puchem, A już stałością i wysokim duchem, Wielkie w ojczyźnie i z boju i rady, W tak małem ciele pokazujesz dziady. Niektóre lubią dzieci rozigrane Klawy i konie złotem malowane: Ty śmiesz już żywych bezpiecznie osiadać. Śmiesz ważnem drzewem i paiżem władać. Nie broń trzciniana, nie woskowe strzały, Lekkiego serca i niemężnej chwały, Ale i pochew przy boku, i razem Strojny twój sajdak ostrem brzmi żelazem. Rączeli pędzą ku kresu zawody, Lub gonią drzewy pod wieczorne chłody, Działa grzmią w kwatry, pioruny Mars sieje, Komu kochańsze nad cię, te turnieje? Przed czasem umysł wysoki i w małym, I znać w zielonym,
puchem, A już stałością i wysokim duchem, Wielkie w ojczyznie i z boju i rady, W tak małem ciele pokazujesz dziady. Niektóre lubią dzieci rozigrane Klawy i konie złotem malowane: Ty śmiesz już żywych bezpiecznie osiadać. Śmiesz ważnem drzewem i paiżem władać. Nie broń trzciniana, nie woskowe strzały, Lekkiego serca i niemężnej chwały, Ale i pochew przy boku, i razem Strojny twój sajdak ostrem brzmi żelazem. Rączeli pędzą ku kresu zawody, Lub gonią drzewy pod wieczorne chłody, Działa grzmią w kwatry, pioruny Mars sieje, Komu kochańsze nad cię, te turnieje? Przed czasem umysł wysoki i w małym, I znać w zielonym,
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 50
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Alpes drogi zarosłe torował, I świata bramę tudzież opanował. Bóg tak sam czasy odmienne szykuje, Że wiek, po dobrym, gorszy następuje, I lata pewnym porządkiem prowadzi. Raz się dowcipem każdy z drugim wadzi: Po filozowskich utarczkach, sędziowie Jak siedzą, swary zaczna jurystowie. Tych lat odważni powstaną Bessowie, Owych niemężni żyją Cylikowie. Nas na ostatki wydał świat zgrzybiały, Kiedy natury siły osłabiały: Na swą sromotę potomków zrodzonych, I na niesławę wieczną potępionych; Cokolwiek dobrych obyczajów było, To się złoszyństwem wszystko utraciło. Z cnót animusze własne odzieramy, A w maszkary je niecnót ubieramy. Nie wstyd, lecz chwała jest to zawołana:
Alpes drogi zarosłe torował, I świata bramę tudzież opanował. Bóg tak sam czasy odmienne szykuje, Że wiek, po dobrym, gorszy następuje, I lata pewnym porządkiem prowadzi. Raz się dowcipem każdy z drugim wadzi: Po filozowskich utarczkach, sędziowie Jak siedzą, swary zaczna jurystowie. Tych lat odważni powstaną Bessowie, Owych niemężni żyją Cylikowie. Nas na ostatki wydał świat zgrzybiały, Kiedy natury siły osłabiały: Na swą sromotę potomków zrodzonych, I na niesławę wieczną potępionych; Cokolwiek dobrych obyczajów było, To się złoszyństwem wszystko utraciło. Z cnót animusze własne odzieramy, A w maszkary je niecnót ubieramy. Nie wstyd, lecz chwała jest to zawołana:
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 161
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
, Łakomemi do szczętu pożarte ogniami, Nad które straszniejszego nigdy pogorzenia I sroższego na świecie nie było widzenia; Wiecie, jako skok w miasto uczynił szalony Przez ten przykop, którem jest Paryż obtoczony.
XXI.
Skoro po smoczej skórze on tak zawołany Poganin i po strasznem mieczu beł poznany, Tam gdzie starzy i słabe i niemężne gminy Piły wyciągnionemi uszami nowiny, Taki płacz, wrzask i takie wołanie powstało Z rąk łamaniem, że do gwiazd wysokich sięgało; Nikt nie został na placu, wszyscy zuciekali, Ci w kościołach, a ci się w domach zawierali.
XXII.
Ale tego nie wszytkiem chce miecz piorunowy Dozwolić, którem kręci Sarracen surowy;
, Łakomemi do szczętu pożarte ogniami, Nad które straszniejszego nigdy pogorzenia I sroższego na świecie nie było widzenia; Wiecie, jako skok w miasto uczynił szalony Przez ten przykop, którem jest Paryż obtoczony.
XXI.
Skoro po smoczej skórze on tak zawołany Poganin i po strasznem mieczu beł poznany, Tam gdzie starzy i słabe i niemężne gminy Piły wyciągnionemi uszami nowiny, Taki płacz, wrzask i takie wołanie powstało Z rąk łamaniem, że do gwiazd wysokich sięgało; Nikt nie został na placu, wszyscy zuciekali, Ci w kościołach, a ci się w domach zawierali.
XXII.
Ale tego nie wszytkiem chce miecz piorunowy Dozwolić, którem kręci Sarracen surowy;
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 362
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
dni z zdrowiem zbawiennych. Słaba ufność i obrona Murom zdrowie polecać. Gwałt i moc skupiona To wywróci; więc zarównie I ci z ścianą nietrwałą paść muszą gwałtownie. Ręka ludzka co zrobiła, Ręka ludzka zepsuje; a co wieków siła Pracowała na to. jedna Sprawi chwila z odwagą, że to zburzy ze dna Sercom niemężnym, albo li Zgrai Adonidowej te zaszczyty gwoli, I pawom lśniącym, co z furii Bojąc się Gradywowej, tulą się pod mury. Albo kto się umrzeć boi Raz na boju otwartym, ten przy twierdzach stoi, By się dłużej bał i w części Umierając, duszy swej pozbywał po części. Polem, cny Polaku,
dni z zdrowiem zbawiennych. Słaba ufność i obrona Murom zdrowie polecać. Gwałt i moc skupiona To wywróci; więc zarownie I ci z ścianą nietrwałą paść muszą gwałtownie. Ręka ludzka co zrobiła, Ręka ludzka zepsuje; a co wieków siła Pracowała na to. jedna Sprawi chwila z odwagą, że to zburzy ze dna Sercom niemężnym, albo li Zgrai Adonidowej te zaszczyty gwoli, I pawom lśniącym, co z furii Bojąc się Gradywowej, tulą się pod mury. Albo kto się umrzeć boi Raz na boju otwartym, ten przy twierdzach stoi, By się dłużej bał i w części Umierając, duszy swej pozbywał po części. Polem, cny Polaku,
Skrót tekstu: SarbGawWierBar_I
Strona: 462
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Maciej Kazimierz Sarbiewski
Tłumacz:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
: Nie to u mnie bohatyr. Próżno się stąd chwali. I którykolwiek z ludzi lub ręką, lub głową, Lub udatną na świecie sławy doszedł mową, I sam nawet Salamon, choć wszytko miał w sobie, Nie dotrzymał do końca swej farby na próbie: Wszytko to za nic stoi, wszytkie te ich dzieła Niemężna białogłowska gładkość wyniszczyła. Ale to u mnie rycerz i bohatyr wzięty, Co siebie wprzód, a potem grzech ze wszech przeklęty Ujął ciała chciwości, że więcej nie mogą Oń się kusić, bo hardą podeptał je nogą. Ale to u mnie rycerz i mąż znakomity, Co nie miasto i zamek, chociaż niedobyty,
: Nie to u mnie bohatyr. Próżno się stąd chwali. I którykolwiek z ludzi lub ręką, lub głową, Lub udatną na świecie sławy doszedł mową, I sam nawet Salamon, choć wszytko miał w sobie, Nie dotrzymał do końca swej farby na próbie: Wszytko to za nic stoi, wszytkie te ich dzieła Niemężna białogłowska gładkość wyniszczyła. Ale to u mnie rycerz i bohatyr wzięty, Co siebie wprzód, a potem grzech ze wszech przeklęty Ujął ciała chciwości, że więcej nie mogą Oń się kusić, bo hardą podeptał je nogą. Ale to u mnie rycerz i mąż znakomity, Co nie miasto i zamek, chociaż niedobyty,
Skrót tekstu: PotPieśRKuk_I
Strona: 484
Tytuł:
Pieśni różne
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1669 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
płacić trzeba, psy karmić i głaskać. Chłop robi pod korbaczem, i żak niewesoły Musi czytać pod rózgą: temu trudno z szkoły, Chłopu uciec z pańskiego. Póki chart na smyczy, Idzie, choć się ociąga, z łowcem do wytyczy; Tak żołdat, zwłaszcza jeśli niedawno zaciężny, Jeśli niepłatny abo z natury niemężny: Póki dybków, póty go. Zemknie charta łowiec, Aż chart, miasto zająca, do bydła, do owiec I z obrożą uciecze; żołdat w świeżej barwie I drugiego, niewolą nagradzając, zarwie. Miejcie, panie rotmistrzu, ode mnie to żartem, Że nie będzie, choćby chciał, nigdy kondys chartem Ani
płacić trzeba, psy karmić i głaskać. Chłop robi pod korbaczem, i żak niewesoły Musi czytać pod rózgą: temu trudno z szkoły, Chłopu uciec z pańskiego. Póki chart na smyczy, Idzie, choć się ociąga, z łowcem do wytyczy; Tak żołdat, zwłaszcza jeśli niedawno zaciężny, Jeśli niepłatny abo z natury niemężny: Póki dybków, póty go. Zemknie charta łowiec, Aż chart, miasto zająca, do bydła, do owiec I z obrożą uciecze; żołdat w świeżej barwie I drugiego, niewolą nagradzając, zarwie. Miejcie, panie rotmistrzu, ode mnie to żartem, Że nie będzie, choćby chciał, nigdy kondys chartem Ani
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 43
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tamtemu, strugi temu sporej, Żeby tamten kuł szynę, ten wytrząsał wory. Żle się Rakocy kiedyś, pan na Siedmiogrodzie, Porachował, zawiódszy na węglu i wodzie: Chcąc sieść na tronie (piękniej Węgrom na łogoszu), Odbiegł szyny w kominie i worka na koszu. Uciekł z Polskiej, straciwszy w niej wojsko niemężne; Okupić się i musi zapłacić posiężne. Ani pieniędzy, ani ludzi mając tyle, Wraz początek i koniec czyni krotofile. Ani mu tak haramzy, jako luto wołów: Złych był sobie do rady przybrał apostołów. 513. CO SIĘ UPIEKŁO, UKROIĆ
Nie czekając, nim dojdzie pieczenia, je, rzeże Mądry, co
tamtemu, strugi temu sporej, Żeby tamten kuł szynę, ten wytrząsał wory. Żle się Rakocy kiedyś, pan na Siedmigrodzie, Porachował, zawiódszy na węglu i wodzie: Chcąc sieść na tronie (piękniej Węgrom na łogoszu), Odbiegł szyny w kominie i worka na koszu. Uciekł z Polskiej, straciwszy w niej wojsko niemężne; Okupić się i musi zapłacić posiężne. Ani pieniędzy, ani ludzi mając tyle, Wraz początek i koniec czyni krotofile. Ani mu tak haramzy, jako luto wołów: Złych był sobie do rady przybrał apostołów. 513. CO SIĘ UPIEKŁO, UKROIĆ
Nie czekając, nim dojdzie pieczenia, je, rzeże Mądry, co
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 313
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zostoi płci stąd obojej!
Weźmi tu pióro lament i neniją, nie wspominając, za przyczyną czyją wzięły sarmackie taką klęskę niwy od ich cięciwy.
A nie już koniec tym pożarom ani takeśmy przeciw tej ordzie ubrani, byśmy stąd wyprzeć mogli ich bachmaty. jako przed laty.
Więc prze niezgodę i serca niemężne tak uczynimy na nas je potężne, że co po zdobycz tylko wyciekali, pójdą już dalej.
A gdy my wołać będziem o swobody, a oni w ten czas brać nam będą grody i już podolski myślą nam snadź wieniec wydrzeć – Kamieniec,
siodłaj, kto dobry, wywódź prędko konie, dokąd z nadzieją ten klejnot
zostoi płci stąd obojéj!
Weźmi tu pióro lament i neniją, nie wspominając, za przyczyną czyją wzięły sarmackie taką klęskę niwy od ich cięciwy.
A nie już koniec tym pożarom ani takeśmy przeciw tej ordzie ubrani, byśmy stąd wyprzeć mogli ich bachmaty. jako przed laty.
Więc prze niezgodę i serca niemężne tak uczynimy na nas je potężne, że co po zdobycz tylko wyciekali, pójdą już dalej.
A gdy my wołać będziem o swobody, a oni w ten czas brać nam będą grody i już podolski myślą nam snadź wieniec wydrzeć – Kamieniec,
siodłaj, kto dobry, wywódź prędko konie, dokąd z nadzieją ten klejnot
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 246
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
się żarty, ale blada w tym ksieni słowa mu zawarła i duszę z niego trefną przed czasem wydarła. XLVII. KALLIOPE POLSKA NA ŚMIERĆ WOJCIECHA GAJEWSKIEGO 1. Kalliope polskana śmierć sławnej pamięci Pana Wojciecha GajewskiegoUjskiego i Pileckiego StarostyDworzanina K róla J ego M ości
Jeśli matka Memnona i matka dzielnego płakała Eacydy zamordowanego, gdy w nim niemężną strzałę pomsty Parys chciwy utopił, dociągnąwszy na zdradzie cięciwy;
jeśli – mówię – tak gorzkie łzy lały obiedwie, że ich długi hamować nie mógł czas, śmierć ledwie, wrzuć i ty, Kallijope, ubiór na grzbiet wrony, porzuciwszy eklogi i łagodne strony, a wnieś tu co w pojśrzodek i, umiesz li,
się żarty, ale blada w tym ksieni słowa mu zawarła i duszę z niego trefną przed czasem wydarła. XLVII. KALLIOPE POLSKA NA ŚMIERĆ WOJCIECHA GAJEWSKIEGO 1. Kalliope polskana śmierć sławnej pamięci Pana Wojciecha GajewskiegoUjskiego i Pileckiego StarostyDworzanina K róla J ego M ości
Jeśli matka Memnona i matka dzielnego płakała Eacydy zamordowanego, gdy w nim niemężną strzałę pomsty Parys chciwy utopił, dociągnąwszy na zdradzie cięciwy;
jeśli – mówię – tak gorzkie łzy lały obiedwie, że ich długi hamować nie mógł czas, śmierć ledwie, wrzuć i ty, Kallijope, ubiór na grzbiet wrony, porzuciwszy eklogi i łagodne strony, a wnieś tu co w pojśrzodek i, umiesz li,
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 312
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995