Polsce Włoch/ jest Hiszpan Francuz/ Anglik/ Turczyn/ Tatarzyn/ jest Moskwa nasza/ jest Ruś zdawna/ Węgdrzyn/ Niemiec/ Szot/ Szwed/ Murzyn/ i insze Nacje/ a kochają się w nich w nich Polacy/ wszak się i w naszych kochali/ co ich byli z sobą starych i młodych nawieźli/ Przetoż Pana Boga prośmy o pokoj/ a P. Bóg w to potrafi/ że dali Bóg będzie dobrze/ ubogim dajmy jałmużnę/ a Pan Bóg nas wysłucha/ i obróci jo licho w dobre. DZIEWIĄTE WOTUM.
JAk zdawna tak i teraz wojnę z Królem Polskim widzimy/ uważmysz cośmy
Polszcże Włoch/ iest Hiszpan Fráncuz/ Anglik/ Turcżyn/ Tátárzyn/ iest Moskwá nászá/ iest Ruś zdawná/ Węgdrzyn/ Niemiec/ Szot/ Szwed/ Murzyn/ y insze Nácye/ á kocháią sie w nich w nich Polacy/ wszák sie y w nászych kocháli/ co ich byli z sobą stárych y młodych náwieźli/ Przetoż Pána Bogá prośmy o pokoy/ á P. Bog w to potrafi/ że dali Bog będźie dobrze/ vbogim daymy iáłmużnę/ á Pan Bog nas wysłucha/ y obroći io licho w dobre. DZIEWIĄTE WOTVM.
IAk zdawná ták y teraz woynę z Krolem Polskim widźimy/ vważmysz cosmy
Skrót tekstu: NowinyMosk
Strona: B2
Tytuł:
Nowiny z Moskwy albo wota z traktatów i konsulty panów radnych ziemi moskiewskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
, gdzie do bliższej nie zjechała ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Majętności, jakom była już tak sobie umyśliła I on się spodziewał tego - leć próżna nadzieja jego.
Tu już zjechawszy do domu, lub się nie zwierza nikomu, Leć cera jego wydaje - każdy chorobę uznaje; Którą znać z sobą przywieźli, bo i chorych dość nawieźli - Jak zwyczajnie obozowa eria nie jest zdrowa. Nazajutrz zaraz zachorzał w domu.
Leć jeszcze tak sobie tuszy, iże mu zdrowie posłuży, Gdy się z drogi wywczasuje; rano jechać się gotuje Tam, gdziem ja rezydowała, o przyjeździe nie wiedziała. Leć i ojca mijać nie chce, bo go pierwej witać zechce
, gdzie do bliższej nie zjechała ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Majętności, jakom była już tak sobie umyśliła I on się spodziewał tego - leć próżna nadzieja jego.
Tu już zjechawszy do domu, lub się nie zwierza nikomu, Leć cera jego wydaje - każdy chorobę uznaje; Którą znać z sobą przywieźli, bo i chorych dość nawieźli - Jak zwyczajnie obozowa aeryja nie jest zdrowa. Nazajutrz zaraz zachorzał w domu.
Leć jeszcze tak sobie tuszy, iże mu zdrowie posłuży, Gdy się z drogi wywczasuje; rano jechać się gotuje Tam, gdziem ja rezydowała, o przyjeździe nie wiedziała. Leć i ojca mijać nie chce, bo go pierwej witać zechce
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 119
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
dostatnie sprawił/ bywa tu Odpust zupełny na święto tego Świętego/ są i insze Odpusty różne. Ma i Relikwije śś. Bożych. Roku Pańskięgo 1624. ledwie był ten Kościół ratowany gdy żydowskie miasto gorzało/ P. Bóg abowiem karze i nas dla złości żydowskiej/ którzy po powietrzu tegoż roku ze wsiów zsobą nawieźli Chrześcijanek na grzech nieczysty/ z tych jedna dziecię swe żydom przedała/ na zabicie i czary. Lecz Urząd Kazimierski tę złość z miasta wykorzenił: za co im Pan Bóg niech płaci. Kościoły i Klejnoty. 41. Kościół BożeGO CIALA, i Niepokalanego Poczęcia Naświętszej Panny.
TEn Kościół jest principalną Farą Miasta Kazimierza/ jest
dostátnie spráwił/ bywa tu Odpust zupełny ná święto tego Swiętego/ są y insze Odpusty rożne. Ma y Reliquije śś. Bożych. Roku Páńskięgo 1624. ledwie był ten Kośćioł rátowány gdy żydowskie miásto gorzáło/ P. Bog ábowiem karze y nas dla złośći żydowskiey/ ktorzy po powietrzu tegoż roku ze wśiow zsobą náwieźli Chrześćiánek ná grzech nieczysty/ z tych iedná dźiećię swe żydom przedáłá/ ná zábićie y czáry. Lecz Vrząd Káźimierski tę złość z miástá wykorzenił: zá co im Pan Bog niech płáći. Kośćioły y Kleynoty. 41. Kośćioł BOZEGO CIALA, y Niepokalánego Poczęćia Naświętszey Pánny.
TEn Kośćioł iest principálną Fárą Miástá Káźimierzá/ iest
Skrót tekstu: PruszczKlejn
Strona: 67
Tytuł:
Klejnoty stołecznego miasta Krakowa
Autor:
Piotr Hiacynt Pruszcz
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
przewodniki
Tematyka:
architektura, geografia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
przeprawił. Więc nim się wszytko wojsko do obozu zgarnie, W żywność się sobi, rad by założył spiżarnie, Żeby i sam miał dosyć, i za czasem komu W potrzebie mógł dogodzić; przeto po kryjomu W półtoruset Lipnicki wyprawiony koni, Z nim Rychter w piąciudziesiąt na czatę dragonii. Ci, acz bydeł nagnali i nawieźli zboża, Nie była z kontentecą ona ich podróża; Że nim sławną jarmarkiem Sorokę ubiegli, Ormianie ich i Grecy zawczasu postrzegli. Barzo na to Chodkiewicz ubolewał stary, Gdyby ziemia wołoska Chrystusowej wiary W jednej się liczyć miała z bisurmańską toni, Przeto tego pod gardłem przez trąbę zabroni. Piotr Mohiła wołoski to był wojewodzic,
przeprawił. Więc nim się wszytko wojsko do obozu zgarnie, W żywność się sobi, rad by założył spiżarnie, Żeby i sam miał dosyć, i za czasem komu W potrzebie mógł dogodzić; przeto po kryjomu W półtoruset Lipnicki wyprawiony koni, Z nim Rychter w piąciudziesiąt na czatę dragonii. Ci, acz bydeł nagnali i nawieźli zboża, Nie była z kontentecą ona ich podróża; Że nim sławną jarmarkiem Sorokę ubiegli, Ormianie ich i Grecy zawczasu postrzegli. Barzo na to Chodkiewicz ubolewał stary, Gdyby ziemia wołoska Chrystusowej wiary W jednej się liczyć miała z bisurmańską toni, Przeto tego pod gardłem przez trąbę zabroni. Piotr Mohiła wołoski to był wojewodzic,
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 74
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
Przecie o to nikogo w Krakowie nie karzą; Widziałem, a własnemu trzeba wierzyć oku, Kiedy dziad szeląg deptał nogami w rynsztoku, Kiedy baba klepacze, że ich nikt nie bierze, Wzgardziwszy, twarz królewską w błocie kijem pierze. Woleliby nam byli nie słać króla Szwedzi, Z którym, wywiózszy srebro, nawieźli nam miedzi. 425. WINO Z WODY W KANIE
Czemu człowieczym na świat Bóg przyszedszy synem, Pierwszy cud czyni, wodę przetworzywszy winem? Wodą był zakon stary, który ludzi morzył;
Ten w wino testamentu nowego przetworzył, Zawołane sprawiwszy w swym kościele gody, Który to od bożnice, co wino od wody. 426
Przecie o to nikogo w Krakowie nie karzą; Widziałem, a własnemu trzeba wierzyć oku, Kiedy dziad szeląg deptał nogami w rynsztoku, Kiedy baba klepacze, że ich nikt nie bierze, Wzgardziwszy, twarz królewską w błocie kijem pierze. Woleliby nam byli nie słać króla Szwedzi, Z którym, wywiózszy srebro, nawieźli nam miedzi. 425. WINO Z WODY W KANIE
Czemu człowieczym na świat Bóg przyszedszy synem, Pierwszy cud czyni, wodę przetworzywszy winem? Wodą był zakon stary, który ludzi morzył;
Ten w wino testamentu nowego przetworzył, Zawołane sprawiwszy w swym kościele gody, Który to od bożnice, co wino od wody. 426
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 436
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
/ i z ryb: Bogactwa z pieprzu/ z imbieru: a ten handel do jego portów przywodzi wielkie skarby: gdyż wprzód Arabowie (którzy byli gospodarzmi przez długie czasy takich handlów) a potym i Portugalczykowie/ nie ważąc sobie nic takiego niebezpieczeństwa/ które idzie z tak dalekiej nawigacji/ od 90. już lat/ nawieźli tam i nawożą ustawicznie swych bogactw/ frymarcząc je za pieprz/ i za podobne insze rzeczy. Przetoż jako Portugalczykowie ubogacili Cochim; tak też Arabowie byli przyczyną możności Kalekuckiej/ i spaniałości króla jego. Jest to bowiem taki handel; iż nie tylo bogaci Pany przez cła i podatki; ale też zamaga kupce tak
/ y z ryb: Bogáctwá z pieprzu/ z imbieru: á ten hándel do ieg^o^ portow przywodźi wielkie skárby: gdyż wprzod Arábowie (ktorzy byli gospodarzmi przez długie czásy tákich hándlow) á potym y Portogálczykowie/ nie ważąc sobie nic tákiego niebespieczeństwá/ ktore idźie z ták dálekiey náuigátiey/ od 90. iuż lat/ náwieźli tám y náwożą vstáwicznie swych bogactw/ frymárcząc ie zá pieprz/ y zá podobne insze rzeczy. Przetoż iáko Portogálczykowie vbogáćili Cochim; ták też Arábowie byli przyczyną możnośći Kálekuckiey/ y spániáłośći krolá iego. Iest to bowiem táki hándel; iż nie tylo bogáći Pány przez cłá y podátki; ále też zámaga kupce ták
Skrót tekstu: BotŁęczRel_III
Strona: 119
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. III
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
czyni ludzie ochotne ku wojnie/ i śmiałe w przygodach/ bo się im zda/ jakby mieli zawsze ręce związane/ dla owego poważania swego Pana/ i dla bojaźni ku niemu: Więc też i dla tego/ iż nie mają oręża ku obronie/ oprócz lada jakiej przyłbice/ abo misurki/ i pancerzów/ których tam nawieźli Portugalczykowie. Przydam do tego/ iż mu też schodzi na fortecach: i tak nie mając ani miejsc mocnych/ kędyby się mieli schronić; ani zbrój i broni/ któremiby się zastawili/ zostają i oni sami/ i wioski ich łupem nieprzyjacielskim. Oręże ich są strzały/ których mają potrosze/ i to bez
czyni ludźie ochotne ku woynie/ y śmiáłe w przygodách/ bo się im zda/ iákby mieli záwsze ręce związáne/ dla owego poważánia swego Páná/ y dla boiáźni ku niemu: Więc też y dla tego/ iż nie máią oręża ku obronie/ oprocz ládá iákiey przyłbice/ ábo misurki/ y páncerzow/ ktorych tám náwieźli Portogálczykowie. Przydam do tego/ iż mu też schodźi ná fortecách: y ták nie máiąc áni mieysc mocnych/ kędyby się mieli schronić; áni zbroy y broni/ ktoremiby się zástáwili/ zostáią y oni sámi/ y wioski ich łupem nieprzyiaćielskim. Oręże ich są strzały/ ktorych máią potrosze/ y to bez
Skrót tekstu: BotŁęczRel_III
Strona: 148
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. III
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
w Państwie Polskim kto raz na więtszą przyczyną tej drogości nigdy niesłychanej już przez kilka lat: Łakomi. Ci bowiem niebacznym i nie rozmyslnym umysłem/ chcąc barziej i prędzej miechy i skrzynie swoje nabić/ za powodem żydów/ dawno wyświecenia godnych: dobre pieniądze z Polski wywiozszy/ miedzi nam/ której u nas dosyć był/ nawieźli; a teraz sparzywszy się barzo na swej miedzi/ chcąc swego powetować/ rzeczy przez się tanie/ i lada fraszki zbytnie drogo przedając i lichwę niezwyczajną biorąc/ pieniądze bezbożnie zbieraja/ do skrzyń niedobytych chowając/ jakoby już więcej na świat wyniść nie mogły. Tu już snadnie każdy obaczyć możesz w jakim niebezpieczeństwie jest ta Rzeczposp
w Páństwie Polskim kto raz na więtszą przyczyną tey drogośći nigdy niesłycháney iuż przez kilká lat: Lákomi. Ci bowiem niebácznym y nie rozmyslnym vmysłem/ chcąc bárźiey y pręcey miechy y skrzynie swoie nábić/ zá powodem żydow/ dáwno wyświecenia godnych: dobre pieniądze z Polski wywiozszy/ miedźi nam/ ktorey v nás dosyć był/ náwieźli; á teraz spárzywszy się bárzo ná swey miedźi/ chcąc swego powetowáć/ rzeczy przez się tánie/ y ládá frászki zbytnie drogo przedáiąc y lichwę niezwyczáyną biorąc/ pieniądze bezbożnie zbieráia/ do skrzyń niedobytych chowáiąc/ iákoby iuż więcey ná świát wyniść nie mogły. Tu iuż snádnie káżdy obaczyć możesz w iákim niebespieczeństwie iest tá Rzeczposp
Skrót tekstu: StarPopr
Strona: 101
Tytuł:
Poprawa niektórych obyczajów polskich potocznych
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
tamtym morzu po wielkich sztukach. rozumieją jakby ten bursztyn abo Ambra/ co pachnie/ miał być gnojem ptaków niektórych/ nazwanych tam Anacangripasqui: rozwożą go miasto grzecznego towaru po Chinie/ kędy 20. łotów takiej Ambry/ przedawano za pułtora tysiąca szkutów: teraz już nie jest tam tak drogi/ gdyż jej niemało nawieźli Portugalczykowie z wyspów Angosse, kędy jej dosyć dostają/ gdy powiewa wschodni wiatr. Znajduje się też u Caput Viryde, u Porto santo, u Setubal/ i u Peniche/ ale nie wiele. Mieszkańcy tamci są wzrostu małego/ farby szarawej/ kompleksji słabej; lecz dowcipni/ chytrzy/ zdradliwi/ a kochają się barzo
támtym morzu po wielkich sztukách. rozumieią iákby ten bursztyn ábo Ambrá/ co pachnie/ miał być gnoiem ptákow niektorych/ názwánych tám Anacangripasqui: rozwożą go miásto grzecznego towáru po Chinie/ kędy 20. łotow tákiey Ambry/ przedawano zá pułtorá tyśiącá szkutow: teraz iuż nie iest tám ták drogi/ gdyż iey niemáło náwieźli Portogálczykowie z wyspow Angossae, kędy iey dosyć dostáią/ gdy powiewa wschodni wiátr. Znáyduie się też v Caput Viride, v Porto santo, v Setubal/ y v Peniche/ ále nie wiele. Mieszkáńcy támći są wzrostu máłego/ fárby száráwey/ complexiey słábey; lecz dowćipni/ chytrzy/ zdrádliwi/ á kocháią się bárzo
Skrót tekstu: BotŁęczRel_II
Strona: 47
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. II
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609