kochanki Cne pisorymy, własne dzieci moje, Którzy pijają poświęcone zdroje, Nie miał za ludzi, lecz za owe bogi Leśne, co tylko same na łbie rogi Mając, i przodek i zad mają nagi, Bo je na biedne nie stanie nadragi. A ci chudzięta, jako lud spokojny, Kiedyś ty na nich następował zbrojny, Tylko swe skargi, swoje ciężkie żale Na helikońskiej rysowali skale. Jam zaś te krzywdy, które ci od ciebie Mieli, w parnaskim zapisała niebie. Chociaż urazy mam tak oczywiste, Mścić się nie będę i wolę ogniste Węgle na mądrą twą głowę zgromadzić, Niż z takim drugich kochankiem się wadzić. Na
kochanki Cne pisorymy, własne dzieci moje, Ktorzy pijają poświęcone zdroje, Nie miał za ludzi, lecz za owe bogi Leśne, co tylko same na łbie rogi Mając, i przodek i zad mają nagi, Bo je na biedne nie stanie nadragi. A ci chudzięta, jako lud spokojny, Kiedyś ty na nich następował zbrojny, Tylko swe skargi, swoje ciężkie żale Na helikońskiej rysowali skale. Jam zaś te krzywdy, ktore ci od ciebie Mieli, w parnaskim zapisała niebie. Chociaż urazy mam tak oczywiste, Mścić się nie będę i wolę ogniste Węgle na mądrą twą głowę zgromadzić, Niż z takim drugich kochankiem się wadzić. Na
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 468
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
i ziezdżać na Konsultacją ale tam nie obaczysz nic inszego jeno że się kąsają/ tryksają/ za łeb wodzą/ potym wytrawiwszy miejsce co na nim sejmikowały rozbiegają się: tego nas uczy i w to nas wprawia nieszczęśliwa Polityka nasza/ żebyśmy jeno kupy czynili/ zwady wzajemne i suspicje mnnożyli/ jeden na drugiego żeby nieprzyjacielskie następował: i te zjazdy które były przedtym lekarstwami Rzeczypospolitej obracali w truciznę: Czego wszystkiego teraz nie mamy pożytku jeno wyniszczenie ubozszych/ nam zaś samym czegoby się spodziewać łacnie się każdy dorozumie. Lecz jeszcze nie prostą szarańczą według świętego Jana Machiawelistowie /ale szarańcząz mocą szkorpionową. Szkorpion głowy nie ma/ wszytka jego moc w ogonie
y ziezdżáć ná Consultácyą ále tám nie obaczysz nic inszego ieno że się kąsaią/ tryksáią/ zá łeb wodzą/ potym wytrawiwszy mieysce co ná nim seymikowáły rozbiegáią sie: tego nas vczy y w to nas wpráwia niesczęśliwa Polityká nászá/ żebysmy ieno kupy czynili/ zwády wzáiemne y suspicye mnnożyli/ ieden ná drugiego żeby nieprzyiaćielskie nástępował: y té ziázdy ktore były przedtym lekárstwámi Rzeczypospolitey obracáli w trućiznę: Czego wszystkiego teraz nie mámy pożytku ieno wynisczenie vbozszych/ nam záś sámym czegoby sie spodźiewáć łácnie sie káżdy dorozumie. Lecz iescze nie prostą száráńćzą według świętego Ianá Máchiáwelistowie /ále száráńcząz mocą szkorpionową. Szkorpion głowy nie ma/ wszytká iego moc w ogonie
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: D2v
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
a w szerokie pole szykiem i taborem dobrze sprawionym powoli postępując. Utwierdzony w opiniej o bojaźni naszej nieprzyjaciel, wszystką potęgą uderzył na nas rezolucie. Zamieszało się z nim mężnie kilka chorągwi, które do-
bry stos wytrzymawszy, wsparli nieprzyjaciela, że więcej nie nacierał. A żem już dalej niż milę z wojskiem za nim następował, zaniechawszy swego przy taborze fortelu, widząc, że ku przeprawie zmierzał, na której snadnie mógł być gromiony, puściłem za nim dziesięć chorągwi, które mając za sobą dobre posiłki, mężnie się stawiły. Ale nieprzyjaciel nieczyniąc odwrotu, sromotnie więcej niż drugą milę uciekając, w Dniestr nie bez wielkiej w swoich szkody
a w szerokie pole szykiem i taborem dobrze sprawionym powoli postępując. Utwierdzony w opiniej o boiaźni naszej nieprzyjaciel, wszystką potęgą uderzył na nas rezolucie. Zamieszało się z nim mężnie kilka chorągwi, które do-
bry stos wytrzymawszy, wsparli nieprzyjaciela, że więcej nie nacierał. A żem iuż daley niż milę z woyskiem za nim następował, zaniechawszy swego przy taborze fortelu, widząc, że ku przeprawie zmierzał, na którey snadnie mógł być gromiony, puściłem za nim dziesięć chorągwi, które mając za sobą dobre posiłki, mężnie się stawiły. Ale nieprzyjaciel nieczyniąc odwrotu, sromotnie więcej niż drugą milę uciekając, w Dniestr nie bez wielkiej w swoich szkody
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 259
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
, Tę i lodownią, w której by przez znoje Nienaruszone skryła śniegi swoje. Nie dziw po części, bo tak złodziej czyni, Kryje się pilno, kiedy co zawini, I zbójca, kiedy na lesie dowodzi, W odmiennej sukni i w maszkarze chodzi; Ja-ć się o kradzież nie będę prawował Ani o rozbój będę następował, Tylko niech winny szuka ze mną zgody I da się na znak całować ugody. LETNI STRÓJ
Nie gań mi lata, nie łaj ciepłej chwili, W którą nie, jako Adam z Ewą żyli, Nago się nosim, atoli pieszczone Dziewczęta lekko chodzą ustrojone I przypadłyby, znając swą płeć czystą, Na materyją jaką
, Tę i lodownią, w której by przez znoje Nienaruszone skryła śniegi swoje. Nie dziw po części, bo tak złodziej czyni, Kryje się pilno, kiedy co zawini, I zbójca, kiedy na lesie dowodzi, W odmiennej sukni i w maszkarze chodzi; Ja-ć się o kradzież nie będę prawował Ani o rozbój będę następował, Tylko niech winny szuka ze mną zgody I da się na znak całować ugody. LETNI STRÓJ
Nie gań mi lata, nie łaj ciepłej chwili, W którą nie, jako Adam z Ewą żyli, Nago się nosim, atoli pieszczone Dziewczęta lekko chodzą ustrojone I przypadłyby, znając swą płeć czystą, Na materyją jaką
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 177
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
z ujęciem prawdziwej odległości między stacjami. Gdy na skali miary większe od łokcia biorą, jakie są siągi łatry, abo laski; zaczym łokcie miejsca nie mają, z ujmą odległości stacyj. Takowych znacznych błędów gdy nie upatrują inszy Geometrowie, niech każdy osądzi, jeżeli ich mapy mogą się punktualnie zawierać. Koniec Zabawy VII. Następował Rozdział VI. tej Zabawy opisujący, i ułatwiający Instrumenta niektóre zwyczajne Geometrom. Także trzy inne Rozdziały VII. VIII. IX. o rozmierzaniu doskonałym i ułatwionym Odległości, Wysokości, i Głębokości przez kwadrat Geometryczny. Ale żeby drugą tyląż połowicę tej Zabawy przyczynieły z mieszkaniem Naukom potrzebniejszym w następujących Zabawach, których się napierają różni
z uięćiem prawdźiwey odległośći między stácyámi. Gdy ná skáli miáry większe od łokćiá biorą, iákie są śiągi łatry, ábo laski; záczym łokćie mieysca nie maią, z uymą odległośći stácyy. Tákowych znácznych błędow gdy nie vpatruią inszi Geometrowie, niech káżdy osądźi, ieżeli ich máppy mogą się punktuálnie záwierać. Koniec Zábáwy VII. Następował Rozdźiał VI. tey Zábáwy opisuiący, y vłátwiáiący Instrumentá niektore zwyczáyne Geometrom. Tákże trzy inne Rozdźiały VII. VIII. IX. o rozmierzániu doskonáłym y vłátwionym Odległośći, Wysokośći, y Głębokośći przez kwádrat Geometryczny. Ale żeby drugą tyląż połowicę tey Zábáwy przyczynieły z mieszkániem Náukom potrzebnieyszym w nástępuiących Zábáwách, ktorych się nápieráią rożni
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 63
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
rzecze jej — od maty, Swieszczennikowi treba że na pered daty?” Gdy się niewiadomością nieboga wymierza, Na koniec pozwoli się nauczyć pacierza. Co gdy onejże powie przed mężem minuty, Jako zgrzeszyła, jakiej dostała pokuty: „Milcz — rzecze jej — nowe to teraz katechizmy.” Więc że kiermasz wedle ich następował schizmy, Sama kneszów napiekła, on też zabił skopa; Krótko mówiąc, częstował zaprosiwszy popa. A potem duży garniec postawiwszy moczu, Poi go. Skosztowawszy, rzecze pop: „Nie choczu.” Toż chłop: „Z tej to winnice trunek, co za winę Braliście z niej od mojej żonki dziesięcinę
rzecze jej — od maty, Swieszczennikowi treba że na pered daty?” Gdy się niewiadomością nieboga wymierza, Na koniec pozwoli się nauczyć pacierza. Co gdy onejże powie przed mężem minuty, Jako zgrzeszyła, jakiej dostała pokuty: „Milcz — rzecze jej — nowe to teraz katechizmy.” Więc że kiermasz wedle ich następował schizmy, Sama kneszów napiekła, on też zabił skopa; Krótko mówiąc, częstował zaprosiwszy popa. A potem duży garniec postawiwszy moczu, Poi go. Skosztowawszy, rzecze pop: „Nie choczu.” Toż chłop: „Z tej to winnice trunek, co za winę Braliście z niej od mojej żonki dziesięcinę
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 356
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
potrzeby złote: wszyjcy pięknie przybrani/ i na dobrych koniech/ sajdaki piękne/ każdy z łukiem/ łubia na aksamicie czerwonym haftowane złotem/ i strzał pełno w kolczanie. Za temi jechał M. Arnolfini, z Akademią swoją/ nie tak strojno w osoby same jako w dzielności koni/ na których siedzieli. Po nim następował P. Gowarzewski/ Koniuszy i starszy Pokojowy I. M. X. Biskupa Warmińskiego/ w żupanie atłasowym białym/ w ferezjej aksamitnej karmazynowej podszyty złotogłowem/ mając w ręku kilof złocisty/ na cudnym i strojnym koniu/ jako i insi starsi. Za nim 16. Pokojowych I. M. X. Biskupa Warmińsk.
potrzeby złote: wszyjcy pięknie przybráni/ y ná dobrych koniech/ sáydaki piękne/ każdy z łukiem/ łubia ná áxámićie czerwonym háftowáne złotem/ y strzał pełno w kolczanie. Zá temi iechał M. Arnolfini, z Akádemią swoią/ nie ták stroyno w osoby sáme iáko w dźielnośći koni/ ná ktorych śiedźieli. Po nim nástępowáł P. Gowárzewski/ Koniuszy y stárszy Pokoiowy I. M. X. Biskupá Wármińskieg^o^/ w żupanie átłasowym białym/ w ferezyey áxámitney kármázynowey podszyty złotogłowem/ máiąc w ręku kilof złoćisty/ ná cudnym y stroynym koniu/ iáko y inśi stárśi. Zá nim 16. Pokoiowych I. M. X. Biskupa Warmińsk.
Skrót tekstu: WjazdPar
Strona: a3v
Tytuł:
Wjazd wspaniały posłów polskich do Paryża
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
wielki rycerz, doświadczony, A niedawno beł został królem Lizybony Po śmierci powinnego swojego, Larbina; Galicja hetmanem miała Serpentyna.
XIV.
Po Serpentynie ludzie z Toletu mijali I z Kalatrawy, którzy Syngona słuchali; Ale skoro Synagon zszedł, ich wódz ojczysty, Od śmiałego rządzeni beli Matalisty. Za temi lud z Asturgi suchej następował, Które wódz Bianzardyn rządził i sprawował; Tenże wiódł w jednym pułku i ludzie z Piacence, Z Salamanki, z Awile, z Zamory, z Palence.
XV.
Za temi Saraguzy ludzie jednem torem Przechodzili pospołu z Marsylego dworem, Wszyscy dobrze ubrani, wszyscy doświadczeni, Feratowi od króla mężnemu zleceni. Między
wielki rycerz, doświadczony, A niedawno beł został królem Lizybony Po śmierci powinnego swojego, Larbina; Galicya hetmanem miała Serpentyna.
XIV.
Po Serpentynie ludzie z Toletu mijali I z Kalatrawy, którzy Syngona słuchali; Ale skoro Synagon zszedł, ich wódz ojczysty, Od śmiałego rządzeni beli Matalisty. Za temi lud z Asturgi suchej następował, Które wódz Bianzardyn rządził i sprawował; Tenże wiódł w jednym pułku i ludzie z Piacence, Z Salamanki, z Awile, z Zamory, z Palence.
XV.
Za temi Saraguzy ludzie jednem torem Przechodzili pospołu z Marsylego dworem, Wszyscy dobrze ubrani, wszyscy doświadczeni, Feratowi od króla mężnemu zleceni. Między
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 299
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
za niem gorąco proszono, Odpuścił mu przysiągszy, że za pierwszą winą Miał go kazać obiesić za lada przyczyną,
XXI.
Tak, że Brunel nieborak słusznie się frasował I w ziemię patrzał i twarz smętną ukazował. Za Brunellem Farurant, a za niem ochotni Pośli ludzie z Mauryny, jeźni i piechotni. Król nowy następował po pułku Mauryny, Libanius, z swojemi ludźmi z Konstantyny, Któremu za długi czas, służony na dworze, To królestwo Agramant dał po Pinadorze.
XXII.
Esperia mężnego wodzem Sorydana, Setta zasię hetmanem miała Dorylana; Za śmiałem Pulianem szli Nazamanowie, Za królem Agrykaltem Amonijczykowie. Lud z Fizanu poddany Malabufersowi, Z Kanariej
za niem gorąco proszono, Odpuścił mu przysiągszy, że za pierwszą winą Miał go kazać obiesić za lada przyczyną,
XXI.
Tak, że Brunel nieborak słusznie się frasował I w ziemię patrzał i twarz smętną ukazował. Za Brunellem Farurant, a za niem ochotni Pośli ludzie z Mauryny, jeźni i piechotni. Król nowy następował po pułku Mauryny, Libanius, z swojemi ludźmi z Konstantyny, Któremu za długi czas, służony na dworze, To królestwo Agramant dał po Pinadorze.
XXII.
Esperya mężnego wodzem Sorydana, Setta zasię hetmanem miała Dorylana; Za śmiałem Pulianem szli Nazamanowie, Za królem Agrykaltem Amonijczykowie. Lud z Fizanu poddany Malabufersowi, Z Kanaryej
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 300
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Setta zasię hetmanem miała Dorylana; Za śmiałem Pulianem szli Nazamanowie, Za królem Agrykaltem Amonijczykowie. Lud z Fizanu poddany Malabufersowi, Z Kanariej posłuszny beł Finadurowi; Tenże miał pod swą sprawą i ludzie z Maroka. Balastr tych wiódł, co beli wprzód króla Tardoka.
XXIII.
Potem dwa wielkie pułki, jeden z Almansylle Następował na popis, a drugi z Ardzille; Ów miał wodza dawnego, ten Koryneowi Król Agramant dawnemu dał przyjacielowi. Po tych szli ludzie z Mulgi za królem Kaikiem, Co wprzód Tanfiriona mieli pułkownikiem; Getuliej kazano słuchać Rymedonta, Ludzie z Koski hetmanem mieli Balinfronta.
XXIV.
Lud z Bolgi wprzód posłuszny beł Mirabaldowi, A
Setta zasię hetmanem miała Dorylana; Za śmiałem Pulianem szli Nazamanowie, Za królem Agrykaltem Amonijczykowie. Lud z Fizanu poddany Malabufersowi, Z Kanaryej posłuszny beł Finadurowi; Tenże miał pod swą sprawą i ludzie z Maroka. Balastr tych wiódł, co beli wprzód króla Tardoka.
XXIII.
Potem dwa wielkie pułki, jeden z Almansylle Następował na popis, a drugi z Ardzille; Ów miał wodza dawnego, ten Koryneowi Król Agramant dawnemu dał przyjacielowi. Po tych szli ludzie z Mulgi za królem Kaikiem, Co wprzód Tanfiryona mieli pułkownikiem; Getuliej kazano słuchać Rymedonta, Ludzie z Koski hetmanem mieli Balinfronta.
XXIV.
Lud z Bolgi wprzód posłuszny beł Mirabaldowi, A
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 301
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905