Wszechmocność, tylko co poznawać zaczyna, miała w tym punkcie zniknąć na wieki!
Odgłos wewnętrzny sprzeciwia się temu, i podchlebną nadzieję wspiera tym mocniejszemi dowody, ile że na fundamencie wyroków Prawdy Przedwiecznej wsparte i zasadzone są.
Człowiek uważony w ścisłych przyrodzenia swojego obrębach, zdaje się dla tego na świat przychodzić, aby zostawił następcę niedoli swojej.
Sic quia perpetuus nulli datur usus et haeres, Haredem alterius, velut unda supervenit undam.w Zwierzętach tryb takowego ułożenia nie powinien dziwić, ku naszej albowiem wygodzie i usłudze stworzone są. Jedwabniczek uprządszy pasmo swoje umiera; ale człowiek który nie miał dość czasu aby się napasł widokiem Boskich dobrodziejstw, aby dosiągł tej
Wszechmocność, tylko co poznawać zaczyna, miała w tym punkcie zniknąć na wieki!
Odgłos wewnętrzny sprzeciwia się temu, y podchlebną nadzieię wspiera tym mocnieyszemi dowody, ile że na fundamencie wyrokow Prawdy Przedwieczney wsparte y zasadzone są.
Człowiek uważony w ścisłych przyrodzenia swoiego obrębach, zdaie się dla tego na świat przychodzić, aby zostawił następcę niedoli swoiey.
Sic quia perpetuus nulli datur usus et haeres, Haredem alterius, velut unda supervenit undam.w Zwierzętach tryb takowego ułożenia nie powinien dziwić, ku naszey albowiem wygodzie y usłudze stworzone są. Iedwabniczek uprządszy pasmo swoie umiera; ale człowiek ktory nie miał dość czasu aby się napasł widokiem Boskich dobrodzieystw, aby dosiągł tey
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 119
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
wziemię/ z głowy nam ubyło; Jakoż/ i dobrze. Teraźniejszy żywy Powrotu twego snadź czeka tęskliwy. Acz widzę gości jedzie grzecznych siła Pono z Warsztatu Marsowego dziła: A na ten pogłos iześ świeza Wdowa. Pozal się Boże/ skwapliwego słowa. Dam. Pozal się Boże/ i kto jeno Żywy Mojej niedoli/ i rady skwapliwy Snadź Wiedma smoczym określiwszy zębem/ Dom mój/ przez czary była Dziewosłębem. Snadź Tyzyfona nie stułą lecz pętem/ Umotała mię związkiem tym przeklętem. Ja dziś na żywą młodź gdy rzucę oczy Nieraz hojna łza/ smutną twarz omoczy. I nieraz rzekę; którysz szyb tak szpory Podziemny? śliczne krył w
wźiemię/ z głowy nam vbyło; Iákosz/ y dobrze. Teráźnieyszy żywy Powrotu twego snadź czeka tęskliwy. Acz widzę gośći iedźie grzecznych śiła Pono z Wársztátu Mársowego dźiłá: A ná ten pogłos iześ świeza Wdowá. Pozal się Boże/ skwápliwego słowá. Dam. Pozal się Boże/ y kto ieno Zywy Moiey niedoli/ y rády skwápliwy Snadź Wiedmá smoczym określiwszy zębem/ Dom moy/ przez czáry byłá Dźiewosłębem. Snadź Tyzyphoná nie stułą lecz pętem/ Vmotáłá mię związkiem tym przeklętem. Ia dźiś ná żywą młodź gdy rzucę oczy Nieraz hoyna łzá/ smutną twarz omoczy. Y nieraz rzekę; ktorysz szyb ták szpory Podźiemny? śliczne krył w
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 187
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
wasze krwią Polską zbroczone/ Miasto kłosów/ rodzić będą palaszestalone. Was bracia/ czy nie kapać we łzach/ i was Siostry? Które okrutnie pożarł/ Pogański miecz ostry. Tym się tylko w płaczliwej żałobie cieszemy: Ze odstępstwa od wiary w was się nie bojemy. Owych (pożal się Boże!) żnaczniejsza niedola/ Zabranych z Ukrainy/ także i z Podola. Puka się z żalu serce/ że ich nie widziemy: Śmierci się równa/ o ich/ gdy nędzy słyszemy. Lecz to nanieznośniejsza: że piekłu/ ofiary Czynią z siebie co świętej odstepują Wiary. Powroć muzo do domu/ od tego Pogaństwa: Pisz łzami/
wásze krwią Polską zbroczone/ Miásto kłosow/ rodźić będą pálaszestalone. Was braćia/ czy nie kapać we łzách/ y was Siostry? Ktore okrutnie pożarł/ Pogański miecz ostry. Tym się tylko w płáczliwey żáłobie ćieszemy: Ze odstępstwá od wiáry w was się nie boiemy. Owych (pożal się Boże!) żnácznieysza niedola/ Zábránych z Vkráiny/ tákże y z Podola. Puka się z żalu serce/ że ich nie widźiemy: Smierći się rowna/ o ich/ gdy nędzy słyszemy. Lecz to nánieznośnieysza: że piekłu/ ofiáry Czynią z śiebie co świętey odstepuią Wiáry. Powroć muzo do domu/ od tego Pogáństwá: Pisz łzámi/
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: A3
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
ówdzie rożki. Nikt by nie wdział twej czapki, tak się ciebie boim; Barzo dobrze, żeś czoło obwinął zawojem: Nie, żebyś miał nimi bóść, bo dopiero sęczki, Owe straszne w dębowej ferezyjce klęczki, Kiedy usieść nie mogąc, bo cię i tam boli, Swej boginiej z takiej się wypraszasz niedoli. 261. CZASIE, POŻĄDNEJ OJCZE NIEPAMIĘCI (CZAS)
U lwa, konia, człowieka, u biednej kąlęby Na oborze, gdy stara, wypróchnieją zęby. Tu wprzód każdy szwankuje, potem na żołądku, Na koniec do swojego wraca się początku. Jesny sześćdziesiątego czas dogryza wieku, Spełna i równe zęby ma stalnemu ćwieku
ówdzie rożki. Nikt by nie wdział twej czapki, tak się ciebie boim; Barzo dobrze, żeś czoło obwinął zawojem: Nie, żebyś miał nimi bóść, bo dopiero sęczki, Owe straszne w dębowej ferezyjce klęczki, Kiedy usieść nie mogąc, bo cię i tam boli, Swej boginiej z takiej się wypraszasz niedoli. 261. CZASIE, POŻĄDNEJ OJCZE NIEPAMIĘCI (CZAS)
U lwa, konia, człowieka, u biednej kąlęby Na oborze, gdy stara, wypróchnieją zęby. Tu wprzód każdy szwankuje, potem na żołądku, Na koniec do swojego wraca się początku. Jesny sześćdziesiątego czas dogryza wieku, Spełna i równe zęby ma stalnemu ćwieku
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 305
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wielki koncept tym zamykał słówkiem, Kiedy na kartce dziewięć napisał ołówkiem. 279. MARS
Mars krew, ale kiedy kto słówko jego wspaczy, Snadno może przeczytać, że i gówno znaczy: Kto serdeczny, krew leje, a ten sra, kto tchórzy; Acz i serdecznych wielu biegunka zamorzy. Obie rzeczy zwyczajne w wojennej niedoli; Któż z nas tego nie doznał? I śmierdzi, i boli. 280. PANI STARA
Na cóż się przyda pannom stare chować panie? Każda ma swoję, a wżdy mało dbają na nie; I teć to, te niecnoty, przez różne wytrychy, Zwierzone sobie zamki wydają na sztychy. 281 (P)
wielki koncept tym zamykał słówkiem, Kiedy na kartce dziewięć napisał ołówkiem. 279. MARS
Mars krew, ale kiedy kto słówko jego wspaczy, Snadno może przeczytać, że i gówno znaczy: Kto serdeczny, krew leje, a ten sra, kto tchórzy; Acz i serdecznych wielu biegunka zamorzy. Obie rzeczy zwyczajne w wojennej niedoli; Któż z nas tego nie doznał? I śmierdzi, i boli. 280. PANI STARA
Na cóż się przyda pannom stare chować panie? Każda ma swoję, a wżdy mało dbają na nie; I teć to, te niecnoty, przez różne wytrychy, Zwierzone sobie zamki wydają na sztychy. 281 (P)
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 311
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się ożenienia powtarzać potomnie. Druga, że zrozumiawszy już ma oko po mnie: Widząc gdym brał pieniądze, wszędzie za mną śledzi; Siad tracąc, a to sąsiad sąsiada nawiedzi. Wróciwszy powiem, żem je dał na swą potrzebę, A potem je wieczorem z drugimi zagrzebię.” Tu sąsiad jego naprzód żałuje niedoli, Chwali, że niźli zgubić, zakopać je woli: „Ale wprzód niechaj chłopię dokoła obieży, Żebyś zaś w kradzież nie wpadł, uchodząc kradzieży. Albo nie wiesz, że baba tysiąc sztuk mistrzyni? Czego diabeł nie może, to ona uczyni.” Poszedł za tym do domu nieboraczek ślepy; A sztuczny
się ożenienia powtarzać potomnie. Druga, że zrozumiawszy już ma oko po mnie: Widząc gdym brał pieniądze, wszędzie za mną śledzi; Siad tracąc, a to sąsiad sąsiada nawiedzi. Wróciwszy powiem, żem je dał na swą potrzebę, A potem je wieczorem z drugimi zagrzebię.” Tu sąsiad jego naprzód żałuje niedoli, Chwali, że niźli zgubić, zakopać je woli: „Ale wprzód niechaj chłopię dokoła obieży, Żebyś zaś w kradzież nie wpadł, uchodząc kradzieży. Albo nie wiesz, że baba tysiąc sztuk mistrzyni? Czego diabeł nie może, to ona uczyni.” Poszedł za tym do domu nieboraczek ślepy; A sztuczny
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 342
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
usta moje prawie kamienne otwierać się i verba conari poczynają. O jakoby należało/ aby usta tę pierwszą dziś wydały probę i przyjemny ogłos godnego za dobrodziejstwa W. K M podziękowania/ ale jeśli kiedyś na samę kontemplacją tantae Fortunae Krasomownych Pieczętarzów milknęły języki/ jeśli jakoby nieupatrzonym piorunem z-nagła zarażone obmierały dowcipy/ zarównie i moja teraz niedola/ że uciążony wielkością łaski WKM. słowa tracę/ nescio loqui. Podziękował jeden krótko/ ale dowcipnie i nader doskonale Panu swojemu: Effecisti Caesar ut vivam, et moriar ingratus. Taż i mojaa perora/ który i żyjąc i umierając nigdy dobrodziejstwa dzisiejszego równo wdzięcznością nie odsłużę. Służyć jednak będę póki tylko i
usta moie prawie kamienne otwierać się i verba conari poczynáią. O iákoby należało/ aby usta tę pierwszą dźiś wydały probę i przyiemny ogłos godnego zá dobrodźieystwá W. K M podźiękowania/ ale iesli kiedyś ná samę kontemplácyą tantae Fortunae Krasomownych Pieczętarzow milknęły ięzyki/ ieśli iakoby nieupatrzonym piorunem z-nagłá zarażone obmieráły dowćipy/ zárownie i moia teraz niedola/ że ućiążony wielkośćią łáski WKM. słowá trácę/ nescio loqui. Podźiękował ieden krotko/ ále dowcipnie i nader doskonale Pánu swoiemu: Effecisti Caesar ut vivam, et moriar ingratus. Táż i moiaá perorá/ ktory i żyiąc i umieráiąc nigdy dobrodźieystwá dźieśieyszego rowno wdźięcznośćią nie odsłużę. Służyć iednák będę poki tylko i
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 23
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
mi za chęć złość oddają. Spuść groźne niebo straszne gromy z piorunami, A mści się tej tak jawnej krzywdy nad zdrajcami. Ach próżne teraz klątwy! raczej było tego Kochać, któregom zawsze znała statecznego W miłości ku mnie szczyrej, pokim go swoimi Nie odraziła cale postępki płochymi. Wierzę, że gdyby widział tę niedolę moję, Choć się gniewa, przecięby zmiękczył serce swoje, Wszakże nie diamentem twardym zahartował, Patrząc na me łzy, snadźby swoim nie folgował. A ja na tenczas ciebie, ba i dziś, przez skały Będę mijał, choćby też i morskie mię wały Pożarły, byłem kraje opuścił mierzione, Gdzie mię
mi za chęć złość oddają. Spuść groźne niebo straszne gromy z piorunami, A mści się tej tak jawnej krzywdy nad zdrajcami. Ach prożne teraz klątwy! raczej było tego Kochać, ktoregom zawsze znała statecznego W miłości ku mnie szczyrej, pokim go swoimi Nie odraziła cale postępki płochymi. Wierzę, że gdyby widział tę niedolę moję, Choć się gniewa, przecięby zmiękczył serce swoje, Wszakże nie dyamentem twardym zahartował, Patrząc na me łzy, snadźby swoim nie folgował. A ja na tenczas ciebie, ba i dziś, przez skały Będę mijał, choćby też i morskie mię wały Pożarły, byłem kraje opuścił mierzione, Gdzie mię
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 251
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
, ita sunt omnia miseriarum plenissima. Nihil me infortunatius, nihil fortunatius est Catulo, tum splendore vitae, tum hoc tempore fine vitae. Cicero, Liber II, Epistola 24, Ad Aticum.
Aleć darmo skarżemy się i na prowidencji kresy, bo ta chcącym zawsze dopomóc gotowa, i wyliczać silemy się nieprzeliczone Rzpltej niedole. Nie najdziemy, upewniam, ani razem na wszystkie, ani na żadne z nich osobnego lekarstwa póty, póki tego nie uleczemy jednego, z którego wszystkie insze, ile ich jest, śmiertelne pochodzą choroby. „Nie poprawi otrutych i niezdrowych strumieniów, kto wprzód zarażonego nie skorryguje źródła, z którego te wszystkie wypływają strumienie
, ita sunt omnia miseriarum plenissima. Nihil me infortunatius, nihil fortunatius est Catulo, tum splendore vitae, tum hoc tempore fine vitae. Cicero, Liber II, Epistola 24, Ad Atticum.
Aleć darmo skarżemy się i na prowidencyi kresy, bo ta chcącym zawsze dopomóc gotowa, i wyliczać silemy się nieprzeliczone Rzpltej niedole. Nie najdziemy, upewniam, ani razem na wszystkie, ani na żadne z nich osobnego lekarstwa póty, póki tego nie uleczemy jednego, z którego wszystkie insze, ile ich jest, śmiertelne pochodzą choroby. „Nie poprawi otrutych i niezdrowych strumieniów, kto wprzód zarażonego nie skorryguje źródła, z którego te wszystkie wypływają strumienie
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 109
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
niż o utrzymanie jednego jakiego takiego sejmu, przez który zapewne nie ustanie gubiący nas nierząd. Z gruntu tu co inszego nam radzić potrzeba.
Pierwszą tedy rzecz, kto tej dobrze życzy ojczyźnie, kto jej ostatniego za nierządem pewnie idącego obawia się nieszczęścia, kto nad teraźniejszą jej tak nędzną, że nie można nędzniejszej, ubolewa niedolą, pierwszą, mówię, tę rzecz wziąć przed się powinien, to jest proponować poprawę tak złej obrad publicznych formy; ta poprawiona skuteczniejsze nasze rady uczyni, a rady skuteczne i sejmy powoli wszystko, cośmy wyżej wyliczyli, i co życzemy, poprawią. Lecz na końcu tej części przypadnie nam jeszcze mówić więcej o sejmów
niż o utrzymanie jednego jakiego takiego sejmu, przez który zapewne nie ustanie gubiący nas nierząd. Z gruntu tu co inszego nam radzić potrzeba.
Pierwszą tedy rzecz, kto tej dobrze życzy ojczyźnie, kto jej ostatniego za nierządem pewnie idącego obawia się nieszczęścia, kto nad teraźniejszą jej tak nędzną, że nie można nędzniejszej, ubolewa niedolą, pierwszą, mówię, tę rzecz wziąść przed się powinien, to jest proponować poprawę tak złej obrad publicznych formy; ta poprawiona skuteczniejsze nasze rady uczyni, a rady skuteczne i sejmy powoli wszystko, cośmy wyżej wyliczyli, i co życzemy, poprawią. Lecz na końcu tej części przypadnie nam jeszcze mówić więcej o sejmów
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 115
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955