Pozwoli białymgłowom wszytkie wynieść fanty, Które udźwignąć mogą, i w tym ubezpiecza; Bo mężczyzny, za winę, przysądził do miecza. Więc każda, swego męża wziąwszy na ramiona, Choć się też nogi wloką, idzie z bramy żona. Patrzy cesarz z daleka, a potem śle posły, Co za sepety one białegłowy niosły. Tedy jedna, której mąż był książęciem w mieście: „Co uniesie, darował zwycięzca niewieście. Zostawiłyśmy złoto, perłyśmy rozsuły, Otworzyły zdobyczą żołnierzom szkatuły; Nad mężów droższych fantów nie mając, tych zdrowo Wynosimy z fortece na cesarskie słowo.” Patrząc cesarz na one mężów swych piastuny, Nie rzkąc zdrowie
Pozwoli białymgłowom wszytkie wynieść fanty, Które udźwignąć mogą, i w tym ubezpiecza; Bo mężczyzny, za winę, przysądził do miecza. Więc każda, swego męża wziąwszy na ramiona, Choć się też nogi wloką, idzie z bramy żona. Patrzy cesarz z daleka, a potem śle posły, Co za sepety one białegłowy niosły. Tedy jedna, której mąż był książęciem w mieście: „Co uniesie, darował zwycięzca niewieście. Zostawiłyśmy złoto, perłyśmy rozsuły, Otworzyły zdobyczą żołnierzom szkatuły; Nad mężów droższych fantów nie mając, tych zdrowo Wynosimy z fortece na cesarskie słowo.” Patrząc cesarz na one mężów swych piastuny, Nie rzkąc zdrowie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 116
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
powietrzu dzieją które nam bywają pewniejszemi znakami złego/ aniżeli jeden Kometa. Przeszłych lat zapalenia na powietrzu i słupy/ azaż nam nie znaczyły wojen postronnych i domowych nader szkodliwych? Grzmienia/ łyskawice/ zaż nie były wespół i przyczyną i Prognostykiem zarazy w rodzajach/ w bydle/ i w ludziach? wiatry nie zwyczajne niosły za sobą susze/ dżdże/ powodzi/ złe zbiory /głod/ i choroby; to wszystko nie straszyło nas/ że w przodesmy efekt poznali tych przypadków powietrznych /a niżelismy się ważyli o nich praktykować. Idąc do Komety/ gdyż ta para/ ten dym z którego Kometa złożony/ tam pod niebo wyniósł się tu
powietrzu dźieią ktore nam bywáią pewnieyszemi znákámi złego/ ániżeli ieden Kometá. Przeszłych lat zápalenia ná powietrzu y słupy/ ázáż nam nie znáczyły woien postronnych y domowych náder szkodliwych? Grzmienia/ łyskáwice/ zaż nie były wespoł y przyczyną y Prognostykiem zarázy w rodzáiách/ w bydle/ y w ludźiach? wiátry nie zwyczayne niosły zá sobą susze/ dzdże/ powodźi/ złe zbiory /głod/ y choroby; to wszystko nie straszyło nas/ że w przodesmy effekt poznali tych przypadkow powietrznych /á niżelismy się ważyli o nich práktykowáć. Idąc do Komety/ gdyż tá pará/ ten dym z ktorego Kometá złożony/ tám pod niebo wyniosł się tu
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: B2
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
ludzie przed potopem Bydłem a snopem.
Wtenczas, co dały domowe okoły, Tym się pyszniły niewyniosłe stoły, Mniej potraw było z lepszą dobrą wolą Przy chlebie z solą.
Tym zawierszali niewrzące obiady, Co fruklów dały naszczepione sady, Co spłacheć roli, co spichlerz domowy I dojne krowy.
Słodkich im ze Włoch win nie niosły muły, Nie znali węgrów, symonów, rywuły, Pragnienie wodą śmierzyli stokową, Czaszą bukową.
Albo z jęczmiennym przeważywszy słodem I piwnicznym ją wystudziwszy chłodem, Upracowanym żeńcom koło żniwa Dawali piwa.
Domowe krosna samodziałkę tkały, Jedwabiu, złota chałupy nie znały, Len tylko biały wystawiał strój z pełna A z owce wełna.
ludzie przed potopem Bydłem a snopem.
Wtenczas, co dały domowe okoły, Tym się pyszniły niewyniosłe stoły, Mniej potraw było z lepszą dobrą wolą Przy chlebie z solą.
Tym zawierszali niewrzące obiady, Co fruklów dały naszczepione sady, Co spłacheć roli, co spichlerz domowy I dojne krowy.
Słodkich im ze Włoch win nie niosły muły, Nie znali węgrów, symonów, rywuły, Pragnienie wodą śmierzyli stokową, Czaszą bukową.
Albo z jęczmiennym przeważywszy słodem I piwnicznym ją wystudziwszy chłodem, Upracowanym żeńcom koło żniwa Dawali piwa.
Domowe krosna samodziałkę tkały, Jedwabiu, złota chałupy nie znały, Len tylko biały wystawiał strój z pełna A z owce wełna.
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 162
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Choćby i najdrożej, Odkupim Cię, wszytka się na to Rzesza złoży, Chociażby we dwójnasób, niż Cię Judasz przedał.” Także podziękowawszy, Pan im odpowiedał, Że mu trzeba i siedzieć, i umrzeć w tej kunie, A jako tego wdzięczen, rozkaże fortunie, Gdziekolwiek pójdą morzem lub po ziemi niskiej, Żeby niosły sowite ich towary zyski. Przyszli też Ruś i Węgrzy: „Panie, bez hałasu, Bez kosztu wykradniemy z tego Cię tarasu.” „Idźcie, ludzie nieczyści, i posługi takiej Nie płacę wam inaczej, na pale, na haki.” 117 (N). KAZANIE DO ZBÓJCÓW
Przez Bieszczad kaznodzieja kiedy szedł
Choćby i najdrożej, Odkupim Cię, wszytka się na to Rzesza złoży, Chociażby we dwójnasób, niż Cię Judasz przedał.” Także podziękowawszy, Pan im odpowiedał, Że mu trzeba i siedzieć, i umrzeć w tej kunie, A jako tego wdzięczen, rozkaże fortunie, Gdziekolwiek pójdą morzem lub po ziemi niskiej, Żeby niosły sowite ich towary zyski. Przyszli też Ruś i Węgrzy: „Panie, bez hałasu, Bez kosztu wykradniemy z tego Cię tarasu.” „Idźcie, ludzie nieczyści, i posługi takiej Nie płacę wam inaczej, na pale, na haki.” 117 (N). KAZANIE DO ZBÓJCÓW
Przez Bieszczad kaznodzieja kiedy szedł
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 252
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Bezpiecznie roście; a na się zawzięty Rozterk, i możnych bohaterów siła Miast pogubiła. Na to przy lutni Amfiona pienie, Trzy razy Dyrce swe bystre strumienie Ujęła, gęsty a Cyteron w koło Poszedł wesoło. Czołgać się jęły kamienie, a skały Z gór się spuściwszy, w polu tańcowały; Ostre krzemienie w pole plęsy niosły, I gaj zarosły. A skoro przestał muzyk śpiewać, ali Zwabiony kamień sam się w mury wali, Wnet w siedm żelaznych bram, według potrzeby Stanęły Teby. TOŻ NA POLSKIE. O Panu Jezusie na macierzyńskich rękach.
Kochajmy, czyli serca wszystkich razem Okrzepły nam twardym głazem? Kochajmy, a to z macierzyńskiej
Bezpiecznie roście; a na się zawzięty Rozterk, i możnych bohaterów siła Miast pogubiła. Na to przy lutni Amfiona pienie, Trzy razy Dyrce swe bystre strumienie Ujęła, gęsty a Cyteron w koło Poszedł wesoło. Czołgać się jęły kamienie, a skały Z gór się spuściwszy, w polu tańcowały; Ostre krzemienie w pole plęsy niosły, I gaj zarosły. A skoro przestał muzyk śpiewać, ali Zwabiony kamień sam się w mury wali, Wnet w siedm żelaznych bram, według potrzeby Stanęły Teby. TOŻ NA POLSKIE. O Panu Jezusie na macierzyńskich rękach.
Kochajmy, czyli serca wszystkich razem Okrzepły nam twardym głazem? Kochajmy, a to z macierzyńskiej
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 157
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Dokąd, okrutny, uciekasz? Przecz słusznego brzemienia z okrętem nie czekasz? Niechaj mię weźmie, wszak mu to zacięży mało, Że kiedy serce niesie, poniesie i ciało!” I żeby się w zad wrócił okręt, znaki dawa I to ręką, to szatą machać nie przestawa.
XXVI.
Ale wiatry, co niosły po głębokiej wodzie Niewiernego młodzieńca ukwapliwe łodzie, Niosły zaraz i skargi, łzy i narzekanie Nieszczęsnej Olimpiej i wrzask i wołanie. Trzykroć się zapędzona z brzegu zanosiła Skoczyć, aby się była w morzu utopiła; Na ostatek poglądać na wody przestała I wróciła się na zad, gdzie w nocy leżała,
XXVII.
I upadszy na
Dokąd, okrutny, uciekasz? Przecz słusznego brzemienia z okrętem nie czekasz? Niechaj mię weźmie, wszak mu to zacięży mało, Że kiedy serce niesie, poniesie i ciało!” I żeby się w zad wrócił okręt, znaki dawa I to ręką, to szatą machać nie przestawa.
XXVI.
Ale wiatry, co niosły po głębokiej wodzie Niewiernego młodzieńca ukwapliwe łodzie, Niosły zaraz i skargi, łzy i narzekanie Nieszczęsnej Olimpiej i wrzask i wołanie. Trzykroć się zapędzona z brzegu zanosiła Skoczyć, aby się była w morzu utopiła; Na ostatek poglądać na wody przestała I wróciła się na zad, gdzie w nocy leżała,
XXVII.
I upadszy na
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 203
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
z okrętem nie czekasz? Niechaj mię weźmie, wszak mu to zacięży mało, Że kiedy serce niesie, poniesie i ciało!” I żeby się w zad wrócił okręt, znaki dawa I to ręką, to szatą machać nie przestawa.
XXVI.
Ale wiatry, co niosły po głębokiej wodzie Niewiernego młodzieńca ukwapliwe łodzie, Niosły zaraz i skargi, łzy i narzekanie Nieszczęsnej Olimpiej i wrzask i wołanie. Trzykroć się zapędzona z brzegu zanosiła Skoczyć, aby się była w morzu utopiła; Na ostatek poglądać na wody przestała I wróciła się na zad, gdzie w nocy leżała,
XXVII.
I upadszy na łożu, łzami je moczyła I schyliwszy twarz na
z okrętem nie czekasz? Niechaj mię weźmie, wszak mu to zacięży mało, Że kiedy serce niesie, poniesie i ciało!” I żeby się w zad wrócił okręt, znaki dawa I to ręką, to szatą machać nie przestawa.
XXVI.
Ale wiatry, co niosły po głębokiej wodzie Niewiernego młodzieńca ukwapliwe łodzie, Niosły zaraz i skargi, łzy i narzekanie Nieszczęsnej Olimpiej i wrzask i wołanie. Trzykroć się zapędzona z brzegu zanosiła Skoczyć, aby się była w morzu utopiła; Na ostatek poglądać na wody przestała I wróciła się na zad, gdzie w nocy leżała,
XXVII.
I upadszy na łożu, łzami je moczyła I schyliwszy twarz na
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 203
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
trzęsienie po trzykroć powtórzone w Bazylei.
Tęcza księżyca: pioruny tak częste, iż niebo góreć zdawało się.
Deszcze, powodzi: obłok rozerwany tak wiele wylał wody, iż z góry kamienie 600 cetnarów ważące, rozwaliny obalonych domów i zamków 15 tysięcy, i 53, z niezliczonym mnóstwem ludzi i bydła przez 32 mile Włoskie niosły, jako pisze Rockenbachius.
1524
338. Tęcza księżyca.
1525 tęcza księżica.
1526
339. Ukazała się 23 Sierpnia, zniknęła siódmego Września.
1527 20 Października zorza północa miana od wielu za kometę.
Szarańcza wiatrem z Turek wiejącym do Europy zaniesiona.
1528
340. 18 Stycznia widziana w rybach.
1528 32 lato piącią
trzęsienie po trzykroć powtorzone w Bazylei.
Tęcza księżyca: pioruny tak częste, iż niebo goreć zdawało się.
Deszcze, powodzi: obłok rozerwany tak wiele wylał wody, iż z góry kamienie 600 cetnarow ważące, rozwaliny obalonych domow y zamkow 15 tysiecy, y 53, z niezliczonym mnostwem ludzi y bydła przez 32 mile Włoskie niosły, iako pisze Rockenbachius.
1524
338. Tęcza księżyca.
1525 tęcza księźyca.
1526
339. Ukazała się 23 Sierpnia, zniknęła siodmego Września.
1527 20 Października zorza pułnocna miana od wielu za kometę.
Szarańcza wiatrem z Turek wieiącym do Europy zaniesiona.
1528
340. 18 Stycznia widziana w rybach.
1528 32 lato piącią
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 76
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
miedzy niemi conservatores civitatis i innych różnych niemało kawalerów. Interea prowadzono pięknie przybranych sześć koni białych (tych, które król hiszpański co rok powinien in festo S. Petri respektem Neapolim i Sicilli, że to przedtym Ojcowi Świętemu należało, in signum feudi publice w kościele per legatum dawać). Po nich szeże dwa muły siwe niosły. Sequebatur magna caterva różnych tak duchownych, jako i świeckich oficjalistów, interea poseł francuski cum comitatu swego ludu pieszą
przy nim idącego, interea różni biskupi, kanonicy. Za tym Ojciec Święty w drugiej takiej karetce, którą dwa konie białe przybrane pięknie niosły. Zaraz za Ojcem Świętym kardynali na mułach wszyscy jechali w fioletowym kolorze
miedzy niemi conservatores civitatis i innych różnych niemało kawalerów. Interea prowadzono pięknie przybranych sześć koni białych (tych, które król hiszpański co rok powinien in festo S. Petri respektem Neapolim i Sicilli, że to przedtym Ojcowi Świętemu należało, in signum feudi publice w kościele per legatum dawać). Po nich szeże dwa muły siwe niosły. Sequebatur magna caterva różnych tak duchownych, jako i świeckich oficjalistów, interea poseł francuski cum comitatu swego ludu pieszą
przy nim idącego, interea różni biskupi, kanonicy. Za tym Ojciec Święty w drugiej takiej karetce, którą dwa konie białe przybrane pięknie niosły. Zaraz za Ojcem Świętym kardynali na mułach wszyscy jechali w fioletowym kolorze
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 208
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
w kościele per legatum dawać). Po nich szeże dwa muły siwe niosły. Sequebatur magna caterva różnych tak duchownych, jako i świeckich oficjalistów, interea poseł francuski cum comitatu swego ludu pieszą
przy nim idącego, interea różni biskupi, kanonicy. Za tym Ojciec Święty w drugiej takiej karetce, którą dwa konie białe przybrane pięknie niosły. Zaraz za Ojcem Świętym kardynali na mułach wszyscy jechali w fioletowym kolorze (już nie w czerwonym, bo przez post ita mutant habitum) na mułach z tej racji in memoriam, że Chrystus Dominus na oślicy wjeżdżał do Jeruzalem. Potym arcybiskupi, biskupi i insi wielcy kościelni officiales; concludebant milites hastati Ojca Świętego w
w kościele per legatum dawać). Po nich szeże dwa muły siwe niosły. Sequebatur magna caterva różnych tak duchownych, jako i świeckich oficjalistów, interea poseł francuski cum comitatu swego ludu pieszą
przy nim idącego, interea różni biskupi, kanonicy. Za tym Ojciec Święty w drugiej takiej karetce, którą dwa konie białe przybrane pięknie niosły. Zaraz za Ojcem Świętym kardynali na mułach wszyscy jechali w fioletowym kolorze (już nie w czerwonym, bo przez post ita mutant habitum) na mułach z tej racjej in memoriam, że Christus Dominus na oślicy wjeżdżał do Jeruzalem. Potym arcybiskupi, biskupi i insi wielcy kościelni officiales; concludebant milites hastati Ojca Świętego w
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 210
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004