z czosnkiem wołowej wędzonki, Ledwie drzwi skrzypną, albo sztuki mięsa z grochem; Że główki nierad jadam, przysięgam przed Włochem. Aż na upstrzonej misie w rozmaite wzory Dwanaście wróblów niosą z kaulefijory; I na ząb mi nie padnie, chociem ich zjadł kilka: Biednież się najeść mięsa, gdzie kość jako szpilka. Nastąpią malowane galarety za tem; Myślę, co dalej czynić mam z tym odrwiświatem: Czy ja krowa na głąbie, czy koza na kwiatki? Gniewam się i tylko mu nie wspomnię pań matki. Toż ślimaki, ostrygi, podobno i żaby: Rozumiejąc prawdziwie, że wieprzowe schaby Albo jakie misternie upieczone ptastwo, Siągnę z
z czosnkiem wołowej wędzonki, Ledwie drzwi skrzypną, albo sztuki mięsa z grochem; Że główki nierad jadam, przysięgam przed Włochem. Aż na upstrzonej misie w rozmaite wzory Dwanaście wróblów niosą z kaulefijory; I na ząb mi nie padnie, chociem ich zjadł kilka: Biednież się najeść mięsa, gdzie kość jako szpilka. Nastąpią malowane galarety za tem; Myślę, co dalej czynić mam z tym odrwiświatem: Czy ja krowa na głąbie, czy koza na kwiatki? Gniewam się i tylko mu nie wspomnię pań matki. Toż ślimaki, ostrygi, podobno i żaby: Rozumiejąc prawdziwie, że wieprzowe schaby Albo jakie misternie upieczone ptastwo, Siągnę z
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 34
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z nożem do misy, aż ono plugastwo. Wytrząsa Włoch skorupy, kosteczki osysa. Aż znowu druga po tej następuje misa: Para w nie zasuszonych gołąbiątek pałkach, Tamże rznięte kogutom grzebyki przy jajkach, Toż kochane blomuzie. Na samo przezwisko, Miasto jedzenia, już mi do ublwania blisko. Wety za tym z dawnego nastąpią zwyczaju: Naprzód rozmaitego sałaty rodzaju, Szpinaki z selerami, szparagi z karczochem, Białe grzanki, jakimsi przysypane prochem, Parmezanu jak papier i orzechów garstka. Wziąwszy potem kieliszek,;mało od naparstka, Z rozlicznymi figlami, jako kryształ czysty: Bon proface, senior, de lacrima Chrysti! Pije do mnie, ja
z nożem do misy, aż ono plugastwo. Wytrząsa Włoch skorupy, kosteczki osysa. Aż znowu druga po tej następuje misa: Para w nie zasuszonych gołąbiątek pałkach, Tamże rznięte kogutom grzebyki przy jajkach, Toż kochane blomuzie. Na samo przezwisko, Miasto jedzenia, już mi do ublwania blisko. Wety za tym z dawnego nastąpią zwyczaju: Naprzód rozmaitego sałaty rodzaju, Szpinaki z selerami, szparagi z karczochem, Białe grzanki, jakimsi przysypane prochem, Parmezanu jak papier i orzechów garstka. Wziąwszy potem kieliszek,;mało od naparstka, Z rozlicznymi figlami, jako krzyształ czysty: Bon proface, senior, de lacrima Christi! Pije do mnie, ja
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 34
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Skąd z zdechłych ryb i z strasznych krokodylów smrody, Sprosne potem sczołgały całą ziemię żaby I królewskie pałace przez warty, przez draby, Szczerozłote obicia i jedwabne kiece Nie pomogą – wszędzie się ta gadzina miece. Dopieroż wszy plugawe na bydło i ludzi! Uderzywszy laską w proch, Mojżesz ich pobudzi. Po wszach zaraz nastąpią uprzykrzone muchy, Lubo i te do żadnej nie przywiodły sktuchy. Ledwie muchy i drobne ustąpią komory, Aż bydła i egitskie zdychają obory Począwszy od królewskich, pełno ścierwu wszędzie, Kwoli faraonowej niepotrzebnej zrzędzie. Jeszcze z niego drapieżne ptastwo miało gody, Kiedy na wszelkie ciało ciężkie padły wrzody.
Nierzkąc ludzie, wielbłądy,
Skąd z zdechłych ryb i z strasznych krokodylów smrody, Sprosne potem sczołgały całą ziemię żaby I królewskie pałace przez warty, przez draby, Szczerozłote obicia i jedwabne kiece Nie pomogą – wszędzie się ta gadzina miece. Dopieroż wszy plugawe na bydło i ludzi! Uderzywszy laską w proch, Mojżesz ich pobudzi. Po wszach zaraz nastąpią uprzykrzone muchy, Lubo i te do żadnej nie przywiodły sktuchy. Ledwie muchy i drobne ustąpią komory, Aż bydła i egitskie zdychają obory Począwszy od królewskich, pełno ścierwu wszędzie, Kwoli faraonowej niepotrzebnej zrzędzie. Jeszcze z niego drapieżne ptastwo miało gody, Kiedy na wszelkie ciało ciężkie padły wrzody.
Nierzkąc ludzie, wielbłądy,
Skrót tekstu: MorszSŻaleBar_II
Strona: 113
Tytuł:
Smutne żale...
Autor:
Stanisław Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
stało śniegów — wyschła owa bystra Raba, Że się w niej mysz i biedna nie pożywi żaba. Ledwie ojca synowie albo dziada wnucy
Pochowają, aż słudzy, aż srebrni hajducy, Aż rysie, aż sobole, cugi, trąby, warty; Nie masz worków — został sam jegomość wytarty. Trzepie młynek po deszczu; nastąpiąli sucha, Stoi cicho i jeśli gdzie nie zagrzmi, słucha. Cały rok nim na zbiórkę, gdzie wody niewiele, A kto ją naraz spuści, w żarnach ziarno miele. Z wiosny radzę o takie postarać się źródło, Co by się aż do zimy równym prądem wiodło. Chcesz zaszumieć? poczekaj, aż cię
stało śniegów — wyschła owa bystra Raba, Że się w niej mysz i biedna nie pożywi żaba. Ledwie ojca synowie albo dziada wnucy
Pochowają, aż słudzy, aż srebrni hajducy, Aż rysie, aż sobole, cugi, trąby, warty; Nie masz worków — został sam jegomość wytarty. Trzepie młynek po deszczu; nastąpiąli sucha, Stoi cicho i jeśli gdzie nie zagrzmi, słucha. Cały rok nim na zbiórkę, gdzie wody niewiele, A kto ją naraz spuści, w żarnach ziarno miele. Z wiosny radzę o takie postarać się źródło, Co by się aż do zimy równym prądem wiodło. Chcesz zaszumieć? poczekaj, aż cię
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 326
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mi do lat szesnastu, pań matko, niewiele — Rzecze dziewka — a nie wiem, gdzie cnota w mym ciele.” Więc podniósszy koszule, miasto odpowiedzi: „Tu u dziewek, tu cnota i u ciebie siedzi.” Ta na owe pomyśli jej napominania: Godniejsza uczciwszego była pomieszkania. Potem, gdy mięsopustne nastąpią ostatki, Siostry, ciotki i kmoszki wymogą u matki, Że ją pośle do karczmy, lecz sto razy powie, Żeby cnoty jak oka pilnowała w głowie. Więc pomniąc na matczyne dziewczyna przestrogi, Zajźry sobie po każdym tańcu między nogi. „O, jest ci, nie zginęłać” — co raz rzecze sobie
mi do lat szesnastu, pań matko, niewiele — Rzecze dziewka — a nie wiem, gdzie cnota w mym ciele.” Więc podniósszy koszule, miasto odpowiedzi: „Tu u dziewek, tu cnota i u ciebie siedzi.” Ta na owe pomyśli jej napominania: Godniejsza uczciwszego była pomieszkania. Potem, gdy mięsopustne nastąpią ostatki, Siostry, ciotki i kmoszki wymogą u matki, Że ją pośle do karczmy, lecz sto razy powie, Żeby cnoty jak oka pilnowała w głowie. Więc pomniąc na matczyne dziewczyna przestrogi, Zajźry sobie po każdym tańcu między nogi. „O, jest ci, nie zginęłać” — co raz rzecze sobie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 359
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
cera lepsza nastąpi. I niewątpliwa rzecz jest/ że nie pomału zaszkodzi ten Żołądkowi/ który powieczerzy długo siada. Bo stąd i niestrawnością zsorowieje żołądek/ i ciepło przyrodzone na stronę idzie/ siłę i moc zwyczajną kucharz do warzenia traci/ krew nie zdrowa ynie czysta stąd bywa pomnożona/ ciało szkodliwe napełnią humory/ zaczym nastąpią wilgotności/ zbytek/ chudość bladość pomieszanie duchów/ zwątlenie mózgu. Dla tego przywykać ma młodz/ nie tylko aby długo w noc nad pułmiskiem i kieliskim nie siadała; ale aby prac szkonych na początku nocy wystrzegała się/ aby porządek przyrodzony który nie tylko ludziom/ ale i zwierzętom służy/ we wszytkim był zachowany/ i
cerá lepszá nástąpi. Y niewątpliwa rzecż iest/ że nie pomáłu zászkodzi ten Zołądkowi/ ktory powiecżerzy długo śiada. Bo ztąd y niestráwnośćią zsorowieie żołądek/ y ćiepło przyrodzone ná stronę idzie/ śiłę y moc zwycżáyną kucharz do wárzenia tráći/ krew nie zdrowa ynie cżysta ztąd bywa pomnożona/ ćiáło szkodliwe nápełnią humory/ zácżym nástąpią wilgotnośći/ zbytek/ chudość bládość pomięszánie duchow/ zwątlenie mozgu. Dla tego przywykáć ma młodz/ nie tylko áby długo w noc nád pułmiskiem y kieliskim nie śiadáłá; ále áby prac szkonych ná pocżątku nocy wystrzegáłá się/ áby porządek przyrodzony ktory nie tylko ludziom/ ále y zwierzętom służy/ we wszytkim był záchowány/ y
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: Gv
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
rezolucjej. A ciż wszytkie kryminały i sprawy sejmowe zawżdy z KiMcią sądzić i odprawować będą z prędszym ułacnieniem wszelkich trudności. Jednak, żeby Rzplta nie została obnażona, a bez takowych senatorów, jakie miała, aby faciem swej zacnej powagi tak u postronnych, jako i domowych, nie utraciła, tedy na to miejsce nastąpią insze a posteritati już nieodmienne zacności, a takie, których dignitati to u nas zadrobnione szlachectwo derogować nie będzie i onych in contemptum nie przywiedzie, jakich wizerunk (choć to ludzi nierozsądne a niesłusznie obchodzi) mamy w IMP. marszałku koronnym Myszkowskiem i dla jakich zacni niektórzy senatorowie już od KiMci i Rzpltej konsens na ordynacje
rezolucyej. A ciż wszytkie kryminały i sprawy sejmowe zawżdy z KJMcią sądzić i odprawować będą z prętszym ułacnieniem wszelkich trudności. Jednak, żeby Rzplta nie została obnażona, a bez takowych senatorów, jakie miała, aby faciem swej zacnej powagi tak u postronnych, jako i domowych, nie utraciła, tedy na to miejsce nastąpią insze a posteritati już nieodmienne zacności, a takie, których dignitati to u nas zadrobnione szlachectwo derogować nie będzie i onych in contemptum nie przywiedzie, jakich wizerunk (choć to ludzi nierozsądne a niesłusznie obchodzi) mamy w JMP. marszałku koronnym Myszkowskiem i dla jakich zacni niektórzy senatorowie już od KJMci i Rzpltej konsens na ordynacye
Skrót tekstu: CompNaprCz_III
Strona: 184
Tytuł:
Compendium naprawy Rzpltej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1606 a 1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
by nie była, w Księstwie Mazowieckim! Kędyście Panowie z-Sprowy? przez Piastownę idący! kędyś Domie Kostków? Aklamacyją na Królestwo Polskie ozdobiony! Błogosławionym Kostką poświęcony! A drugie wielkie i znaczne w-Koronie Domy, czy się za nimi nie gotujecie? czy was na wieczność nie wywołają? a drudzy na wasze miejsca nastąpią. Poradź się poradź rozumu twego własnego człowiecze, izali nie znikomy świat. 8. Mówi Dawid, Cogitavi dies antiquos et annes aeternos in mente habui Wspominałem na dni dawne, i lata wieczne, na pamięci miałem. Wspomnimy i my jedno na dni dawne. Papież jeden jest w-Kościele, Cesarz Chrześcijański
by nie byłá, w Kśięstwie Mázowieckim! Kędyśćie Pánowie z-Sprowy? przez Piastownę idący! kędyś Domie Kostkow? Aklamácyią ná Krolestwo Polskie ozdobiony! Błogosłáwionym Kostką poświęcony! A drugie wielkie i znáczne w-Koronie Domy, czy się zá nimi nie gotuiećie? czy was ná wieczność nie wywołáią? á drudzy ná wásze mieyscá nástąpią. Poradź się poradź rozumu twego własnego człowiecze, izali nie znikomy świát. 8. Mowi Dawid, Cogitavi dies antiquos et annes aeternos in mente habui Wspominałem ná dni dawne, i látá wieczne, ná pámięći miałem. Wspomnimy i my iedno ná dni dawne. Papież ieden iest w-Kośćiele, Cesarz Chrześćiáński
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 80
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
wszystkiem wiadomy, Nowe wzburzy gromy. Tedy część przez Smoleńsk wojska się przeprawi, Część skradnie pod mury, brodem część przeprawi, Gdzie Dam z Niemcy swymi, przy dnieprowym progu, W tęgim stał ostrogu.
Ledwie wdzięcznej z łoża przyszło wstawać zorzy, Gdy z pułki pieszymi wielki podkomorzy Wajer, Abramowicz, ogniem i żelazem Nastąpią zarazem. Pali się powietrze, nie znać w dymie słońca, Gdy wspierają owi, ci biją bez końca. Jako Wulkan światu zgubę gdy przyśpiesza, Etnę swą zamiesza. Już już naszy spisy utykają w wały, Pada trup uparty, ginie Radkie śmiały, Nie jednak serc złożą, nie śrzód takiej flagi Zstaną swej przewagi
wszystkiem wiadomy, Nowe wzburzy gromy. Tedy część przez Smoleńsk wojska się przeprawi, Część skradnie pod mury, brodem część przeprawi, Gdzie Dam z Niemcy swymi, przy dnieprowym progu, W tęgim stał ostrogu.
Ledwie wdzięcznej z łoża przyszło wstawać zorzy, Gdy z pułki pieszymi wielki podkomorzy Wajer, Abramowicz, ogniem i żelazem Nastąpią zarazem. Pali się powietrze, nie znać w dymie słońca, Gdy wspierają owi, ci biją bez końca. Jako Wulkan światu zgubę gdy przyśpiesza, Etnę swą zamiesza. Już już naszy spisy utykają w wały, Pada trup uparty, ginie Radkie śmiały, Nie jednak serc złożą, nie śrzód takiej flagi Zstaną swej przewagi
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 16
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Pozwolić na Elekcją. Jeśli to będzie to będzie zgoda, jeśli nie? To Urzędy odbiorą, Buławę komu inszemu oddadzą, jako Król umyślnie szedł za Dniepr impediować jurysdykcją Pana Marszałka. Czarnieckiego Wojewode Kijewskiego na miejscu jego trzymac. Manifest Jawnej Niewinności Wostatku grozi że choćby niewinien był P. Marszałek per vim nań nastąpią. Widząc urazy Królowej posyła Księdza Wojeńskiego Pana Starostę Radomskiego.
Wziąwszy ten list, posyłam Przyjaciół do Warszawy dla błagania, aby nic nie zbyło wemnie winnej uniżoności, i żeby za hardość jaką milczenie moje poczytane, nie uczyniło rozruchów publicznych. Instruccją daję, aby słuchali tylko, i co Królowa zleci, przynieszli mi.
Pozwolić ná Elekcyą. Ieśli to będźie to będźie zgodá, ieśli nie? To Vrzędy odbiorą, Bułáwę komu inszemu oddádzą, iáko Krol vmyślnie szedł zá Dniepr impediowáć iurisdictią Páná Márszałká. Czárnieckiego Woiewode Kijewskiego ná mieyscu iego trzymác. Mánifest Iáwney Niewinnośći Wostátku groźi że choćby niewinien był P. Márszałek per vim nan nastąpią. Widząc vrázy Krolowey posyła Kśiędzá Woienskiego Paná Stárostę Rádomskiego.
Wźiąwszy ten list, posyłam Przyiaćioł do Wárszáwy dla błagánia, áby nic nie zbyło wemnie winney vniżonośći, y żeby zá hárdość iáką milczenie moie poczytáne, nie vczyniło rozruchow publicznych. Instructią dáię, áby słuchali tylko, y co Krolowa zleći, przynieszli mi.
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 38
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666