to nie zmiernie jego miłości własnej, gdy postrzeże iż temi względem niego ujęta jest sentymentami co i on; że zaś jego podejzrzenie z zbytku kochania pochodzi, tenże zbytek w małżonce znajdzie, co jest jedynym pragnieniem każdego Zelotypa.
Rady te nie są przeto napisane, aby z nich korzystały ku złemu nieuczciwe, płoche i nieczułe na wstyd i powinność stanu swojego niewiasty, których całe staranie, jak się czujności małżonka ustrzec, żeby tym lepiej dogadzały niegodziwym zmysłom swoim. Niech się takowe na zelotypią nie skarżą, sprawiedliwie albowiem na podejzrzenie zasłużyły, i Mąż obojętność w takowych okolicznościach pokazujący, niegodzien pierwszeństwa swego. Uczciwie zatym a bogobojne, które pragną domowego
to nie zmiernie iego miłości własney, gdy postrzeże iż temi względem niego uięta iest sentymentami co y on; że zaś iego podeyzrzenie z zbytku kochania pochodzi, tenże zbytek w małżonce znaydzie, co iest iedynym pragnieniem każdego Zelotypa.
Rady te nie są przeto napisane, aby z nich korzystały ku złemu nieuczciwe, płoche y nieczułe na wstyd y powinność stanu swoiego niewiasty, ktorych całe staranie, iak się czuyności małżonka ustrzedz, żeby tym lepiey dogadzały niegodziwym zmysłom swoim. Niech się takowe na zelotypią nie skarżą, sprawiedliwie albowiem na podeyzrzenie zasłużyły, y Mąż oboiętność w takowych okolicznościach pokazuiący, niegodzień pierwszeństwa swego. Uczciwie zatym á bogoboyne, ktore pragną domowego
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 177
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
To słysząc Przezacny narodzie Ruski/ Zostaje nam wiarę dać/ abo Cerkwi naszej niepokalanej Ruskiej/ abo Herezją[...] oszkaradzonemu Zyzaniemu. Bo jedno z tego dwojga być musi/ że abo Cerkiew nasza w tym błądzi/ abo Zzani zbłądził: który słuchać jej niechciawszy/ oto się pokusił/ aby jego ona usłuchała: Czego w nieczułych na prawdę Bożą sercach po wielkiej części i dokazał. Ponieważ/ jak się wiedzieć daje/ że Zyzani z tą swoją Herezją w ustach naszych/ a nauka prawdy Bożej wzaniedbaniu została. Aże to co twierdzę/ jest Prawda Boża/ i z inszych Doktorów Cerkiewnych nauki/ z codzienną nauką Cerkiewną zgodnej/ pokazuję. Błog
To słysząc Przezacny narodźie Ruski/ Zostáie nam wiárę dáć/ ábo Cerkwi nászey niepokaláney Ruskiey/ ábo Hęrezyą[...] oszkárádzonemu Zyzániemu. Bo iedno z tego dwoygá bydź muśi/ że ábo Cerkiew nászá w tym błądźi/ ábo Zzáni zbłądźił: ktory słucháć iey niechćiawszy/ oto sie pokuśił/ áby iego oná vsłucháłá: Czego w niecżułych ná prawdę Bożą sercách po wielkiey częśći y dokazał. Ponieważ/ iák sie wiedźieć dáie/ że Zyzáni z tą swoią Hęrezyą w vstách nászych/ á náuká prawdy Bożey wzániedbániu zostáłá. Aże to co twierdzę/ iest Prawdá Boża/ y z inszych Doktorow Cerkiewnych náuki/ z codźienną náuką Cerkiewną zgodney/ pokázuię. Błog
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 31
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
karmimy. Zaczym krew ich z rak naszych szukana będzie. Dajmy to/ że poruczeni Przemysłowi naszemu ludzie prości widzieć tego łacno nie mogą: z nas Episkopów będzieli który tak barzo ociekłych oczu wnętrznych/ i rozumu duchownego próżny/ któryby tych jawnych bluźnierstw/ Cerkwi Prodków naszych niesłychanych nie widział? Dosyć żeśmy do tego nieczułe się mieli przez te lat ośm/ jakośmy Episkopami zostali: i tegośmy lub nie widzieli/ lub z umysłu przebaczali/ czym się powierzone nam dusze ludzkie karmili. Czas zaiste obaczyć. Bóg to wie/co za liczbę i z tych damy/ które tymi na Pana Boga/ na majestat jego Z. i
karmimy. Záczym krew ich z rák nászych szukána będźie. Daymy to/ że poruczeni Przemysłowi nászemu ludźie prośći widźieć tego łácno nie mogą: z nas Episkopow będźieli ktory ták bárzo oćiekłych oczu wnętrznych/ y rozumu duchownego prożny/ ktoryby tych iáwnych bluźnierstw/ Cerkwi Prodkow nászych niesłychánych nie widźiał? Dosyć żesmy do tego nieczułe sie mieli przez te lat ośm/ iakosmy Episkopámi zostáli: y tegosmy lub nie widźieli/ lub z vmysłu przebacżáli/ cżym sie powierzone nam dusze ludzkie karmili. Czás záiste obaczyć. Bog to wie/co zá liczbę y z tych damy/ ktore tymi ná Páná Bogá/ ná máyestat iego S. y
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 101
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
na wety, jastrzębie pazury I gołębiego mleka tureckie farfury. Świnie masło, syr z wieprza, cielęce śmiotanki I z jesionowej skóry przypiekane grzanki, Pluskwami potrząśnione powidło wołowe, Toż zajęcze morele, figi wielbłądowe, Z młodych olszyn jagody, z ciernia cierpkie śliwy, Z starych sośni daktyle, wszytko diabeł dziwy. ŻAŁOSNY APOLLO NIECZUŁYCH POLAKÓW DO ŁEZ POBUDZA NAD ZGUBĄ PODOLA I UKRAINY, A DO MARSA BRAĆ SIĘ KAŻE IN ANNO 1673
Ockni się, Lechu, przerwi sen twardy! Czuje na twój kark bisurmanin hardy.
Czas przetrzeć źrzenice, a toczyć krynice Łez gorzkich.
Podolskie z żalu skały się krają, Kruszą się mury, wieże padają, A
na wety, jastrzębie pazury I gołębiego mleka tureckie farfury. Świnie masło, syr z wieprza, cielęce śmiotanki I z jesionowej skóry przypiekane grzanki, Pluskwami potrząśnione powidło wołowe, Toż zajęcze morele, figi wielbłądowe, Z młodych olszyn jagody, z ciernia cierpkie śliwy, Z starych sośni daktyle, wszytko diabeł dziwy. ŻAŁOSNY APOLLO NIECZUŁYCH POLAKÓW DO ŁEZ POBUDZA NAD ZGUBĄ PODOLA I UKRAINY, A DO MARSA BRAĆ SIĘ KAŻE IN ANNO 1673
Ockni się, Lechu, przerwi sen twardy! Czuje na twój kark bisurmanin hardy.
Czas przetrzeć źrzenice, a toczyć krynice Łez gorzkich.
Podolskie z żalu skały się krają, Kruszą się mury, wieże padają, A
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 603
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
nasiali/ niedoźrzałych chłopiąt/ i nieuków/ natrętów/ nieobyczajnych grubiańów/ mierzjonych żarłoków/ niewstydliwych Bajdów: o sobie mądrych mędrelów: niekarnych bachantów: ociętnych Rybałdów: krnąbrnych samopasów/ wichrowatych niestatków: bojaźliwych trzmielów: nadętych klekotów: obojętnych pochlebców: niezbożnych świętokupców: przeklętych świętoprzedawców: nienasyconych łakomców: ślepych wodzów: niedbałych Ojców: nieczułych Pasterzów: rozpustnych Kaplanów: nieumiejętnych Mistrzów: podejźrzanych Kaznodziejów: niesprawiedliwych Sędziów: obłudnych Faryzeuszów: lisowatych Judaszów: piekielnych bluźnierzów: którzy niedoszłych lat swoich niestatkiem/ nie do pisma Bożego czytania/ ale do dziecinnych igrzysk/ i do inszych lekkości są powabniejszy. Nie do nauki/ ale do swej wolej pochopniejszy. Nie do porządnego
náśiáli/ niedoźrzáłych chłopiąt/ y nieukow/ natrętow/ nieobycżáynych grubiáńow/ mierźionych żárłokow/ niewstydliwych Báydow: o sobie mądrych mędrelow: niekárnych báchántow: oćiętnych Rybáłdow: krnąbrnych sámopásow/ wichrowátych niestátkow: boiáźliwych trzmielow: nádętych klekotow: oboiętnych pochlebcow: niezbożnych świętokupcow: przeklętych świętoprzedawcow: nienásyconych łákomcow: slepych wodzow: niedbáłych Oycow: niecżułych Pásterzow: rospustnych Káplanow: nieumieiętnych Mistrzow: podeyźrzánych Káznodźieiow: niespráwiedliwych Sędźiow: obłudnych Phárizeuszow: lisowátych Iudaszow: piekielnych bluźnierzow: ktorzy niedoszłych lát swoich niestátkiem/ nie do pismá Bożego cżytánia/ ále do dźiećinnych igrzysk/ y do inszych lekkośći są powabnieyszy. Nie do náuki/ ále do swey woley pochopnieyszy. Nie do porządnego
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 25v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
siebie za krzywdy majestatowi Boskiemu wyrządzone; bo prawa Boskie zawsze muszą być w całości, grześnik musi być ukarany albo od Boga mszczącego się, albo od siebie samego pokutującego, podług owego słowa Tertuliana, aut a DEO vindicante aut ab homine poenitente. Bo cóż by to za pokuta była, patrzyć na kary Boże, a nieczułe w pośrzód nich zachowywać serce? Te to są godne owoce pokuty, które dopiero potężną u Boga modlitwę uczynią, które skłonnego do litości Pana, multus ad ignoscendum ku nam nawrócą. Da on doświadczać, go pod kondycją pokuty przez Proroka obiecał: jeżeli naród ten pokutę czynić będzie za złości swoje, ulituję i ja się
siebie za krzywdy maiestatowi Boskiemu wyrządzone; bo prawa Boskie zawsze muszą bydź w całości, grześnik musi bydź ukarany albo od Boga mszczącego się, albo od siebie samego pokutuiącego, podług owego słowa Tertuliana, aut a DEO vindicante aut ab homine poenitente. Bo cóż by to za pokuta była, patrzyć na kary Boże, a nieczułe w pośrzód nich zachowywać serce? Te to są godne owoce pokuty, które dopiero potężną u Boga modlitwę uczynią, które skłonnego do litości Pana, multus ad ignoscendum ku nam nawrócą. Da on doświadczać, go pod kondycyą pokuty przez Proroka obiecał: ieżeli naród ten pokutę czynić będzie za złości swoie, ulituię i ia się
Skrót tekstu: PiramKaz
Strona: 24
Tytuł:
Kazanie na wotywie dziękczynienia Panu Bogu za zachowanie Króla Jegomości z przypadku niesłychanego
Autor:
Grzegorz Piramowicz
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
mojej izbie, i upewniła mię, że jest lepszego humoru, spodziewając się smaczniej spać tej nocy. Zrana wypełniło się to proroctwo. Bo com tylko okiem na jej rzuciła łóżko, postrzegłam krwie strumienie płynące. Czegoż się mogłam spodziewać, jak że się żyły jej we śnie otworzyły? Marianna w nieczułym spiku, albo raczej w mdłości leżała. Wołałam o pomoc, i zawiązaliśmy jej żyły. To najokropniejsza, że zawinienia nie odpadły, lecz zdawały się umyślnie odwiązane. Marianna ku wieczorowi znowu cokolwiek przyszła do siebie. Przyznała się, że te zawinienia z chęci do śmierci, sama odwiązała, niczego sobie więcej nie
moiey izbie, i upewniła mię, że iest lepszego humoru, spodziewaiąc śię smaczniey spać tey nocy. Zrana wypełniło śię to proroctwo. Bo com tylko okiem na iey rzuciła łożko, postrzegłam krwie strumienie płynące. Czegoż śię mogłam spodziewać, iak że śię żyły iey we śnie otworzyły? Marianna w nieczułym spiku, albo raczey w mdłośći leżała. Wołałam o pomoc, i zawiązaliśmy iey żyły. To nayokropnieysza, że zawinienia nie odpadły, lecz zdawały śię umyślnie odwiązane. Maryanna ku wieczorowi znowu cokolwiek przyszła do śiebie. Przyznała śię, że te zawinienia z chęci do śmierci, sama odwiązała, niczego sobie więcey nie
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 68
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, Gdyż świeckie przemyślania hańbią statek złoty. Sam ma swoje oręże, tym się sam probuje I codzień z srogim szczęściem ścierać się gotuje, Że gdy wszytkie fortuny uderzą nań strzały, Wszytkie snadnie odpadną jak od twardej skały. 581. Pochlebca.
Pochlebca jest wąż jadu pełen śmiertelnego, Który zdradą się wkradszy kąsze nieczułego, Iże się nie obaczy, mami jadem swoim. Nieprzyjacielem każdy takowy jest moim, Kto złodziejsko podchodząc usty oszukiwa Fałszywymi a gorszy niż zabojca bywa. Wtenczas kiedy zdradnymi tobie ofiaruje Usty przyjaźń, w sercu swym szczyrą zdradę knuje. Gdy mu słowa z ust płyną juko olej cichy, Natenczas on zadaje niezgojone sztychy. Ta
, Gdyż świeckie przemyślania hańbią statek złoty. Sam ma swoje oręże, tym się sam probuje I codzień z srogim szczęściem ścierać się gotuje, Że gdy wszytkie fortuny uderzą nań strzały, Wszytkie snadnie odpadną jak od twardej skały. 581. Pochlebca.
Pochlebca jest wąż jadu pełen śmiertelnego, Ktory zdradą się wkradszy kąsze nieczułego, Iże się nie obaczy, mami jadem swoim. Nieprzyjacielem każdy takowy jest moim, Kto złodziejsko podchodząc usty oszukiwa Fałszywymi a gorszy niż zabojca bywa. Wtenczas kiedy zdradnymi tobie ofiaruje Usty przyjaźń, w sercu swym szczyrą zdradę knuje. Gdy mu słowa z ust płyną juko olej cichy, Natenczas on zadaje niezgojone sztychy. Ta
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 306
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
zasłona Smutku, który tkwiał dotąd w sercu, odsłoniona Wesoły czyni prospekt. Ty, jeśli mniemanie Moje, prawdę ma w sobie samą, daj swe zdanie. Jeśli zasię rozumiesz rzetelniej, powtórnie Wyraź jaśniej, rad słucham, i proszę pokornie. Wzdy na dźwięk tylko lutni w Orfeusza czasy Dawne, ożyły drzewa, i nieczułe lasy.
Tedy znowu odpowie Barlaam sędziwy: Prawie tak nieinaczej Królu miłościwy: Ta to jest Tajemnica Ona Znamienita, Która od Wieków przeszłych, i Narodów skryta Była, a w latach późnych ludzkiemu Zjawiona Plemieniu; Ona wielka Tajemnica Ona, Którą przedtym Prorocy Święci nadarzeni DUCHEM Świętym, i różnym w Duchu wyuczeni Sposobem z Darów
zasłoná Smutku, ktory tkwiał dotąd w sercu, odsłoniona Wesoły czyni prospekt. Ty, ieśli mniemánîe Moie, prawdę ma w sobie sámą, day swe zdánie. Ieśli záśię rozumiesz rzetelniey, powtornie Wyraź iáśniey, rad słucham, y proszę pokornie. Wzdy nâ dzwięk tylko lutni w Orfeuszá czásy Dawne, ożyły drzewá, y nieczułe lásy.
Tedy znowu odpowie Bárláám sędźiwy: Práwie ták nieináczey Krolu miłościwy: Tá to iest Táiemnicá Oná Známienita, Ktora od Wiekow przeszłych, y Narodow skryta Byłá, á w latách poźnych ludzkiemu ziáwiona Plemieniu; Oná wielka Táiemnicá Oná, Ktorą przedtym Prorocy Swięći nádárzeni DVCHEM Swiętym, y rożnym w Duchu wyucżeni Sposobem z Dárow
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 50
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
D). RZEKA DALEKIE NIWY ZAMULA, BLISKIE WYWRACA; TAK I CI, KTÓRZY OBCYCH PANOSZĄ, SWOICH KALECZĄ PRZEZ TO
Jako więc bystra Wisła bliskie łomie brzegi, Krętymi, z wielką szkodą dziedziców, zabiegi, Ploni i pola dalsze bujnym ścieląc mułem, Takżeś i ty, panie mój, z tą rzeką nieczułem, Kiedy dom swój pustosząc przez postępki lekkie, Obce, podłe, i ludzie panoszysz dalekie. Kupiłeś przyjaciela i on cię też przeda, Krew swoja nierozjęta, przypowieść powieda. Próżno sypiesz pieniędzmi i zatykasz gęby, Bodaj przy niewinności pokazować zęby. Nie dziwuję, owszem, to każdy ze mną przyzna,
D). RZEKA DALEKIE NIWY ZAMULA, BLISKIE WYWRACA; TAK I CI, KTÓRZY OBCYCH PANOSZĄ, SWOICH KALECZĄ PRZEZ TO
Jako więc bystra Wisła bliskie łomie brzegi, Krętymi, z wielką szkodą dziedziców, zabiegi, Plony i pola dalsze bujnym ścieląc mułem, Takżeś i ty, panie mój, z tą rzeką nieczułem, Kiedy dom swoj pustosząc przez postępki lekkie, Obce, podłe, i ludzie panoszysz dalekie. Kupiłeś przyjaciela i on cię też przeda, Krew swoja nierozjęta, przypowieść powieda. Próżno sypiesz pieniądzmi i zatykasz gęby, Bodaj przy niewinności pokazować zęby. Nie dziwuję, owszem, to każdy ze mną przyzna,
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 282
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987