nad zakaz macierzyński srogi Na górze Idzie, gdzieś między pastuchy Miał wychowanie i swoje pieluchy); Kto by też był rzekł, że ta godność potka Nieszczęśliwego matki swej wyrodka,
Żeby szedziwe opuściwszy głowy, Na młodego dać afektu narowy Sprawę tak trudną boginie owe trzy Miały. A wiedząc, że kto tu opieprzy, Kto nasmaruje, ten pojedzie sporzej, Każda swych skarbów szkatułę otworzy. Najpierwej Juno złotym berłem błyśnie, Które mu ślubi dochować umyślnie; Królewskie przy tym obieca korony, Jeśli ten owoc przysądzi Pomony. Pallas mądrości klejnoty mu drogiej, Którą nie ludzi, ale zrówna bogi, Jeśli uprzejmie, czego sobie życzy, Pierwszą w regiestrze
nad zakaz macierzyński srogi Na górze Idzie, gdzieś między pastuchy Miał wychowanie i swoje pieluchy); Kto by też był rzekł, że ta godność potka Nieszczęśliwego matki swej wyrodka,
Żeby szedziwe opuściwszy głowy, Na młodego dać afektu narowy Sprawę tak trudną boginie owe trzy Miały. A wiedząc, że kto tu opieprzy, Kto nasmaruje, ten pojedzie sporzej, Każda swych skarbów szkatułę otworzy. Najpierwej Juno złotym berłem błyśnie, Które mu ślubi dochować umyślnie; Królewskie przy tym obieca korony, Jeśli ten owoc przysądzi Pomony. Pallas mądrości klejnoty mu drogiej, Którą nie ludzi, ale zrówna bogi, Jeśli uprzejmie, czego sobie życzy, Pierwszą w regiestrze
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 277
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, sam z rozkazu Świętego, wszystkie mu pełnił posługi. Najpierwszy Hanno Kartagineński, Lwa ugłaskał, a zaś Marcus Antoninus do pojazdu zaprzągł, do jarzma przyzwyczaił. Toż uczynił Pompejus. Poetów zaś imaginacja Lwy o Zwierzętach osobliwyeh
do Woza triumfalnego Cybeli Matki Bogów zaprzęgła, jakom w Pojazdach Bożków opisał. Kto się tłustością nasmaruje Lwią, meretur gratiam apud Principes. Teste Ravisio. Ródzą się Lwy w Afryce najbardziej, osobliwie w Libii: w Syryj znajdują się czarne. Ravisius.
LAMPART po Łacinie Lèopardus, to tylko ma do siebie, że Zwierz jest wielkiej prędkości, i to, iż jeżeli za pierwszym i drugim susem nie ułowi sobie łupu
, sam z roskazu Swiętego, wszystkie mu pełnił posługi. Naypierwszy Hanno Kartagineński, Lwa ugłaskał, a zaś Marcus Antoninus do poiazdu zaprzągł, do iarzma przyzwyczaił. Toż uczynił Pompeius. Poetow zaś imaginacya Lwy o Zwierzętach osobliwyeh
do Woza tryumfalnego Cybeli Matki Bogow zaprzęgła, iakom w Poiazdach Bożkow opisał. Kto się tłustością nasmaruie Lwią, meretur gratiam apud Principes. Teste Ravisio. Rodzą się Lwy w Afryce naybardziey, osobliwie w Lybii: w Syryi znayduią się czarne. Ravisius.
LAMPART po Łacinie Lèopardus, to tylko ma do siebie, że Zwierz iest wielkiey prędkości, y to, iż ieżeli za pierwszym y drugim susem nie ułowi sobie łupu
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 578
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
insza tobie dała.
XV.
Znam jedno ziele dobrze i oczyma temi Widziałam, jako roście na najtłustszej ziemi, Które do cyprysowych ogniów przystawione, Z rutą i z bluszczem długo pospołu warzone, Wyda sok drogi z siebie, sok nieprzepłacony, Lecz ten najczystszą ręką ma być wygnieciony; Tem kiedy kto swą trzykroć skórę nasmaruje, Od szable i od ognia szkody nie poczuje.
XVI.
To jednak wiedzieć trzeba, iż takie mazanie Ciał naszych jeden miesiąc w swej mocy zostanie, Po którem nikt najtwardszą nie będzie raniony Bronią ani najsroższem ogniem upalony. Po czasie zaś moc traci i trzeba nowego, Kto pragnie nad stal ciała do wojny twardszego.
insza tobie dała.
XV.
Znam jedno ziele dobrze i oczyma temi Widziałam, jako roście na najtłustszej ziemi, Które do cyprysowych ogniów przystawione, Z rutą i z bluszczem długo pospołu warzone, Wyda sok drogi z siebie, sok nieprzepłacony, Lecz ten najczystszą ręką ma być wygnieciony; Tem kiedy kto swą trzykroć skórę nasmaruje, Od szable i od ognia szkody nie poczuje.
XVI.
To jednak wiedzieć trzeba, iż takie mazanie Ciał naszych jeden miesiąc w swej mocy zostanie, Po którem nikt najtwardszą nie będzie raniony Bronią ani najsroższem ogniem upalony. Po czasie zaś moc traci i trzeba nowego, Kto pragnie nad stal ciała do wojny twardszego.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 387
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
w Bytowie, jest to tam starostwo. Powiedział nam gospodarz, iż mają chłopa w boru, co tak dobrą mąż abo smolę robi, że nie trzeba woza tylko raz smarować, póki w gościnę jedzie. Trzeba mu dać za maźnice smoły nawięcej półtalera, a będzie jej pełno. Cóż, kiedy nią ledwie jednę oś nasmaruje, haniebnie niespora, na jeden wóz cztery maźnice wychodzi. Przywieziono jej było beczkę albo sześć do Torunia na Trzy Króle, ale ją Mohylowcy rozebrali między się.
(11) Nie wierzyłbym temu, gdybym sam nie widział, jadąc przez Prusy do Kowna, w puszczy przed Tylżą, którędy podobno do piekła
w Bytowie, jest to tam starostwo. Powiedział nam gospodarz, iż mają chłopa w boru, co tak dobrą mąż abo smolę robi, że nie trzeba woza tylko raz smarować, poki w gościnę jedzie. Trzeba mu dać za maźnice smoły nawięcej półtalera, a będzie jej pełno. Cóż, kiedy nią ledwie jednę oś nasmaruje, haniebnie niespora, na jeden wóz cztery maźnice wychodzi. Przywieziono jej było beczkę albo sześć do Torunia na Trzy Króle, ale ją Mohylowcy rozebrali między się.
(11) Nie wierzyłbym temu, gdybym sam nie widział, jadąc przez Prusy do Kowna, w puszczy przed Tylżą, którędy podobno do piekła
Skrót tekstu: SzemTorBad
Strona: 285
Tytuł:
Z nowinami torba kursorska
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
Czemu niekażda bliskawica oczom szkodzi? Każda szkodzi bo oraz oko blaskiem napełnia: ale są drugie które mogą ślepotę przywieść, a te są które zaraz podle oka się palą, i tak oczy mogą jako proch wypalić. 22. Czemu czasem wietrzniki na domach skrzypią, a czasem nie? Kiedy koło u woza skrzypiące zaleje albo nasmaruje skrzypieć przestanie: tak też wietrznik pod czas dżdżu skrzypieć nie może. Żeby zaś skrzypiał trzeba żeby się nie co zacinał o żelazo około którego się obraca, co nie bywa w czas prawie fuchy, ale w niejako wilgotny. ROZDZIAŁ IV. O tym co się trafia na wodzie albo z wody?
MOrze jest wód zebranie
Czemu niekáżda bliskáwicá oczom szkodźi? Káżda szkodźi bo oraz oko bláskiem nápełnia: ále są drugie ktore moga ślepotę przywieść, á te są ktore záraz podle oká się palą, y ták oczy mogą iáko proch wypalić. 22. Czemu czásem wietrzniki ná domách skrzypią, á czásem nie? Kiedy koło v wozá skrzypiące záleie álbo násmáruie skrzypieć przestánie: ták też wietrznik pod czás dzdzu skrzypieć nie może. Zeby záś skrzypiał trzebá żeby się nie co záćinał o żelázo około ktorego się obraca, co nie bywa w czás práwie fuchy, ále w nieiáko wilgotny. ROZDZIAŁ IV. O tym co się trafia ná wodźie álbo z wody?
MOrze iest wod zebránie
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 42
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
potym pod młyn po wodę czeladź wysyłają, Rozkazawszy, niechaj w zębiech podołki trzymają. Wskok przypadszy na oborę, będą kropić krowy, Podołki co w zębiech mieli, włożą zaś na głowy. A która ma te przyprawki, jachać na granice Powinna, gzło, w którym chodzi, wywrócić na nice. Maściami się nasmaruje, a na ożog wsiądzie, Śrzednim oknem wyskoczywszy, na granicach będzie. Tam po polach i po miedzach czary zakopuje, Sobie pożytki przywodzi, drugim ludziom psuje. Kiedy się do domu wraca. kotką się przeczyni, I sam gospodarz nie pozna, by to gospodyni. Nuż w sobotę wielkanocną, kiedy wodę święcą.
potym pod młyn po wodę czeladź wysyłają, Rozkazawszy, niechaj w zębiech podołki trzymają. Wskok przypadszy na oborę, będą kropić krowy, Podołki co w zębiech mieli, włożą zaś na głowy. A która ma te przyprawki, jachać na granice Powinna, gzło, w którym chodzi, wywrócić na nice. Maściami się nasmaruje, a na ożog wsiędzie, Śrzednim oknem wyskoczywszy, na granicach będzie. Tam po polach i po miedzach czary zakopuje, Sobie pożytki przywodzi, drugim ludziom psuje. Kiedy się do domu wraca. kotką się przeczyni, I sam gospodarz nie pozna, by to gospodyni. Nuż w sobotę wielkanocną, kiedy wodę święcą.
Skrót tekstu: SejmPiek
Strona: 47
Tytuł:
Sejm piekielny straszliwy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1903