili z Warszawy szwaczki.
(43) Fogarasz, doktor z Tyrnawy, opuchłego jednego w górach tak uzdrowił: zalepił go w chlebie tatarczanej mąki, a napaliwszy w piekarniej piec, włożył i wetknął blaszaną na spodek nószkę, z której tak czyście woda ciekła, gdy się zagrzał, że jej było piwna beczka. Potem chłopa wyjął łopatą i zdrów dotychczas żyje.
(44) Rożki miasto baniek stawiają we Żmudzi, alem ja widział w Mościskach, że Kozak Kozakowi w
ryba, tak skamieniał, że chłop jak umarły stanął i zaniósł go do Zakliczyna, i zawiesił przed kościołem. To nam chłopi w Toruniu powiadali za pewne, co wozili z Warszawy szwaczki.
(43) Fogarasz, doktor z Tyrnawy, opuchłego jednego w górach tak uzdrowił: zalepił go w chlebie tatarczanej mąki, a napaliwszy w piekarniej piec, włożył i wetknął blaszaną na spodek nószkę, z której tak czyście woda ciekła, gdy się zagrzał, że jej było piwna beczka. Potem chłopa wyjął łopatą i zdrów dotychczas żyje.
(44) Rożki miasto baniek stawiają we Żmudzi, alem ja widział w Mościskach, że Kozak Kozakowi w
Skrót tekstu: SzemTorBad
Strona: 295
Tytuł:
Z nowinami torba kursorska
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
sobą będącymi, gdzieby się przed zimnem schronić i onę noc przebyć? Obaczyli potem chałupkę lichą u jednego oracza; cesarz chciał do niej jechać, ale wezer rzekł mu: — „Nie jest rzecz przystojna cesarzowi, panu tak wielkiemu, w dom ubogiego wchodzić i jego uciskać; lepiej, że namioty rozbiwszy, ogień napaliwszy, tę noc przebędziem.”
I tak uczynili.
Oracz wziąwszy o tem wiadomość, prędko co możność jego zniosła zgotowawszy, przed cesarza przyniósłszy i podnóżek jego pocałowawszy, rzekł: — „Cześć i sławra cesarska weściem w dom ubogiego nie naruszyłaby się była; ale baczę niebaczni i swej fortunie ufający ubogiemu oraczowi szczęścia
sobą będącymi, gdzieby się przed zimnem schronić i onę noc przebyć? Obaczyli potém chałupkę lichą u jednego oracza; cesarz chciał do niej jechać, ale wezer rzekł mu: — „Nie jest rzecz przystojna cesarzowi, panu tak wielkiemu, w dom ubogiego wchodzić i jego uciskać; lepiéj, że namioty rozbiwszy, ogień napaliwszy, tę noc przebędziem.”
I tak uczynili.
Oracz wziąwszy o tém wiadomość, prędko co możność jego zniosła zgotowawszy, przed cesarza przyniósłszy i podnożek jego pocałowawszy, rzekł: — „Cześć i sławra cesarska weściem w dom ubogiego nie naruszyłaby się była; ale baczę niebaczni i swéj fortunie ufający ubogiemu oraczowi szczęścia
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 139
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879