Jedna mała wada piękną sprawę oszpeci.
Schować nie szkodzi, co się nagodzi.
Natura lubi ciepło.
Gdy pieska biją i lewek się bojji.
Co nagle to po diable.
Zbladł jak toruńska Cegła.
Ubogi wszędy bezpieczny.
Jeszcze się nie urodziło, a już się ochrzciło.
Na pochyłe drzewo i kozy skaczą.
Pańskie niedojadki, dobre dla czeladki. Dobra psu mucha, dobra Matiaszkowi płotka.
Chleb z serem zdrowemu lepszy niż jarmuż choremu.
Kot rad jada ryby, ale w wode niechce.
Nie miej tego za przyjaciela, któregoś nie doznał.
Przyjaźń jednana, jako marcowy lód, nie trwała. Wilk chowany, żyd chrzczony, przyjaciel
Jedna mała wádá piękną sprawę oszpeci.
Schować nie szkodźi, co śię nagodźi.
Natura lubi ciepło.
Gdy pieska biją y lewek śię bojji.
Co nagle to po diable.
Zbladł jak toruńska Cegła.
Ubogi wszędy bespieczny.
Jeszcze śię nie urodźiło, a już śię ochrzćiło.
Na pochyłe drzewo y kozy skaczą.
Pańskie niedojadki, dobre dla czeladki. Dobra psu mucha, dobra Mathiaszkowi płotka.
Chleb z serem zdrowemu lepszy niż jarmuż choremu.
Kot rad jada ryby, ale w wode niechce.
Nie miey tego za przyjaciela, ktoregoś nie doznał.
Przyjaźń jednana, jako marcowy lod, nie trwała. Wilk chowany, żyd chrzczony, przyjaciel
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 27
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
zatracaj! Przecię ja z Twej sprawy Żyję. Wałem swej straży Tyś mię osypował, Bom w Cię patrzał i w trwogach mych nie odstępował. Tak, gdy zechcesz, wstyd zdejmą i nieprzyjaciele, A mnie wesoła postać zakwitnie na czele. Chociam stracił, gdy tylko skłonisz oko Twoje, Jeszcze drugim zostawię niedojadki moje, Zdarz tylko, niech z ścieżek Twych więcej mojej nogi Nie spycha prześladowca, nieprzyjaciel srogi. Zdarz, niech w rzeczach niepewnych nie szukam pewności,
Niech w dalą nie zachodzę od Twojej światłości. Niech jako skała stoję i niechaj nie mogą Nóg mych zepchnąć gwałtowne wiatry żadną trwogą. Ty sam do skutku przywiedź przedsięwzięcie
zatracaj! Przecię ja z Twej sprawy Żyję. Wałem swej straży Tyś mię osypował, Bom w Cię patrzał i w trwogach mych nie odstępował. Tak, gdy zechcesz, wstyd zdejmą i nieprzyjaciele, A mnie wesoła postać zakwitnie na czele. Chociam stracił, gdy tylko skłonisz oko Twoje, Jeszcze drugim zostawię niedojadki moje, Zdarz tylko, niech z ścieżek Twych więcej mojej nogi Nie spycha prześladowca, nieprzyjaciel srogi. Zdarz, niech w rzeczach niepewnych nie szukam pewności,
Niech w dalą nie zachodzę od Twojej światłości. Niech jako skała stoję i niechaj nie mogą Nóg mych zepchnąć gwałtowne wiatry żadną trwogą. Ty sam do skutku przywiedź przedsięwzięcie
Skrót tekstu: ArciszLamBar_I
Strona: 387
Tytuł:
Lament
Autor:
Krzysztof Arciszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
nie widział, o co się dziś nieborak swarzył, Czym go na bezrok wielki Zbaraski obdarzył. Mustafa za jego trud pochował do skrzynki Obiecane dzisiejszym paktem upominki. Tak kiedy się na zgubę naszą Osman kasał, Już Tytan swych w Eoi dzianetów popasał, Już się w górę pobierał patrzyć, kiedy w klatki Układali sucharów Turcy niedojadki, Mąki, krupy i insze prowianty różne, Ci w skórzane samary, drudzy w wozy próżne, Figi, cukry i syte znaszają cybeby, Migdały i rozynki, więdłe wyzy, żeby Jeszcze się mogli ludzie potrzymać przy strawie. Koniom bez paszy wielkie działo się bezprawie, Które już spasszy wszytkie trawy, siana, słomy
nie widział, o co się dziś nieborak swarzył, Czym go na bezrok wielki Zbaraski obdarzył. Mustafa za jego trud pochował do skrzynki Obiecane dzisiejszym paktem upominki. Tak kiedy się na zgubę naszą Osman kasał, Już Tytan swych w Eoi dzianetów popasał, Już się w górę pobierał patrzyć, kiedy w klatki Układali sucharów Turcy niedojadki, Mąki, krupy i insze prowianty różne, Ci w skórzane samary, drudzy w wozy próżne, Figi, cukry i syte znaszają cybeby, Migdały i rozynki, więdłe wyzy, żeby Jeszcze się mogli ludzie potrzymać przy strawie. Koniom bez paszy wielkie działo się bezprawie, Które już spasszy wszytkie trawy, siana, słomy
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 331
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
tarkać mirem, I ci z hanem, i tamci wciąż poszli z jassyrem, Prócz opryszków, co na zysk albo swoje szkody Z obudwu stron Dniestrowej ukryli się wody; Lecz i ci w takie swoje nie utyli łowy, Wionęli za drugimi pozbywszy połowy. Raduł jeszcze na miejscu z swoją stał Wołoszą, Ci ostatki tureckich niedojadków znoszą. Tak chłop, kiedy trzysta plag kijmi weźmie w udy, Nie w skok się z miejsca porwie, ale jako dudy Obwiśnie i trzeba go podnosić pod pachy; Właśnie był Raduł taki pospołu z Wałachy, WOJNA CHOCIMSKA
Bo im, co mieli koni i roboczych bydeł, Wzięli Turcy, że siedzą jako ptak bez
tarkać mirem, I ci z hanem, i tamci wciąż poszli z jassyrem, Prócz opryszków, co na zysk albo swoje szkody Z obudwu stron Dniestrowej ukryli się wody; Lecz i ci w takie swoje nie utyli łowy, Wionęli za drugimi pozbywszy połowy. Raduł jeszcze na miejscu z swoją stał Wołoszą, Ci ostatki tureckich niedojadków znoszą. Tak chłop, kiedy trzysta plag kijmi weźmie w udy, Nie w skok się z miejsca porwie, ale jako dudy Obwiśnie i trzeba go podnosić pod pachy; Właśnie był Raduł taki pospołu z Wałachy, WOJNA CHOCIMSKA
Bo im, co mieli koni i roboczych bydeł, Wzięli Turcy, że siedzą jako ptak bez
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 333
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924