Ochotnika przebrańszych tysięcy, Każe w-pole Synowi. Sam także co precy Pospieszyć ma za niemi. Lubo się nie zdało To niektórym, ile tak Wojska mając mało, Na troje go rozrywać. Bo prócz Kwarcjanych Ordynatów, a piąciu owych popisanych Regestrowych tysięcy, nikt z-ochoczych prawie W-takim razie nie przybył. Wielkiej zaś niesprawie Było nieco przyczytać. Ze kogo wzdy gonim? Wiadomości nie mając i języka o nim, Zaszliśmy tak głęboko. Dopiero nowina Jedna bieży za drugą; że Chmielnicki, Syna Osadził już z-Tatary na Żółty gdzieś Wodzie. Owi także przysieźni radzi tej pogodzie, Na Wojskową Starszyne gwałtem się rzuciwszy, I oraz ich
Ochotnika przebrańszych tysięcy, Każe w-pole Synowi. Sam także co precy Pospieszyć ma za niemi. Lubo sie nie zdáło To niektorym, ile ták Woyska máiąc máło, Na troie go rozrywać. Bo procz Quárcyánych Ordynatow, á piąćiu owych popisanych Regestrowych tysiecy, nikt z-ochoczych práwie W-tákim ráźie nie przybył. Wielkiey záś niesprawie Było nieco przyczytáć. Ze kogo wzdy gonim? Wiádomośći nie máiąc i iezyka o nim, Zászliśmy ták głeboko. Dopiero nowina Iedna bieży zá drugą; że Chmielnicki, Syná Osadźił iuż z-Tatáry na Zołty gdźieś Wodźie. Owi tákże przysieźni radźi tey pogodzie, Ná Woyskową Stárszyne gwałtem sie rzućiwszy, I oraz ich
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 7
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
zdąży, l Stanie mu przed oczyma, i Wlot je okrąży. Nie wprzód jednak uderzy na gotowe Czoło, Przepatrując potęge Wojskową w-około, Aż postrzeże gdzie one pracowały teły Ciężką swoją przeprawą, tam największe sieły Z Tatarami wytoczy. I tu z nagłej trwogi, Kleska zaraz, i zabój zaweźmie się srogi W naszych zwykłej niesprawie. Bo gdy tak ściśnieni Do szyku przyjść nie mogą, i chąc na przestrzeni Z-Szablami się zawinąć, czym dalej odsadzą Od wozów i Piechoty, naprzód te wydadzą Na szrot i rzeź gotową Pogańskiej swywoli; Toż i sami zostając od wsztykich na goli Posiełków i zaszczytów, dla insz zastąpionych Od przeprawy Poganów, i
zdąży, l Stanie mu przed oczyma, i Wlot ie okrąży. Nie wprzod iednak uderzy na gotowe Czoło, Przepatruiąc potege Woyskową w-około, Aż postrzeże gdźie one pracowáły teły Cieszką swoią przeprawą, tam naywieksze sieły Z Tátárami wytoczy. I tu z nagłey trwogi, Kleská zaraz, i zaboy záweźmie sie srogi W naszych zwykłey niesprawie. Bo gdy tak śćiśnieni Do szyku przyyść nie mogą, i chąc na przestrzeni Z-Szablami sie zawinąć, czym daley odsadzą Od wozow i Piechoty, naprzod te wydadzą Ná szrot i rzeź gotową Pogańskiey swywoli; Toż i sami zostaiąc od wsztykich na goli Posiełkow i zaszczytow, dla insz zástąpionych Od przeprawy Poganow, i
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 84
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Barzo jeli? dla której i tu żarliwości, Ani słuchać rozkazów, i Znaków pilnować, Ani jeden drugiego chciał wcza z posiełkować. Król nawet nienawołał, ani Wódz uprosił, Ale kogo i jaki humor swój swój unosił, Tym się każdy sprawował; godnym być Buławy Siebie sadząc. takiż też koniec tej niesprawy! Król się ku Jeziornej ruszy I porządkiem jakim. Chmielnicki spadnie nie spodziewany WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ A wprzód uderzy na Wozy. Które zrabowane. A oraz klęska wnaszych. Ruszenie Pospolite co za frukty nosi Część TRZECIA
Którym czasem, gdy się tam Nieprzyjaciel bawi Na tych mordach i łupach. Król na pretce stawi Wojsko tu
Bárzo ieli? dla ktorey i tu żarliwośći, Ani słuchać rozkazow, i Znakow pilnować, Ani ieden drugiego chćiał wcza s posiełkować. Krol nawet nienawołał, áni Wodz uprosił, Ale kogo i iaki humor swoy swoy unosił, Tym sie káżdy sprawował; godnym bydź Buławy Siebie sadząc. tákiż też koniec tey niesprawy! Krol się ku Ieziorney ruszy I porządkiem iakim. Chmielnicki spadnie nie spodziewany WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY A wprzod uderzy na Wozy. Ktore zrabowane. A oraz klęska wnaszych. Ruszenie Pospolite co za frukty nośi CZESC TRZECIA
Ktorym czasem, gdy sie tam Nieprzyiaćiel bawi Na tych mordach i łupach. Krol na pretce stawi Woysko tu
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 85
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
ku komorze. Ciele u ciebie kupi/ A komoręć wyłupi. Wszytki zamysły jego/ Nie czynić nic dobrego. Kiedy nalepiej pości/ Pilnuj w oborze gości. Wszytki modlitwy swoje/ Włożył na konie twoje. A jak nie dojdziesz lica/ Nizacz i szubienica. Pociągniesz go do prawa/ I tam zły duch niesprawa. Gdy Rusin siedzi w prawie/ Szkodliwy wszystkiej ławie. Sądzić mu przydzie snadnie/ Sam przysięga/ a kradnie. Jeśli na cię nie wsiądzie/ Szczęście od Boga będzie. Żydzi.
Żydowie gamratliwi/ Tak młodzi jako i siwi. Jako obłapi Sarę/ Wnet będzie dzieci parę. Ona za nim z gratnicą/ By
ku komorze. Ciele v ćiebie kupi/ A komoręć wyłupi. Wszytki zamysły iego/ Nie czynić nic dobrego. Kiedy nalepiey pośći/ Pilnuy w oborze gośći. Wszytki modlitwy swoie/ Włożył ná konie twoie. A iák nie doydźiesz licá/ Nizacz y szubienicá. Poćiągniesz go do práwá/ Y tám zły duch niespráwá. Gdy Ruśin śiedźi w práwie/ Szkodliwy wszystkiey łáwie. Sądźić mu przydźie snádnie/ Sam przyśięga/ á krádnie. Ieśli ná ćię nie wśiędźie/ Sczęśćie od Bogá będźie. Zydźi.
ZYdowie gámrátliwi/ Ták młodźi iáko y śiwi. Iáko obłápi Sarę/ Wnet będźie dźieći parę. Oná zá nim z gratnicą/ By
Skrót tekstu: FraszSow
Strona: C
Tytuł:
Fraszki Sowiźrzała nowego
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
powrotu. Ojcam twojego Tezeusza klęła, Ze cię nie puszczał, gdy się droga wszczęła; A on podobno i nie myślił o tem, Owszem radby był, przeniósł cię i lotem. Znowum się bała, abyś dla nieznaku, Nie zawiązł był gdzie na Hebrowym haku; I żeby twoje, dla jakiej niesprawy Nie zatonęły w siwych nurtach nawy. Częstom i Bogów, ażebyś był zdrowy, Błagała; paląc popiół bursztynowy, I przy modlitwach czyniła ofiary, Dając kadzidła, piżma, wonie, pary. Często życzliwe, gdy Fawoniusze Sprzyjały morzu, czekałam cię z dusze, Mówiąc do siebie; jeżeli zdrów ninie,
powrotu. Oycám twoiego Tezeuszá klęłá, Ze ćię nie puszczał, gdy się drogá wszczęłá; A on podobno y nie myślił o tem, Owszem radby był, przeniosł ćię y lotem. Znowum się bałá, ábyś dla nieznáku, Nie záwiązł był gdzie ná Hebrowym haku; Y żeby twoie, dla iákiey niespráwy Nie zátonęły w śiwych nurtách náwy. Częstom y Bogow, ażebyś był zdrowy, Błágáłá; paląc popioł bursztynowy, Y przy modlitwách czyniła ofiáry, Dáiąc kádźidłá, piżmá, wonie, páry. Często życzliwe, gdy Fawoniusze Sprzyiáły morzu, czekáłám cię z dusze, Mowiąc do śiebie; ieżeli zdrow ninie,
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 13
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
. Tam kwiat wojska naszego ginie i z hetmany, Jako od Hannibala Rzymianie pod Kanny, Zgoła z kilku tysięcy kilkadziesiąt — i to Siła-m rzekł — uszło przecie, których nie pobito. Mógł ci i on ujść z tymi, lecz wolał mogiły Podnieść, niżli poganom pokazować tyły! O nierządzie szkarady! O niesprawo sroga! Którą że dotąd stoim, bać się też dla Boga! Byśmy nią nie zginęli, jako stara pieje Przypowieść, z czego się świat nie od rzeczy śmieje. Żyje Andrzej, brat jego, który tej rubieży Szczęściem uszedł: bo gdy to, co matce należy Od cnotliwego syna, oddamy jej w długu
. Tam kwiat wojska naszego ginie i z hetmany, Jako od Hannibala Rzymianie pod Kanny, Zgoła z kilku tysięcy kilkadziesiąt — i to Siła-m rzekł — uszło przecie, których nie pobito. Mógł ci i on ujść z tymi, lecz wolał mogiły Podnieść, niżli poganom pokazować tyły! O nierządzie szkarady! O niesprawo sroga! Którą że dotąd stoim, bać się też dla Boga! Byśmy nią nie zginęli, jako stara pieje Przypowieść, z czego się świat nie od rzeczy śmieje. Żyje Andrzej, brat jego, który tej rubieży Szczęściem uszedł: bo gdy to, co matce należy Od cnotliwego syna, oddamy jej w długu
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 396
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
i do sądu oddawać. Naostatek (a to najsurowiej) przestrzegać będzie/ aby zielonych zbóż/ w polu niepsowano/ chłopom orzącym nie przeszkadzano/ bydeł nie kradziono/ gwałtem nie wydzierano/ nie tylko w swojej ziemi/ ale i w cudzej/ miernie wszystkiego zażywając/ gwałtów i zbytków nie czyniąc/ bo tą niesprawą/ odstraszą się Obywatele/ że uporniejsi w obronie być muszą/ każdy zaś łaskawemu narodowi/ podlegać woli. Nawet samemu sobie/ w dalszym prowadzeniu wojny/ albo w powrocie/ przez spustoszone kraje/ w żywności nie wygoda będzie. Nad to/ Bóg sam/ dla różnych zbrodni/ gotowe zwycięstwo/ z ręku swawolnych wyimuje
y do sądu oddawać. Náostátek (á to naysurowiey) przestrzegáć będźie/ áby źielonych zboż/ w polu niepsowáno/ chłopom orzącym nie przeszkadzáno/ bydeł nie krádźiono/ gwałtem nie wydźierano/ nie tylko w swoiey źiemi/ ále y w cudzey/ miernie wszystkiego záżywáiąc/ gwałtow y zbytkow nie czyniąc/ bo tą niespráwą/ odstrászą się Obywátele/ że vpornieysi w obronie być muszą/ káżdy záś łaskáwemu narodowi/ podlegáć woli. Nawet samemu sobie/ w dalszym prowadzeniu woyny/ álbo w powroćie/ przez spustoszone kráie/ w żywnośći nie wygoda będźie. Nád to/ Bog sam/ dla rożnych zbrodni/ gotowe zwyćięstwo/ z ręku swawolnych wyimuie
Skrót tekstu: FredKon
Strona: 28
Tytuł:
Potrzebne konsyderacje około porządku wojennego
Autor:
Andrzej Maksymilian Fredro
Drukarnia:
Franciszek Glinka
Miejsce wydania:
Słuck
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
naturę. Młodź bowiem przy wygodnej edukacyj hartowne wojennemi niewczasami ojców swoich zdrowia pozbywa, a przeciwne niedotkliwą, obozowych potraw, sroższego powietrza, fatyg, i niedostatków żołnierskich nie cierpiącą przyjmuje kompleksyą; z tąd gdy znagła powstanie z której strony napaść, i do mężnego odporu mieć się trzeba, aż tu nieochota, trwoga, niesprawa, pierzchliwość, etc. słowem: między niezliczonym ludem męża nie masz, a między mężami żołnierza nie znaleźć.
Z tego wszystkiego wydaje się jawnie ten doświadczony ludzkiej niesforności narów, że snadniej w przeciwności, niż w szczęściu, w dobrym trwać umiemy, Opływając w pokoju, dostatków nabywamy, których smakiem nieugaszone bogactw przymnożenia wzbudza
naturę. Młodź bowiem przy wygodney edukacyi hartowne wojennemi niewczasami oycow swoich zdrowia pozbywa, á przećiwne niedotkliwą, obozowych potraw, sroższego powietrza, fatyg, y niedostatkow żołnierskich nie ćierpiącą przymuje komplexyą; z tąd gdy znagła powstanie z ktorey strony napaść, y do mężnego odporu mieć śię trzeba, aż tu nieochota, trwoga, niesprawa, pierzchliwość, etc. słowem: między niezliczonym ludem męża nie masz, á między mężami żołnierza nie znaleść.
Z tego wszystkiego wydaje śię jawnie ten doświadczony ludzkiey niesfornośći narow, że snadniey w przećiwnośći, niż w szczęśćiu, w dobrym trwać umiemy, Opływając w pokoju, dostatkow nabywamy, ktorych smakiem nieugaszone bogactw przymnożenia wzbudza
Skrót tekstu: HylInf
Strona: 87
Tytuł:
Inflanty w dawnych swych i wielorakich aż do wieku naszego dziejach i rewolucjach
Autor:
Jan August Hylzen
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1750
Data wydania (nie wcześniej niż):
1750
Data wydania (nie później niż):
1750