Ma też Bakchus rogi, A przecię nimi nie był Ariadnie srogi. Jeśli to, żem rumiany? I Febus nie blady, A za jego Klityja obraca się ślady. Jeśli o brodę? Nie był Herkules bez brody, A broda nie czyniła Dejanirze szkody. Jeśli to, żem kosmaty? I Mars był niegładki, A to mu nie wadziło u Remowej matki. Jeśli o kozie nogi? A wżdyć Wulkan chramy, A najgładszą boginię żoną jego znamy. Po prostu w czymkolwiek mi szukacie przygany, Mam wymówkę, mam przykład, a z nieba przyzwany. Aleć to wy, śmiertelne wziąwszy obyczaje, Gdzie tylko taki w
Ma też Bakchus rogi, A przecię nimi nie był Aryjadnie srogi. Jeśli to, żem rumiany? I Febus nie blady, A za jego Klityja obraca się ślady. Jeśli o brodę? Nie był Herkules bez brody, A broda nie czyniła Dejanirze szkody. Jeśli to, żem kosmaty? I Mars był niegładki, A to mu nie wadziło u Remowej matki. Jeśli o kozie nogi? A wżdyć Wulkan chramy, A najgładszą boginię żoną jego znamy. Po prostu w czymkolwiek mi szukacie przygany, Mam wymówkę, mam przykład, a z nieba przyzwany. Aleć to wy, śmiertelne wziąwszy obyczaje, Gdzie tylko taki w
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 96
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
mistrzom chwały: Nie pędzel dobry, lecz oryginały. O ZOŚCE
Twierdziła Zośka, farbowana laką, Że rozkosz świata rzuciła wszelaką I że się myśląc udać do klasztoru, Wyrzekła strojów i zwyczajów dworu. A drugi na to: „Trudno, widzę, z piekła, Roś się malarstwa jeszcze nie wyrzekła.” NA LUTNISTĘ NIEGŁADKĄ
Spuść welum na twarz, kiedy słodkie strony Na lutni w sposób przebierasz ćwiczony, Bo melodią uczoną Tak pieścisz uszy, że cię każdy zgolą Z głosu osądzi pewnie za anioła, Byłeś grała za zasłoną. DO JANA SZOMOWSKIEGO
Nie smuć się, Janie, choć czas niespokojny Z panną cię przywiódł do niechętnej wojny; Nie
mistrzom chwały: Nie pędzel dobry, lecz oryginały. O ZOŚCE
Twierdziła Zośka, farbowana laką, Że rozkosz świata rzuciła wszelaką I że się myśląc udać do klasztoru, Wyrzekła strojów i zwyczajów dworu. A drugi na to: „Trudno, widzę, z piekła, Roś się malarstwa jeszcze nie wyrzekła.” NA LUTNISTĘ NIEGŁADKĄ
Spuść welum na twarz, kiedy słodkie strony Na lutni w sposób przebierasz ćwiczony, Bo melodyją uczoną Tak pieścisz uszy, że cię każdy zgolą Z głosu osądzi pewnie za anioła, Byłeś grała za zasłoną. DO JANA SZOMOWSKIEGO
Nie smuć się, Janie, choć czas niespokojny Z panną cię przywiódł do niechętnej wojny; Nie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 124
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
chciał musisz się w niej kochać. Nie bój się/ żeby ludzie cię mieli żałować/ albo wspomniawszy ją spluwać/ gdyż grzecznościąj obyczajami przystojnemi/ każdy by najzuchwalszy język/co owo rad się dyskursami o białychgłowach bawi/ zwiąże że potym rzec musi. Nie gładyszkać, ale przyznać jej że grzeczna, A zwyczajnie, przy niegładkim ciele, Znajduje się przyjemności wiele. i nie kieratu/ nie piekła/ nie trzasku (jako mówisz) ale Raju i wszelkiego ukontentowania spodziewać się trzeba. Co pono rzeczesz? (bo ja widzę/ coć siedzi na języku) A kiedy będzie szpetna/ i zła/i głupia? na to gotowa rada/
chćiał muśisz się w niey kocháć. Nie boy się/ żeby ludźie ćie mieli żáłowáć/ albo wspomniáwszy ią spluwáć/ gdyz grzecznośćiąy obyczáiámi przystoynemi/ káżdy by nayzuchwálszy język/co owo rad się dyskursámi o białychgłowách bawi/ zwiąże że potym rzec muśi. Nie głádyszkać, ále przyznáć iey że grzeczna, A zwyczáynie, przy niegłádkim ćiele, Znáyduie się przyiemnośći wiele. y nie kieratu/ nie piekłá/ nie trzasku (iáko mowisz) ále Ráiu y wszelkiego ukontentowánia spodźiewáć się trzebá. Co pono rzeczesz? (bo iá widzę/ coć śiedźi na ięzyku) A kiedy będzie szpetna/ y zła/y głupia? ná to gotowa rádá/
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 14
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
poschodziło A Rawicz z Długą Liczbą Rachuje swe Lata I Podobno trwać będzie do skończenia świata Czemuz to? Oto temu Ze Rzecz jest niegodna Aby tak śliczna Panna miała być Niepłodna Mam go tez w jednym Polu moje zdanie natem Aby nigdy niezginął Chyba równo z światem kto się tem Herbem szczyci przebaczyć w tej mierze kiedy Niegładkie mija do pięknych się bierze Bo od swej Heroiny ten Przywilej mają Ze się z Dusze w Nadobnych Dziewczynach kochają Lecz stój pióro, Co robisz? Bardzos się zagnało O Pannie siła piszesz o Męsnym Lwie mało Widzę ja to zec jakos Ładniej koncept idzie Niż o wojennym Marsie pisać a czy przyjdzie Jednak pióro pozorne ma
poschodziło A Rawicz z Długą Liczbą Rachuie swe Lata I Podobno trwac będzie do skonczenia swiata Czemuz to? Oto temu Ze Rzecz iest niegodna Aby tak sliczna Panna miała bydz Niepłodna Mam go tez w iednym Polu moie zdanie natem Aby nigdy niezginął Chyba rowno z swiatem kto się tem Herbem szczyci przebaczyć w tey mierze kiedy Niegładkie miia do pięknych się bierze Bo od swey Heroiny ten Przywiley maią Ze się z Dusze w Nadobnych Dziewczynach kochaią Lecz stoy pioro, Co robisz? Bardzos się zagnało O Pannie siła piszesz o Męznym Lwie mało Widzę ia to zec iakos Ładniey koncept idzie Niz o woiennym Marsie pisac a czy przyidzie Iednak pioro pozorne ma
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 272v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
skąpego. GDy żył/ i zmarł/ swym żadnej nieodkazał szerci/ Skąpy był za żywota/ skąpy i po śmierci.
Quaestio Poetica. Dworzanek I. Gawińskiego
Gdzież to są ci Atlantes co Niebo dźwigają? Tam gdzie Praczki za Niebo pracze zatykają.
Do Jana Druzby o swych Księgach. BLędów pełne/ niegładkie/ a prawie na Nowiu Gdy tu środka/ tu końca niemasz wpogotowiu/ Posyłamci Janie mój dar ten/ moje karty/ Któryś naprzód/ i pierwszy chciał widzieć te żarty. Posyłamci i gębkę dobrze namoczoną/ Temu daru przydatek nieodrzeczy pono. Bobyś mazał nad mazał/ częstym nic niesprawisz/ Jednem
skąpego. GDy żył/ y zmárł/ swym zadney nieodkázał szerći/ Skąpy był zá żywotá/ skąpy y po śmierći.
Quaestio Poetica. Dworzánek I. Gáwinskiego
Gdźiesz to są ći Atlántes co Niebo dźwigáią? Tám gdźie Praczki zá Niebo pracze zátykáią.
Do Ianá Druzby o swych Xięgách. BLędow pełne/ niegłádkie/ á práwie ná Nowiu Gdy tu środká/ tu końcá niemasz wpogotowiu/ Posyłamći Ianie moy dar ten/ moje kárty/ Ktoryś naprzod/ y pierwszy chciał widźieć te żárty. Posyłamći y gębkę dobrze namoczoną/ Temu dáru przydatek nieodrzeczy pono. Bobyś mazał nad mázał/ częstym nic niespráwisz/ Iednem
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 104
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664
mało. Animusz zasię tak na to gorący, Gdyby był panem, zaraz wszechmogący. Nuż paniej duszce, kiedy kto nie mości, Ogień się żarzy w żołądku jej mości. A gorolotna gdy ją myśl napadła, Rozumie, wszytkim ze serca pokradła. Każdy rozumiał, iże żartowała, Dla animuszu ze się malowała. Jednak niegładkim nie pomogą farby, Gdzie twarz pamiętne poorały karby. Muszę się gniewać na takie zwierciadło, Co to pochlebia, bogdaj się przepadło. MUCHOBENCKI.
Nie tak sokół wysoko lata bystrooki, Jako tych animuszów jest polot wysoki. Ten tylko dotąd bieży, gdzie swą czuje paszę, Ten się i o nierówne rzeczy gwałtem kasze.
mało. Animusz zasię tak na to gorący, Gdyby był panem, zaraz wszechmogący. Nuż paniej duszce, kiedy kto nie mości, Ogień się żarzy w żołądku jej mości. A gorolotna gdy ją myśl napadła, Rozumie, wszytkim ze serca pokradła. Każdy rozumiał, iże żartowała, Dla animuszu ze się malowała. Jednak niegładkim nie pomogą farby, Gdzie twarz pamiętne poorały karby. Muszę się gniewać na takie zwierciadło, Co to pochlebia, bogdaj się przepadło. MUCHOBENCKI.
Nie tak sokół wysoko lata bystrooki, Jako tych animuszów jest polot wysoki. Ten tylko dotąd bieży, gdzie swą czuje paszę, Ten się i o nierówne rzeczy gwałtem kasze.
Skrót tekstu: NiebAnBad
Strona: 261
Tytuł:
Animusz, animasz
Autor:
Adam Nieboraczkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1648
Data wydania (nie wcześniej niż):
1648
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950