samej nie są do utrzymania podobne... desperują o Rzplitej i wyrokom ją swoim zostawić, wszystkiemu dać pokój, niepodobnych rzeczy daremnie i próżno nie tentować, za najrozumniejszy sentyment i za regułę swego życia mają. Na co darmo, mówią, bez pożytku nadziei pracować, na co darmo pocić się? „I wół niechętnie płonną ziemię kraje, dobra, choć znuży, lecz pszenicę daje.” Epigramata I, 717 Lepiej więc w domu, jak In steriles campos nolunt juga ferre juvenci, pingve solum lassat, sed juvat ipse labor. Martialis
mówią, siać hreczkę niż dla tej Rzplitej cale niepożytecznie pracować. Ale przecięż, chwała Bogu,
samej nie są do utrzymania podobne... desperują o Rzplitej i wyrokom ją swoim zostawić, wszystkiemu dać pokój, niepodobnych rzeczy daremnie i próżno nie tentować, za najrozumniejszy sentyment i za regułę swego życia mają. Na co darmo, mówią, bez pożytku nadziei pracować, na co darmo pocić się? „I wół niechętnie płonną ziemię kraje, dobra, choć znuży, lecz pszenicę daje.” Epigrammata I, 717 Lepiej więc w domu, jak In steriles campos nolunt juga ferre juvenci, pingve solum lassat, sed juvat ipse labor. Martialis
mówią, siać hreczkę niż dla tej Rzplitej cale niepożytecznie pracować. Ale przecięż, chwała Bogu,
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 156
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
widomie/ do siebie lecącej/ kroku nie ustępują/ ale jako mur potężnie stojąc/ wszelką bojaźń piersiami swemi rozbija/ nie na karki swe wsadzają: Te w skromności kochającego; (która Rzeczpospolita żywi i zdobi/ bogaci i potężną czyni/ wspaniałą/ życzliwym miłą/ nieprzyjaciołom straszną) gdy dla zbytku leniwe/ do rozkoszy niechętnie być się ukażą: gdy tam skądby żal/ i smętek nieszczęście z ubóstwem przydać się miało/ nie poniosą: gdy czerstwe zawsze/ nie podagrą zwątlone/ nie obżarstwem naruszone będą. Aleć już czas Obraz szlachetny przed oczy twe/ Cna Korono Polska wystawić. Zacni oni Grekowie ludziom wielkim słupy pozłociste lając/ na
widomie/ do siebie lecącey/ kroku nie vstępuią/ ále iáko mur potężnie stoiąc/ wszelką boiazń pierśiámi swemi rozbiia/ nie ná kárki swe wsadzáią: Te w skromnośći kocháiącego; (ktora Rzeczpospolita żywi y zdobi/ bogáći y potężną czyni/ wspániáłą/ życzliwym miłą/ nieprzyiaćiołom strászną) gdy dla zbytku leniwe/ do roskoszy niechętnie bydz się vkażą: gdy tám skądby żal/ y smętek niesczęśćie z vbostwem przydáć się miáło/ nie poniosą: gdy czerstwe záwsze/ nie podágrą zwątlone/ nie obżárstwem náruszone będą. Aleć iuż czás Obraz szláchetny przed oczy twe/ Cna Korono Polska wystáwić. Zacni oni Graekowie ludziom wielkim słupy pozłoćiste laiąc/ ná
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: L
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
wszystkich nie utracił: tak się poczciwie ten człowiek ze mną obchodził. Zawołano mię jeszcze przed wieczorem do Gubernatora. Chorował na podagrę, opowiedziawszy mi moję wolność na łóżku w przytomności swojej Małżonki. Podał mi rękę, powiedziawszy, dostałem rozkaz ciebie nazad do Moskwy odesłać, i to się jutro na południe ma stać. Niechętnie wprawdzie cię utracam, lecz jedź z Bogiem, i bądź niżeś dotąd był szczęśliwszym. Z prawdziwej wdzięczności pocałowałem mu rękę, prosząc o jego dalszą łaskę dla Steleja. Póki żyć będę, powiedział, nie ma mu się gorzej powodzić, rozkazawszy mi usieść, (honor, który mi pierwszy raz wyświadczył) powiedział
wszystkich nie utracił: tak śię poczćiwie ten człowiek ze mną obchodził. Zawołano mię ieszcze przed wieczorem do Gubernatora. Chorował na podagrę, opowiedziawszy mi moię wolność na łożku w przytomnośći swoiey Małżonki. Podał mi rękę, powiedziawszy, dostałem rozkaz ćiebie nazad do Moskwy odesłać, i to śię iutro na południe ma stać. Niechętnie wprawdzie ćię utracam, lecz iedź z Bogiem, i bądź niżeś dotąd był szczęśliwszym. Z prawdziwey wdzięczności pocałowałem mu rękę, prosząc o iego dalszą łaskę dla Steleia. Poki żyć będę, powiedział, nie ma mu śię gorzey powodzić, rozkazawszy mi uśieść, (honor, ktory mi pierwszy raz wyświadczył) powiedział
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 127
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
A gdy oni żadnym obyczajem radzie jego miejsca u siebie dać niechcieli/ rzekł święty: Mam nadzieje w Panu Bogu/ że on mnie da czas ten przymierza/ którego wy mnie bronicie. I zawoławszy brata/ kazał im dać piwa/ błogosławiąc mu/ i mówiąc/ aby pili napój zaduszny. Niektórzy tedy pili ale niechętnie dla miłości świata/ obawiając się tego skutku/ którego potym z mocy Boskiej doznali. Abowiem skoro wyszli za drzwi Klasztorne/ jęli się zobopolnie upominać/ iż serce w nich gorające było. Za natchnieniem tedy Boskim/ tejże godziny wrócili się wszyscy i nawrócili od dróg swoich/ udając się na Żołnierstwo duchowne/ z których
A gdy oni żadnym obyczáiem rádźie iego mieyscá v śiebie dáć niechćieli/ rzekł święty: Mam nádźieie w Pánu Bogu/ że on mnie da czás ten przymierza/ ktorego wy mnie bronićie. Y záwoławszy brátá/ kazał im dáć piwá/ błogosłáwiąc mu/ y mowiąc/ áby pili napóy zaduszny. Niektorzy tedy pili ále niechętnie dla miłośći świátá/ obawiáiąc sie tego skutku/ ktorego potym z mocy Bozkiey doználi. Abowiem skoro wyszli zá drzwi Klasztorne/ ięli sie zobopolnie vpomináć/ iż serce w nich goráiące było. Zá nátchnieniem tedy Bozkim/ teyże godźiny wroćili sie wszyscy y náwroćili od dróg swoich/ vdáiąc sie ná Zołnierstwo duchowne/ z ktorych
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 83
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
jawno byli pomarli/ z tych jeden przystąpił do łóżka jego/ i rzekli Bracie namilszy/ my co nas widzisz/ sąchmy z tego Klasztora/ i już się chlubiemy w nadziei/ ale jeszcze weszcia do Królestwa nam nie dopuszczają/ dla niektórych braciej niedbalstwa/ z których jedni nie rychło/ drudzy ozięble/ abo wszyscy niechętnie Psalmy i Modlitwy które powinni/ za dusze nasze oddaja. A nie tylko dla tego nam są winni/ ale Chrystus Pan wiele ma przeciwko nim/ abowiem go przywodzą do womitu/ gdy się niedbale w powołaniu swym zachowują/ Regułę święta bez żadnego skrupułu przestępują. Czasu i miejsca modlitwy i Psalmód jej namniej nabożeństwa ku Panu
iawno byli pomárli/ z tych ieden przystąpił do łożká iego/ y rzekli Bráćie namilszy/ my co nas widźisz/ sąchmy z tego Klasztorá/ y iuż sie chlubiemy w nádźiei/ ále iescze weszćia do Krolestwá nam nie dopusczaią/ dla niektorych bráćiey niedbalstwá/ z ktorych iedni nie rychło/ drudzy oźięble/ abo wszyscy niechętnie Psalmy y Modlitwy ktore powinni/ zá dusze násze oddáia. A nie tylko dla tego nam są winni/ ále Chrystus Pan wiele ma przećiwko nim/ ábowiem go przywodzą do womitu/ gdy sie niedbale w powołániu swym zachowuią/ Regułę święta bez żadnego skrupułu przestępuią. Czasu y mieyscá modlitwy y Psalmod iey namniey nabożeństwá ku Panu
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 298
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
samej Marfizie jednej w one czasy Przyszło jachać przez puszcze, przez góry, przez lasy. Bitszem się obrócili gościńcem z Gryfonem Białem czarny Akwilant, Sansonet z Gwidonem, Aż do jednego zamku nazajutrz przybyli, W którem chętnie przyjęci do noclegu byli.
CV.
Chętnie, ile znać beło po zwierzchniej postawie, Ale w sercu niechętnie i zbyt niełaskawie, Bo pan onego zamku, co jem chęć pokazał, Zmyślał wszytko i skutkiem inaczej ukazał; Od którego na łóżku beli pojmani, Kiedy spali, po przykrem trudzie spracowani, I nie pierwej ich puścił, aż przysiąc musieli, Że pewnie jego prawo zachowywać mieli. PIEŚŃ XX.
CVI.
Ale się
samej Marfizie jednej w one czasy Przyszło jachać przez puszcze, przez góry, przez lasy. Bitszem się obrócili gościńcem z Gryfonem Białem czarny Akwilant, Sansonet z Gwidonem, Aż do jednego zamku nazajutrz przybyli, W którem chętnie przyjęci do noclegu byli.
CV.
Chętnie, ile znać beło po zwierzchniej postawie, Ale w sercu niechętnie i zbyt niełaskawie, Bo pan onego zamku, co jem chęć pokazał, Zmyślał wszytko i skutkiem inaczej ukazał; Od którego na łóżku beli poimani, Kiedy spali, po przykrem trudzie spracowani, I nie pierwej ich puścił, aż przysiądz musieli, Że pewnie jego prawo zachowywać mieli. PIEŚŃ XX.
CVI.
Ale się
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 139
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
robią; probują to oni Więc jak czas przyszedł, Senat wspolnym głosie Chciał mieć pospólstwo; ale je Antoni Osobno w rynek z świtem zwiodszy, co się Podobało mu, to ich w to nakłoni Ze po stu z gminu, raczej z kupnych trzpiotów Do kresek wzywa i do swoich Votów CXXVII. I lub ich wielu niechętnie to czynią Jednak gdy Cesarz suplikuje za nim Kresek na jego fakcją przyczynią Za świezem zwłaszcza z sobą pojednaniem Tak kupnym gminem, Decimusa winią I z Francjej go pędzą swoim zdaniem A według prawa, wziąwszy tę zasłonę Przenosi Wojsko Anton w Włoską stronę. CXXVIII. W tym z liczby Wojskich, gdy jeden, umiera Cesarz na
robią; probuią to oni Więc iak czas przyszedł, Senat wspolnym głośie Chciał miec pospolstwo; ale ie Antoni Osobno w rynek z świtem zwiodszy, co się Podobało mu, to ich w to nakłoni Ze po stu z gminu, raczey z kupnych trzpiotow Do kresek wzywa y do swoich Votow CXXVII. I lub ich wielu niechętnie to czynią Iednak gdy Caesarz supplikuie za nim Kresek na iego fakcyą przyczyńią Za świezem zwłaszcza z sobą poiednaniem Tak kupnym gminem, Decimusa winią I z Francyey go pędzą swoim zdaniem A według prawa, wziąwszy tę zasłonę Przenośi Woysko Anton w Włoską stronę. CXXVIII. W tym z liczby Woyskich, gdy ieden, umiera Caesarz na
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 88
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
na jednem miejscu wysokiem siedzącego, pijany jako słoń na plac wyszedł z taką pychą, jakby górę żelazną z miejsca ruszyć miał. Mistrz nieborak domyśliwszy się, że to nań urobiono, a wiedząc, że młodzieniec jako młody mocy więcej nadeń miał, on fortel, który był sobie zostawił, wspomniawszy, na plac niechętnie wyszedł, i wziąwszy według zwyczaju zapaśniczego ż obu stron odpuszczenie, i od ludzi dziwujących się modlitwę, uchwyciwszy się długo się z sobą wodząc, na on fortel go przywiódłszy, już młodzieńcowi był silen. Bacząc to, gniewając się, co mocy mu stawało, silić się począł. Mistrz onym to fortelem wziąwszy go,
na jedném miejscu wysokiem siedzącego, pijany jako słoń na plac wyszedł z taką pychą, jakby górę żelazną z miejsca ruszyć miał. Mistrz nieborak domyśliwszy się, że to nań urobiono, a wiedząc, że młodzieniec jako młody mocy więcéj nadeń miał, on fortel, który był sobie zostawił, wspomniawszy, na plac niechętnie wyszedł, i wziąwszy według zwyczaju zapaśniczego ż obu stron odpuszczenie, i od ludzi dziwujących się modlitwę, uchwyciwszy się długo się z sobą wodząc, na on fortel go przywiódłszy, już młodzieńcowi był silen. Bacząc to, gniewając się, co mocy mu stawało, silić się począł. Mistrz onym to fortelem wziąwszy go,
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 59
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879