wyrzuciła cale, Lubo w powadze tej, która na żonę
Starszego bogów przystoi; Cererze Wypadły z głowy po córce straconej Lamenty; także i Pallas w swej cerze Zwykłej panieńskiej srogiej niezmiękczonej
Odmieniła się. Merkury figlował To w karty, w kostki, we gry rozmaite Przez rożne sztuki fortuny probował, Bachus zaś swoje likwory obfite
Nieskąpą ręką toczył. W tym zawoła Jowisz: A wiecież co to za przyczyna, Żeśmy u tego dziś weseli stoła, Wiecie co to za dobra nowina
Tę nam dobrą myśl teraz skojarzyła? Juno bojąc się żebym jednej wdowy, Która gładkością swoją przechodziła Wszytkie śmiertelne insze białegłowy,
Nie upodobał sobie (lubo próżne Jej
wyrzuciła cale, Lubo w powadze tej, ktora na żonę
Starszego bogow przystoi; Cererze Wypadły z głowy po corce straconej Lamenty; także i Pallas w swej cerze Zwykłej panieńskiej srogiej niezmiękczonej
Odmieniła się. Merkury figlował To w karty, w kostki, we gry rozmaite Przez rożne sztuki fortuny probował, Bacchus zaś swoje likwory obfite
Nieskąpą ręką toczył. W tym zawoła Jowisz: A wiecież co to za przyczyna, Żeśmy u tego dziś weseli stoła, Wiecie co to za dobra nowina
Tę nam dobrą myśl teraz skojarzyła? Juno bojąc się żebym jednej wdowy, Ktora gładkością swoją przechodziła Wszytkie śmiertelne insze białegłowy,
Nie upodobał sobie (lubo prożne Jej
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 461
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
drogi, takaż to zapłata Za to, żeś młode piastował me lata I do Febowej drogę podał lutnie, Że-ć wiersz nad grobem muszę śpiewać smutnie? Słuszniejsza było, aby wdzięcznym była Wierszem twym moja ozdobna mogiła. Ciebie ojczyzna i jej główne sprawy, W którycheś smaczne znajdował zabawy, Ciebie przyjaciel nieskąpą gromadą Płacze, któregoś wspierał zdrową radą; Lecz że tak boskie rządy uradziły, Przyjmij od wnuka i ten wiersz za miły, A że nim godnie sławy nie donoszę I twych spraw zacnych, odpuść, odpuść, proszę! Bom rozdwojony żalem jest głęboko, Jedno w papierze, drugie we łzach oko, I ręka
drogi, takaż to zapłata Za to, żeś młode piastował me lata I do Febowej drogę podał lutnie, Że-ć wiersz nad grobem muszę śpiewać smutnie? Słuszniejsza było, aby wdzięcznym była Wierszem twym moja ozdobna mogiła. Ciebie ojczyzna i jej główne sprawy, W którycheś smaczne znajdował zabawy, Ciebie przyjaciel nieskąpą gromadą Płacze, któregoś wspierał zdrową radą; Lecz że tak boskie rządy uradziły, Przyjmij od wnuka i ten wiersz za miły, A że nim godnie sławy nie donoszę I twych spraw zacnych, odpuść, odpuść, proszę! Bom rozdwojony żalem jest głęboko, Jedno w papierze, drugie we łzach oko, I ręka
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 127
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
zawiedzie przeklętą, A oraz z duszą zabijając zdrowe Ciała, powietrze przywiedzie morowe. Jeśli się rogiem ku Strzelcowi kinie, Nic oraczowi w zagonie nie zginie I przez przypłodki pszczoły częste swoje Napełnią ule i osadzą roje; Ale zaś z bydła pożytek niespory I próżne staną powietrzem obory. Jeśli się z Kozłem apenińskim złączy, Bakchus nieskąpy z prasy się posączy, Żyznym nie chybią urodzajem niwy Ani tłusty zbiór ateńskiej oliwy. Jeśli z Wodnikiem wstąpi do kąpieli, W śmiertelnej królów położy pościeli,
Koronowane (przez dekret surowy Śmierci wszem spólnej) popodcina głowy, Zarazi zboża w niedojrzałym czasie, A co zostanie, szarańcza wypasie.' Jeśli się zejdzie z
zawiedzie przeklętą, A oraz z duszą zabijając zdrowe Ciała, powietrze przywiedzie morowe. Jeśli się rogiem ku Strzelcowi kinie, Nic oraczowi w zagonie nie zginie I przez przypłodki pszczoły częste swoje Napełnią ule i osadzą roje; Ale zaś z bydła pożytek niespory I próżne staną powietrzem obory. Jeśli się z Kozłem apenińskim złączy, Bakchus nieskąpy z prasy się posączy, Żyznym nie chybią urodzajem niwy Ani tłusty zbiór ateńskiej oliwy. Jeśli z Wodnikiem wstąpi do kąpieli, W śmiertelnej królów położy pościeli,
Koronowane (przez dekret surowy Śmierci wszem spólnej) popodcina głowy, Zarazi zboża w niedojrzałym czasie, A co zostanie, szarańcza wypasie.' Jeśli się zejdzie z
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 156
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
siebie mimno zwyczaj i Kanony ś. Ojców/ kilka duchownych Urzędów/ i wydzierając Cerkwiom i Monasterzom starodawne nadania/ A żeby mię w tym nie było komu sztrofować niegodnych/ i nieuków/ a co więtsza dwożeńców/ trzeżeńców/ i w dziwne około wiary i obyczajów biedy zawiedzionych na Władyctwa i inne Cerkiewne Urzędy/ za świadectwem nieskąpego datku/ stanowiąc. A przetoż jestem rozproszyciel skarbu Pana mego/ jestem łupieżca dóbr Ojca mojego: jestem rozkosznik w obfitościach Cerkwie Chrystusowej: jestem marnotrawca w Ojczystym dziedzictwie Króla mego. Cóż rzekę jeszcze i o Monasterzach władzy mej podległych? w których Czernce/ święte przodków swych ustawy/ swowolnie połamali/ podeptali i wniwecz obrócili
śiebie mimno zwycżay y Canony ś. Oycow/ kilká duchownych Vrzędow/ y wydźieráiąc Cerkwiom y Monásterzom stárodawne nádánia/ A żeby mię w tym nie było komu sztrofowáć niegodnych/ y nieukow/ á co więtsza dwożeńcow/ trzeżeńcow/ y w dźiwne około wiáry y obycżáiow biedy záwiedźionych ná Włádyctwá y inne Cerkiewne Vrzędy/ zá świádectwem nieskąpego dátku/ stánowiąc. A przetoż iestem rozproszyćiel skárbu Páná mego/ iestem łupieżcá dobr Oycá moiego: iestem roskosznik w obfitośćiách Cerkwie Chrystusowey: iestem marnotrawcá w Oycżystym dziedźictwie Krolá mego. Coż rzekę ieszcże y o Monásterzách władzy mey podległych? w ktorych Cżernce/ święte przodkow swych vstáwy/ swowolnie połamáli/ podeptáli y wniwecż obroćili
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 25
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
roże na dożywotnią ofiaruje ochłodę. Bierzesz wesoły Panieńskiej dostojności wzór, z przeplatanego niewinności wzorem tej Pani Lilietu, która zeszłe dawnego wieku zwyciężywszy Heroiny, jedyną wszystkim pokazuje się być Monarchinią łask szczodrobliwością znamien tych Dobrodziejstw, całemu światu na Polskim jaśniejąc firmamencie. Bierzesz z tego Libanu ozdobę, który na zazdrość zwanych od szczęścia Insuł, nieskąpą w krzewionych ręką, przykrych alternat ostrości, kłopotliwych niewczasów upały, miłym atemperuje cieniem. Nie masz czego baśliwym zazdrościć dowcipom, w drogich słońca pokojach, zapisującym Księżyca cunas et ortum, odbierając tę z wiecznych wyroków Latonę, która co jest summae pulcherrima portio laudis, wrodzonym światłem, pod najwyższe zbliżywszy się splendory, gasi
roże ná dożywotnią ofiáruie ochłodę. Bierzesz wesoły Pánieńskiey dostoyności wzor, z przeplátanego niewinności wzorem tey Páni Lilietu, ktora zeszłe dawnego wieku zwyciężywszy Heroiny, iedyną wszystkim pokázuie się bydź Monarchinią łask szczodrobliwością známien tych Dobrodzieystw, cáłemu swiátu ná Polskim iásnieiąc firmamencie. Bierzesz z tego Libanu ozdobę, ktory ná zazdrość zwánych od szczęścia Insuł, nieskąpą w krzewionych ręką, przykrych alternat ostrości, kłopotliwych niewczasow upały, miłym attemperuie cieniem. Nie masz czego baśliwym zazdrościć dowcipom, w drogich słońca pokoiach, zápisuiącym Xiężycá cunas et ortum, odbieraiąc tę z wiecznych wyrokow Látonę, ktora co iest summae pulcherrima portio laudis, wrodzonym swiatłem, pod naywyższe zbliżywszy się splendory, gáśi
Skrót tekstu: DanOstSwada
Strona: 29
Tytuł:
Swada polska i łacińska t. 1, vol. 2
Autor:
Jan Danejkowicz-Ostrowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1745
Data wydania (nie wcześniej niż):
1745
Data wydania (nie później niż):
1745
, ale i świetna Baranka tego konstelacja ma suos comites, kiedy złoty ten Wiosny purpures Veris et formosissimi anni płód w kwitnącą bogate celsioris furtunae obfituje ozdoby: kiedy w pomienionym Stanisławie Wojewodzie Łęczyckim Najjaśniejszej Janiny splendor, przez Katarzynę Wojewodzankę Lubełską, reflexus i concentratus wiecznie gorające ognie na wszystkie rzuca strony, znamienite ciska promienie. Posilona nieskąpym bujnego pola elementem, obfitość tejże latorośli, złotym obsypała się fruktem, wydawszy Mikołaja Kasztelana Łęczyckiego, Hieronima Podkanclerzego Koronnego, którego niech moja kilka słów niewspomina Mowa, kiedy go żadnemi nieprzerwana laty, wieczność nieodbiega, kiedy nieprzemierzonemi wiekami sława, między oddzielonemi, od znajomego świata rozsiana krajami, orientalna Poselkiej activitatis i
, ále y swietna Baranka tego konstellacya ma suos comites, kiedy złoty ten Wiosny purpures Veris et formosissimi anni płod w kwitnącą bogáte celsioris furtunae obfituie ozdoby: kiedy w pomienionym Stanisłáwie Woiewodzie Łęczyckim Nayiasnieyszey Ianiny splendor, przez Kátarzynę Woiewodzankę Lubełską, reflexus y concentratus wiecznie goraiące ognie ná wszystkie rzuca strony, znamienite ciska promienie. Posilona nieskąpym buynego pola elementem, obfitość teyże latorośli, złotym obsypáła się fruktem, wydawszy Mikołáia Kásztellana Łęczyckiego, Hieronimá Podkanclerzego Koronnego, ktorego niech moia kilka słow niewspomina Mowa, kiedy go żadnemi nieprzerwana laty, wieczność nieodbiega, kiedy nieprzemierzonemi wiekámi sława, między oddzielonemi, od znáiomego swiatá rozsiana kráiámi, oryentalna Poselkiey activitatis y
Skrót tekstu: DanOstSwada
Strona: 32
Tytuł:
Swada polska i łacińska t. 1, vol. 2
Autor:
Jan Danejkowicz-Ostrowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1745
Data wydania (nie wcześniej niż):
1745
Data wydania (nie później niż):
1745
Widzą; zbujanych wezdrą cuglem wkroku koni J staną; brzmi alarmo, biorą się do broni. Tak jako rosły obal, przydomowym płocie, Gdy wilka pod noc zwietrzy, wzartkiej się ochocie Rzuci, i myjącego po znajomej niwie Ściga zwierza, przez rowy sadząc popędliwie. Toż lalasz, tużgo słysząc za domowym płotem, Nieskąpym miesza zmokłe wilczysko obrotem; Aż skoro się bliskiego wilk lasu dochrapie, Obróci, i zębami śmielej na psa kłapie. Ogon pod się pies bierze, grzbiet kurcząc najeży Oczy po bokach kręci, czy kto za nim bieży; A wilk, już bezpieczniejszy wswej będąc dziedzinie, Obala pod się wali, i na kłębek zwinie
Widzą; zbuianych wezdrą cuglem wkroku koni J staną; brzmi alarmo, biorą się do broni. Tak iako rosły obal, przydomowym płocie, Gdy wilka pod noc zwietrzy, wzartkiey się ochocie Rzuci, y myiącego po znaiomey niwie Sciga zwierza, przez rowy sadząc popędliwie. Toż lalasz, tużgo słysząc za domowym płotem, Nieskąpym miesza zmokłe wilczysko obrotem; Aż skoro się bliskiego wilk lasu dochrapie, Obroci, y zębami smieley na psa kłapie. Ogon pod się pies bierze, grzbiet kurcząc naieży Oczy po bokach kręci, czy kto za nim bieży; A wilk, iuż bespiecznieyszy wswey będąc dziedzinie, Obala pod się wali, y na kłębek zwinie
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 10
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
jak Areopagita: Bowiem wstrzemięźliwością ukoronowany, A sprawiedliwości był purpurą przybrany. Gdyż tego na umyśle roztropnie przestrzegał, Ze ten skarb na kształt bystrych wód prędko przebiegał. A przetoż usiłował tam skarby swe schować, Kędy niemoże ani rdza, ani mol psować, I z kąd złodziej wykopać, ani ukraść może. Tedy nieskąpą ręką wszytkie w Imię Boże Ubogim dzielił skarby: bo to dobrze wiedział, Ze ktoby na Królewskim Majestacie siedział, Ma tego naśladować, ile z własnej mocy Zmoże, z którego dane ma Państwo pomocy. O BARLAAMIE I JOZAFAĆIE ŚŚ. Dedykacja Kościoła zdawna. HISTORIA Z. JANA DAMASCENA, Simile. O BARLAAMIE
iák Areopágitá: Bowiem wstrzemięźliwośćią vkoronowány, A spráwiedliwośći był purpurą przybrány. Gdyż tego ná vmyśle rostropnie przestrzegał, Ze ten skarb ná kształt bystrych wod prędko przebiegał. A przetoż vśiłował tám skárby swe schowáć, Kędy niemoże áni rdzá, áni mol psowáć, Y z kąd złodźiey wykopać, áni vkráść może. Tedy nieskąpą ręką wszytkie w Imie Boże Vbogim dźielił skarby: bo to dobrze wiedźiał, Ze ktoby ná Krolewskim Máiestaćie śiedźiał, Ma tego náśládowáć, ile z własney mocy Zmoże, z ktorego dáne ma Páństwo pomocy. O BARLAAMIE Y IOZAPHAĆIE ŚŚ. Dedykácya Kośćiołá zdawná. HISTORYA S. IANA DAMASCENA, Simile. O BARLAAMIE
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 255
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
caeli już w tym jako koło pozniejszych okazej nietrudno owielu ad testimonium okulatów. Tym by to zacnym kawalerom przypisać co Aleksandra wielkiego Żołnierzom. Ubi Miles Contemptor opum et divitiarum Bella gerit disciplina et Paupertate Magistra Fatigato Humus Cubile Cibus quem occupat tempora somni Arctiora quam totius Noctis . Wtych zacnych kawalerach widział świat pomienione atrybuta przy nieskąpym zawsze krwie i zdrowia swego szafowaniu. A osobliwie tez już pod Chojnicami plus quam satis od ręki Nieprzyjacielskiej otrzymawszy Circum ventus Multitudine Rubieszowski Czterydziestą kilą razów strzelanych sztychowych i rapirami sieczonych na pobojowisku położony za niezywego którego gdyśmy w kilim z placu zbierali. Bo ten zacny kawaler do pułboków prawie wswojej pławił się krwi tak że w
caeli iuz w tym iako koło poznieyszych okazey nietrudno owielu ad testimonium okulatow. Tym by to zacnym kawalerom przypisac co Alexandra wielkiego Zołnierzom. Ubi Miles Contemptor opum et divitiarum Bella gerit disciplina et Paupertate Magistra Fatigato Humus Cubile Cibus quem occupat tempora somni Arctiora quam totius Noctis . Wtych zacnych kawalerach widział swiat pomięnione attrybuta przy nieskąpym zawsze krwie y zdrowia swego szafowaniu. A osobliwie tez iuz pod Choynicami plus quam satis od ręki Nieprzyiacielskiey otrzymawszy Circum ventus Multitudine Rubieszowski Czterydziestą kilą razow strzelanych sztychowych y rapirami sieczonych na poboiowisku połozony za niezywego ktorego gdysmy w kilim z placu zbierali. Bo tęn zacny kawaler do pułbokow prawie wswoiey pławił się krwi tak że w
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 86
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
/ Niech sława powie.
Nuż Kobyłecki nasz Sędzia Wojskowy/ Gdy wielom śmierci rozdaje surowy Los/ i znacznego jakiegoś Turczyna/ Bez sądu ścina.
Mężny Czarniawski/ Połubieński drugi/ Także Kozubski/ nieśli dla usługi Ojczyzny zdrowie/ a tymże szli torem/ Czyż z Białozorem.
Grabił Grabiński mocno/ a Kosiło/ Kosił nieskąpą ręką/ widzieć było/ I Głuszyńskiego/ jak ogłuszył wielu/ W Nieprzyjacielu.
Widzieć Generał Majora Rejmera/ Doświadczonego w dziele Kawalera/ Jak Olszer/ jak się de la Valle biją/ Z swą Rajtarią.
Oberszterlejtnant Greben z dugim Flańcem/ Jak się potężnie strzelali z Pohańcem/ Wojsko pamięta/ i z tymi obiema/
/ Niech sławá powie.
Nuż Kobyłecki nász Sędźia Woyskowy/ Gdy wielom śmierći rozdáie surowy Los/ y znacżnego iákiegoś Turczyná/ Bez sądu śćina.
Mężny Czárniáwski/ Połubienski drugi/ Tákże Kozubski/ nieśli dla vsługi Oyczyzny zdrowie/ á tymże szli torem/ Czyż z Białozorem.
Grábił Grábiński mocno/ á Kośiło/ Kośił nieskąpą ręką/ widźieć było/ Y Głuszyńskiego/ iák ogłuszył wielu/ W Nieprzyiaćielu.
Widźieć Generał Máiorá Reymerá/ Doświádczonego w dźiele Káwalerá/ Iák Olszer/ iák się de la Valle biią/ Z swą Ráytáryą.
Oberszterleytnánt Greben z dugim Flańcem/ Iák się potężnie strzeláli z Poháńcem/ Woysko pámięta/ y z tymi obiemá/
Skrót tekstu: SławWikt
Strona: C4
Tytuł:
Sławna wiktoria nad Turkami od wojsk koronnych
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673