dość zimna przykre od śniegów i gór, bo miedzy niemi trzeba jechać. W tym kraju wszytko z kamieni murowane domy i kościoły, nawet i dachówki kamienne, z tego kamienia robione jako u nas; ten kamień, co na nim piszą czarny i jako stoły podczas bywają, to jest piękna i mocna rzecz, i nieciężka.
Dnia 16 Aprilis. Pokarm w miasteczku Aiquebelle, mil 7 górnych od noclegu. Nocleg zaś mil polskich 4 od pokarmu, w mieście Montmelian nad 82
jedną rzeką barzo szeroką, na górze, na pięknym położeniu miejsca; zomek też jeszcze na górze wyższej, tak iż supereminet nad miastem; kościołów pod dziesiątek
dość zimna przykre od śniegów i gór, bo miedzy niemi trzeba jechać. W tym kraju wszytko z kamieni murowane domy i kościoły, nawet i dachówki kamienne, z tego kamienia robione jako u nas; ten kamień, co na nim piszą czarny i jako stoły podczas bywają, to jest piękna i mocna rzecz, i nieciężka.
Dnia 16 Aprilis. Pokarm w miasteczku Aiquebelle, mil 7 górnych od noclegu. Nocleg zaś mil polskich 4 od pokarmu, w mieście Montmelian nad 82
jedną rzeką barzo szeroką, na górze, na pięknym położeniu miejsca; zomek też jeszcze na górze wyższej, tak iż supereminet nad miastem; kościołów pod dziesiątek
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 276
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
w gorącej żądzy i straży czułej, skoroby serca najazd poczuły. A już nie tając, co się z Nim dzieje, wprzód się przed nimi łzami obleje,
“O dzieci – mówiąc – oto żal srogi śmiertelne we mnie pławi odnogi, wy tu zostańcie”. A jako z męskiej dłoni nieść może kamień nieciężki, tak On już będąc od nich na stronie, w niskim do nieba woła ukłonie. A na różaną gdy twarz upadnie, dopiero się tak modli układnie: “Można li, Ojcze, niechaj mię minie ten przykry kielich, zwłaszcza niewinnie, lecz, święty Ojcze, acz cierpieć boli, dogódź w tym Twojej,
w gorącej żądzy i straży czułéj, skoroby serca najazd poczuły. A już nie tając, co się z Nim dzieje, wprzód się przed nimi łzami obleje,
“O dzieci – mówiąc – oto żal srogi śmiertelne we mnie pławi odnogi, wy tu zostańcie”. A jako z męskiej dłoni nieść może kamień nieciężki, tak On już będąc od nich na stronie, w niskim do nieba woła ukłonie. A na różaną gdy twarz upadnie, dopiero się tak modli układnie: “Można li, Ojcze, niechaj mię minie ten przykry kielich, zwłaszcza niewinnie, lecz, święty Ojcze, acz cierpieć boli, dogódź w tym Twojej,
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 73
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
go szpitale, gorzkie roznosząc lamenty i żale, zawarła wam śmierć szczodrą rękę jego ani już więcej kołaccie do niego. Płaczcie go, grody i miasta bez murów, i wsi osiadłe, i gdzie nie masz gburów. Płaczcie go, jego klucze i dzierżawy, jeśli był miękki on wam i łaskawy, jeśli nieciężki ani on łakomy rad widział wasze nieubogie domy. Bo kto z inszymi porówna go pany, onego ojcem, te nazwie tyrany. Wy też, Panienki parnaskiego zdroju, życząc duchowi wiecznego pokoju, pokropcie łzami pamiętny grób jego, ścieląc cyprysy i mirty pod niego. XXXVIII. EPITAFIUM PANU JANOWI MAŁACHOWSKIEMU
Jan Małachowski w tym grobie
go szpitale, gorzkie roznosząc lamenty i żale, zawarła wam śmierć szczodrą rękę jego ani już więcej kołaccie do niego. Płaczcie go, grody i miasta bez murów, i wsi osiadłe, i gdzie nie masz gburów. Płaczcie go, jego klucze i dzierżawy, jeśli był miękki on wam i łaskawy, jeśli nieciężki ani on łakomy rad widział wasze nieubogie domy. Bo kto z inszymi porówna go pany, onego ojcem, te nazwie tyrany. Wy też, Panienki parnaskiego zdroju, życząc duchowi wiecznego pokoju, pokropcie łzami pamiętny grób jego, ścieląc cyprysy i mirty pod niego. XXXVIII. EPITAFIUM PANU JANOWI MAŁACHOWSKIEMU
Jan Małachowski w tym grobie
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 300
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
skarżysz, i co cię do kradzieży przywiodło?
Zło. Prosto że mi się tego chciało, co mię miało zgubić. Widziałem, ano panowie mają się dobrze, jedzą dobre potrawy, piją dobry trunek, w rozkoszy żyją, czego wszystkiego pieniądze są przyczyną, i począłem myślić, jakoby ich dostać, a nieciężką jaką robotą. I naprzód począłem grać, i jęło mi się tak szczęścić, żem potrosze wygrał pieniążków: więc mi to poczęło być tak miło, tak słodko, gdym szaniec, abo kilka raz po raz wygrał, iż miód tak dzieciom nie jest słodki. Jąłem zasię przegrawać, więc niejednom ono
skarżysz, i co cię do kradzieży przywiodło?
Zło. Prosto że mi się tego chciało, co mię miało zgubić. Widziałem, ano panowie mają się dobrze, jedzą dobre potrawy, piją dobry trunek, w rozkoszy żyją, czego wszystkiego pieniądze są przyczyną, i począłem myślić, jakoby ich dostać, a nieciężką jaką robotą. I naprzód począłem grać, i jęło mi się tak szczęścić, żem potrosze wygrał pieniążków: więc mi to poczęło być tak miło, tak słodko, gdym szaniec, abo kilka raz po raz wygrał, iż miód tak dzieciom nie jest słodki. Jąłem zasię przegrawać, więc niejednom ono
Skrót tekstu: GórnDem
Strona: 247
Tytuł:
Demon Socratis
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886