przymawiają drużki — Choć do stołu nie stoi, stanie do poduszki.” Aż dworka: „Do diabła z tym cukiernikiem, panie! Niech tam będzie, jaki chce, mnie się nie dostanie. 46 (F). GOLENIE WĄSÓW
Jak do stroju, do wczasu, tak i do wygody, Rozmaitej z Paryża nawieziono mody: Ledwie że brwi na twarzy nie golą w ostatku; A kędy nic po włosach, tam ich po dostatku. 47 (F). ŁYSY Z BRODĄ WIELOMOWNY
Więcej w gębie niż w głowie czując, ta przyczyna, Że się z głowy do gęby przeniosła czupryna; Ale miałać się i tu po nieszczęścia
przymawiają drużki — Choć do stołu nie stoi, stanie do poduszki.” Aż dworka: „Do diabła z tym cukiernikiem, panie! Niech tam będzie, jaki chce, mnie się nie dostanie. 46 (F). GOLENIE WĄSÓW
Jak do stroju, do wczasu, tak i do wygody, Rozmaitej z Paryża nawieziono mody: Ledwie że brwi na twarzy nie golą w ostatku; A kędy nic po włosach, tam ich po dostatku. 47 (F). ŁYSY Z BRODĄ WIELOMOWNY
Więcej w gębie niż w głowie czując, ta przyczyna, Że się z głowy do gęby przeniosła czupryna; Ale miałać się i tu po nieszczęścia
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 30
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Cokolwiek się dawnymi przykładami wspiera, Z czasem nie barzo długim, na nasze prawnuki Nowym wnidzie przykładem w wiekopomne druki. Cóż po tym? Patrz, jak wiele rzeczy nie do ładu, Jak wiele mód do Polskiej weszło bez przykładu, Których Francja (próżno na mnie stawiać kozła) Od lat trzydziestu do niej flotami nawiozła. Kiedy napełnił dźwiękiem nieśmiertelnej chwały Aleksander, od morza do morza, świat cały, I w rodzie, i w urodzie z Amazonek jedna, Poczuwając się, nocy trzynaście wyjedna, Przyjechawszy do niego; a na cóż się przyda Czekać nocy, o co się w dzień prosić nie wstyda, Żeby mu, podobnego w
. Cokolwiek się dawnymi przykładami wspiera, Z czasem nie barzo długim, na nasze prawnuki Nowym wnidzie przykładem w wiekopomne druki. Cóż po tym? Patrz, jak wiele rzeczy nie do ładu, Jak wiele mód do Polskiej weszło bez przykładu, Których Francyja (próżno na mnie stawiać kozła) Od lat trzydziestu do niej flotami nawiozła. Kiedy napełnił dźwiękiem nieśmiertelnej chwały Aleksander, od morza do morza, świat cały, I w rodzie, i w urodzie z Amazonek jedna, Poczuwając się, nocy trzynaście wyjedna, Przyjechawszy do niego; a na cóż się przyda Czekać nocy, o co się w dzień prosić nie wstyda, Żeby mu, podobnego w
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 173
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
piątków i sobót, toż samo tobie się stanie.” Prędko się ten sen zweryfikował, gdyż pułkownik Jakublów, trzeciego dnia potem apopleksją ruszony, prawie na ręku ojca mego skonał. Od tego czasu ociec mój piątki, a osobliwie soboty, będąc zawsze nabożnym do Najświętszej Panny, pościł.
Powróciwszy ociec mój z cudzych krajów nawiózł z sobą różnych rzeczy, tanio w cudzych krajach kupowanych, a dla ciężkiego podczas wojny do Polski transportu w tym kraju drogich. Posprzedawał je i zebrał sumy trzy tysiące talerów bitych, które dał Sapiezie, koniuszycowi lit., potem podskarbiemu nadwornemu lit., na dobra Secymin w województwie rawskim leżące. A gdy partia szwedzka
piątków i sobót, toż samo tobie się stanie.” Prędko się ten sen zweryfikował, gdyż pułkownik Jakublow, trzeciego dnia potem apopleksją ruszony, prawie na ręku ojca mego skonał. Od tego czasu ociec mój piątki, a osobliwie soboty, będąc zawsze nabożnym do Najświętszej Panny, pościł.
Powróciwszy ociec mój z cudzych krajów nawiózł z sobą różnych rzeczy, tanio w cudzych krajach kupowanych, a dla ciężkiego podczas wojny do Polski transportu w tym kraju drogich. Posprzedawał je i zebrał sumy trzy tysiące talerów bitych, które dał Sapiezie, koniuszycowi lit., potem podskarbiemu nadwornemu lit., na dobra Secymin w województwie rawskim leżące. A gdy partia szwedzka
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 390
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Polsce Włoch/ jest Hiszpan Francuz/ Anglik/ Turczyn/ Tatarzyn/ jest Moskwa nasza/ jest Ruś zdawna/ Węgdrzyn/ Niemiec/ Szot/ Szwed/ Murzyn/ i insze Nacje/ a kochają się w nich w nich Polacy/ wszak się i w naszych kochali/ co ich byli z sobą starych i młodych nawieźli/ Przetoż Pana Boga prośmy o pokoj/ a P. Bóg w to potrafi/ że dali Bóg będzie dobrze/ ubogim dajmy jałmużnę/ a Pan Bóg nas wysłucha/ i obróci jo licho w dobre. DZIEWIĄTE WOTUM.
JAk zdawna tak i teraz wojnę z Królem Polskim widzimy/ uważmysz cośmy
Polszcże Włoch/ iest Hiszpan Fráncuz/ Anglik/ Turcżyn/ Tátárzyn/ iest Moskwá nászá/ iest Ruś zdawná/ Węgdrzyn/ Niemiec/ Szot/ Szwed/ Murzyn/ y insze Nácye/ á kocháią sie w nich w nich Polacy/ wszák sie y w nászych kocháli/ co ich byli z sobą stárych y młodych náwieźli/ Przetoż Pána Bogá prośmy o pokoy/ á P. Bog w to potrafi/ że dali Bog będźie dobrze/ vbogim daymy iáłmużnę/ á Pan Bog nas wysłucha/ y obroći io licho w dobre. DZIEWIĄTE WOTVM.
IAk zdawná ták y teraz woynę z Krolem Polskim widźimy/ vważmysz cosmy
Skrót tekstu: NowinyMosk
Strona: B2
Tytuł:
Nowiny z Moskwy albo wota z traktatów i konsulty panów radnych ziemi moskiewskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
, gdzie do bliższej nie zjechała ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Majętności, jakom była już tak sobie umyśliła I on się spodziewał tego - leć próżna nadzieja jego.
Tu już zjechawszy do domu, lub się nie zwierza nikomu, Leć cera jego wydaje - każdy chorobę uznaje; Którą znać z sobą przywieźli, bo i chorych dość nawieźli - Jak zwyczajnie obozowa eria nie jest zdrowa. Nazajutrz zaraz zachorzał w domu.
Leć jeszcze tak sobie tuszy, iże mu zdrowie posłuży, Gdy się z drogi wywczasuje; rano jechać się gotuje Tam, gdziem ja rezydowała, o przyjeździe nie wiedziała. Leć i ojca mijać nie chce, bo go pierwej witać zechce
, gdzie do bliższej nie zjechała ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Majętności, jakom była już tak sobie umyśliła I on się spodziewał tego - leć próżna nadzieja jego.
Tu już zjechawszy do domu, lub się nie zwierza nikomu, Leć cera jego wydaje - każdy chorobę uznaje; Którą znać z sobą przywieźli, bo i chorych dość nawieźli - Jak zwyczajnie obozowa aeryja nie jest zdrowa. Nazajutrz zaraz zachorzał w domu.
Leć jeszcze tak sobie tuszy, iże mu zdrowie posłuży, Gdy się z drogi wywczasuje; rano jechać się gotuje Tam, gdziem ja rezydowała, o przyjeździe nie wiedziała. Leć i ojca mijać nie chce, bo go pierwej witać zechce
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 119
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
. Przebóg, cóż czynicie? Jednych wykupujecie, drugich prowadzicie? Zasiada stary więzień nowego kajdany; Drudzy, o hańbo! trzebią się na bisurmany. Już też Turkom nie stało drew, siana i słomy, Koni o małe mają, rozbierają domy: Trzeba im, żeby mieli czym palić na mrozie, Konie chować, nawiózszy zostawić w obozie. Umierają oracze głodem, nadzy, chudzi; Nie masz w Polsce pieniędzy, nie masz koni, ludzi: Przecie, jakoby z charty na zające w pole, Co rok znużone wojsko prowadzim w Podole; Utłuklić też jelenia, prawda, w tamtej dziczy Za nasze miliony; więcej nic zdobyczy.
. Przebóg, cóż czynicie? Jednych wykupujecie, drugich prowadzicie? Zasiada stary więzień nowego kajdany; Drudzy, o hańbo! trzebią się na bisurmany. Już też Turkom nie stało drew, siana i słomy, Koni o małe mają, rozbierają domy: Trzeba im, żeby mieli czym palić na mrozie, Konie chować, nawiózszy zostawić w obozie. Umierają oracze głodem, nadzy, chudzi; Nie masz w Polszcze pieniędzy, nie masz koni, ludzi: Przecie, jakoby z charty na zające w pole, Co rok znużone wojsko prowadzim w Podole; Utłuklić też jelenia, prawda, w tamtej dziczy Za nasze milijony; więcej nic zdobyczy.
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 554
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. PIEŚŃ ALBO TREN XL OD JESIENI
Żyzna jesień! To, co się na wiosnę zieleni, Co przez lato dojźreje, zbieramy w jesieni. Trzeszczą piętra pod żytem, Są i pszenice przy tem.
Są owsy, są jęczmiony, grochy i tatarki, Za ziarko dał Bóg dziesięć, bodaj z nim frymarki! Że nawieziono szumno, Ledwie nie puknie gumno.
Leżą drzewa w połogu i nie darmo sochy Stawiał pod nie gospodarz, opatrował lochy, Słusznie się cieszył sadem — Lecą owoce gradem.
Jedne na strychy, drugie wynoszą na lasy; Kto się umie z tym obejść, może i do prasy. Te chowa, drugie suszy: I
. PIEŚŃ ALBO TREN XL OD JESIENI
Żyzna jesień! To, co się na wiosnę zieleni, Co przez lato dojźreje, zbieramy w jesieni. Trzeszczą piętra pod żytem, Są i pszenice przy tem.
Są owsy, są jęczmiony, grochy i tatarki, Za ziarko dał Bóg dziesięć, bodaj z nim frymarki! Że nawieziono szumno, Ledwie nie puknie gumno.
Leżą drzewa w połogu i nie darmo sochy Stawiał pod nie gospodarz, opatrował lochy, Słusznie się cieszył sadem — Lecą owoce gradem.
Jedne na strychy, drugie wynoszą na lasy; Kto się umie z tym obejść, może i do prasy. Te chowa, drugie suszy: I
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 526
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dostatnie sprawił/ bywa tu Odpust zupełny na święto tego Świętego/ są i insze Odpusty różne. Ma i Relikwije śś. Bożych. Roku Pańskięgo 1624. ledwie był ten Kościół ratowany gdy żydowskie miasto gorzało/ P. Bóg abowiem karze i nas dla złości żydowskiej/ którzy po powietrzu tegoż roku ze wsiów zsobą nawieźli Chrześcijanek na grzech nieczysty/ z tych jedna dziecię swe żydom przedała/ na zabicie i czary. Lecz Urząd Kazimierski tę złość z miasta wykorzenił: za co im Pan Bóg niech płaci. Kościoły i Klejnoty. 41. Kościół BożeGO CIALA, i Niepokalanego Poczęcia Naświętszej Panny.
TEn Kościół jest principalną Farą Miasta Kazimierza/ jest
dostátnie spráwił/ bywa tu Odpust zupełny ná święto tego Swiętego/ są y insze Odpusty rożne. Ma y Reliquije śś. Bożych. Roku Páńskięgo 1624. ledwie był ten Kośćioł rátowány gdy żydowskie miásto gorzáło/ P. Bog ábowiem karze y nas dla złośći żydowskiey/ ktorzy po powietrzu tegoż roku ze wśiow zsobą náwieźli Chrześćiánek ná grzech nieczysty/ z tych iedná dźiećię swe żydom przedáłá/ ná zábićie y czáry. Lecz Vrząd Káźimierski tę złość z miástá wykorzenił: zá co im Pan Bog niech płáći. Kośćioły y Kleynoty. 41. Kośćioł BOZEGO CIALA, y Niepokalánego Poczęćia Naświętszey Pánny.
TEn Kośćioł iest principálną Fárą Miástá Káźimierzá/ iest
Skrót tekstu: PruszczKlejn
Strona: 67
Tytuł:
Klejnoty stołecznego miasta Krakowa
Autor:
Piotr Hiacynt Pruszcz
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
przewodniki
Tematyka:
architektura, geografia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
em żeby sobie uprosili cicho garniec miodu za Piniądze Tak się stało. Wypiwszy ten po drugi do piwnice poszła szynkarka. A moich tez kilka za nią dali znać że jest Miodu 6 Beczek kazałem Zabrać pij. Popodpijawszy dawaj ognia na Ulicach. Takes my całą noc przegaudowali Nazajutrz zaraz do Gumien które były za naszemi stajniami nawieziono zbóz w snopach sian co potrzeba kiedy widzą że to nie ustraszą. Widzą że onić nie proszę mam wszystkiego dosyć wieprzów karmnych nabito, kur, Gęsi, Az znowu idą wczoraisi Porucznicy i kilka Towarzystwa z niemi między któremi mój znajomy P. Tryzno. Husz wtarg że tu Mieszczanie chcą przyść ale się boją prosiemy
ęm zeby sobie uprosili cicho garniec miodu za Piniądze Tak się stało. Wypiwszy ten po drugi do piwnice poszła szynkarka. A moich tez kilka za nią dali znac że iest Miodu 6 Beczek kazałęm Zabrać pij. Popodpiiawszy daway ognia na Ulicach. Takes my całą noc przegaudowali Nazaiutrz zaraz do Gumien ktore były za naszemi stayniami nawieziono zboz w snopach siąn co potrzeba kiedy widzą że to nie ustraszą. Widzą że onić nie proszę mąm wszystkiego dosyć wieprzow karmnych nabito, kur, Gęsi, Az znowu idą wczoraisi Porucznicy y kilka Towarzystwa z niemi między ktoremi moy znaiomy P. Tryzno. Husz wtarg że tu Mieszczanie chcą przyść ale się boią prosięmy
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 169
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Tego Roku w Wielkiej Polsce drozyna była wielka dla Nieurodzaju Jarzyny Z której racjej i w Warszawie zdrozało bardzo O czym ja dowiedziawszy się kazałem naładować dubas Jęczmieniem i Grochem na którym poszedłem sam i zarwałem przecię piniędzy od Wielko Polaków in Maio . Tylko że już było Gdy bym był Tygodniem trochę pospieszył póki nietak nawieziono wziął bym był za korzec altero tanto Eodem Anno Stanisław Margrabia Pinczowski w Lublinie na Deputacyjej umarł mnie w wielkim kłopocie zostawiwszy ratione Dzierżawy Dóbr Margrabskich o czym będzie niżej. Wiele ludzi Cieszyło się z jego śmierci ale i ja niebardzom go żałował Bo był P Boże mu odpuść Człowiek Chytry Nieszczery słowa nietrzymający i nieprawdą się bawiący
Tego Roku w Wielkiey Polszcze drozyna była wielka dla Nieurodzaiu Iarzyny Z ktorey racyiey y w Warszawie zdrozało bardzo O czym ia dowiedziawszy się kazałęm naładować dubas Ięczmieniem y Grochęm na ktorym poszedłęm sąm y zarwałem przecię piniędzy od Wielgo Polakow in Maio . Tylko że iuz było Gdy bym był Tygodnięm trochę pospieszył poko nietak nawieziono wziął bym był za korzec altero tanto Eodem Anno Stanisław Margrabia Pinczowski w Lublinie na Deputacyiey umarł mnie w wielkim kłopocie zostawiwszy ratione Dzierzawy Dobr Margrabskich o czym będzie nizey. Wiele ludzi Cieszyło się z iego smierci ale y ia niebardzom go załował Bo był P Boze mu odpuść Człowiek Chytry Nieszczery słowa nietrzymaiący y nieprawdą się bawiący
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 279
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688