biady tej/ jako z oblężenia lud Izraelski nad scerwonym morzem od Egipczyków/ jako święte Miasto za panowania Ezechiasza/ którzy je oblegli byli; jako od opętanego Saula pokornego Dawida wyzwolił; ślepy pomału mału począł ulżenie bólu głównego słyszeć: a gdy się dobrze uśmierzył/ oczy się choremu otworzyły/ i długo nie widzianej słonecznej piękności nasyciły/ które go zaraz jako dobrzy przewodnicy do podziękowania Chrystusowi Panu/ i Naświętszej Pannie/ w Monastyr Pieczarski poprowadziły/ gdzie przyszedszy/ a człowieka Chrześcijańskiego co do Świętych Sakramentów Officium odprawiwszy/ tam dobrze i długo popracowawszy/ znowu zdrów odszedł do Rzyszczowa. Cuda i Paraeneses. Co ślepota przecię dobrego przynosi. Sic Philos: ex
biády tey/ iáko z oblężenia lud Izráelski nád zcerwonym morzem od AEgipczykow/ iáko święte Miásto zá pánowánia Ezechiaszá/ ktorzy ie oblegli byli; iáko od opętánego Saulá pokornego Dawidá wyzwolił; ślepy pomáłu máłu począł vlżenie bolu głownego słyszeć: á gdy się dobrze vśmierzył/ oczy się choremu otworzyły/ y długo nie widźianey słoneczney pięknośći násyćiły/ ktore go záraz iáko dobrzy przewodnicy do podźiękowánia Chrystusowi Pánu/ y Naświętszey Pánnie/ w Monástyr Pieczárski poprowádźiły/ gdźie przyszedszy/ á człowieká Chrześćiáńskiego co do Swiętych Sákrámentow Officium odpráwiwszy/ tám dobrze y długo poprácowawszy/ znowu zdrow odszedł do Rzyszczowá. Cudá y Paraeneses. Co slepotá przecię dobrego przynośi. Sic Philos: ex
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 148.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
/ trudna/ i kłopotliwa/ pełna niezliczonych konsideratij subtelnych/ i uciesznych ku zrozumieniu; acz też teskliwych/ i zawikłanych ku wypisaniu: a to nade wszytko/ iż niezwyczajna jest historykom dzisiejszym; gdyż oni pilnują tylo tego/ aby opisali dzieje/ i potoczne sprawy w państwach/ albo też przewagi wojenne/ któreby raczej nasyciły dworność/ a niżby miały prostować afekty; o przypadkach szczęśliwych/ abo przeciwnych wiary ś. naszej/ jako o materii u nich podłej/ i mało na co im przygodnej/ nic nie wspominają. A jednak jeśliż kiedy pisarze mieli okazją zabawić się na tym/ aby byli dali sprawę o Religii Chrześcijańskiej; tedy
/ trudna/ y kłopotliwa/ pełna niezliczonych considerátiy subtelnych/ y vćiesznych ku zrozumieniu; ácz też teskliwych/ y záwikłánych ku wypisániu: á to náde wszytko/ iż niezwyczáyna iest historikom dźiśieyszym; gdyż oni pilnuią tylo tego/ áby opisáli dźieie/ y potoczne spráwy w páństwách/ álbo też przewagi woienne/ ktoreby ráczey násyćiły dworność/ á niżby miáły prostowáć áffekty; o przypadkách sczęśliwych/ ábo przećiwnych wiáry ś. nászey/ iáko o máteriey v nich podłey/ y máło ná co im przygodney/ nic nie wspomináią. A iednák iesliż kiedy pisárze mieli okázyą zábáwić się ná tym/ áby byli dáli spráwę o Religiey Chrześćiáńskiey; tedy
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 6 nlb
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
niemasz trwogi, Twarz się rumieni znowu u dziewki niebogi, Wesoły wzrok obraca. Ale z drugiej strony Trapi zaś Bradamantę żal, na czas tajony, Westchnienie się jej z piersi głębokich wymyka; Zmilkła, myśl, mowę w gębie zdumiałej zamyka.
CIX.
Po wieczerzy prędko się obie pokwapiły, By oczy malowaniem ślicznem nasyciły; Pomaga jem gospodarz kompanijej spólnej, Daje wolej na wolą wszystko czynić wolnej. Świec dostatek zapalił po kątach szerokich, By mogli dojrzeć lepiej obrazów wysokich, Na które z jaką obie patrzyły chciwością, W drugiej pieśni powiedzieć chcę z wielką pilnością.
KONIEC PIEŚNI TRZYDZIESTEJ WTÓREJ. PIEŚŃ TRZYDZIESTA TRZECIA. ARGUMENT. Bradamanta na sali
niemasz trwogi, Twarz się rumieni znowu u dziewki niebogi, Wesoły wzrok obraca. Ale z drugiej strony Trapi zaś Bradamantę żal, na czas tajony, Westchnienie się jej z piersi głębokich wymyka; Zmilkła, myśl, mowę w gębie zdumiałej zamyka.
CIX.
Po wieczerzy prędko się obie pokwapiły, By oczy malowaniem ślicznem nasyciły; Pomaga jem gospodarz kompaniej spólnej, Daje wolej na wolą wszystko czynić wolnej. Świec dostatek zapalił po kątach szerokich, By mogli dojrzeć lepiej obrazów wysokich, Na które z jaką obie patrzyły chciwością, W drugiej pieśni powiedzieć chcę z wielką pilnością.
KONIEC PIEŚNI TRZYDZIESTEJ WTÓREJ. PIEŚŃ TRZYDZIESTA TRZECIA. ARGUMENT. Bradamanta na sali
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 28
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Te i insze w tej sali historie były, Co przyszłych wojen własny wizerunk czyniły. Trzy albo cztery razy do nich się wracają, Pismo na samem spodku obrazów czytają, Wielkiemi literami na najlepszem złocie Wydrożone, tak, iż koszt równy beł robocie. Kilka godzin na lubem widoku strawiły, A chciwych przecię oczu swych nie nasyciły.
L
Potem nadobne dziewki były prowadzone Do pokojów, które jem dawno naznaczone. Gospodarz, co miał zwyczaj ludzkość pokazować, Jak prędko gości jakich podjął się przymować, Wczasem wygadza; już się wszyscy położyli, Już luby odpoczynek we śnie utopili. Bradamanta do swych się myśli znowu wraca, Z lewego na bok prawy coraz
Te i insze w tej sali historye były, Co przyszłych wojen własny wizerunk czyniły. Trzy albo cztery razy do nich się wracają, Pismo na samem spodku obrazów czytają, Wielkiemi literami na najlepszem złocie Wydrożone, tak, iż koszt równy beł robocie. Kilka godzin na lubem widoku strawiły, A chciwych przecię oczu swych nie nasyciły.
L
Potem nadobne dziewki były prowadzone Do pokojów, które jem dawno naznaczone. Gospodarz, co miał zwyczaj ludzkość pokazować, Jak prędko gości jakich podjął się przymować, Wczasem wygadza; już się wszyscy położyli, Już luby odpoczynek we śnie utopili. Bradamanta do swych się myśli znowu wraca, Z lewego na bok prawy coraz
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 43
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905