Cukry/ i orzechy/ Zwykłe chłopcom to uciechy.
Choć załby pójdą taką sztuką waszą/ Prędzej wynidą/ i ognie pogaszą? Już czas zasuwać firanki/ Bierz się do swej już kochanki.
Wiakiej miłości dziś was Wenus żegna/ Tęż wam w starości niezwietrzałej zjedna. Lirycorum Polskich Pieśń XII. ZIELONE
MAJ wesoły nam nastaje Zielenią się sady/ gaje/ Wiosna Zimie gnusznej łaje/ A zielone w rękę daje.
Zakwitły piekne Dziardyny/ Zgoła wszytek świat jak inny/ Ogrodów Flora Bogini/ W oczach ludzkich cuda czyni.
Patrz jako Jawor wyniosły/ Już gęstym liściem porosły. Kochaneczek Wawrzyn Faeba/ Ma odzieży/ co potrzeba.
Jabłoń w porosłe
Cukry/ y orzechy/ Zwykłe chłopcom to vćiechy.
Choć záłby poydą táką sztuką wászą/ Prędzey wynidą/ y ognie pogaszą? Iuż czás zasuwáć firanki/ Bierz się do swey iuż kochánki.
Wiákiey miłośći dźiś was Wenus żegna/ Tęsz wąm w stárośći niezwietrzáłey ziedna. Lyricorum Polskich PIESN XII. ZIELONE
MAY wesoły nąm nástáie Zielęnią się sády/ gaie/ Wiosná Zimie gnuszney łáie/ A źielone w rękę dáie.
Zakwitły piekne Dźiárdyny/ Zgołá wszytek świát iák inny/ Ogrodow Florá Bogini/ W oczách ludzkich cudá czyni.
Pátrz iáko Iáwor wyniosły/ Iuż gęstym liśćiem porosły. Kocháneczek Wáwrzyn Phaebá/ Ma odźieży/ co potrzebá.
Iábłoń w porosłe
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 166
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
jaskołki latają, Snem, twe oczy są wspaniałe. Gdy się zorze zapalają.
Już skowronek wykrzykając Dzień nastający witając Pod obłoki wylatuje, Biedne ptaszę radość czuje.
Już na zielonej murawie Krzyczą zamorscy żorawie, Rącze loty wysmukują, Już od ziemie podlatują.
Zaczynają zamierzone Loty swe w daleką stronę. Już ci to znać dzień nastaje, Gdy wszędzie wesołe gaje
Osiedli ptacy krzykliwi, Którym się echo przeciwi. A pielgrzym ranego wstania Dla tak wdzięcznego śpiewania
Nie żałuje, gdy w pustyni Spoczynek z trudu uczyni; Potym zaś w zaczęte drogi Wyprawi zwyczajne nogi.
Już zwierz srogi gdy dzień czuje, Z pol do pustyń ustępuje. Już i pczołki pracowite Lecą
jaskołki latają, Snem, twe oczy są wspaniałe. Gdy się zorze zapalają.
Już skowronek wykrzykając Dzień nastający witając Pod obłoki wylatuje, Biedne ptaszę radość czuje.
Już na zielonej murawie Krzyczą zamorscy żorawie, Rącze loty wysmukują, Już od ziemie podlatują.
Zaczynają zamierzone Loty swe w daleką stronę. Już ci to znać dzień nastaje, Gdy wszędzie wesołe gaje
Osiedli ptacy krzykliwi, Ktorym się echo przeciwi. A pielgrzym ranego wstania Dla tak wdzięcznego śpiewania
Nie żałuje, gdy w pustyni Spoczynek z trudu uczyni; Potym zaś w zaczęte drogi Wyprawi zwyczajne nogi.
Już zwierz srogi gdy dzień czuje, Z pol do pustyń ustępuje. Już i pczołki pracowite Lecą
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 377
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, Kiedy tak wiele narodów zebrano? Nie Babel: tam się języki zmieszały, Tu zaś był każdy w swoim doskonały. Acz według pisma przecię się sprawili, Kiedy się wina młodego opili A gdy się wszyscy swym własnym słyszeli Mówiąc językiem, srodze się zdumieli I pewnie sławne imię twe zaniosą Tam, gdzie z poranną dzień nastaje rosą, Gdzie późny gaśnie i skąd akwilony I austry wieją, będziesz rozsławiony. Wszyscy weseli byli przy twym stole I Turczyn o swym zapomniał Stambole. Dopieroż Orda na swój bankiet szkapi Od smacznych potraw nie barzo pokwapi I jako widzę ser bety i kafy, Zwyczajny napój Selima Mustafy, Ochotnie z naszym przemienili winem I
, Kiedy tak wiele narodow zebrano? Nie Babel: tam się języki zmieszały, Tu zaś był każdy w swoim doskonały. Acz według pisma przecię się sprawili, Kiedy się wina młodego opili A gdy się wszyscy swym własnym słyszeli Mowiąc językiem, srodze się zdumieli I pewnie sławne imię twe zaniosą Tam, gdzie z poranną dzień nastaje rosą, Gdzie poźny gaśnie i skąd akwilony I austry wieją, będziesz rozsławiony. Wszyscy weseli byli przy twym stole I Turczyn o swym zapomniał Stambole. Dopieroż Orda na swoj bankiet szkapi Od smacznych potraw nie barzo pokwapi I jako widzę ser bety i kaffy, Zwyczajny napoj Selima Mustafy, Ochotnie z naszym przemienili winem I
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 503
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
W śledzienie bliskie w sercu ukoi ciężkości.
Koniec Szkoły Salernitańskiej. Sposób życia i ochędostwa przez każdy Miesiąc, czteroma wierszami opisany.
STYCZEN. KAsz ciepło nosić do Stołu pułmiski/ Częste niech z winem podają kieliszki. Krew w ten czas w ciele słuszniej zatrzymana Raczyć posłuży łaźnia zgotowana.
LUTY. Luty zimniejszy po Styczniu nastaje/ Niech kucharz na stół mniej jarzyn podaje: Ptastwa z błot. Bo z tąd gorączka panuje/ Którą Lekatrstwo krew z łaźnią zlekuje.
MARZEC. Marzec humorów twórca w ziemi w ciele/ Każe wybornych potraw jeść nie wiele. Słodko zmieszana i z gorzką zaprawa Zdrowa: ze krwią zła i lekarstwy sprawa.
KWIECIEN.
W śledźienie bliskie w sercu vkoi ćiężkośći.
Koniec Szkoły Sálernitáńskiey. Sposob żyćia y ochędostwá przez káżdy Mieśiąc, czteroma wierszámi opisány.
STYCZEN. KAsz ćiepło nośić do Stołu pułmiski/ Częste niech z winem podáią kieliszki. Krew w ten czás w ćiele słuszniey zátrzymána Rácżyć posłuży łáźniá zgotowána.
LVTY. Luty źimnieyszy po Stycżniu nástáie/ Niech kucharz ná stoł mniey iárzyn podáie: Ptástwá z błot. Bo z tąd gorącżká pánuie/ Którą Lekátrstwo krew z łáźnią zlekuie.
MARZEC. Márzec humorow tworcá w źiemi w ćiele/ Każe wybornych potraw ieść nie wiele. Słodko zmieszána y z gorzką zápráwá Zdrowa: ze krwią zła y lekárstwy spráwá.
KWIECIEN.
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: E4v
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
z sobą, Kościołom światłem, koronie ozdobą, Swobodom naszym patrony, Z której kiedy natężą się strony. Że na znak potem ojczyzna wdzięczności, Popioły złotem odważać i kości, I mieć, Parka gdy doprzędzie, Za Pollukse i Kastory będzie. A ty, którego prowadzą te zgraje, Wjeżdżaj szczęśliwie. Dzień ci ten nastaje Wesela pełen i chęci, Dzień ten wszystkie twe fortuny święci. Kościół co tylą ziem i morza włada, Nisko pod twoję laskę już przypada, Prałatów poczesne koło, Triumfalny śpiewa hymn wesoło.
Gdzie złotem kapa ciągniona i stuła, I od smaragdów czeka cię infuła, W czem jako pasterz usiędziesz, I trzodzie swej błogosławić
z sobą, Kościołom światłem, koronie ozdobą, Swobodom naszym patrony, Z której kiedy natężą się strony. Że na znak potem ojczyzna wdzięczności, Popioły złotem odważać i kości, I mieć, Parka gdy doprzędzie, Za Polluxe i Kastory będzie. A ty, którego prowadzą te zgraje, Wjeżdżaj szczęśliwie. Dzień ci ten nastaje Wesela pełen i chęci, Dzień ten wszystkie twe fortuny święci. Kościół co tylą ziem i morza włada, Nisko pod twoję laskę już przypada, Prałatów poczesne koło, Tryumfalny śpiewa hymn wesoło.
Gdzie złotem kapa ciągniona i stuła, I od smaragdów czeka cię infuła, W czem jako pasterz usiędziesz, I trzodzie swej błogosławić
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 66
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Ze marzy, i w nim umarł już nie jeden starzec. KWIECIEN od Kwiatów rannych; a MAJ, że zielony, CZERWIEC od Czerwca; LIPIEC z Lip kwiatu rzeczony, SIEPIEN od sierpa, zniwa. WRZESIEN jest Maikiem, Październik od pazdziorów LISTOPAD, że Likiem o CHRONOLOGII
Niezliczonym list pada; w tym GRUDZIEŃ nastaje, Od Grudy Rok Nowemu, Stary rządy zdaje.
Który MIESIĄC wiele ma Dni?
WRZESIEN, LISTOPAD, CZERWIEC, KIECIEN trzy krzyżyki, Inne dzień nad trzydzieści, biorą w swoje szyki LUTY zaś nad dwadzieścia, ośm dni swych rachuje, Lec w lat cztery Przybysz mu, dzień jeden daruje.
Miesiące u Łacinników temi
Ze marzy, y w nim umarł iuż nie ieden starzec. KWIECIEN od Kwiatow rannych; a MAY, że zielony, CZERWIEC od Czerwca; LIPIEC z Lip kwiatu rzeczony, SIEPIEN od sierpa, zniwa. WRZESIEN iest Maikiem, PAZDZIERNIK od pazdziorow LISTOPAD, że Likiem o CHRONOLOGII
Niezliczonym list pada; w tym GRUDZIEN nastaie, Od Grudy Rok Nowemu, Stáry rządy zdaie.
Ktory MIESIĄC wiele ma Dni?
WRZESIEN, LISTOPAD, CZERWIEC, KIECIEN trzy krzyzyki, Inne dzień nad trzydzieści, biorą w swoie szyki LUTY zaś nad dwadzieścia, ośm dni swych rachuie, Letz w lat cztery Przybysz mu, dzień ieden dáruie.
Miesiące u Łacinnikow temi
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 193
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Miedzy wami małżeństwa wielkie słowo zjęte, Wszystkie wesela, wszystkie radości tam były; Samego Hymenea tam nie dopuściły Ostrożne Muzy, bowiem wychowańca swego Nie śmiały jeszcze oddać z opieku zwykłego, Ale swą mocną rękę nad nim zatrzymały, A do ciebie obmowę taką zaczynały: „Pięknemu Sieniawskiemu, cna panno, oddana, Tobie teraz nastaje zorza tylko rana; Ale wieczornej gwiazdy czekać ci nie trzeba. Ani się ona jeszcze wam ukaże z nieba, Ani dziś, ani jutro, ani ty życz sobie Zrywać owocu, który jeszcze nie na dobie. Kwiat tylko widzisz darów tobie obiecanych; Dziś nadzieje, a potym doznasz uciech samych, Którym jeszcze i słońca
Miedzy wami małżeństwa wielkie słowo zjęte, Wszystkie wesela, wszystkie radości tam były; Samego Hymenea tam nie dopuściły Ostrożne Muzy, bowiem wychowańca swego Nie śmiały jeszcze oddać z opieku zwykłego, Ale swą mocną rękę nad nim zatrzymały, A do ciebie obmowę taką zaczynały: „Pięknemu Sieniawskiemu, cna panno, oddana, Tobie teraz nastaje zorza tylko rana; Ale wieczornej gwiazdy czekać ci nie trzeba. Ani się ona jeszcze wam ukaże z nieba, Ani dziś, ani jutro, ani ty życz sobie Zrywać owocu, który jeszcze nie na dobie. Kwiat tylko widzisz darów tobie obiecanych; Dziś nadzieje, a potym doznasz uciech samych, Którym jeszcze i słońca
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 90
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
, wszystkę Grecyją przechodzi, Szczęśliwy płód, który się w taką matkę wrodzi. Jest nas dwieście rówieśnic, wszystkie zażywamy Jednakich zabaw, wszystkie za krasne się mamy, Ale gdy której przyjdzie stanąć przy Helenie, Każda ma wadę, każda weźmie naganienie. Jako po nocy zorza świetny promień daje, Jako po zimie wiosna wesoła nastaje, Tak ona miedzy nami najświetniejsza była, I twarzą, i urodą wszystkie przechodziła. Jako brózda orana wzdłuż idzie przez pole, Jako dzielny koń pięknie obraca się w kole, Jako gęsty sad zdobi cyprys okazały - Tak z Heleny ozdobę kraje nasze miały, Ona i haftowaniem przednią sławę miała, Ona i nasztuczniejsze opony wiązała
, wszystkę Grecyją przechodzi, Szczęśliwy płód, który się w taką matkę wrodzi. Jest nas dwieście rówieśnic, wszystkie zażywamy Jednakich zabaw, wszystkie za krasne się mamy, Ale gdy której przyjdzie stanąć przy Helenie, Każda ma wadę, każda weźmie naganienie. Jako po nocy zorza świetny promień daje, Jako po zimie wiosna wesoła nastaje, Tak ona miedzy nami najświetniejsza była, I twarzą, i urodą wszystkie przechodziła. Jako brózda orana wzdłuż idzie przez pole, Jako dzielny koń pięknie obraca się w kole, Jako gęsty sad zdobi cyprys okazały - Tak z Heleny ozdobę kraje nasze miały, Ona i hawtowaniem przednią sławę miała, Ona i nasztuczniejsze opony wiązała
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 171
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
ujdziesz tej klęski. Bo jeżeli Lidyiskie Herkules wrzeciona Kręcił, i Bachusoweczłonki sposobiona Białogłowskim zdobiła krojem szata: samę Jeśli Jowisz odmieniał postać swoję, w Damę: Jeśli mężny Ceneus płci bywał obojej: Porzuć proszę te gniewy; daj plac prośbie mojej. Znowu pola i znowu Centaurowe gaje Przywrócęć, przez tę gladkość, i która nastaje Przez rozkosz wieku twego, jeżelim śmiertelne Śluby brała dla ciebie; ciało twe subtelne Jeżelim w Stygu (wszytko bodajby) obmyła, I nipożyte wszelkim razom uczyniła: Proszę cię, weź tę odzież bezpieczną; co twemu Nie szkodzi umysłowi. A toż po jakiemu Odwracasz się odemnie? I czym się
uydźiesz tey klęski. Bo ieżeli Lidyiskie Herkules wrzećioná Kręćił, y Bachusoweczłonki sposobiona Białogłowskim zdobiłá kroiem szátá: samę Ieśli Iowisz odmieniał postáć swoię, w Dámę: Ieśli mężny Ceneus płci bywał oboiey: Porzuć proszę te gniewy; day plác prośbie moiey. Znowu polá y znowu Centaurowe gáie Przywrocęć, przez tę gladkość, y ktora nástáie Przez roskosz wieku twego, ieżelim smiertelne Sluby bráłá dla ćiebie; ćiáło twe subtelne Ieżelim w Stygu (wszytko bodáyby) obmyłá, Y nipożyte wszelkim rázom uczyniłá: Proszę ćię, weź tę odźież beśpieczną; co twemu Nie szkodźi umysłowi. A toż po iákiemu Odwracasz się odemnie? Y czym sie
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 119
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
Przerwać nie pomniąc na płeć, i lata pieszczone. Ale gdy wstyd, i Matki przytomność hamuje, Tak jako więc, gdy w polu młody wołek czuje Nadobną blisko boku towarzyszkę swego, Lub jeszcze nie ma rogu na czele pełnego: Sroży się; i z chciwości pierwszą pianą daje Znaki, że Ojcem bydłu i Wodzem nastaje; Z czego zgraja pastuchów cieszy się, i życzy; Patrząc, a on nogami piasek rwie, i ryczy. Dopiero rzecze Matka, zrozumiawszy sprawę: I tejże miły Synu zmyśloną postawę Ciężko mieć kompanij? I cóżeś takiego Widział kiedy pod Ossą? I w Poliońskiego Wierzchu śniegach? O gdyby to moje staranie
Przerwáć nie pomniąc ná płeć, y látá pieszczone. Ale gdy wstyd, y Mátki przytomność hámuie, Ták iáko więc, gdy w polu młody wołek czuie Nadobną blisko boku towárzyszkę swego, Lub ieszcze nie ma rogu ná czele pełnego: Sroży się; y z chćiwośći pierwszą piáną dáie Znáki, że Oycem bydłu y Wodzem nástáie; Z czego zgráiá pástuchow ćieszy się, y życzy; Pátrząc, á on nogámi piasek rwie, y ryczy. Dopiero rzecze Mátká, zrozumiáwszy spráwę: Y teyże miły Synu zmyśloną postáwę Cięszko mieć kompánij? Y cożeś tákiego Widźiał kiedy pod Ossą? Y w Poliońskiego Wierzchu śniegách? O gdyby to moie stáránie
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 121
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700