. KOCHANIE
Jako kiedy przy gmachu słoneczne promienie Wdzierają się przez ściany między czarne cienie, Wiją się proszki drobne, dzieci je zławiają Do garści dla korzyści, aż wiatr w zysku mają — Tak promień, pani, twego ozdobnego lica Wkradł się w serce, chciwego wpuściła źrenica, A sen, dzieciom podobny, już temu nieblisko, Stroi ze mną tęskliwym dziecinne igrzysko: , miła, że cię mam, aż mię ktoś obudzi — Sen z oczu, a ty z łoża; sen mię, zdrajca, łudzi! Nie rań mi więcej serca, bo to w twojej ręce Wyjawić ten miły sen, dać pociechę męce. DO WIAROŁOMNEJ
Zmyślaj,
. KOCHANIE
Jako kiedy przy gmachu słoneczne promienie Wdzierają się przez ściany między czarne cienie, Wiją się proszki drobne, dzieci je zławiają Do garści dla korzyści, aż wiatr w zysku mają — Tak promień, pani, twego ozdobnego lica Wkradł się w serce, chciwego wpuściła źrenica, A sen, dzieciom podobny, już temu nieblisko, Stroi ze mną tęskliwym dziecinne igrzysko: , miła, że cię mam, aż mię ktoś obudzi — Sen z oczu, a ty z łoża; sen mię, zdrajca, łudzi! Nie rań mi więcej serca, bo to w twojej ręce Wyjawić ten miły sen, dać pociechę męce. DO WIAROŁOMNEJ
Zmyślaj,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 251
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
nadziane nasze puknęły nadzieje: Moskal urąga, Francuz cieszy, Niemiec śmieje. A Jassy i Wołosza, już zawojowana Od nas, do dawnego się powróciła pana. Przepadły miliony z srogim ludzkim skwierkiem, Prowadzą nas Tatarzy do granic nazierkiem. 65. NA EKSPEDYCJĄ POLSKĄ POD KAMIENIEC 1690
A dokądże Polacy? znać, że gdzieś nieblisko Z tak wielkim aparatem, czy na targowisko Pod Kamieniec, zabrane żeby tak rok konie I ludzie od Tatarów wykupować? bo nie Po co inszego pewnie. Przebóg, cóż czynicie? Jednych wykupujecie, drugich prowadzicie? Zasiada stary więzień nowego kajdany; Drudzy, o hańbo! trzebią się na bisurmany. Już też Turkom nie
nadziane nasze puknęły nadzieje: Moskal urąga, Francuz cieszy, Niemiec śmieje. A Jassy i Wołosza, już zawojowana Od nas, do dawnego się powróciła pana. Przepadły milijony z srogim ludzkim skwierkiem, Prowadzą nas Tatarzy do granic nazierkiem. 65. NA EKSPEDYCJĄ POLSKĄ POD KAMIENIEC 1690
A dokądże Polacy? znać, że gdzieś nieblisko Z tak wielkim aparatem, czy na targowisko Pod Kamieniec, zabrane żeby tak rok konie I ludzie od Tatarów wykupować? bo nie Po co inszego pewnie. Przebóg, cóż czynicie? Jednych wykupujecie, drugich prowadzicie? Zasiada stary więzień nowego kajdany; Drudzy, o hańbo! trzebią się na bisurmany. Już też Turkom nie
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 554
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
od Pana Chrystusa wyrzeczono było: Jeśli kto mnie miłuje, moje będzie chować Mandata, a Ociec mój będzie go miłować, I do niego za taką miłość przybędziemy, I mięszkanie u niego sobie uczyniemy. Takie i tym podobne on Mąż świątobliwy Rzekł słowa, głaszcząc jego umysł frasobliwy. Potym go do niektórych Kapłanów posyła Mieszkających nieblisko, których taż chroniła Puszcza przed światem, aby prżyniósł Aparata Do Mszy przynależyte: a on wskok Mandata Jego pełni, bojąc się, aby niewypłacił Długu śmierci bez niego, i tym swej niestracił Pociechi, ponieważby i ostatniej mowy, I modły przez to pozbył, i spolnej rozmowy. HISTORIA Z.
od Páná Chrystusá wyrzeczono było: Ieśli kto mnie miłuie, moie będźie chowáć Mándatá, á Oćiec moy będźie go miłowâć, Y do niego zá táką miłość przybędźiemy, Y mięszkánie v niego sobie vczyniemy. Tákie y tym podobne on Mąż świątobliwy Rzekł słowá, głaszcząc iego vmysł frásobliwy. Potym go do niektorych Kápłánow posyła Mieszkáiących nieblisko, ktorych táż chroniłá Puszcza przed świátem, áby prżyniosł Appárátá Do Mszy przynależyte: á on wskok Mándátá Iego pełni, boiąc się, áby niewypłáćił Długu śmierći bez niego, y tym swey niestráćił Poćiechi, ponieważby y ostátniey mowy, Y modły przez to pozbył, y spolney rozmowy. HISTORYA S.
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 288
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688