błędami i Herezjami na Ruską Cerkiew targnąć poważyli się. Ja z części mojej/ ile na mnie jest/ żadnej przyczyny nie najduję inszej/ tylko stały się za dni naszych miedzy nami a Rzymskim Kościołem względem przyjętej z nim przez nasze starsze Duchowne jedności/ poswar. Ten nas tego złego nabawił/ i tego niezbędnego piwa nam nawarzył/ które my/ już to przez lat trzydzieści i trzy w gorzkości dusz naszych pijemy z niemałą i wnętrznej i ze wnętrznej Cerkiewnej ozdoby szkodą. Za tego poswaru przyczyną/ utracilismy z Cerkwie naszej Książąt/ Paniąt/ i wielmoż. bez liczby. Pozostałe tejże wyniosłości familie/ od ozdób Szlacheckiej ich świebody/ i od
błędámi y Hęrezyámi ná Ruską Cerkiew tárgnąć poważyli sie. Ia z cżęśći moiey/ ile ná mnie iest/ żadney przycżyny nie náyduię inszey/ tylko stáły sie zá dni nászych miedzy námi á Rzymskim Kośćiołem względem przyiętey z nim przez násze stársze Duchowne iednośći/ poswar. Ten nas tego złego nábáwił/ y tego niezbędnego piwá nam náwárzył/ ktore my/ iuż to przez lat trzydźieśći y trzy w gorzkośći dusz nászych pijemy z niemáłą y wnętrzney y ze wnętrzney Cerkiewney ozdoby szkodą. Zá tego poswaru przycżyną/ vtrácilismy z Cerkwie nászey Xiążąt/ Paniąt/ y wielmoż. bez licżby. Pozostáłe teyże wyniosłośći fámilie/ od ozdob Szlácheckiey ich świebody/ y od
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 94
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
się nie bójcie tego, przemyślanie, Bo gdy wasz skarbnik w skarbnicy usiądzie, Choćby najpustsza, zaraz pieniądz będzie. 251. NA CHMIELNICKIEGO
Niech Bóg sądzi, bo widzi, a potem i karze. Ciebie, o nieszczęśliwy nader piwowarze, Mianując, nie godzi się wstydać sukcesory, Coś łakomie kozackie rabując futory, Nawarzył Polsce piwa; trzydzieści lat mija, Jako go wespół z nami trzeci król upija. Nie umiejąc, podniecać szkoda, przyjacielu; Sam diabeł piwo warzyć poczyna od chmielu. Widzisz, nie widzisz, boś już robactwu opasem, Po Szwedzie i Moskalu Turczyn za szynkwasem. Był Węgrzyn i Wołoszyn; już i Żydzi będą
się nie bójcie tego, przemyślanie, Bo gdy wasz skarbnik w skarbnicy usiądzie, Choćby najpustsza, zaraz pieniądz będzie. 251. NA CHMIELNICKIEGO
Niech Bóg sądzi, bo widzi, a potem i karze. Ciebie, o nieszczęśliwy nader piwowarze, Mianując, nie godzi się wstydać sukcesory, Coś łakomie kozackie rabując futory, Nawarzył Polszczę piwa; trzydzieści lat mija, Jako go wespół z nami trzeci król upija. Nie umiejąc, podniecać szkoda, przyjacielu; Sam diaboł piwo warzyć poczyna od chmielu. Widzisz, nie widzisz, boś już robactwu opasem, Po Szwedzie i Moskalu Turczyn za szynkwasem. Był Węgrzyn i Wołoszyn; już i Żydzi będą
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 302
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dowcipnej na czas subtelności. A gdy warzonej sokiem pawiwent polejesz/ Od Plech ostrokąsących wnocy zbezpieczniejesz.
O Cybuli. O Cybuli/ u różnych różne rozumienia/ Cholerykom złą Galen tuszy do jedzenia. Flegmie zasię pomocą/ tenże twirdzi zgoła/ Wszystkim Asclepiona uczy zdrowa Skoła. Skuteczne w niej lekarstwo znajdziesz żołądkowi/ I nawarzy rożanej farbie i glancowi. A gdy komu oblecą włosy z brody/ z głowy/ Ratunek w potłuczonych cybulach gotowy. Cybulanym napuścisz gołe pole sokiem/ Porościeć nie zadługo zaś włosem wysokiem.
O Gorczycy. Małeć ziarko lecz suche/ gorące Gorczyca Gdy jej usta zażyją zapłacze źrzenica.. Od zbytnich uspakaja głowę wilgotności/ W
dowćipney ná czás subtelnośći. A gdy wárzoney sokiem páwiwent poleiesz/ Od Plech ostrokąsących wnocy zbespiecznieiesz.
O Cybuli. O Cybuli/ v rożnych rożne rozumienia/ Cholerykom złą Galen tuszy do iedzenia. Phlegmie záśię pomocą/ tenże twirdźi zgołá/ Wszystkim Asclepioná vczy zdrowa Skołá. Skuteczne w niey lekárstwo znaydźiesz żołądkowi/ Y náwárzy rożaney fárbie y gláncowi. A gdy komu oblecą włosy z brody/ z głowy/ Rátunek w potłuczonych cybulách gotowy. Cybulánym nápuśćisz gołe pole sokiem/ Porośćieć nie zádługo záś włosem wysokiem.
O Gorczycy. Máłeć źiarko lecz suche/ gorące Gorczycá Gdy iey vstá záżyią zápłácze źrzenicá.. Od zbytnich vspakaia głowę wilgotnośći/ W
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: D
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
Mucha grała na organach, a komar kalkował, Bąk na sztorcie przegrawając nieco ją sturbował;
Sowa tam na skrzypcach grała, dudek na cymbale, A skowronek upiwszy się ochrypiał był w cale. Krzywonos grał na kornecie, puchacz na puzanie, Kur zaś tak pił, że i krople nie zostało w dzbanie; Sroka piwa nawarzyła w krężelowej dziurze, A szczygiełek wodę nosił w czerwonym kapturze. Indyk wszędzie burmistrzował, postrzegał wszystkiego, Aby szczury na policy nie pogryźli czego. Wrona piekła korowaje, kawka pomagała, Przetoż sobie obie nodze ciastem pomazała. W tym żurawie tańcowali snadź taniec goniony, A pawowie, jak panowie, podnieśli ogony. Wrona
Mucha grała na organach, a komar kalkował, Bąk na sztorcie przegrawając nieco ją sturbował;
Sowa tam na skrzypcach grała, dudek na cymbale, A skowronek upiwszy się ochrypiał był w cale. Krzywonos grał na kornecie, puchacz na puzanie, Kur zaś tak pił, że i krople nie zostało w dzbanie; Sroka piwa nawarzyła w krężelowej dziurze, A szczygiełek wodę nosił w czerwonym kapturze. Indyk wszędzie burmistrzował, postrzegał wszystkiego, Aby szczury na policy nie pogryźli czego. Wrona piekła korowaje, kawka pomagała, Przetoż sobie obie nodze ciastem pomazała. W tym żurawie tańcowali snadź taniec goniony, A pawowie, jak panowie, podnieśli ogony. Wrona
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 611
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, ubodzi jak mogą.
Ubogiemu wszędy piskorz.
Kto ma brząkacze, ma i skakacze.
Szkodniej trzewika niż nogi, Mówi skąpy i ubogi.
Nie wiedzieć skąd co na człowieka przypadnie. By nie przygody, byłby świat jako gody.
Kto trzyma zdworem, przypłaci worem.
Czekaj tatka latka, aż ci piwka nawarzy.
Ryby i ptaki, psują szkolne żaki.
Jako kto zgrzeszył, tak go Karzą.
Brzuch tłusty, leb ma pusty. Kto brzuch nazbyt tuczy, nie barzo się uczy.
Gdzie ogon rządzi, tam głowa błądzi.
Przesadzona płonka, nie sporo roście.
Bać się trzeba trksinie, gdy wiatr dąb wywinie.
Więcej
, ubodzi jak mogą.
Ubogiemu wszędy piskorz.
Kto ma brząkacze, ma y skakacze.
Szkodniey trzewika niż nogi, Mowi skąpy y ubogi.
Nie wiedzieć zkąd co na człowieka przypadnie. By nie przygody, byłby świat jako gody.
Kto trzyma zdworem, przypłaći worem.
Czekay tatka latka, aż ći piwka nawarzy.
Ryby y ptaki, psuią szkolne żaki.
Jako kto zgrzeszył, tak go Karzą.
Brzuch tłusty, leb ma pusty. Kto brzuch nazbyt tuczy, nie barzo śię uczy.
Gdzie ogon rządzi, tam głowa błądzi.
Przesadzona płonka, nie sporo rośćie.
Bać śię trzeba trxinie, gdy wiatr dąb wywinie.
Więcey
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 130
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
ognia, świerzbiączki, Kaszlu i Kochania.
Do czasu dzban wodę nosi, aż się ucho urwie.
Dobrego wodza, dobrze naśladować.
Kto dwóch zająców goni, żadnego nie uchwyci.
Obcowanie snadno daje, złe i dobre obyczaje. Z jakimi więc nakładamy, takimi się wnet stawamy
Oglądaj się na pośłednie Koła.
Czego Panowie nawarzą, tym się poddani poparzą.
Czas wszytko wyjawia.
Wszytko się dzieje według woli Bożej.
Dwóch upartych trudno pogodzić.
Kto pyta, nie rad daje. Chorego pytają, zdrowemu dają.
Patrzyć a nie zażyć, mała obrada.
Boga mając rzekę śmiele: Nie dbam nic na przyacielę.
Wet za wet.
Gnojkowi Apteka
ognia, swierzbiączki, Kaszlu y Kochania.
Do czasu dzban wodę nośi, aż śię ucho urwie.
Dobrego wodza, dobrze naśladować.
Kto dwuch zającow goni, żadnego nie uchwyći.
Obcowanie snadno daje, złe y dobre obyczaje. Z jakimi więc nakładamy, takimi śię wnet stawamy
Ogląday śię na pośłednie Koła.
Czego Panowie nawarzą, tym śię poddani poparzą.
Czas wszytko wyjawia.
Wszytko śię dzieje według woli Bożey.
Dwuch upartych trudno pogodźić.
Kto pyta, nie rad daje. Chorego pytają, zdrowemu dają.
Patrzyć a nie zażyć, mała obrada.
Boga mając rzekę śmiele: Nie dbam nic na przjacielę.
Wet za wet.
Gnoykowi Apteka
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 144
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
Dom Królewski, że związek trzymał, aż takie fremitus z uwierzenia tego fałszu stały się, że rzadko kto bronić odważył się, tylko do szabel, tylko hałas, a gdyby to było między Posłami, toby zaraz i największego Pana podchwycono, stój tak a dowodź, i pij to piwo, coś go sam nawarzył. Ale to szczęście wielki Regalistów sprawił kredyt, że ich tumultuarissimé niepozabijano. Był tego na tejże Króla Jegomości Augusta wtórego Elekcyj dowód, i przykład. na Sesyą bowiem przyjechali, i weszli do koładwoch, (których niemianuję) Wojskowych, którzy do Magistratu związkowego Samborskiego należeli byli, jeden Szlachcic ze swej woli
Dom Krolewski, że związek trzymał, áż tákie fremitus z uwierzenia tego fałszu stáły się, że rzadko kto bronić odważył się, tylko do szábel, tylko hałas, á gdyby to było między Posłami, toby záraz y naywiększego Paná podchwycono, stoy ták á dowodź, y piy to piwo, coś go sam náwarzył. Ale to szczęśćie wielki Regalistow sprawił kredyt, że ich tumultuarissimé niepozábiiano. Był tego ná teyże Krolá Jegomośći Augustá wtorego Elekcyi dowod, y przykład. ná Sessyą bowiem przyiechali, y weszli do koładwoch, (ktorych niemianuię) Woyskowych, którzy do Magistratu związkowego Samborskiego náleżeli byli, ieden Szlachćic ze swey woli
Skrót tekstu: RadzKwest
Strona: 28
Tytuł:
Kwestie polityczne
Autor:
Franciszek Radzewski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
ludzie zawodząc/ i niewinne pomówiwszy do utraty dobrej sławy i zdrowia przywodzą. Jako i ci sami przyznawają którzy napławiwszy/ na męczywszy/ na paliwszy niewinnych z potwarzy niektórych egzorcistów/ których i na proby dla porad i czasem wzywają/ dopiero po Osiecku/ skrupułami i sumnieniem ściśnienie ortelu szukają/ mówiąc nikt mi tego piwa nienawarzył jedno żonka moja/ z swoim egzorcistą/ bodajbył nigdy w domu mojem niepostał. Rzecze kto. Jakoż mi to sołwujesz i odpowiesz/ że się często przytych egzorcyzmach głowa z czarowaniem trzęsie? Naprzód odpowiadam że stojąc przy kościele Matce naszej/ tego ona znaku jako nie potrzebnego cudu/ ani powinnego przy egzorcyzmach nieopisała
ludzie záwodząc/ y niewinne pomowiwszy do vtráty dobrey sławy y zdrowia przywodzą. Iako y ći sami przyznawáią ktorzy nápłáwiwszy/ ná męczywszy/ ná paliwszy niewinnych z potwarzy niektorych exorćistow/ ktorych y ná proby dla porád y czásem wzywaią/ dopiero po Ośiecku/ skrupułámi y sumnieniem śćiśnienie ortelu szukaią/ mowiąc nikt mi tego piwá nienáwárzył iedno żonká moiá/ z swoim exorcistą/ bodaybył nigdy w domu moiem niepostał. Rzecze kto. Iakosz mi to sołwuiesz y odpowiesz/ że się często przytych exorcyzmách głowá z czarowániem trzęśie? Naprzod odpowiadam że stoiąc przy kośćiele Matce nászey/ tego oná znáku iako nie potrzebnego cudu/ ani powinnego przy exorcyzmách nieopisałá
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 112
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Artykuł XIX
Kto prędko zełgać umie pięknie po frantowsku, Abo sztukę pokazać, lub skoczyć po włosku, Powinna go posadzić między nami w rzędzie; Kto u nas nic nie umie, diabeł po nim będzie. Artykuł XX
Kto by z naszych karty grał, a o nie się swarzył, Niechajże takie pije, jakiego nawarzył. Kiedy go za łeb porwą, nie wzdymać się za niem, Będzie co raz skromniejszym, pewnie, moim zdaniem. Na koniec macie wiedzieć, panowie cechowie: Nie wdawać się drugi w rzecz, gdy jeden co powie; Jeden nie kpić z drugiego, swemu dobrze życzyć, Nie pytaj się, coś przepił
Artykuł XIX
Kto prędko zełgać umie pięknie po frantowsku, Abo sztukę pokazać, lub skoczyć po włosku, Powinna go posadzić między nami w rzędzie; Kto u nas nic nie umie, djabał po nim będzie. Artykuł XX
Kto by z naszych karty grał, a o nie sie swarzył, Niechajże takie pije, jakiego nawarzył. Kiedy go za łeb porwą, nie wzdymać sie za niém, Będzie co raz skromniejszym, pewnie, moim zdaniem. Na koniec macie wiedzieć, panowie cechowie: Nie wdawać sie drugi w rzecz, gdy jeden co powie; Jeden nie kpić z drugiego, swemu dobrze życzyć, Nie pytaj sie, coś przepił
Skrót tekstu: DzwonStatColumb
Strona: 16
Tytuł:
Statut Jana Dzwonowskiego, to jest Artykuły prawne jako sądzić łotry i kuglarze jawne
Autor:
Jan Dzwonowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wacław Walecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Collegium Columbinum
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1998
Co on czynił po te lata, To czyń, gdyś go zgładził z świata. KRYMINAŁ O KMOTROSTWO
A gdyby tak szatan zdarzył, By się kum z kumem poswarzył, Powinna grosz jego wrócić I dziecię mu to przywrócić. Niechajże urobi nowe Abo niechaj da gotowe, Gdyż się to nie nadarzyło, Bo kłopotu nawarzyło. A jeszcze dla tej nowiny Powinien sprawić i krzciny, Kmotrę nadobnie przeprosić, Aż rzecze: „Kmosiu, już dosyć”. KRYMINAŁ O CZARY
Gdyby kto przez czary jakie Zgromadził dobra wszelakie, Bądź handle jakie prowadził I dobrze o sobie radził - Nie ma być o to karany, Ale za dobrego miany, Ani
Co on czynił po te lata, To czyń, gdyś go zgładził z świata. KRYMINAŁ O KMOTROSTWO
A gdyby tak szatan zdarzył, By sie kum z kumem poswarzył, Powinna grosz jego wrocić I dziecię mu to przywrocić. Niechajże urobi nowe Abo niechaj da gotowe, Gdyż sie to nie nadarzyło, Bo kłopotu nawarzyło. A jeszcze dla tej nowiny Powinien sprawić i krzciny, Kmotrę nadobnie przeprosić, Aż rzecze: „Kmosiu, już dosyć”. KRYMINAŁ O CZARY
Gdyby kto przez czary jakie Zgromadził dobra wszelakie, Bądź handle jakie prowadził I dobrze o sobie radził - Nie ma być o to karany, Ale za dobrego miany, Ani
Skrót tekstu: DzwonStatColumb
Strona: 25
Tytuł:
Statut Jana Dzwonowskiego, to jest Artykuły prawne jako sądzić łotry i kuglarze jawne
Autor:
Jan Dzwonowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wacław Walecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Collegium Columbinum
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1998