niemasz czego Rzeczypospolitej się obawiać Hetmana swojego, nietylko jako się już przedtym wywiodło, że szkodzić władzą swoją i wojskiem niemoże, co i z tych przykładów pa,tet, że związki wojskowe w Polsce prócz swywoli i zdzierstwa nad ubogiemi ludźmi, nigdy przeciwko Rzeczypospolitej niestawały, ani wolności in materiis status nienaruszyły, ani z postronnemi Nacjami fakcyj nieczyniły. Nietylko mówię że szkodzić Hetman niemoże, ale wolno go Rzeczypospolitej zawsze sądzić. Jako się to na Lubomirskim spraktykowało za Króla Jana Kazimierza, przy którym lubo Województwa stanęły, i lubo pod tarczą jednej części Rzeczypospolitej tutus et securus zostawać rozumiał, przecięż od urzędu Hetmańskiego
niemasz czego Rzeczypospolitey się obawiać Hetmáná swoiego, nietylko iáko się iuż przedtym wywiodło, że szkodźić władzą swoią y woyskiem niemoże, co y z tych przykładow pa,tet, że związki woyskowe w Polszcze procz swywoli y zdźierstwá nád ubogiemi ludźmi, nigdy przećiwko Rzeczypospolitey niestawały, áni wolnośći in materiis status nienaruszyły, áni z postronnemi Nácyami fakcyi nieczyniły. Nietylko mowię że szkodźić Hetman niemoże, ále wolno go Rzeczypospolitey záwsze sądźić. Jáko się to ná Lubomirskim spraktykowało zá Krolá Jana Káźimierzá, przy ktorym lubo Woiewodztwá stánęły, y lubo pod tarczą iedney częśći Rzeczypospolitey tutus et securus zostawać rozumiał, przećięż od urzędu Hetmańskiego
Skrót tekstu: RadzKwest
Strona: 120
Tytuł:
Kwestie polityczne
Autor:
Franciszek Radzewski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
sucharu w tajsterkę/ I małą od pragnienia weźmie angisterkę Wody słodkiej/ koszturek w rękę/ i pacierze/ W którym tak zgotowanym naprętce ubierze Stelę/ i ukochane Miasto pożegnała/ Nie bez i tu której łzy/ gdy sobie wspomniała. Jego one rozkoszy/ które w nim służyły/ Póki sława/ i ludzkie jej nie naruszyły/ Złe języki. A jako opuszcza je teraz Tułaczka nieszczęśliwa: O jeszcze jej nie raz Przyjdzie na myśl Oliwer próżno zakochany/ I skarżący Palmeryn na niewdzięczne ściany/ Nie raz gry/ krotofile/ i przejażdzki one Sług jej/ i kompanijej zgrają obtoczone/ Których jej niepodobna wyrzucić nałogów Tak wskok z myśli. Aż uda
sucháru w táysterkę/ Y máłą od prágnienia weźmie ángisterkę Wody słodkiey/ koszturek w rękę/ y pacierze/ W ktorym ták zgotowánym náprętce vbierze Stellę/ y vkocháne Miásto pożegnáłá/ Nie bez y tu ktorey łzy/ gdy sobie wspomniáłá. Iego one roskoszy/ ktore w nim służyły/ Poki sławá/ y ludzkie iey nie naruszyły/ Złe ięzyki. A iáko opuszcza ie teraz Tułáczká nieszczęśliwa: O ieszcze iey nie raz Przyidzie ná myśl Oliwer prożno zákochány/ Y skárżący Pálmeryn ná niewdzięczne ściány/ Nie raz gry/ krotofile/ y przeiażdzki one Sług iey/ y kompániey zgraią obtoczone/ Ktorych iey niepodobna wyrzucić nałogow Ták wskok z myśli. Aż vda
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 48
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
by się niewazył tam wchodzić niż strażnik przyjechał już tam wyrabowano co kto znalazł bo tez tam i Niebardzo było Co brać oprócz trochę legominy którą prawie natym miejscu poznoszono gdzie były prochy podsadzanie. Jak tedy wszyscy powychodzili z szańców dopiro zapaliły się miny ale w ludziach nie uczynili szkody najmniejszej nawet i wałów i budynków nic nie naruszyły tylko dwa budynki podługowate jako szopy spaliły się podobno to były szpizarnię insze budynki całe zostały. To to jest rozumnego wodza dzieło domyślic się i zabiezec aby niegubic Wojska. Bo tam niepodobna rzecz że by tam nie mogło być bez szkody A to druga że przecię prędko postrzezono że Nieprzyjaciel uciekł i zaraz potym wpadli nasi i rozebrali
by się niewazył tam wchodzic niz straznik przyiechał iuz tam wyrabowano co kto znalazł bo tez tam y Niebardzo było Co brac oprocz trochę legominy ktorą prawie natym mieyscu poznoszono gdzie były prochy podsadzanie. Iak tedy wszyscy powychodzili z szancow dopiro zapaliły się miny ale w ludziach nie uczynili szkody naymnieyszey nawet y wałow y budynkow nic nie naruszyły tylko dwa budynki podługowate iako szopy spaliły się podobno to były szpizarnię insze budynki całe zostały. To to iest rozumnego wodza dzieło domyslic się y zabiezec aby niegubic Woyska. Bo tam niepodobna rzecz że by tam nie mogło bydz bez szkody A to druga że przecię prędko postrzezono że Nieprzyiaciel uciekł y zaraz potym wpadli nasi y rozebrali
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 72
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
/ i tym gościńcem idzie/ którym sława i cnota z pokorą złączona wedrują. Takim jako bitym gościńcem szedł ten cny Panic do wysokich godności. Ale że ta pochodnia innego z nieba zawzieła światła/ tak też iść musiała jako ją tamte światło prowadziło. Prowadziło naprzód do Akademi rozmaitych/ a tę onego nic w cnotach nie naruszyły. Akademie podały dworom/ dwory go niezepsowały. Dwory podały Trybunałom/ Sejmom/ i tam pochodnia nie zgasła. Dostała się godnościom/ i te warownie piastowały: dalszymi go honorami oświecać obiecowały: ale ta pochodnia niebieska/ która mu gościniec torowała/ miasto godności w trunę go wciągnła; aby w tej trunie zawarty/
/ y tym gośćincem idźie/ ktorỹ słáwá y cnota z pokorą złączona wedruią. Tákim iáko bitym gośćincem szedł ten cny Panic do wysokich godnośći. Ale że ta pochodniá innego z nieba záwźiełá świátła/ ták też iść muśiáłá iáko ią tamte świátło prowadźiło. Prowadźiło náprzod do Akádemiy rozmaitych/ á tę onego nic w cnotách nie náruszyły. Akademie podały dworom/ dwory go niezepsowały. Dwory podały Trybunáłom/ Seymom/ y tam pochodniá nie zgásłá. Dostáłá się godnośćiom/ y te warownie piástowáły: dalszymi go honorámi oświecać obiecowały: ále tá pochodniá niebieská/ ktora mu gośćiniec torowáłá/ miásto godnośći w trunę go wćiągnłá; áby w tey trunie záwárty/
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 327
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644
bez żadnego drzewa i żelaza z samej tylko uplecionej słomy uczynione/ płótnem hrubym surowym abo miękkim cymcem obszyte/ z jednym popręgiem na wierzchu siodła przez wsiedzenie zaciągnionym/ bez strzemion/ popiersienia i pochew. Tego mianowicie tylko na młode używają źrzebce dla dwóch przyczyn. Jedna aby się chrząstki młode i ciężaru żadnego znosić niezwyczajne nie naruszyły abo nie naciskały/ gdyż z młodu raz nadciśnione pleca niebezpieczny i drobny chód na potym sprawują. Druga aby miękki grzbiet/ miękką lekką i nic nie cisniącą rzecz na sobie czują/ cierpliwiej mógł jeźdźca znosić: bo owo siodło pospolite żadną miarą takie być nie może/ któreby gdziekolwiek nie dolegało abo nie uciskało. lecz
bez żadnego drzewá y żelázá z sámey tylko vplećioney słomy vczynione/ płotnem hrubym surowym ábo miękkim cymcem obszyte/ z iednym popręgiem ná wierzchu śiodłá przez wśiedzenie záćiągnionym/ bez strzemion/ popierśieniá y pochew. Tego miánowićie tylko ná młode vżywáią źrzebce dla dwuch przyczyn. Iedná áby się chrząstki młode y ćiężaru żadnego znośić niezwyczáyne nie náruszyły ábo nie náćiskáły/ gdyz z młodu raz nádćiśnione plecá niebespieczny y drobny chód ná potym spráwuią. Druga áby miękki grzbiet/ miękką lekką y nic nie ćisniącą rzecz ná sobie czuią/ ćierpliwiey mogł ieźdźcá znośić: bo owo śiodło pospolite żadną miárą tákie być nie może/ ktoreby gdźiekolwiek nie dolegáło ábo nie vćiskáło. lecz
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: Fv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
, żaden z nich nie bieży, Pojrzą po sobie, mięsza się w nich postać, Komu się sztuka ta mięsa ma dostać? Aż pies uważny rzecze: Panie kocie, Wszak o was mówią: miarą idzie o cię, Nie posiągajcie po te znalezienie, Ale takie jest moje rozumienie: Byśmy przyjaźni swej nie naruszyły, Abyśmy sztuki wprzód różne czyniły, Kto więcej figlów, i lepszych pokaże, Ten sam zie mięso bez żadnej uraze. Kot skromnie rzecze: Dobrze Panie Kumie, Pokazujmyż dziś, co z nas każdy umie. Pies, jako starszy, figle swe poczyna, Jak to nietrudno u suczego syna. Naprzód servire
, żaden z nich nie bieży, Poyrzą po sobie, mięsza śię w nich postać, Komu śię sztuka ta mięsa ma dostać? Aż pies uważny rzecze: Panie koćie, Wszak o was mowią: miarą idźie o ćie, Nie pośiągayćie po te znaleźienie, Ale takie iest moie rozumienie: Byśmy przyiaźni swey nie naruszyły, Abyśmy sztuki wprzod rożne czyniły, Kto więcey figlow, i lepszych pokaże, Ten sam źie mięso bez żadney uraze. Kot skromnie rzecze: Dobrze Panie Kumie, Pokazuymyż dziś, co z nas każdy umie. Pies, iako starszy, figle swe poczyna, Jak to nietrudno u suczego syna. Naprzod servire
Skrót tekstu: JabłEzop
Strona: 17
Tytuł:
Ezop nowy polski
Autor:
Jan Stanisław Jabłonowski
Drukarnia:
Andrzej Ceydler
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731