coś kryje przed gachem? Oto i w naszym, patrzcie wszyscy, szyku, Tak szpetne kpisko siedzi w obojczyku. 404. ROZMOWA CHĘDOGA
Śmieszna się rzecz jednemu trafiła staroście, Kiedy wjeżdżał do miasta przez rzekę po moście. Nieszpetna dziewka, wiatr jej koszulę wydymał, Prała chusty na ławce, gdy konia zatrzymał. „Niedobrześ go chowała — rzecze — w mięsopusty, Kiedy w poście, jak widzę, twój kiep jada chusty.” „Wiem ja — odpowie dziewka — jako go mam chować; A to, głupi, rozumie, że go masz całować, Dlatego się uciera i szoruje zęby. Godna twarzy serweta, a twarz waszej
coś kryje przed gachem? Oto i w naszym, patrzcie wszyscy, szyku, Tak szpetne kpisko siedzi w obojczyku. 404. ROZMOWA CHĘDOGA
Śmieszna się rzecz jednemu trafiła staroście, Kiedy wjeżdżał do miasta przez rzekę po moście. Nieszpetna dziewka, wiatr jej koszulę wydymał, Prała chusty na ławce, gdy konia zatrzymał. „Niedobrześ go chowała — rzecze — w mięsopusty, Kiedy w poście, jak widzę, twój kiep jada chusty.” „Wiem ja — odpowie dziewka — jako go mam chować; A to, głupi, rozumie, że go masz całować, Dlatego się uciera i szoruje zęby. Godna twarzy serweta, a twarz waszej
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 360
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
namiotu, ale on upatruje stolca: To blednie, to się poci przy onej wieczerzy; Na koniec się sekretu paniej starej zwierzy: Miasto serca Kupido postrzelił go w dupę. Pomyśli baba, a wraz ukaże skorupę, Kędy sama chodziła z ciężarem natury; Ale ta z wierzchem pełna pierwszej była fury. Jeszcze po niej niedobrze zasznurował udy, Aż druga; zapomniał się tak strasznymi cudy, Sam się i urodzenia swego dzień przeklinał. Znowu nasrał nieborak pełniuchny urynał; Aż konwie, aż cebrzyki; wykurzyła mirrę, I trociczek nie stało; wżdy by mógł siekirę Zawiesić, jako mówią, tak szkaradnie śmierdzi, Zwłaszcza gdy nie tylko sra, ale
namiotu, ale on upatruje stolca: To blednie, to się poci przy onej wieczerzy; Na koniec się sekretu paniej starej zwierzy: Miasto serca Kupido postrzelił go w dupę. Pomyśli baba, a wraz ukaże skorupę, Kędy sama chodziła z ciężarem natury; Ale ta z wierzchem pełna pierwszej była fury. Jeszcze po niej niedobrze zasznurował udy, Aż druga; zapomniał się tak strasznymi cudy, Sam się i urodzenia swego dzień przeklinał. Znowu nasrał nieborak pełniuchny urynał; Aż konwie, aż cebrzyki; wykurzyła mirrę, I trociczek nie stało; wżdy by mógł siekirę Zawiesić, jako mówią, tak szkaradnie śmierdzi, Zwłaszcza gdy nie tylko sra, ale
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 363
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
czegóż białagłowa, proszę, nie polubi, Gdy ją kołtun na głowie, trunek w głowie czubi? 485. DO JEDNEGO Z MINUCJARZÓW
Bodajżeś mi osiwiał, miły astrologu! Już ci bym miał dotychczas wszytko siano w brogu, Gdyś w Plejadach Gradywa złączywszy z Saturnem, Nadzwyczaj niebem niski świat postraszył chmurnem, I niedobrze lotnych gwiazd zrozumiawszy biegi, W pełni sierpnia po górach obiecałeś śniegi. Acz się to niepodobna rzecz widzała, żeby Starodawne bożyska miały rządzić nieby, Wżdy tyle wagi miały te przestrogi u mnie, Żem wolał drwa do pieców niż siano mieć w gumnie. Przebaczysz, jeśli gościem w naszej będziesz stronie, Kiedyć
czegóż białagłowa, proszę, nie polubi, Gdy ją kołtun na głowie, trunek w głowie czubi? 485. DO JEDNEGO Z MINUCJARZÓW
Bodajżeś mi osiwiał, miły astrologu! Już ci bym miał dotychczas wszytko siano w brogu, Gdyś w Plejadach Gradywa złączywszy z Saturnem, Nadzwyczaj niebem niski świat postraszył chmurnem, I niedobrze lotnych gwiazd zrozumiawszy biegi, W pełni sierpnia po górach obiecałeś śniegi. Acz się to niepodobna rzecz widzała, żeby Starodawne bożyska miały rządzić nieby, Wżdy tyle wagi miały te przestrogi u mnie, Żem wolał drwa do pieców niż siano mieć w gumnie. Przebaczysz, jeśli gościem w naszej będziesz stronie, Kiedyć
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 399
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Drudzy mówili o nie takci on uczyni, pójdzie on od narodu do narodu in dispersionem gentium, będzie się na niestworę Israelczyków skarżył, będzie powiadał: jako mu wiary nie dawali, i od narodu chodzić będzie, a swoję Ewangelią rozgłaszać, a zali tam życzliwszych, wierniejszych, barziej kochających znajdzie. I wy niedobrzeście wyprorokowali. Et non videbitis umrze on, zagrzebie się w-grobowcu, i w-Klasztorze śmierci. In monumenti claustris abscondor: tam go Bóg wsławi, stamtąd wyniknie, i na nowej stolicy, nieprzyjacielów swoich ująwszy zasiądzie. I pogrzebieni nie jako zmartwych wstawają. 8. MODICUM. Nie trzeba w-
. Drudzy mowili o nie tákći on uczyni, poydźie on od narodu do narodu in dispersionem gentium, będźie się ná niestworę Isráelczykow skárżył, będźie powiádał: iáko mu wiáry nie dawáli, i od narodu chodźić będźie, á swoię Ewángelyią rozgłaszáć, á zali tám życzliwszych, wiernieyszych, bárziey kocháiących znaydźie. I wy niedobrześćie wyprorokowáli. Et non videbitis vmrze on, zágrzebie się w-grobowcu, i w-Klasztorze śmierći. In monumenti claustris abscondor: tam go Bog wsławi, ztámtąd wyniknie, i ná nowey stolicy, nieprzyiaćielow swoich uiąwszy záśiądźie. I pogrzebieni nie iáko zmartwych wstawáią. 8. MODICUM. Nie trzebá w-
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 90
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
długiej rury.
LXXV.
Ona się wzad rozwlecze, jako chmura, błyska, A wprzód huczy i tak dźwięk na powietrze ciska, Że mury drżą, ziemia się trzęsie pod nogami, Niebo grzmi, uderzone strasznemi dźwiękami, Jako śmiertelny piorun, który niewidomy Spada na dół z strasznemi niebieskiemi gromy. Ale król ukwapliwy niedobrze wymierzył, Nie dotrzymał i nie tam, kędy chciał, uderzył.
LXXVI.
Ja mniemam, że podomno z chęci i z wielkiego Kwapienia chybił w on czas Orlanda mężnego; Albo że kiedy serce drży z lękliwą duszą, I oko nie dotrzyma i ręce drżeć muszą. Albo Bóg z dobroci swej kazał kuli minąć,
długiej rury.
LXXV.
Ona się wzad rozwlecze, jako chmura, błyska, A wprzód huczy i tak dźwięk na powietrze ciska, Że mury drżą, ziemia się trzęsie pod nogami, Niebo grzmi, uderzone strasznemi dźwiękami, Jako śmiertelny piorun, który niewidomy Spada na dół z strasznemi niebieskiemi gromy. Ale król ukwapliwy niedobrze wymierzył, Nie dotrzymał i nie tam, kędy chciał, uderzył.
LXXVI.
Ja mniemam, że podomno z chęci i z wielkiego Kwapienia chybił w on czas Orlanda mężnego; Albo że kiedy serce drży z lękliwą duszą, I oko nie dotrzyma i ręce drżeć muszą. Albo Bóg z dobroci swej kazał kuli minąć,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 190
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
i bracią i państwo straciła I potem sama umrzeć dla niego myśliła, I że o tem nikt nadeń nie mógł lepiej wiedzieć, Co był przy tem i umiał o wszytkiem powiedzieć. Gdy mówił, Olimpia barzo się wstydziła I łzami ociężałe źrzenice moczyła.
LXV.
Twarz jej beła podobna na wiosnę pięknemu Niebu, jeszcze niedobrze wypogodzonemu, Gdy deszcz idzie i słońce w tenże czas odgania Chmurę około siebie, która je zasłania. Jako więc słowik płacze między przybranemi Dopiero w swą zieloność liściami gęstemi, Tak w jej pięknych łzach pióra Kupido maczając, Lata sobie, jasnego światła zażywając.
LXVI.
I złote swoje strzały rozpala w płomieniu Jej oczu
i bracią i państwo straciła I potem sama umrzeć dla niego myśliła, I że o tem nikt nadeń nie mógł lepiej wiedzieć, Co był przy tem i umiał o wszytkiem powiedzieć. Gdy mówił, Olimpia barzo się wstydziła I łzami ociężałe źrzenice moczyła.
LXV.
Twarz jej beła podobna na wiosnę pięknemu Niebu, jeszcze niedobrze wypogodzonemu, Gdy deszcz idzie i słońce w tenże czas odgania Chmurę około siebie, która je zasłania. Jako więc słowik płacze między przybranemi Dopiero w swą zieloność liściami gęstemi, Tak w jej pięknych łzach pióra Kupido maczając, Lata sobie, jasnego światła zażywając.
LXVI.
I złote swoje strzały rozpala w płomieniu Jej oczu
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 242
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
źrzenicy), natenczas byłby to cios śmiertelny na głos tak wolny, ale źle zażyty, natenczas nie wątpię, żeby sejmy skutecznie stawały. Aleć postrzegłaby to szlachta, że ją ktoś tym trybunałem chce sztucznie zażyć i w co ją chce niby nieznacznie wciągnąć. Cóż by na to rzekła? Więc czyliż nielepiej iść otwarcie i staropolską rzetelnością ze stanem szlacheckim i bez tych majaków, dobrą wiarą, w klar i rzetelnie poczciwej i nieinteressowanej szlachcie perswadować, jak jest zła, jak śmiertelnie Ojczyźnie i szlachcie szkodząca ta pozwolona każdemu złemu i dobremu moc rwania wszystkich obrad publicznych i aby temu, co oczywiście gubi sejmy i Rzplitą, skutecznie zabiegła
źrzenicy), natenczas byłby to cios śmiertelny na głos tak wolny, ale źle zażyty, natenczas nie wątpię, żeby sejmy skutecznie stawały. Aleć postrzegłaby to szlachta, że ją ktoś tym trybunałem chce sztucznie zażyć i w co ją chce niby nieznacznie wciągnąć. Cóż by na to rzekła? Więc czyliż nielepiej iść otwarcie i staropolską rzetelnością ze stanem szlacheckim i bez tych majaków, dobrą wiarą, w klar i rzetelnie poczciwej i nieinteressowanej szlachcie perswadować, jak jest zła, jak śmiertelnie Ojczyźnie i szlachcie szkodząca ta pozwolona każdemu złemu i dobremu moc rwania wszystkich obrad publicznych i aby temu, co oczywiście gubi sejmy i Rzplitą, skutecznie zabiegła
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 142
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
pyszni, łakomcy, nie lubieni i o przyjaźń, chyba interesowaną, nie dbający, mogą się i bać się powinni elekcji, ale nie ludzie cnotliwi i rozumni, w wolnej i do wolnej Rzpltej urodzeni. Cóżeś to ty lepszego nad Fabij uszów owych, Metellów, Decyj uszów, Scypijonów, którzy na elektoralnym polu niedobrze z ziemi obmyte i od roboty zmarszczone oraczów całowali ręce i im się o kryski kłaniali? A tobie równemu szlachcicowi ciężko ci kłaniać się będzie? Więcej trochę skromności ludzkiej, rozsądku i roztropności, więcej trochę ludzkości, a w Rzpltej żyjąc, nic ciężkiego zdawać ci się nie będzie w staraniu się o miłość braterską. Nadto
pyszni, łakomcy, nie lubieni i o przyjaźń, chyba interessowaną, nie dbający, mogą się i bać się powinni elekcyi, ale nie ludzie cnotliwi i rozumni, w wolnej i do wolnej Rzpltej urodzeni. Cóżeś to ty lepszego nad Fabij uszów owych, Metellów, Decyj uszów, Scypijonów, którzy na elektoralnym polu niedobrze z ziemi obmyte i od roboty zmarszczone oraczów całowali ręce i im się o kryski kłaniali? A tobie równemu szlachcicowi ciężko ci kłaniać się będzie? Więcej trochę skromności ludzkiej, rozsądku i roztropności, więcej trochę ludzkości, a w Rzpltej żyjąc, nic ciężkiego zdawać ci się nie będzie w staraniu się o miłość braterską. Nadto
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 269
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
, to jest w Ojczyźnie i w dobra jednego publicznego celu i razem wszyscy zmierzać do niego, ile że (jak się to już i gdzie indziej rzekło) może kto i najcnotliwszy i o własne dobro starać się usilnie, i o publiczne razem, ile że dobro uniwersalne Ojczyzny spływa na partykularnych wszystkich, a kiedy Ojczyźnie niedobrze, nikomu w niej być dobrze nie może. Patriae bene, mihi bene, patriae małe, mihi male, słowa wielkiego patrioty w Wenecji, Morozyna, godne, aby z naszych serc, z naszych ust i pamięci nigdy nie wyszły.
Jeżeli zaś i z tych kilku (którzy według powszechnej o nich opinii najwięcej by
, to jest w Ojczyźnie i w dobra jednego publicznego celu i razem wszyscy zmierzać do niego, ile że (jak się to już i gdzie indziej rzekło) może kto i najcnotliwszy i o własne dobro starać się usilnie, i o publiczne razem, ile że dobro uniwersalne Ojczyzny spływa na partykularnych wszystkich, a kiedy Ojczyźnie niedobrze, nikomu w niej być dobrze nie może. Patriae bene, mihi bene, patriae małe, mihi male, słowa wielkiego patryjoty w Wenecyi, Morozyna, godne, aby z naszych serc, z naszych ust i pamięci nigdy nie wyszły.
Jeżeli zaś i z tych kilku (którzy według powszechnej o nich opinii najwięcej by
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 292
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
. litewskim, jako buława, laska, pieczęć a klucz, takie dignitates aby na sejmie bez elekcją senatus habenda ratione godności i zasług w Rzpltej każdego były dawane.
Inflanty mają być w wielkiej konsyderacjej, bo porządku żadnego niemasz, aby magistratus ordinarii byli postanowieni przykładem Korony i W. ks. litewskiego; inaczej będzie niedobrze. Nic tam po gubernatorzech ani komisarzach, którzy pro libitu czynią, co chcą, na kogo też się zwaśnią, majętności ich dobrze wytrząsają, Niemców wsadzają, testimonia fidelitatis dają, naszych z majętności rumują, odsadzają, na zasługi ludzi zasłużonych się rzucają, żołnierze nasyłają. Na co też aby disciplina militaris była postanowiona tak
. litewskim, jako buława, laska, pieczęć a klucz, takie dignitates aby na sejmie bez elekcyą senatus habenda ratione godności i zasług w Rzpltej każdego były dawane.
Inflanty mają być w wielkiej konsyderacyej, bo porządku żadnego niemasz, aby magistratus ordinarii byli postanowieni przykładem Korony i W. ks. litewskiego; inaczej będzie niedobrze. Nic tam po gubernatorzech ani komisarzach, którzy pro libitu czynią, co chcą, na kogo też się zwaśnią, majętności ich dobrze wytrząsają, Niemców wsadzają, testimonia fidelitatis dają, naszych z majętności rumują, odsadzają, na zasługi ludzi zasłużonych się rzucają, żołnierze nasyłają. Na co też aby disciplina militaris była postanowiona tak
Skrót tekstu: PrzestSposCz_II
Strona: 466
Tytuł:
Przestroga i sposób na czasy przyszłe naprawy Rzpltej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918