która go i z śmiertelnym grzechem w Cerkwi zatrzymywa: a niewiernikowie nie są w Cerkwi. Ile zaś do dusze tworzenia/ tę Cerkiew Pana Chrystusową każdemu człowiekowi od Boga nowotworzoną być nauczą/ a nie po rodzaju z nasienia wywodzoną. Ową pisma ś. nauką upewnioną/ Utworzył tedy Pan Bóg człowieka z mułu ziemie, i natchnął w oblicze jego dech żywota, i stał się człowiek w duszę żywiącą. I niech się wraci proch w ziemię swoję skąd był, a duch niech odejdzie do Boga, który go dał. I tem nad to ciała naszego ojce, mieliśmy nauczycielmi, i balismy się ich. Zaż nie daleko więcej posłuszni
ktora go y z smiertelnym grzechem w Cerkwi zátrzymywa: á niewiernikowie nie są w Cerkwi. Ile záś do dusze tworzenia/ tę Cerkiew Páná Christusową káżdemu człowiekowi od Bogá nowotworzoną bydź náuczą/ á nie po rodzáiu z náśienia wywodzoną. Ową pismá ś. náuką vpewnioną/ Vtworzył tedy Pan Bog człowieká z mułu źiemie, y nátchnął w oblicze iego dech żywotá, y stał sie człowiek w duszę żywiącą. Y niech sie wraći proch w źiemię swoię skąd był, á duch niech odeydźie do Bogá, ktory go dał. Y tem nád to ćiáłá nászego oyce, mielismy náuczyćielmi, y balismy sie ich. Zaż nie dáleko więcey posłuszni
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 66
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
tchnących puszek, tylko drzewiane, nie było Ciborium na schowanie tej wielkiej Świętości, Podobieństwo Ceremonii Łacińskich z Greckiemi
która tak stała na stole, a nią lada Dzwonnik, żak, Diak posuwał po stole, otwierał, zaglądał bez rewerencyj, jako sam z żalem widziałem. Aż tandem Duch Z: Seminator casti Consilii, natchnął Ojców Greko-Unitów Ruskiej Nacyj, że na Synodzie Zamojskim Roku 1720 złożonym, uchwalili Święto Bożego Ciała, we Czwartek wstąpiwszy w Post Piotrów, zordynowana potym cała Cerkiewna dewocja; a Z. p. Atanazy Szeptycki ArcyBiskup Kijowski, Metropolita całej Rusi, sero memorandus in aevo, honorum memoriâ dignus, prawdziwy Unit z Łacińskim
tchnących puszek, tylko drzewiane, nie było Ciborium na schowanie tey wielkiey Swiętości, Podobieństwo Ceremonii Łacińskich z Greckiemi
ktora tak stała na stole, á nią lada Dzwonnik, żak, Diak posuwał po stole, otwierał, zaglądał bez rewerencyi, iako sam z żalem widziałem. Aż tandem Duch S: Seminator casti Consilii, natchnął Oycow Greko-Unitow Ruskiey Nacyi, że na Synodzie Zamoyskim Roku 1720 złożonym, uchwalili Swięto Bożego Ciała, we Czwartek wstąpiwszy w Post Piotrow, zordynowana potym cała Cerkiewna dewocya; á S. p. Atanazy Szeptycki ArcyBiskup Kiiowski, Metropolita całey Rusi, sero memorandus in aevo, honorum memoriâ dignus, prawdziwy Unit z Łacińskim
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 58
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
niż była na Ziemi: i wszelkie ziele polne/ pierwej niż weszło: Abowiem nie spuścił jeszcze był dżdżu Pan Bóg na ziemię: I człowieka niebyło któryby sprawował ziemię. 6. Ale para wychodziła z ziemie/ która odwilżała wszystek wierzch Ziemie. 7.
STworzył tedy Pan Bóg człowieka z prochu ziemie/ i natchnął w oblicze jego dech żywota: I stał się człowiek duszą żywiącą. 8. Nasadził też był Pan Bóg sad w Eden/ na wschód słońca i postawił tam człowieka którego był stworzył. 9. I wywiódł Pan Bóg z ziemie wszelkie drzewo wdzięczne na wejrżeniu. I smaczne ku jedzeniu: I drzewo żywota wpośrzodku sadu
niż byłá ná Ziemi: y wszelkie źiele polne/ pierwey niż weszło: Abowiem nie spuśćił ieszcze był dżdżu Pan Bog ná źiemię: Y cżłowieká niebyło ktoryby spráwował źiemię. 6. Ale párá wychodźiłá z źiemie/ ktora odwilżáłá wszystek wierzch Ziemie. 7.
STworzył tedy Pan Bog człowieká z prochu źiemie/ y nátchnął w oblicze jego dech żywotá: Y stał śię cżłowiek duszą żywiącą. 8. Násádźił też był Pan Bog sad w Eden/ ná wschod słońcá y postáwił tám człowieká ktorego był stworzył. 9. Y wywiodł Pan Bog z ziemie wszelkie drzewo wdźięczne ná wejrżeniu. Y smáczne ku jedzeniu: Y drzewo żywotá wpośrzodku sádu
Skrót tekstu: BG_Rdz
Strona: 2
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Rodzaju
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
Syna Boga żywego wybrane owieczki! Słuchajcie jakie Pan Bóg czyni cuda nowe, Chcąc utwierdzić umysły i serca zborowe. Wczerajszego wieczora siedziałem u pieca, Był ogień na kominku, gorzała i świeca. Ali-ć Duch Pański na mię wnet wstąpił kominem, Aż mię skry osypały barzo z gęstym dymem. Pewnie by w mię był natchnął jakie skryte słowa, Ale że żona moja, głupia białagłowa, Po papiesku się żegnać poczęła od strachu, A Pan też rozgniewany precz odleciał z gmachu, List tylko porzuciwszy niedaleko pieca, Który Hern Luter Martyn, nasza jasna świeca, Do nas napisać raczył na suplikę onę, Którąśmy Burchardowi dali byli w trunę,
Syna Boga żywego wybrane owieczki! Słuchajcie jakie Pan Bóg czyni cuda nowe, Chcąc utwierdzić umysły i serca zborowe. Wczerajszego wieczora siedziałem u pieca, Był ogień na kominku, gorzała i świeca. Ali-ć Duch Pański na mię wnet wstąpił kominem, Aż mię skry osypały barzo z gęstym dymem. Pewnie by w mię był natchnął jakie skryte słowa, Ale że żona moja, głupia białagłowa, Po papiesku się żegnać poczęła od strachu, A Pan też rozgniewany precz odleciał z gmachu, List tylko porzuciwszy niedaleko pieca, Który Hern Luter Martyn, nasza jasna świeca, Do nas napisać raczył na suplikę onę, Którąśmy Burchardowi dali byli w trunę,
Skrót tekstu: ChądzJRelKontr
Strona: 296
Tytuł:
Relacja
Autor:
Jan Chądzyński
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
M. Mahometanem? a on tak mówi o Chrystusie/ jakoby się w pośrzód Turek urodził. A przedsię śmie mówić/ iż żaden Turczyn nieśmiał tego wyznać co Ariani wyznawają/ gdyż nie tylko toż/ ale temiż słowy Ewangeliej ś. dowodzą/ jakoby się obadwa na to zmawiali/ aboć ich jeden duch natchnął? Otoż ma P. M. Chrystiany swoje: miałci mi za to być powinien/ żemci mu takie Chrystiany pokazał/ jakich na długo szukał/ a nie mógł się ich dopytać/ chocia był zaszedł do samych Apostołów: ale znaleźlić się bliżej/ oto je ma miedzy Turki/ nie trzeba po nie do
M. Máhometanem? á on ták mowi o Chrystuśie/ iákoby się w pośrzod Turek vrodźił. A przedśię śmie mowić/ iż żaden Turczyn nieśmiał tego wyznáć co Aryani wyznawáią/ gdyż nie tylko toż/ ále temiż słowy Ewángeliey ś. dowodzą/ iákoby się obádwá ná to zmawiáli/ áboć ich ieden duch nátchnął? Otoż ma P. M. Christiány swoie: miałći mi zá to być powinien/ żemći mu takie Christiány pokazał/ iákich na długo szukał/ á nie mogł się ich dopytáć/ choćia był zászedł do samych Apostołow: ále ználeźlić się bliżey/ oto ie ma miedzy Turki/ nie trzeba po nie do
Skrót tekstu: SkarMes
Strona: 5
Tytuł:
Mesjasz nowych Arianów wedle Alkoranu Tureckiego
Autor:
Piotr Skarga
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
wielo Beneficjach która się stała w Parysu. Przy który on był jako Doktor wielki/ i radziłem mu z wielką usilnością i płaczem żeby jednę prebendę puścił/ gdyż dwie trzymał: a na jednej każdy uczciwy Pleban mógł się kontentować. On na ten czas zamarszczywszy się rzekł: Proście za mię Pana Boga żeby mi to natchnął. Skorom ja odszedł jego powinny o tęż rzecz go z wielkim płaczem prosił/ on iż już nie mógł mówić ręką nań skinął i skonał. Po śmierci gdy jeden z naszych zdumiawszy się myślił/ jako taki człowiek i taki Kapłan/ wiedząc że grzech śmiertelny jest mieć więcej niż jedno Beneficjum, a przedsię w
wielo Beneficiach ktora sie sstáłá w Paryzu. Przy ktory on był iáko Doktor wielki/ y rádźiłem mu z wielką vśilnośćią y płáczem żeby iednę prebęndę puśćił/ gdyż dwie trzymał: á ná iedney káżdy vczćiwy Pleban mogł sie contentowáć. On ná ten czás zámarsczywszy sie rzekł: Prośćie zá mię Páná Bogá żeby mi to natchnął. Skorom ia odszedł iego powinny o tęsz rzecz go z wielkim płácżem prośił/ on iż iuż nie mogł mowić ręką nań skinął y skonał. Po śmierći gdy ieden z nászych zdumiawszy sie myślił/ iáko táki człowiek y táki Kápłan/ wiedząc że grzech śmiertelny iest mieć więcey niż iedno Beneficium, á przedsię w
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 76
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
między leśne schował się gęstwiny. Tam sajdak, tam z kołczanem ostre swoje strzały Zawiesiwszy występku płakał czas niemały A ciepłe łzy skupione na gęste krzewiny Wdzięczny owoc, szarłatne wydały maliny. Skąd zapach wonny zaszedł Paphu matczynego, Za którym wnet wygnańca nalazła swojego. On matkę widząc zaraz piersi wonią nową I wargi jej całując, natchnął malinową, Skąd zaraz koralowi cera się zmieniła A przy woniej malinie farby ustąpiła. Już się nowym sam Wulkan wargom przypatruje, Gdy w Lemnie spracowany żonę swą całuje. Natychmiast malinowe te wargi sprawiły, Że w sieć Marsa zbrojnego żelazną wprawiły. Zaczym rozruch po niebie z tak małej przyczyny. Już sam Jowisz począł się pytać
między leśne schował się gęstwiny. Tam sajdak, tam z kołczanem ostre swoje strzały Zawiesiwszy występku płakał czas niemały A ciepłe łzy skupione na gęste krzewiny Wdzięczny owoc, szarłatne wydały maliny. Zkąd zapach wonny zaszedł Paphu matczynego, Za ktorym wnet wygnańca nalazła swojego. On matkę widząc zaraz piersi wonią nową I wargi jej całując, natchnął malinową, Zkąd zaraz koralowi cera się zmieniła A przy woniej malinie farby ustąpiła. Już się nowym sam Wulkan wargom przypatruje, Gdy w Lemnie spracowany żonę swą całuje. Natychmiast malinowe te wargi sprawiły, Że w sieć Marsa zbrojnego żelazną wprawiły. Zaczym rozruch po niebie z tak małej przyczyny. Już sam Jowisz począł się pytać
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 304
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
nie spowiadała, bojąc się, aby był nie mówił czego Wci sercu memu. Tak mi było żal Wci, że mi się serce tylko nie padało, bom to widział z oczu serca mego, jako się tej drogi Wci chciało; jakoż niech P. Bóg będzie pochwalon, kiedy tak szczęśliwie natchnął Wci. Jeśli to tak nie było, niech nie uznam miłosierdzia Pańskiego na strasznym jego sądzie! A Wć też przyznaj, żeś u siebie cale mię inaczej tłumaczyła. Żal się tedy, Panie, statku mego, wiernych usług, jakich drugi żaden mi równego nie pokaże przykładu; i szylwacht niewinnie stracił czas,
nie spowiadała, bojąc się, aby był nie mówił czego Wci sercu memu. Tak mi było żal Wci, że mi się serce tylko nie padało, bom to widział z oczu serca mego, jako się tej drogi Wci chciało; jakoż niech P. Bóg będzie pochwalon, kiedy tak szczęśliwie natchnął Wci. Jeśli to tak nie było, niech nie uznam miłosierdzia Pańskiego na strasznym jego sądzie! A Wć też przyznaj, żeś u siebie cale mię inaczej tłumaczyła. Żal się tedy, Panie, statku mego, wiernych usług, jakich drugi żaden mi równego nie pokaże przykładu; i szylwacht niewinnie stracił czas,
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 309
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Kadarów cale odrzucają Mahometani/ jako Heretyckie/ i przeciwne fundamentom ich Religii. Oni się zaś wspierają powagą pewnego Autora Arabskiego/ który w Dialogu albo rozmowie od siebie wymyślonej przywodzi Mojżesza i Adama/ odprawujących sprawę swoję przed Bogiem. Mojżesz naprzód mówi/ i wymawia Adamowi/ że go Bóg stworzył sam swoją ręką/ że go natchnął Duchem żywota/ że stworzył Aniołów aby się mu kłaniali/ że go postawił w pośrzodku Raju ziemskiego/ że go napełnił łaską rzetelną/ aby się nią bronił przeciwko każdemu wzruszeniu nierządnych afektów/ a on przecię przez swoje nieposłuszeństwo/ i pychę/ stał się upadkiem wszytkiego narodu ludzkiego/ z tak chwalebnego miejsca niewinności wypadszy/ tak
Kadarow cále odrzucáią Máhometáni/ iáko Heretyckie/ y przećiwne fundámentom ich Religiey. Oni się záś wspieráią powagą pewnego Authora Arábskiego/ ktory w Diálogu albo rozmowie od śiebie wymyśloney przywodźi Moyżeszá y Adámá/ odpráwuiących spráwę swoię przed Bogiem. Moyżesz naprzod mowi/ y wymawiá Adámowi/ że go Bog stworzył sam swoią ręką/ że go nátchnął Duchem żywotá/ że stworzył Anyołow áby się mu kłániáli/ że go postáwił w pośrzodku Ráiu źiemskiego/ że go napełnił łáską rzetelną/ áby się nią bronił przećiwko kożdemu wzruszeniu nierządnych áffektow/ á on przećię przez swoie nieposłuszeństwo/ y pychę/ stał się vpádkiem wszytkiego narodu ludzkiego/ z ták chwálebnego mieyscá niewinnośći wypádszy/ ták
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 155
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
i że mię w proch obrócisz. Job. 10, 9. Pomni, o, Panie, żeś mię stworzył z gliny I że się w popiół i lekkie perzyny Znowu obrócę, żem słabość, lichota I jeśli we mnie jaka jest ochota Do cnoty, że to wszytko z daru Twego, Boś natchnął w bryłę tę Ducha Świętego. Tyś własnej pracy Twojej nie żałował, Kiedyś mię, jako zdun garniec, formował, A potym ziemię tę, że-ć się tak zdało, Żywąś uczynił i obrócił w ciało. Są w Domu Twoim, Gospodarzu święty, Rożne naczynia i rozliczne sprzęty, Jedne ze
i że mię w proch obrócisz. Job. 10, 9. Pomni, o, Panie, żeś mię stworzył z gliny I że się w popiół i lekkie perzyny Znowu obrócę, żem słabość, lichota I jeśli we mnie jaka jest ochota Do cnoty, że to wszytko z daru Twego, Boś natchnął w bryłę tę Ducha Świętego. Tyś własnej pracy Twojej nie żałował, Kiedyś mię, jako zdun garniec, formował, A potym ziemię tę, że-ć się tak zdało, Żywąś uczynił i obrócił w ciało. Są w Domu Twoim, Gospodarzu święty, Rożne naczynia i rozliczne sprzęty, Jedne ze
Skrót tekstu: MorszZEmbWyb
Strona: 346
Tytuł:
Emblemata
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
emblematy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wybór wierszy
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975