mię w tej ciężkiej biedzie zostawiło, Z którą gorzej niż z Moskwą po wsze czasy Chodzę za pasy.
Wyście pobiegli i trudów marsowych Już zapomnieli, gdy w wczasach domowych
Macie rozkoszy i wszelkie dostatki U zacnej matki.
Tam ci byt dobry, tam pieszczoty macie, Których beze mnie, bracia zażywacie. Ale najbarziej niemiło mi na cię, Najstarszy bracie.
Wiem, żeś buzdygan powiesił na ścienie, Karwasz pod ławą, a przy cudzej żenie Dźwigasz wrzeciono i zwijasz osnowy Herkules nowy.
Choć kędykolwiek muzyka krzyknęła, Choć piękna para wprzody się wymknęła, Choć za nią orszak zaczyna wesoło Taneczne koło,
Ty barziej wina, miłością spojony Wzrok
mię w tej ciężkiej biedzie zostawiło, Z ktorą gorzej niż z Moskwą po wsze czasy Chodzę za pasy.
Wyście pobiegli i trudow marsowych Już zapomnieli, gdy w wczasach domowych
Macie rozkoszy i wszelkie dostatki U zacnej matki.
Tam ci byt dobry, tam pieszczoty macie, Ktorych beze mnie, bracia zażywacie. Ale najbarziej niemiło mi na cię, Najstarszy bracie.
Wiem, żeś buzdygan powiesił na ścienie, Karwasz pod ławą, a przy cudzej żenie Dźwigasz wrzeciono i zwijasz osnowy Herkules nowy.
Choć kędykolwiek muzyka krzyknęła, Choć piękna para wprzody się wymknęła, Choć za nią orszak zaczyna wesoło Taneczne koło,
Ty barziej wina, miłością spojony Wzrok
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 356
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Aż ów: Niecnotliwą mnie zdradą zły człek pożył; W lewą mnie ciął, gdym się mu z prawej strony złożył. 88 (P). WŁOCH W PolscĘ GOSPODARZEM
Włoch Porcyjus majętność trzymając od Krosna, Przyjechał do folwarku, gdy nastała wiosna. Więc że na gęsi owsa wyszło dziesięć korcy. Barzo mu to niemiło i łaje dozorcy. Ten się sprawuje, żeby pozdychały zimie. A Włoch: „Cóż jada lecie gęś? czy tylko drzymie?” „Trawę” — rzecze gospodarz. Toż ów: „Trzeba rano Wstać, oszukać mnie; niechże zimie jedzą siano. Daremne to wymysły, próżne twoje kawy: I
Aż ów: Niecnotliwą mnie zdradą zły człek pożył; W lewą mnie ciął, gdym się mu z prawej strony złożył. 88 (P). WŁOCH W POLSZCZĘ GOSPODARZEM
Włoch Porcyjus majętność trzymając od Krosna, Przyjechał do folwarku, gdy nastała wiosna. Więc że na gęsi owsa wyszło dziesięć korcy. Barzo mu to niemiło i łaje dozorcy. Ten się sprawuje, żeby pozdychały zimie. A Włoch: „Cóż jada lecie gęś? czy tylko drzymie?” „Trawę” — rzecze gospodarz. Toż ów: „Trzeba rano Wstać, oszukać mnie; niechże zimie jedzą siano. Daremne to wymysły, próżne twoje kawy: I
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 240
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
NIEPEWNY STRZELEC
Zły krzos czy rurę krzywą, czy oboje w łożu Mając, czynił mi szkodę bliski sąsiad w zbożu. Choć najlepsza rucznica nie uczyni strzelca; I on, zrobiwszy sobie drewniane widelca, Cały rok za zającem, darmo łomiąc żyto, Chodzi: co strzeli, chybi. Kat go wie, że mi to Niemiło. Skórkę słomą zajęczą wyścielę, A że najradniej w święto strzelał i w niedzielę, Każę w bruździe ułożyć, zawoławszy chłopca, I żeby go lepiej zszedł, niedaleko kopca. Że jeszcze rano było, ledwie się ubierze, Idzie ów, same w ręku niosący pacierze. Skoro w owsie postrzeże słomianego kota, Porzuciwszy pacierze
NIEPEWNY STRZELEC
Zły krzos czy rurę krzywą, czy oboje w łożu Mając, czynił mi szkodę bliski sąsiad w zbożu. Choć najlepsza rucznica nie uczyni strzelca; I on, zrobiwszy sobie drewniane widelca, Cały rok za zającem, darmo łomiąc żyto, Chodzi: co strzeli, chybi. Kat go wie, że mi to Niemiło. Skórkę słomą zajęczą wyścielę, A że najradniej w święto strzelał i w niedzielę, Każę w bruździe ułożyć, zawoławszy chłopca, I żeby go lepiej zszedł, niedaleko kopca. Że jeszcze rano było, ledwie się ubierze, Idzie ów, same w ręku niosący pacierze. Skoro w owsie postrzeże słomianego kota, Porzuciwszy pacierze
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 301
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dziedziczka. Grzeczny był i on także i dobrego rodu. Nieszczęsne przenosiny przyczyną rozwodu. Choć grzeczny, trudno żony chudemu wziąć z wianem Tych czasów; wezmieć przed nim błazen, jeśli panem. Więc ludziom pożyczane oddając hatłasy, Z ową liszką, co dostać nie mogła kiełbasy, Chociaż mu, że się darmo osławił, niemiło, Powieda, i nie kłama: a łyczkoć też było. Dobrzeć ktoś rzekł: za zięcia stokroć wezmę prędzej, Niż pieniądze bez człeka, człeka bez pieniędzy. 310. ZŁOTA WOLNOŚĆ
Po czym znać w Polsce złotą wolność? Po tem, Że ją ustawnie opłacamy złotem. A gdy ze złota wyssą nas sąsiedzi
dziedziczka. Grzeczny był i on także i dobrego rodu. Nieszczęsne przenosiny przyczyną rozwodu. Choć grzeczny, trudno żony chudemu wziąć z wianem Tych czasów; wezmieć przed nim błazen, jeśli panem. Więc ludziom pożyczane oddając hatłasy, Z ową liszką, co dostać nie mogła kiełbasy, Chociaż mu, że się darmo osławił, niemiło, Powieda, i nie kłama: a łyczkoć też było. Dobrzeć ktoś rzekł: za zięcia stokroć wezmę prędzej, Niż pieniądze bez człeka, człeka bez pieniędzy. 310. ZŁOTA WOLNOŚĆ
Po czym znać w Polszczę złotą wolność? Po tem, Że ją ustawnie opłacamy złotem. A gdy ze złota wyssą nas sąsiedzi
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 323
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się ja domyślać nie mam czego złego? Trudno dobrze rozumieć; nie wiem, czym się bawi. Mocny żołądek, który żal takowy zstrawi. Przynieś, Testyli, przynieś rzeczy zgotowane, Niech przynamniej ucieszę tym serce stroskane. Jeśli chciał z domu biegać, nie żenić się było! Ja się gryzę i jemu będzie też niemiło. I ta się nie ucieszy, która mi go psuje. Kto komu szkodzi, niech się na szkodę gotuje. Świadczę tobą, księżycu, że mię żal przywodzi Do tego: zły postępek złym się oddać godzi. Nie ma do mnie przyczyny. Wziął mię w dobrym domu, Wziął mię z dobrą pomocą, nie
się ja domyślać nie mam czego złego? Trudno dobrze rozumieć; nie wiem, czym się bawi. Mocny żołądek, który żal takowy zstrawi. Przynieś, Testyli, przynieś rzeczy zgotowane, Niech przynamniej ucieszę tym serce stroskane. Jeśli chciał z domu biegać, nie żenić się było! Ja się gryzę i jemu będzie też niemiło. I ta się nie ucieszy, która mi go psuje. Kto komu szkodzi, niech się na szkodę gotuje. Świadczę tobą, księżycu, że mię żal przywodzi Do tego: zły postępek złym się oddać godzi. Nie ma do mnie przyczyny. Wziął mię w dobrym domu, Wziął mię z dobrą pomocą, nie
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 127
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
tak wysiada, Niech ją wrzody oblęgą, niech z siebie robaki Zbiera, a w gnojach lega z lichymi żebraki”. Zadzwoniło mi w uchu. Dosyć, możne czary, Zdrajczyna pewnie moja nie będzie bez kary! Pódźmy, goście witajmy! Pilno mu znać było, O jednym bocie przybiegł. Acz mi nań niemiło, Ale mi go żal przedsię. Gdy mi się tu zstawił, Radam mu z serca, choć mi barzo go zakrwawił. SIELANKA SZESNASTA ORFEUS
Menalkas i Licydas Menalkas Nie zawżdy, o Licyda, nie zawżdy do gałek! Pod czas też nie zawadzi spróbować piszczałek. Piszczałka pasterzowi zawsze przyzwoita, Ale kto się za młodu
tak wysiada, Niech ją wrzody oblęgą, niech z siebie robaki Zbiera, a w gnojach lega z lichymi żebraki”. Zadzwoniło mi w uchu. Dosyć, możne czary, Zdrajczyna pewnie moja nie będzie bez kary! Pódźmy, goście witajmy! Pilno mu znać było, O jednym bocie przybiegł. Acz mi nań niemiło, Ale mi go żal przedsię. Gdy mi się tu zstawił, Radam mu z serca, choć mi barzo go zakrwawił. SIELANKA SZESNASTA ORFEUS
Menalkas i Licydas Menalkas Nie zawżdy, o Licyda, nie zawżdy do gałek! Pod czas też nie zawadzi spróbować piszczałek. Piszczałka pasterzowi zawsze przyzwoita, Ale kto się za młodu
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 133
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
Przetoż teraz, jak jedno dni pochmurne widzę, Nie wynidę, ból pomniąc, sromoty się wstydzę”.
Tak komu przyrodzenie rozumu co dało, Nie łazi już w tę dziurę, gdzie go raz potkało Cokolwiek. Powiadają o jakimsi chłopie: Dmuchał na zimną, iż się sparzył na ukropie. LXX. Co tobie niemiło, drugiemu nie czyń! WRONA I OWCA.
Wrona owcę ujźrzawszy, kiedy się kociła, Chcąc się onej nadrażnić, wnet na nią wskoczyła: To ją raz pazurami po grzbiecie drapała, Drugi raz to w to ucho, to w drugie kąsała.
Owca, nie mogąc jej zbyć, dobrze się nie wściekła, A
Przetoż teraz, jak jedno dni pochmurne widzę, Nie wynidę, ból pomniąc, sromoty się wstydzę”.
Tak komu przyrodzenie rozumu co dało, Nie łazi już w tę dziurę, gdzie go raz potkało Cokolwiek. Powiadają o jakimsi chłopie: Dmuchał na zimną, iż się sparzył na ukropie. LXX. Co tobie niemiło, drugiemu nie czyń! WRONA I OWCA.
Wrona owcę ujźrzawszy, kiedy się kociła, Chcąc się onej nadrażnić, wnet na nię wskoczyła: To ją raz pazurami po grzbiecie drapała, Drugi raz to w to ucho, to w drugie kąsała.
Owca, nie mogąc jej zbyć, dobrze się nie wściekła, A
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 65
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
pierwej obrażasz oczy Boga twego. ŁakomCOM.
21. TY którego łakomstwem dobra[...] Cudze/ patrz że to wszytko oczy Boskie dają. SłuchACZOM ZLiM SLOWA BożeGO.
22. Słuchaj i ty słuchaczu zły słowa Bożego/ Który szczyrze nie szukasz posiłku dusznego. Lecz tylko chcesz ucieszyć uszy twe świerzbiące/ Patrz że na oczy Boskie niemiło patrzące. NIEMILOSIERNYM.
23. CÓż żebrzesz miłosierdzia u Boga twojego/ A niemasz miłosierdzia nad nędzą bliźniego Oczy Boskie to widzą: Chcesz Boskiej litości? Obchodźże się z twym bliźnim w uprzejmej miłości. ROBOTNIKOM
24. RObotniku szalony/ rozumu głupiego/ Który tylko dla zysku robisz doczesnego. W ziemi serceś zanurzył
pierwey obrażasz oczy Bogá twego. LAKOMCOM.
21. TY ktorego łákomstwem dobrá[...] Cudze/ pátrz że to wszytko oczy Boskie dáią. SLVCHACZOM ZLYM SLOWA BOZEGO.
22. SLuchay y ty słucháczu zły słowá Bożego/ Ktory szczyrze nie szukasz pośiłku dusznego. Lecz tylko chcesz vćieszyć vszy twe świerzbiące/ Pátrz że ná oczy Boskie niemiło pátrzące. NIEMILOSIERNYM.
23. COż żebrzesz miłośierdźia v Bogá twoiego/ A niemász miłośierdźia nád nędzą bliźniego Oczy Boskie to widzą: Chcesz Boskiej litośći? Obchodźże śię z twym bliźnim w vprzeymey miłośći. ROBOTNIKOM
24. RObotniku szalony/ rozumu głupiego/ Ktory tylko dla zysku robisz doczesnego. W źiemi serceś zánurzył
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 223
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
ja tej nocy W ciężką gorączkę zapadnę; jeśli żyję, ledwo zgadnę. W nocym się rozchorowała.
Tu wstręt drodze czynić muszę, bo się ledwo z łóżka ruszę. A wtym też stary posyła, prosząc, abym nie jeździła, Bobym zdrowia uroniła, gdybym tam przytomna była. Leć tego słuchać niemiło, gdyby zdrowie pozwoliło. P. Krakowski też posłał, żebym nie jeżdżiła, prosząc.
Ale, że czas krótki tego, już nie mogę przyść do tego, - Bom tak prędko nie nabyła siły, którejem pozbyła. Ludzi tylko wyprawuję, a tu sama odprawuję Egzekwije, gdzie tę duszę w ręce boskie
ja tej nocy W ciężką gorączkę zapadnę; jeśli żyję, ledwo zgadnę. W nocym się rozchorowała.
Tu wstręt drodze czynić muszę, bo się ledwo z łóżka ruszę. A wtym też stary posyła, prosząc, abym nie jeździła, Bobym zdrowia uroniła, gdybym tam przytomna była. Leć tego słuchać niemiło, gdyby zdrowie pozwoliło. P. Krakowski też posłał, żebym nie jeżdziła, prosząc.
Ale, że czas krótki tego, już nie mogę przyść do tego, - Bom tak prędko nie nabyła siły, którejem pozbyła. Ludzi tylko wyprawuję, a tu sama odprawuję Egzekwije, gdzie tę duszę w ręce boskie
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 49
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
najprędzej go odprawić. Aczej Nepton nieżyczliwy, będzie jutro litościwy Na serce, które w niewoli, zaczym przeprawy pozwoli? Tuszy, że jutro będziem się mogli przeprawić.
Więc lubo z wielką trudnością, leć i na sercu ciężkością, ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Chybką łodzią się odkłada, na tamten ląd się przekłada. Nie jednemu tam niemiło, kiedy o zdrowie chodziło, Że się wiatru uciszyło, mieć pochodnie pozwoliło. On sam wraca się do Warszawy. Tren 37.
Ale nadzieja omylna, gdy Fortuna nieprzychylna. Znowu takież oszukanie przez powietrza zamieszanie. Już też i nikt nie żegluje, każdego strach oblatuje. Nie trzeba radzić nikomu, choć nierychło a
najprędzej go odprawić. Aczej Nepton nieżyczliwy, będzie jutro lutościwy Na serce, które w niewoli, zaczym przeprawy pozwoli? Tuszy, że jutro będziem się mogli przeprawić.
Więc lubo z wielką trudnością, leć i na sercu ciężkością, ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Chybką łodzią się odkłada, na tamten ląd się przekłada. Nie jednemu tam niemiło, kiedy o zdrowie chodziło, Że się wiatru uciszyło, mieć pochodnie pozwoliło. On sam wraca się do Warszawy. Tren 37.
Ale nadzieja omylna, gdy Fortuna nieprzychylna. Znowu takież oszukanie przez powietrza zamieszanie. Już też i nikt nie żegluje, każdego strach oblatuje. Nie trzeba radzić nikomu, choć nierychło a
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 95
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935