Tłusty kołacz niesiemy dla twojej zabawy, Syty kołacz, są jeszcze sytniejsze potrawy. Wtóra para Śliczna panno, dziś tylko panną cię witamy, Jutro z nami porównasz, w tym cię upewniamy. Dziś się sromasz, jutro się będziesz uśmiechała I żal ci będzie, żeś tak długo próżnowała. Pieści matka, a przedsię niesmaczno w pieszczocie, A z miłym przyjacielem smaczno i w kłopocie. Trzecia para Nie dumaj nam, panicze, już kołacz na stole, Teraz jest twoje żniwo, teraz twoje pole. Dzieciom kołacz, dla ciebie będzie coś lepszego, A ty pamiętaj zażyć fortelu swojego. Morzem ma być młodzieniec, morza żeglarz prosi, Morze
Tłusty kołacz niesiemy dla twojej zabawy, Syty kołacz, są jeszcze sytniejsze potrawy. Wtóra para Śliczna panno, dziś tylko panną cię witamy, Jutro z nami porównasz, w tym cię upewniamy. Dziś się sromasz, jutro się będziesz uśmiechała I żal ci będzie, żeś tak długo próżnowała. Pieści matka, a przedsię niesmaczno w pieszczocie, A z miłym przyjacielem smaczno i w kłopocie. Trzecia para Nie dumaj nam, panicze, już kołacz na stole, Teraz jest twoje żniwo, teraz twoje pole. Dzieciom kołacz, dla ciebie będzie coś lepszego, A ty pamiętaj zażyć fortelu swojego. Morzem ma być młodzieniec, morza żeglarz prosi, Morze
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 106
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
nie widzisz bicza za pasem u niego? Prędko nas nim namaca; zły frymark - za słowa Bicz na grzbiecie, a jam nań nie barzo gotowa. Lepiej złego nie drażnić; ja go abo chwalę, Abo mu pochlebuję i tak grzbiet mam w cale. I teraz mu zaśpiewam, acz mi niewesoło: Niesmaczno idą pieśni, gdy się poci czoło. Słoneczko, śliczne oko, dnia oko pięknego! Nie jesteś ty zwyczajów starosty naszego. Ty wstajesz, kiedy twój czas, jemu się zda mało, Chciałby on, żebyś ty od pułnocy wstawało. Ty bieżysz do południa zawsze swoim torem, A on by chciał ożenić
nie widzisz bicza za pasem u niego? Prędko nas nim namaca; zły frymark - za słowa Bicz na grzbiecie, a jam nań nie barzo gotowa. Lepiej złego nie drażnić; ja go abo chwalę, Abo mu pochlebuję i tak grzbiet mam w cale. I teraz mu zaśpiewam, acz mi niewesoło: Niesmaczno idą pieśni, gdy się poci czoło. Słoneczko, śliczne oko, dnia oko pięknego! Nie jesteś ty zwyczajów starosty naszego. Ty wstajesz, kiedy twój czas, jemu się zda mało, Chciałby on, żebyś ty od pułnocy wstawało. Ty bieżysz do południa zawsze swoim torem, A on by chciał ożenić
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 155
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
, Myszy znowu w potrawy, z pod beczki wymknąwszy. Znowu po małej chwili do onegoż gmachu Tenże przyszedł, myszy zaś skryły się od strachu Pod bęben, w którym słodka małmazja była; Gdy zaś odszedł, po strachu każda się napiła. A nie odchodząc dalej, tam tę noc przespały, Ale barzo niesmaczno, bo się obawiały, Aby zaś kto nie przyszedł; co oczy zmrożyły, To je coraz od strachu znowu otworzyły.
Nazajutrz skoro słońce zwykłą światłość dało, Myszy polnej iść na wieś znowu się zachciało: Dziękuje towarzyszce za dobre chowanie, Obiecując jej z chęcią cześć za cześć oddanie. Tamta prosi, aby z nią
, Myszy znowu w potrawy, z pod beczki wymknąwszy. Znowu po małej chwili do onegoż gmachu Tenże przyszedł, myszy zaś skryły się od strachu Pod bęben, w którym słodka małmazya była; Gdy zaś odszedł, po strachu każda się napiła. A nie odchodząc dalej, tam tę noc przespały, Ale barzo niesmaczno, bo się obawiały, Aby zaś kto nie przyszedł; co oczy zmrożyły, To je coraz od strachu znowu otworzyły.
Nazajutrz skoro słońce zwykłą światłość dało, Myszy polnej iść na wieś znowu się zachciało: Dziękuje towarzyszce za dobre chowanie, Obiecując jej z chęcią cześć za cześć oddanie. Tamta prosi, aby z nią
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 54
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
trzech kotach tak piękną, że jej koń żaden nie wydoła, naciężej ją rozchwiać, to już bieży równiną; gdzie góra abo błoto trzeba ją przenieść abo wynieść, także i na moście; a wszytka z rokitowego chrostu, wierzbowe koła, żelaza nie potrzeba nie, dziegciem ją smarować trzeba, za czym kto niezwyczajny srodze niesmaczno ale prędko to wywietra. Urobił krzesło z jednego drzewa gałęzistego tak kształtne, że jako w gabinecie siedział. A kto to wypisać może, co ten chłop umie, by nie trunek a tabak.
Bubliński do Baraczyka. Przywędrował z Norembergu rzemieślniczek nie barzo poczesny, ani urodziwy do Turnowskich gór i zrobił kunszt tak znamienity,
trzech kotach tak piękną, że jej koń żaden nie wydoła, naciężej ją rozchwiać, to już bieży równiną; gdzie góra abo błoto trzeba ją przenieść abo wynieść, także i na moście; a wszytka z rokitowego chrostu, wierzbowe koła, żelaza nie potrzeba nie, dziegciem ją smarować trzeba, za czym kto niezwyczajny srodze niesmaczno ale prędko to wywietra. Urobił krzesło z jednego drzewa gałęzistego tak kształtne, że jako w gabinecie siedział. A kto to wypisać może, co ten chłop umie, by nie trunek a tabak.
Bubliński do Baraczyka. Przywędrował z Norembergu rzemieśniczek nie barzo poczesny, ani urodziwy do Turnowskich gór i zrobił kunszt tak znamienity,
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 332
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
czarno. To zaś czasem. jako Niebo takiego koloru a drugie zawsze od tamtego od Mienne. To igra wały na nim okrutne skaczą a to spokojnie stoi nawet kiędy oboje stoją aspojrzysz na nie tam gdzie się jedno zdrugim styka osobliwie wieczorem spojrzawszy to na nim visibiliter rozeznać jako jaką granicę. Trochę mi było jako mówię niesmaczno tam jechać ale przecię mając zawsze appetit do widzenia świata niewymowiłem się dano mi tedy Czeladzi kilkanaście pojechałem wstąpiłem do Harcazen az mi mówią Piekarscy szczęśliwa droga kłaniaj się tam od Nas królowi Gustawowi bo ty prędzej będziesz w kopenhagen niżeli unas nazad ja przecię nie uwazając pojechałem i Wojewoda tez mówił mi Panie Bracie i
czarno. To zaś czasęm. iako Niebo takiego koloru a drugie zawsze od tamtego od Mięnne. To igra wały na nim okrutne skaczą a to spokoynie stoi nawet kiędy oboie stoią aspoyrzysz na nie tam gdzie się iedno zdrugim styka osobliwie wieczoręm spoyrzawszy to na nim visibiliter rozeznać iako iaką granicę. Trochę mi było iako mowię niesmaczno tam iechac ale przecię maiąc zawsze appetit do widzęnia swiata niewymowiłęm się dano mi tedy Czeladzi kilkanascie poiechałęm wstąpiłęm do Harcazęn az mi mowią Piekarscy szczęsliwa droga kłaniay się tam od Nas krolowi Gustawowi bo ty prędzey będziesz w koppenhagen nizeli unas nazad ia przecię nie uwazaiąc poiechałęm y Woiewoda tez mowił mi Panie Bracie y
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 63
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
znowu zapraszano z takąsz jako i wczora Oracyją.
Zaraz mi przyniesiono Tytuły Carskie że by się ich nauczyć i wiedzieć, jako mówić pijąc za zdrowie tak wielkiego Monarchy bo Panie zachowaj omylic się albo który kolwiek Tytuł przestąpić wielki to kontempt Imienia Carskiego i zaraz wszystka owa ochota za nić. Dano tedy jeść siła ale zle i niesmaczno ptastwo tylko pieczyste grunt. Kiedy pili za zdrowie Carskie Tom ja owe Tytuły musiał wymieniać z karty bo tego z pół arkusza a trudne bardzo i Niezwyczajne. kiedy zaś za zdrowie króla naszego to je sam tylko stolnik umiał na pamiec a wszyscy insi z karty czytali. Bo jak się w czym by najmniej omylisz to znowu
znowu zapraszano z takąsz iako y wczora Oracyią.
Zaraz mi przyniesiono Tytuły Carskie że by się ich nauczyć y wiedziec, iako mowić piiąc za zdrowie tak wielkiego Monarchy bo Panie zachoway omylic się albo ktory kolwiek Tytuł przestąpić wielki to kontempt Imienia Carskiego y zaraz wszystka owa ochota za nić. Dano tedy ieść siła ale zle y niesmaczno ptastwo tylko pieczyste grunt. Kiedy pili za zdrowie Carskie Tom ia owe Tytuły musiał wymieniać z karty bo tego z puł arkusza a trudne bardzo y Niezwyczayne. kiedy zas za zdrowie krola naszego to ie sąm tylko stolnik umiał na pamiec a wszyscy insi z karty czytali. Bo iak się w czym by naymniey omylisz to znowu
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 164v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
zgodzą się sylaby, Choć nic w nich rzeczy nie masz, składa wiersze. Aby Słowa były, jakie się nawiną najpierwej, Nie trzeba muz, nie trzeba z Parnasu Minerwy; I baby tej dokażą pod kądzielą sztuki. Pamięci wprzód do wierszów trzeba i nauki, Dopiero wybornych słów; jakby dał jałowo Kapustę: i niesmaczno, i słuchać niezdrowo. Słowa rzeczom omastą; tymi wiersz obiema Stoi; niech mu da pokój, kto obojga nie ma. Jakby włok po deszczowej ciągnął wodzie, tyle Wskóra, zwłaszcza na drodze, że gówno kobyle Miasto ryby ułowi, kto te wiersze czyta. Życzę, niech je poeta sam zębami chwyta. 529
zgodzą się sylaby, Choć nic w nich rzeczy nie masz, składa wiersze. Aby Słowa były, jakie się nawiną najpierwej, Nie trzeba muz, nie trzeba z Parnasu Minerwy; I baby tej dokażą pod kądzielą sztuki. Pamięci wprzód do wierszów trzeba i nauki, Dopiero wybornych słów; jakby dał jałowo Kapustę: i niesmaczno, i słuchać niezdrowo. Słowa rzeczom omastą; tymi wiersz obiema Stoi; niech mu da pokój, kto obojga nie ma. Jakby włok po deszczowej ciągnął wodzie, tyle Wskóra, zwłaszcza na drodze, że gówno kobyle Miasto ryby ułowi, kto te wiersze czyta. Życzę, niech je poeta sam zębami chwyta. 529
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 323
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
sławną, iż tak zaraz do ratunku ojczyzny stawiła się, żeby tam co dobrego sprawić nie miała? Rokoszanin: Powiedziałem raz, że kupa była grzeczna i potomstwu bodaj to przykładem było. Ale że nią nic nie robiono, nic nie sprawiono i z niczym ją rozpuszczono, co rozumiecie, jako to braciej i nam niesmaczno było i jest trzemi zjazdami, jeden po drugiem, wyciągnąć się z domów, gospodarstwa i co droższego odbieżeć, koszty, niewczasy podjąć, a bez skutku pożądanego i pociechy rozjechać się. Ziemianin : Jam tak zasłychnął, że tam namówiono rządnie artykuły do naprawy w Rzpltej wszystkiego, co z kluby swej wypadło, a
sławną, iż tak zaraz do ratunku ojczyzny stawiła się, żeby tam co dobrego sprawić nie miała? Rokoszanin: Powiedziałem raz, że kupa była grzeczna i potomstwu bodaj to przykładem było. Ale że nią nic nie robiono, nic nie sprawiono i z niczym ją rozpuszczono, co rozumiecie, jako to braciej i nam niesmaczno było i jest trzemi zjazdami, jeden po drugiem, wyciągnąć się z domów, gospodarstwa i co droższego odbieżeć, koszty, niewczasy podjąć, a bez skutku pożądanego i pociechy rozjechać się. Ziemianin : Jam tak zasłychnął, że tam namówiono rządnie artykuły do naprawy w Rzpltej wszystkiego, co z kluby swej wypadło, a
Skrót tekstu: RozRokCz_II
Strona: 103
Tytuł:
Rozmowa o rokoszu
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
marszałka swego i z drugimi dwiema komisarzami, żeby w Kolnie, jako w mieście jego własnem, podejmowali. Obiecał królewic imć mieć to na baczeniu. Wsiadł potem z kilką nas na bat, który od elektora nagotowany był, nakształt półokręcia. A gdyśmy wyjachali pod żaglami na przestrzenią, a ono półokręcie poczęło się niesmaczno jakoś to na tę to na owę stronę przeważać, przesiadł się królewic do swej łodzi najemnej, zostawiwszy tam marszałka z komisarzmi, i tak dobrze na tej łodzi, na którejżeśmy już byli z królewiczem, oni nasi najemnicy wiosłami szastali, żeśmy w krótkim czasie daleko za sobą ono półokręcie, że ledwo je widać
marszałka swego i z drugimi dwiema kommissarzami, żeby w Kolnie, jako w mieście jego własném, podejmowali. Obiecał królewic jmć mieć to na baczeniu. Wsiadł potém z kilką nas na bat, który od elektora nagotowany był, nakształt półokręcia. A gdyśmy wyjachali pod żaglami na przestrzenią, a ono półokręcie poczęło się niesmaczno jakoś to na tę to na owę stronę przeważać, przesiadł się królewic do swéj łodzi najemnéj, zostawiwszy tam marszałka z kommissarzmi, i tak dobrze na téj łodzi, na któréjżeśmy już byli z królewicem, oni nasi najemnicy wiosłami szastali, ześmy w krótkim czasie daleko za sobą ono półokręcie, że ledwo je widać
Skrót tekstu: PacOb
Strona: 47
Tytuł:
Obraz dworów europejskich
Autor:
Stefan Pac
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Kazimierz Plebański
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zygmunt Schletter
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1854