natury znaczną osobnymi Postrzeże; która lubo podłą była, Ale swą piękną twarzą nań włożyła Łańcuch miłości, której się zbrygować Gdy nie mógł, kazał, skąd jest, wyszpiegować. I gdy już dociekł, gdzie i czyją była Córką, wnet mu w tym wiernie posłużyła Fortuna, także fawor gospodyni, W takowych sztukach niepodłej mistrzyni, Że ją do siebie nazajutrz zwabiła, Gdy ta o zdradzie najmniej nie myśliła. Tamże ow jakby nadszedszy z trafunku, Przysiadł się do niej, nie patrząc gatunku W miejskiej dzieweczce (gdyż go miłość wściekła, Ciężej nad płomień acherontski piekła). Całował, ściskał, prosił i namawiał, I obiecował i prawdziwie
natury znaczną osobnymi Postrzeże; ktora lubo podłą była, Ale swą piękną twarzą nań włożyła Łańcuch miłości, ktorej się zbrygować Gdy nie mogł, kazał, zkąd jest, wyszpiegować. I gdy już dociekł, gdzie i czyją była Corką, wnet mu w tym wiernie posłużyła Fortuna, także fawor gospodyni, W takowych sztukach niepodłej mistrzyni, Że ją do siebie nazajutrz zwabiła, Gdy ta o zdradzie najmniej nie myśliła. Tamże ow jakby nadszedszy z trafunku, Przysiadł się do niej, nie patrząc gatunku W miejskiej dzieweczce (gdyż go miłość wściekła, Ciężej nad płomień acherontski piekła). Całował, ściskał, prosił i namawiał, I obiecował i prawdziwie
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 303
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
; powiadano, iż ich 600 czerwonych złotych miała kosztować. Ci kawalerowie z najprzedniejszych familii weneckich. Jeden zowie się Grimani, z tego familii, powiadają, iż najwięcej było książąt weneckich i teraz tego ojcieca, jeżeli przeżyje księcia dzisiejszego, pewnie nie minie mitra wenecka. Drugi Giustiniani i ten ex primatibus. Trzeci Foscari, niepodlejszy też od tych w urodzeniu. Damy zaś - ichże żony. Ludzie wszyscy grzeczni. Stamtąd po części aż w nocy powróciliśmy do pałacu cum commitatu tych kawalerów i dam.
Dnia 24 Decembris. Rano mszy św. w pałacu wysłuchawszy, cały dzień zabawami, nigdzie nie bywszy, strawiliśmy.
Wieczór zaś,
; powiadano, iż ich 600 czerwonych złotych miała kosztować. Ci kawalerowie z najprzedniejszych familii weneckich. Jeden zowie się Grimani, z tego familii, powiadają, iż najwięcej było książąt weneckich i teraz tego ojcieca, jeżeli przeżyje księcia dzisiejszego, pewnie nie minie mitra wenecka. Drugi Giustiniani i ten ex primatibus. Trzeci Foscari, niepodlejszy też od tych w urodzeniu. Damy zaś - ichże żony. Ludzie wszyscy grzeczni. Stamtąd po części aż w nocy powróciliśmy do pałacu cum commitatu tych kawalerów i dam.
Dnia 24 Decembris. Rano mszy św. w pałacu wysłuchawszy, cały dzień zabawami, nigdzie nie bywszy, strawiliśmy.
Wieczór zaś,
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 165
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
jeżeli kiedy weselnemu dziewosłębił albo inszemu asystował aktowi. Dopieroż serca i ucha nasycić do woli nie mogła owa nagość, energija i ekspresyja rzeczy prostocie przyzwoita i nad zamiar przyjemna, kiedy w potocznym dał się słyszeć dyskursie. Zgoła doskonałym bez pracowitego kursu teologiem, prawdziwym bez mozolnych sciencji filozofem, sprawiedliwym bez prawa sędzią, niepodłym sine arte oratorem, pewnym bez perspektywy astronomistą, prawdziwym bez przysady człowiekiem mógł się mieć i bezpiecznie nazywać pracowity chłopek, bo w nim P. Bóg przez cnotę, jako się już rzekło, i czyste w prostocie życie wszytkie owe pomnażał doskonałości, w których sam przez stymę nagiego i rzetelnego serca bardziej korzystał aniżeli w nabytych
jeżeli kiedy weselnemu dziewosłębił albo inszemu asystował aktowi. Dopieroż serca i ucha nasycić do woli nie mogła owa nagość, energija i ekspresyja rzeczy prostocie przyzwoita i nad zamiar przyjemna, kiedy w potocznym dał się słyszeć dyskursie. Zgoła doskonałym bez pracowitego kursu teologiem, prawdziwym bez mozolnych sciencyi filozofem, sprawiedliwym bez prawa sędzią, niepodłym sine arte oratorem, pewnym bez perspektywy astronomistą, prawdziwym bez przysady człowiekiem mógł się mieć i bezpiecznie nazywać pracowity chłopek, bo w nim P. Bóg przez cnotę, jako się już rzekło, i czyste w prostocie życie wszytkie owe pomnażał doskonałości, w których sam przez stymę nagiego i rzetelnego serca bardziej korzystał aniżeli w nabytych
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 46
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, Stanisław Potocki, starosta halicki, z miłości ku stryjowi swemu, bez ordynansu hetmańskiego, z swoją chorągwią pancerną posiłkować stryja swego porwał się, który uczyniwszy ze stryjem swoim znaczną klęskę w Turkach, sam zginął, ale z wielkiem podziwieniem, bo Turczyn doiżdżając go, ściął mu głowę w misiurce, która u takiego pana niepodła być musiała; głowa z denkiem odleciała, a czepiec, że dostatni był, został na ramionach; tej głowy (jako powiadali, bom ja tego nie widział) znaleźć po tym nie mogli, ale inną do ciała przyłożyli. W tym dają znać Królowi, że janczarów zasadziło się przy murkach, czyli tysiąc,
, Stanisław Potocki, starosta halicki, z miłości ku stryjowi swemu, bez ordynansu hetmańskiego, z swoją chorągwią pancerną posiłkować stryja swego porwał się, który uczyniwszy ze stryjem swoim znaczną klęskę w Turkach, sam zginął, ale z wielkiem podziwieniem, bo Turczyn doiżdżając go, ściął mu głowę w misiurce, która u takiego pana niepodła być musiała; głowa z denkiem odleciała, a czepiec, że dostatni był, został na ramionach; tej głowy (jako powiadali, bom ja tego nie widział) znaleźć po tym nie mogli, ale inną do ciała przyłożyli. W tym dają znać Królowi, że janczarów zasadziło się przy murkach, czyli tysiąc,
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 63
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
pięknie zmalowali, Na niej liczbę napisali — Dla zegaru, powiadają, Przy indeksie, tak udają. Magistratus warszawski.
Teraz mają zacny ratusz, I poważny magistratus: GIŻOWIE od czasów dawni, W urzędach są różnych sławni; BARYCZKOWIE także i ci W konsyliach znamienici; BUSSEROWIE są uważni, W sądach radzieckich poważni; STRUBICZOWIE niepodlejszy, W mądrość, w handel odważniejszy;
DREWNOWIE — krasomówcy z nich, Ludzkość, grzeczność znajdziesz u nich; CZERSCY dobrzy między niemi, Godni równo siadać z niemi; DZANOTTOWIE ze Włoch znaczni, Ludzie godni, skromni, baczni; KEDROWSKICH od złota słowa; WOLSKICH szczera z prawdą mowa; KOCISZEWSKI jest i będzie Dobry
pięknie zmalowali, Na niej liczbę napisali — Dla zegaru, powiadają, Przy indeksie, tak udają. Magistratus warszawski.
Teraz mają zacny ratusz, I poważny magistratus: GIŻOWIE od czasów dawni, W urzędach są różnych sławni; BARYCZKOWIE także i ci W konsylijach znamienici; BUSSEROWIE są uważni, W sądach radzieckich poważni; STRUBICZOWIE niepodlejszy, W mądrość, w handel odważniejszy;
DREWNOWIE — krasomówcy z nich, Ludzkość, grzeczność znajdziesz u nich; CZERSCY dobrzy między niemi, Godni równo siadać z niemi; DZANOTTOWIE ze Włoch znaczni, Ludzie godni, skromni, baczni; KEDROWSKICH od złota słowa; WOLSKICH szczera z prawdą mowa; KOCISZEWSKI jest i będzie Dobry
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 12
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
Ze nam da Syna oglądać: Weźmi masła garnuszek/ Ja wezmę koszyk gruszek. Panience tej darujemy/ Z radością powinszujemy: Miłego Bożego potomka/ I dusze niewinnej małżonka: Anielskie Symfonie
Snadź puścić nie chcą nikogo/ I starzec patrzy tak srogo. Strzegąc Matki i Dzieciątka/ My co poczniem niebożątka: Bo to tam coś niepodłego/ * Zeszło z nieba wysokiego Tu na świat dla ludzi mizernych/ Leżących w występkach nikczemnych. Patrzaj Jozwie co czynimy Puść tam nas gdzie cię prosimy. Do tej stajnie bydlęcej/ Nie oddkładaj nam więcej. Niech to dziecię glądamy: * Bo od braciej tę wieść mamy. Ze się Król narodził niebieski/ Głos świadczy
Ze nam da Syná oglądáć: Weźmi másłá gárnuszek/ Ia wezmę koszyk gruszek. Panience tey dáruiemy/ Z rádośćią powinszuiemy: Miłego Bożego potomká/ I dusze niewinney małżonká: Anyelskie Symphonie
Snadz puśćić nie chcą nikogo/ I stárzec pátrzy tak srogo. Strzegąc Matki y Dźiećiątká/ My co pocżniem niebożątká: Bo to tám coś niepodłego/ * Zeszło z nieba wysokiego Tu ná świát dla ludźi mizernych/ Leżących w występkách nikcżemnych. Pátrzay Iozwie co cżynimy Puść tám nas gdźie ćie prośimy. Do tey stáynie bydlęcey/ Nie oddkłáday nam więcey. Niech to dźiećię glądamy: * Bo od bráćiey tę wieść mamy. Ze sie Krol národźił niebieski/ Głos świádcży
Skrót tekstu: ŻabSymf
Strona: D3v
Tytuł:
Symfonie anielskie
Autor:
Jan Żabczyc
Drukarnia:
Marcin Filipowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1631
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1631
i cerę wdzięczną czyni; stamtąd i do cudzych exportatur krajów. Robią go tam z Pszenicy samej, kładą cukier, cynamon, goździki, jako czytam w Syreniuszu Medyku. EUROPA. o Angielskim Królestwie.
Zalecają Anglią Cyna najwyśmienitsza znajdująca się w Kornuwalli tamecznym Hrabstwie, konie dzilne osobliwie koło Miasta Montgomery. Wołów dostatek, Pereł niepodłych dosyć, Ryb, zwierza nie mało, Psów wielkich Brytanów tam gniazdo: rodzi się tam przedni Merkuriusz: są bardzo dobre Huty, gdzie delikatne jak w Wenecyj szkła robią. Sukna tameczne bardzo laudantur, bo też Wełna Angielska najlepsza: Owce bowiem tameczne prawie nie bywają na słońcu; pasą się tylko po górach z rana
y cerę wdźięczną czyni; ztamtąd y do cudzych exportatur kráiow. Robią go tam z Pszenicy samey, kładą cukier, cynámon, goźdźiki, iako czytam w Syreniuszu Medyku. EUROPA. o Angielskim Krolestwie.
Zálecaią Anglią Cyná naywyśmienitsza znáyduiąca się w Kornuwalli tamecznym Hrabstwie, konie dźilne osobliwie koło Miasta Montgomery. Wołow dostatek, Pereł niepodłych dosyć, Ryb, zwierza nie mało, Psow wielkich Brytanow tam gniazdo: rodźi się tam przedni Merkuryusz: są bardzo dobre Huty, gdźie delikatne iak w Wenecyi szkła robią. Sukna tameczne bardzo laudantur, bo też Wełna Angielska náylepsza: Owce bowiem tameczne práwie nie bywaią ná słońcu; pasą się tylko po gorách z rána
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 282
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
teraz w obalinach leżące. AZJA O Ziemi Świętej.
GAZA albo GAZARA Miasto Filistyńskie, w którym Samson siebie samego zabił, skruszywszy kolumny Pałacu, którego i teraz pokazują ściany: Była tu Katedra Biskupia, teraz jakiekolwiek Miasteczko. HEBRON Miasto Dawidowe, przez lat 9. Stolica jego, potym Katedra Biskupów. Jest i teraz niepodłym Miasteczkiem dosyć osiadłym, ale nie obmurowanym, od Żydów i Saracenów osiadłym. W tym Mieście są gogrzebieni Adam z Ewą, (lubo tradycja inna mniema, że na miejscu Kalwaryj w Jeruzalem:) Abraham z Sarą, Izaak z Rebeką, Jakub z Lią w pewnej jaskini. JAFA albo JOPE zdawna sławne od Jafeta
teráz w obalinách leżące. AZYA O Ziemi Swiętey.
GAZA albo GAZARA Miasto Filistyńskie, w ktorym Samson siebie samego zábił, skrusżywszy kolumny Pałácu, ktorego y teráz pokázuią ściany: Była tu Kátedrá Biskupia, teráz iakiekolwiek Miasteczko. HEBRON Miasto Dawidowe, przez lat 9. Stolica iego, potym Kátedrá Biskupow. Iest y teráz niepodłym Miasteczkiem dosyć osiadłym, ale nie obmurowánym, od Zydow y Sarácenow osiadłym. W tym Mieście są gogrzebieni Adam z Ewą, (lubo trádycya inná mniema, że ná mieyscu Kálwaryi w Ieruzálem:) Abráham z Sarą, Izáak z Rebeką, Iakob z Lią w pewney iaskini. IAFFA albo IOPPE zdáwna słáwne od Iafeta
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 576
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
przywiódł. 36.
Był jeden Konwierz imieniem Lifardus człowiek dosyć pokorny i cichy/ tego był urząd świnie Klasztorne paść. Około końca żywota jego tym sposobem od ducha pychy był kuszon. Gdy już był stary i długo wieprze karmił/ takie myśli jął do serca swego przypuszczać. Cóż jest co ja czynię? jestem w domu niepodłym urodzony/ a oto dla tak podłego urzędu od wszytkich przyjaciół moich jestem wzgardzony: nie będę już dłużej na tym miejscu świniopasem ku ich zelżywości: jeśli tedy nie będzie baczenia na mię/ pójdę stąd. Gdy już tak postanowił iż koniecznie nazajutrz z Klasztora wyniść miał/ pokus onych dłużej nie mogąc znosić. Nocy onej gdy
przywiodł. 36.
Był ieden Conwierz imieniem Lifardus człowiek dosyć pokorny y ćichy/ tego był vrząd świnie Klasztorne páść. Około końcá żywotá iego tym sposobem od duchá pychy był kuszon. Gdy iuż był stáry y długo wieprze karmił/ tákie myśli iął do sercá swego przypusczáć. Coż iest co ia cżynię? iestem w domu niepodłym vrodzony/ á oto dla ták podłego vrzędu od wszytkich przyiaćioł moich iestem wzgárdzony: nie będę iuż dłużey ná tym mieyscu świniopásem ku ich zelżywosći: iesli tedy nie będźie baczenia ná mię/ poydę stąd. Gdy iuż ták postánowił iż koniecznie názáiutrz z Klasztorá wyniśdź miał/ pokus onych dłużey nie mogąc znośić. Nocy oney gdy
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 43
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
chorobą/ nie mogli siać zboża po polach/ przeto przyszła na nie wielka drogość/ i owszem głód srogi: i gdzieby kto inszy na tamtych rządach był/ a nie Cortesius/ musiałaby była zaraz wszystka spustoszyć tamta Prowincja. Ale ten człowiek nie mniej umiał rządzić grzecznie ludzie/ jako też i podbijać je: niepodlejszy był czasu pokoju/ jako i czasu wojny. Zbogacił nową Hiszpanią rzemiosłami przemyślnemi/ i nasieniem rozmaitym: w konie/ także osły/ stada/ bydła/ cukry/ morony/ etc. pilnował kruszców/ naprawował drogi: a żeby nie ciemiężył ludzi prawnemi zwadami/ otrzymał od Karolusa V. w roku 1512. żeby Jurysconsultów
chorobą/ nie mogli śiać zboża po polách/ przeto przyszłá ná nie wielka drogość/ y owszem głod srogi: y gdźieby kto inszy ná támtych rządách był/ á nie Cortesius/ muśiáłáby byłá záraz wszystká spustoszyć támtá Prowincia. Ale ten człowiek nie mniey vmiał rządźić grzecznie ludźie/ iáko też y podbiiáć ie: niepodleyszy był czásu pokoiu/ iako y czásu woyny. Zbogáćił nową Hiszpánią rzemiosłámi przemyślnemi/ y naśieniem rozmáitym: w konie/ tákże osły/ stádá/ bydłá/ cukry/ morony/ etc. pilnował kruszcow/ nápráwował drogi: á żeby nie ćiemiężył ludźi práwnemi zwádámi/ otrzymał od Károlusá V. w roku 1512. żeby Iurisconsultow
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 282
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609