uczynionej, jako też i o tych kondycjach. Porachowawszy się tedy z sobą, żem na to niezarobił, abym się sam moim od Urzędów cnotliwie zawiadowanych ustąpieniem, winnym uczyniwszy, i winę uznawszy jako karanie jakie miał przyjąć, a zrozumiawszy że chociażbym był i to uczynił, postaremu i tak nienasyciłbym jadu uwziętej przeciwko mnie złości. Przestrzeżony i otym , że te wszytkie na zwłokę dzieją się traktaty, abym tym snadniej mógł być oprymowany, wiedząc na ostatek oczywiście, jako umyślnie zguby, i ruiny mojej szukano, jako Świadków poskupowano, i corrumpowano przeciwko mnie, jako w tenże czas sam,
vczynioney, iáko też y o tych conditiách. Poráchowawszy się tedy z sobą, żem ná to niezárobił, ábym się sam moim od Vrzędow cnotliwie záwiádowánych vstąpieniem, winnym vczyniwszy, y winę vznawszy iáko karánie iákie miał przyiąć, á zrozumiawszy że choćiażbym był y to vczynił, postáremu y ták nienásyćiłbym iádu uwźiętey przećiwko mnie złośći. Przestrzeżony y otym , że te wszytkie ná zwłokę dźieią się traktaty, ábym tym snádniey mogł bydź opprymowány, wiedząc ná ostátek oczywiśćie, iáko vmyślnie zguby, y ruiny moiey szukano, iáko Swiádkow poskupowano, y corrumpowano przećiwko mnie, iáko w tenże czás sam,
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 145
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
odzierał. Do której się doby Zabawiwszy na łupie: zaczym jedno minąć Najcieży Konstantynów, darmo było ginąć I tak pilno uciekać, kiedy nikt nie gonił. Jeźli nawet Osiński (prócz co ich uronił Na on czas przeprawą) uwiódł swe Żołdaty, Zbroje, i porzucone zbierając Armaty Po tych to Elearach. Aż gdy się nasycił Cale Hultaj, żeby tej, którą z-tąd uchwycił Kosztownej okazji nie upuścił próżno, Poszedł prosto ku Lwowu, wyprawiwszy różno, Ni wszytkie okoliczne narody, i kraje, Pułkożuchy, Niebaby, Tysze, i Nieczaje, Z Półki niezmierzonemi. Aż się gdzieś i ożywa I w-Polesiu Niemierycz, i codzień przybywa Chłopstwa
odźierał. Do ktorey sie doby Zábáwiwszy na łupie: zaczym iedno minąć Nayćieży Konstantynow, darmo było ginąć I tak pilno ućiekać, kiedy nikt nie gonił. Ieźli náwet Osinski (procz co ich uronił Ná on czás przeprawą) uwiodł swe Zołdaty, Zbroie, i porzucone zbieraiąc Armaty Po tych to Elearach. Aż gdy sie nasyćił Cále Hultay, żeby tey, ktorą z-tąd uchwyćił Kosztowney okázyey nie upuścił prożno, Poszedł prosto ku Lwowu, wypráwiwszy rożno, Ni wszytkie okoliczne narody, i kraie, Pułkożuchy, Niebaby, Tysze, i Nieczáie, Z Połki niezmierzonemi. Aż sie gdzieś i ożywa I w-Polesiu Niemierycz, i codźień przybywa Chłopstwá
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 36
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Jezus Bóg i człowiek prawdziwy zamyka się. A nakoniec, jako barzo grzeszą/ wszyscy bluźniercy tego Naświętszego Sakramentu/ i nie dostępują żywota wiecznego. Pone Domine custodiá ori meo, et ostium circumstantiae labijs meis. abym nic nie uchybił od prawdy mówiąc o tajemnicach twoich świętych/ ale tak słuchaczów moich słowem twoim świętym nasycił/ jakoby tobie Bogu swojemu i Odkupicielowi w tym Sakramencie Naświętszym zakrytemu/ sercem upokorzonym pokłoniwszy się/ nie uciekali się napotym/ ad excusandas excusationes in peccatis. O zacności Naświętszego Sakramentu, Ciała i krwie P. Chrystusowej. Sakrament Ciała i krwie Pana Chrystusowej jest fundamentem innych Sakramentów świętych. Apoc: 1. S. Thó
Iezus Bog y człowiek prawdźiwy zámyka się. A nákoniec, iáko bárzo grzeszą/ wszyscy bluźniercy tego Náświętszego Sákrámentu/ y nie dostępuią żywotá wiecznego. Pone Domine custodiá ori meo, et ostium circumstantiae labijs meis. ábym nic nie vchybił od prawdy mowiąc o táiemnicách twoich świętych/ ále ták słucháczow moich słowem twoim świętym násyćił/ iákoby tobie Bogu swoiemu y Odkupićielowi w tym Sakrámenćie Naświętszym zákrytemu/ sercem vpokorzonym pokłoniwszy się/ nie vćiekáli się nápotym/ ad excusandas excusationes in peccatis. O zacnośći Náświętszego Sákrámentu, Ciáłá y krwie P. Chrystusowey. Sakrament Ciáłá y krwie Páná Chrystusowey iest fundámentem innych Sakrámentow świętych. Apoc: 1. S. Thó
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 27
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
Macedońskim Mieście PELLA nazwanym. Ale czym powstała Grecka Monarchia, tymże upadła[...] bo znowu gdy wielu chciało panować, nie siebie utrzymali na Państwach, lecz nowych znaleźli Panów, aliás Romanam Gentem. Rzymianie Potym dla nienasyconego apetytu habendy habenas, wielom włożyli Prowincjom, jęcz nie swojej chciwośei. Gotów i Wandalów, gdy ani Hiszpański nasycił Tagus, ani Włoski Tyber, ani Afrykańskie Morza ugasiły; aliści co chciwością opanowali swoją, chciwością drugich utracili; bo za obszerne Państwa, kącikiem Świata, to jest Wandalią i Gocją ukarani, tam na zawsze osadzeni.
Czwarta przyczyna upadku wielkich Królestw ABDyKACJA, Co jest w pośrodku Morza rzucić wiosła, popalić żagle, utopić
Macedońskim Mieście PELLA nazwanym. Ale czym powstała Grecka Monarchia, tymże upadła[...] bo znowu gdy wielu chciało panować, nie siebie utrzymali na Państwach, lecz nowych znaleźli Panow, aliás Romanam Gentem. Rzymianie Potym dla nienasyconego appetytu habendi habenas, wielom włożyli Prowincyom, iecz nie swoiey chciwośei. Gotow y Wandalow, gdy ani Hiszpański nasycił Tagus, ani Włoski Tyber, áni Afrykańskie Morza ugasiły; aliści co chciwością opanowali swoią, chciwością drugich utracili; bo za obsżerne Państwa, kącikiem Swiata, to iest Wandalią y Gothią ukarani, tam na zawsze osadzeni.
Czwarta przyczyna upadku wielkich Krolestw ABDIKACYA, Co iest w pośrodku Morza rzucić wiosła, popalić żagle, utopić
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 437
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Coronatorum, tojest pięćdziesiąt razy stotysięcy złotych koronatów według redukcyj Grzegorza Knapa. Mawiał, iż ten nie ma się zwać bogaczem, który by Pułku żołnierzów zawierającego osób 6000, nie wyżywił swoją intratą. Z Partami okrutnemi w Azyj wojując, zginął. Z złoto mu topione lano w gardło z szpetną eksprobracją: Aby się umarły złotem nasycił, którego żyjąc bardzo pragnął.
CRATES Filozof Cynicus, tojest na światowe zbiory następujący. Diogenesa Filozofa uczeń z Miasta Tebów: który aby był w Filozoficzych swoich kogitacych nie miał dystrakcyj, wiele złota wrzucił w morze, mówiąc: Abite pesum malae cupiditates ego vos mergam, ne ipse mergar a vobis, według Świdasa. Stąd
Coronatorum, toiest pięćdziesiąt razy stotysięcy złotych koronatow według redukcyi Grzegorza Knapa. Mawiał, iż ten nie ma się zwać bogacżem, ktory by Pułku żołnierzow zawieraiącego osob 6000, nie wyżywił swoią intratą. Z Partami okrutnemi w Azyi woiuiąc, zginął. Z złoto mu topione lano w gardło z szpetną exprobracyą: Aby się umarły złotem nasycił, ktorego żyiąc bardzo pragnął.
CRATES Filozof Cynicus, toiest na swiatowe zbiory następuiący. Diogenesa Filozofa uczeń z Miasta Tebow: ktory aby był w Filozoficzych swoich kogitacych nie miał dystrakcyi, wiele złota wrzucił w morze, mowiąc: Abite pesum malae cupiditates ego vos mergam, ne ipse mergar a vobis, według Swidasa. Ztąd
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 608
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
im on kazał/ tedy zarazby mieli dostatek wody pożądanej. A gdy się wszyscy ofiarowali ochotnie na to/ coby tylo on rozkazał/ żołnierz ten postawił na miej scu wydatnym krzyż wielki/ i powiedział onym ludziom/ żeby się tam modlili i o deszcz prosili. Rzecz dziwna/ spadł zaraz tak wielki deszcz iż nasycił dostatecznie pola/ i napełnił Indiany radością/ i nadzieją żyznego żniwa: i wzięli takie nabożeństwo ku krzyżowi/ iż we wszytkich swych potrzebach/ do niego się uciekali/ i otrzymawali pomoc i ratunek. Za czym popsowali bałwany/ jako niepotrzebne rzeczy/ a wzięli krzyż za herb/ i przyzwali kaznodziejów/ którzyby ich nauczyli
im on kazał/ tedy zárazby mieli dostátek wody pożądáney. A gdy się wszyscy ofiárowáli ochotnie ná to/ coby tylo on roskazał/ żołnierz ten postáwił ná miey scu wydátnym krzyż wielki/ y powiedźiał onym ludźiom/ żeby się tám modlili y o descz prośili. Rzecz dźiwna/ zpadł záraz ták wielki descz iż násyćił dostátecznie polá/ y nápełnił Indiany rádośćią/ y nádźieią żyznego żniwá: y wźięli tákie nabożeństwo ku krzyżowi/ iż we wszytkich swych potrzebách/ do niego się vćiekáli/ y otrzymawáli pomoc y rátunek. Zá czym popsowáli báłwany/ iáko niepotrzebne rzeczy/ á wźięli krzyż zá herb/ y przyzwáli káznodźieiow/ ktorzyby ich náuczyli
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 69
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
schodził się/ i zgoła Nigdym nie przepowiadał w kąciech/ potajemnie: Ale przecz ty mnie pytasz? V tych/ co ode mnie Nasłuchali się często/ wywiaduj się raczy: Mam za to/ że każdy z nich moje słowa baczy. Wyrzekł: A zatym jeden pochlebca wszeteczny (O bodaj się go ogień nienasycił wieczny) Wyciął policzek Panu uzbrojoną ręką/ Każdy Tyrański palec/ srogą mu był męką. Każdy na świętej twarzy znacznie był wyryty. Zahartowały się krwią ostrych kolec nity. Ciężki raz/ bez pochyby/ rwał zauszne żyły/ Stawy i zęby z miejsc swych łacno się ruszyły. Także/ pry/ odpowiadasz Książęciu wielkiemu Biskupowi
schodźił się/ y zgołá Nigdym nie przepowiádał w kąćiech/ potáiemnie: Ale przecz ty mnie pytasz? V tych/ co ode mnie Násłucháli się często/ wywiáduy się ráczy: Mam zá to/ że káżdy z nich moie słowá baczy. Wyrzekł: A zátym ieden pochlebcá wszeteczny (O boday się go ogień nienásyćił wieczny) Wyćiął policzek Pánu vzbroioną ręką/ Káżdy Tyráński pálec/ srogą mu był męką. Káżdy ná świętey twarzy znácznie był wyryty. Záhártowáły się krwią ostrych kolec nity. Cięszki raz/ bez pochyby/ rwał zauszne żyły/ Stáwy y zęby z mieysc swych łácno się ruszyły. Tákże/ pry/ odpowiádasz Kśiążęciu wielkiemu Biskupowi
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 19.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
— szli do kamienice, Która różnemi była oponami I złocistemi obita skórami. Tam piękne konszty w obrazach pałały, Stąd dawne dzieje widzieć ludziom dały: Troja gorzała, Priamus zabity Leżał, gdy Hektor upadł znamienity. Było i widzieć owo Neronowe Igrzysko z Rzymem głupie i surowe, Gdy Rzym zapalił wpojśrzód ciemnej nocy, Aby nasycił ogniem swoje oczy. Zgoła co widzieć było do piękności I do pozornej gmachów wspaniałości. Co do ochoty —- i ta wszędzie brzmiała, Gdy się czeladka miejska uwijała W kuchniach zwierzynę wszelką saporami W skok zaprawując, których odorami Wszędzie kurzyli, drudzy falernowe Wina toczyli w statki Bachusowe: Sekt i alakant, i te,
— szli do kamienice, Która różnemi była oponami I złocistemi obita skórami. Tam piękne konszty w obrazach pałały, Stąd dawne dzieje widzieć ludziom dały: Troja gorzała, Pryjamus zabity Leżał, gdy Hektor upadł znamienity. Było i widzieć owo Neronowe Igrzysko z Rzymem głupie i surowe, Gdy Rzym zapalił wpojśrzód ciemnej nocy, Aby nasycił ogniem swoje oczy. Zgoła co widzieć było do piękności I do pozornej gmachów wspaniałości. Co do ochoty —- i ta wszędzie brzmiała, Gdy się czeladka miejska uwijała W kuchniach zwierzynę wszelką saporami W skok zaprawując, których odorami Wszędzie kurzyli, drudzy falernowe Wina toczyli w statki Bachusowe: Sekt i alakant, i te,
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 150
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
bratem, Was w niebo wzięto, on się uwiódł światem. I wasze części chciał otrzymać w kupie, Jako łakomy padł na bratnim łupie. Zabił dwóch bratów morderca łakomy, Im niebo domem, on ich pobrał domy. Lepiej się było swoim korcem mierzyć Niżeli na śmierć swą bracią uderzyć. Aż się krwią ledwo dwóch nasycił braci, Że stracił bracią, duszę z ciałem traci. Z Judą, z Kainem i Swiatopołk zginął, Borys i z Hlebem wiecznie będzie słynął. Rodzeni bracia, nie rodzeni, ale Od rodzonego zabici są w chwale, A ich rodzony od Bogu zabity Nie żyje, bo był braci nieużyty.
bratem, Was w niebo wzięto, on się uwiódł światem. I wasze części chciał otrzymać w kupie, Jako łakomy padł na bratnim łupie. Zabił dwóch bratów morderca łakomy, Im niebo domem, on ich pobrał domy. Lepiej się było swoim korcem mierzyć Niżeli na śmierć swą bracią uderzyć. Aż się krwią ledwo dwóch nasycił braci, Że stracił bracią, duszę z ciałem traci. Z Judą, z Kainem i Swiatopołk zginął, Borys i z Hlebem wiecznie będzie słynął. Rodzeni bracia, nie rodzeni, ale Od rodzonego zabici są w chwale, A ich rodzony od Bogu zabity Nie żyje, bo był braci nieużyty.
Skrót tekstu: BarŁŻywBar_I
Strona: 470
Tytuł:
Żywoty świętych
Autor:
Łazarz Baranowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Ujrzawszy przykro w przepaść kamień pochylony. Ale ten, co nie chciał nic, jeno zdrowia jego, Gdy już miał wyższej skoczyć do miejsca inszego, Oderwał go, a potem, okrutny i srogi, Na dwie części rozerwał, ująwszy za nogi.
LVI.
Tak więc porywa jastrząb pazury ostremi Lichą kawkę, aby się nasycił ciepłemi Wnętrznościami ubogiej, lub krogulec chciwy, Gdy na przepiórki biednej dybie obrok żywy. Trzykroć szczęśliwsze było spadnienie drugiego, Bo i szyje nie złamał i uszedł strasznego Zamordowania, jako Turpinowi o tem Sam powiedał, Turpin zaś napisał to potem.
LVII.
Te i rozmaite insze czynił okrutności, Przechodząc Pirenejskich gór w skok wysokości
Ujrzawszy przykro w przepaść kamień pochylony. Ale ten, co nie chciał nic, jeno zdrowia jego, Gdy już miał wyszszej skoczyć do miejsca inszego, Oderwał go, a potem, okrutny i srogi, Na dwie części rozerwał, ująwszy za nogi.
LVI.
Tak więc porywa jastrząb pazury ostremi Lichą kawkę, aby się nasycił ciepłemi Wnętrznościami ubogiej, lub krogulec chciwy, Gdy na przepiórki biednej dybie obrok żywy. Trzykroć szczęśliwsze było spadnienie drugiego, Bo i szyje nie złamał i uszedł strasznego Zamordowania, jako Turpinowi o tem Sam powiedał, Turpin zaś napisał to potem.
LVII.
Te i rozmajte insze czynił okrutności, Przechodząc Pirenejskich gór w skok wysokości
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 397
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905