, Że będzie miał pociechę, chwalę mu synowca. Aż ów: „Jakaż też była sentencja czyja, Wierzę, że wszyscy rzekli: nie ujdzie ten stryja.” „Tak — odpowiem — mówili: grzecznyć, daj go katu! Tak zawsze jabłko padnie blisko swego śniatu.” 79 (F). NIESZCZERA ŻAŁOBA POWIERZCHOWNA
Wielka rzeczy przeciwnych u ciebie niezgoda: We łbie jeszcze statku by, a u gęby broda. Żonać, rzeczesz, na marach przyczyną tej wiechy. Toć, co wszytkim znak żalu, u ciebie pociechy. 80 (F). DO PANA WOJNY
Wnidę na pokój pański, aż ktoś stoi z Litwy.
, Że będzie miał pociechę, chwalę mu synowca. Aż ów: „Jakaż też była sentencyja czyja, Wierzę, że wszyscy rzekli: nie ujdzie ten stryja.” „Tak — odpowiem — mówili: grzecznyć, daj go katu! Tak zawsze jabłko padnie blisko swego śniatu.” 79 (F). NIESZCZERA ŻAŁOBA POWIERZCHOWNA
Wielka rzeczy przeciwnych u ciebie niezgoda: We łbie jeszcze statku by, a u gęby broda. Żonać, rzeczesz, na marach przyczyną tej wiechy. Toć, co wszytkim znak żalu, u ciebie pociechy. 80 (F). DO PANA WOJNY
Wnidę na pokój pański, aż ktoś stoi z Litwy.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 43
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Porwie się z łóżka do mnie, lecz wziąwszy ją z przodku, Nie dopuściłem się jej wychylić z namiotku, I po tak długim poście, jakoście słyszeli, Z ochoty zarazem z nią padłem na pościeli. Któż by mógł wypowiedzieć smaczne całowania, Kochania popędliwe, ucięte wzdychania, Gniewy kształtnie zmyślone, nieszczere odmowy, Wymyślne krotofile, pieszczone rozmowy, Ściskania do siności, ścisłe obłapiania,
Przysięgłe obietnice, złości wyrządzania, Pojrżenia konające, słowa rozpalone, Dyskursy do pół sensu nie doprowadzone, Szepty zalotne w ucho, szczypania łechciwe I wszytkie psie biszkunty ręki niewstydliwe! Jedną-m ręką jej śnieżny bok w koło otoczył, Drugą-m do skrytszej
. Porwie się z łóżka do mnie, lecz wziąwszy ją z przodku, Nie dopuściłem się jej wychylić z namiotku, I po tak długim poście, jakoście słyszeli, Z ochoty zarazem z nią padłem na pościeli. Któż by mógł wypowiedzieć smaczne całowania, Kochania popędliwe, ucięte wzdychania, Gniewy kształtnie zmyślone, nieszczere odmowy, Wymyślne krotofile, pieszczone rozmowy, Ściskania do siności, ścisłe obłapiania,
Przysięgłe obietnice, złości wyrządzania, Pojrżenia konające, słowa rozpalone, Dyskursy do pół sensu nie doprowadzone, Szepty zalotne w ucho, szczypania łechciwe I wszytkie psie biszkunty ręki niewstydliwe! Jedną-m ręką jej śnieżny bok w koło otoczył, Drugą-m do skrytszej
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 326
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
więc do pańskiego czynił sobie boku. Skąd jako majestatu zastęp i ozdoba, Tak wybór geniuszów i co żywszych próba Pochodziła dowcipów, i jako ich siła Na nogi promocja twoja postawiła! Nie jednemu na samo tylko wspamiętanie Twej dobroci, serdeczna z oczu łza ukanie.
Ale jeszcze nie tak w dwór i jego wlepiony Twarz wielekroć nieszczerą, żeby z chęci onej, Którą w nim ku ojczyźnie miłość poduszczała, Gdyby zdrowia i samej krwie potrzebowała, Miał co złożyć, bo tylkoż gruchnęła pod owę Do Prus ekspedycja napaść Gustawowę, Zaraz w tak niebezpiecznym razie nie mieszkając, A przykład i pobudkę z siebie drugim dając, Rozwił strojną chorągiew obok panu swemu
więc do pańskiego czynił sobie boku. Zkąd jako majestatu zastęp i ozdoba, Tak wybór geniuszów i co żywszych próba Pochodziła dowcipów, i jako ich siła Na nogi promocya twoja postawiła! Nie jednemu na samo tylko wspamiętanie Twej dobroci, serdeczna z oczu łza ukanie.
Ale jeszcze nie tak w dwór i jego wlepiony Twarz wielekroć nieszczerą, żeby z chęci onej, Którą w nim ku ojczyznie miłość poduszczała, Gdyby zdrowia i samej krwie potrzebowała, Miał co złożyć, bo tylkoż gruchnęła pod owę Do Prus expedycya napaść Gustawowę, Zaraz w tak niebezpiecznym razie nie mieszkając, A przykład i pobudkę z siebie drugim dając, Rozwił strojną chorągiew obok panu swemu
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 117
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
, albo mało spała, I że była w ustronnem miejscu, gdzie wołania Ani żadnego słychać było kołatania, Więc, że ją, kiedy z nią beł pospołu jej miły, Żadne myśli i żadne troski nie trapiły, Tak twardo Olimpią uśpiło ubogą, Że szczurcy i niedźwiedzie twardziej spać się nie mogą.
XIX.
Ale nieszczery Biren, któremu odjęła Sen umyślona zdrada, czując, że usnęła, Wstaje z łóżka i w węzeł swoje szaty zbiera I tak się barzo kwapi, że się nie ubiera; I namiot zostawiwszy, bieży prędkiem biegiem Tam, gdzie jego armata czekała nad brzegiem, I jako mógł naciszej, na głębią się puszcza I brzeg
, albo mało spała, I że była w ustronnem miejscu, gdzie wołania Ani żadnego słychać było kołatania, Więc, że ją, kiedy z nią beł pospołu jej miły, Żadne myśli i żadne troski nie trapiły, Tak twardo Olimpią uśpiło ubogą, Że szczurcy i niedźwiedzie twardziej spać się nie mogą.
XIX.
Ale nieszczery Biren, któremu odjęła Sen umyślona zdrada, czując, że usnęła, Wstaje z łóżka i w węzeł swoje szaty zbiera I tak się barzo kwapi, że się nie ubiera; I namiot zostawiwszy, bieży prętkiem biegiem Tam, gdzie jego armata czekała nad brzegiem, I jako mógł naciszej, na głębią się puszcza I brzeg
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 201
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ażeby za te czerw, zł 100 pokazać suam activitatem. Jakoż by lepiej było, ale mi nie przyznał się rzetelnie o tej swojej okoliczności.
Mnie się zdawało, że Buczyński i jako kolega, i jako promowujący syna do siostry mojej, przy tym człowiek maioris authoritatis, będzie mi pomocniejszy i pewniejszy, bo Laskowski był nieszczery. Wolałem Buczyńskiego. Laskowski tedy, ażeby wziętym od Fleminga pieniądzom dał jaki kolor, udał się na to, ażeby
niby dla interesów ekonomicznych sejmik był zerwany. Zażył mię tedy taką polityką, że jak widział szlachtę barzo do mnie przywiązaną, a z drugiej strony widział, że Suzin podkomorzy i Buchowiecki, pisarz ziemski
ażeby za te czerw, zł 100 pokazać suam activitatem. Jakoż by lepiej było, ale mi nie przyznał się rzetelnie o tej swojej okoliczności.
Mnie się zdawało, że Buczyński i jako kolega, i jako promowujący syna do siostry mojej, przy tym człowiek maioris authoritatis, będzie mi pomocniejszy i pewniejszy, bo Laskowski był nieszczery. Wolałem Buczyńskiego. Laskowski tedy, ażeby wziętym od Fleminga pieniądzom dał jaki kolor, udał się na to, ażeby
niby dla interesów ekonomicznych sejmik był zerwany. Zażył mię tedy taką polityką, że jak widział szlachtę barzo do mnie przywiązaną, a z drugiej strony widział, że Suzin podkomorzy i Buchowiecki, pisarz ziemski
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 230
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
z listu do IMPani marszałkowej pisanego sensibilitatesuczucia WMPana i wzajemnie wysłuchawszy repozycje IMPana marszałka, a widząc z obu stron nie oddalony afekt, życzę bez dalszych eksplikacji trzymać się ścisłej, poufałej, zażyłej i przykładnej między WMPanami konfidencji, która gdyby była zerwana, obodwom WMPanom ta odmiana inureret notamwypaliłaby znamię niestałości albo nieprawdziwej i nieszczerej in anteriori przyjaźni, gdyż amicitia, quae desiit, numquam vera fuitpoprzednio przyjaźni, gdyż przyjaźń, która ustała, nigdy nie była prawdziwa, I to samo niech będzie dowodem zachowania IMPana marszałka przyjaźni i dobrego życzenia WMPanu, że nie uskarża się na WMPana, nie chcąc być pobudką do irytacji, z gruntu poruszając przyczyny
z listu do JMPani marszałkowej pisanego sensibilitatesuczucia WMPana i wzajemnie wysłuchawszy repozycje JMPana marszałka, a widząc z obu stron nie oddalony afekt, życzę bez dalszych eksplikacji trzymać się ścisłej, poufałej, zażyłej i przykładnej między WMPanami konfidencji, która gdyby była zerwana, obodwom WMPanom ta odmiana inureret notamwypaliłaby znamię niestałości albo nieprawdziwej i nieszczerej in anteriori przyjaźni, gdyż amicitia, quae desiit, numquam vera fuitpoprzednio przyjaźni, gdyż przyjaźń, która ustała, nigdy nie była prawdziwa, I to samo niech będzie dowodem zachowania JMPana marszałka przyjaźni i dobrego życzenia WMPanu, że nie uskarża się na WMPana, nie chcąc być pobudką do irytacji, z gruntu poruszając przyczyny
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 843
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
ogień ku gorze się pnie/ i byś go ty nabarziej przyciskał/ przecię on w zgórę się drze: a drugie poruszenie ma ku dołowi/ dla zachowania i przymnożenia samego siebie/ z materii na niskości sobie przyzwoitey/z której jakoby pokarm ma. I słusznie ten ogień Aleksander nazywa/ rzecz jakaś zmieszaną a nieszczery żywioł/ iż nigdy nie jest bez jakowej drugiej materii/ którą się pasie/ i z której ustawiczność swoję bierze/ i trwałość. I dla tegoż też jako się już rzekło/ musi i ku dołowi swój pochop mieć/ i poruszenie dla onej materii która go może zachować/ i zachowując sama się w onże
ogień ku gorze się pnie/ y byś go ty nabárźiey przyćiskał/ przećię on w zgorę się drze: á drugie poruszenie ma ku dołowi/ dla záchowánia y przymnożenia sámego śiebie/ z máteryey ná niskośći sobie przyzwoitey/z ktorey iákoby pokarm ma. Y słusznie ten ogień Alexánder názywa/ rzecż iákaś zmieszáną á nieszcżery żywioł/ iż nigdy nie iest bez iákowey drugiey máteryey/ ktorą się páśie/ y z ktorey vstáwicżność swoię bierze/ y trwáłość. Y dla tegoż też iáko się iuż rzekło/ muśi y ku dołowi swoy pochop mieć/ y poruszenie dla oney máteryey ktora go może záchowáć/ y záchowuiąc sámá się w onże
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 105.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
sukna, choć gorsze gatunkiem, Zdarzy Bóg, że ustaną w tej ojczyźnie z trunkiem. Wszytko to dla szelągów w górę poszło właśnie; Tak bywa: nie stanie drew, i ogień też gaśnie. Złoto grzech wprowadziło na świat; skoro złota Nie stanie, zasię znowu wróci na świat cnota. Sama, i to nieszczera, miedź się w Polsce warta, Niech giną instrumenty przeklętego czarta: Złoto, srebro, Polacy, miedzią się wam staje; Odmieniliście w grzechy dobre obyczaje. Obojga cudze ziemie jawną są przyczyną, Że jako złoto z srebrem, tak i cnoty giną; Grzech wam i miedź szatańskiej zostawiły cechy; Wzięły złoto i
sukna, choć gorsze gatunkiem, Zdarzy Bóg, że ustaną w tej ojczyźnie z trunkiem. Wszytko to dla szelągów w górę poszło właśnie; Tak bywa: nie stanie drew, i ogień też gaśnie. Złoto grzech wprowadziło na świat; skoro złota Nie stanie, zasię znowu wróci na świat cnota. Sama, i to nieszczera, miedź się w Polszcze warta, Niech giną instrumenty przeklętego czarta: Złoto, srebro, Polacy, miedzią się wam staje; Odmieniliście w grzechy dobre obyczaje. Obojga cudze ziemie jawną są przyczyną, Że jako złoto z srebrem, tak i cnoty giną; Grzech wam i miedź szatańskiej zostawiły cechy; Wzięły złoto i
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 627
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
postępek rozprawy janowiecki, który uważając, baczemy, że jako z jednej strony jest czego z wielu miar żałować i co opłakiwać, tak z drugiej strony jest za co wm. naszemu mciwemu panu pochwałę dawać i wdzięczność pokazować. Kogoż by bowiem nie przeraziło, a ku żalu nie poruszyło, to tak częścią gwałtowne, częścią nieszczere obeście z wm. naszym panem, któryś na niejakiej strażej od R. P. ustanowiony będąc, na ten czas osobę jej z drugiemi ichm. pp. deputaty rokoszowemi na sobie nosieł. Kogo by zaś z tych, co się synmi cnotliwemi tej R. P. czują, nie miało to pobudzić ku oświadczeniu
postępek rozprawy janowiecki, który uważając, baczemy, że jako z jednej strony jest czego z wielu miar żałować i co opłakiwać, tak z drugiej strony jest za co wm. naszemu mciwemu panu pochwałę dawać i wdzięczność pokazować. Kogoż by bowiem nie przeraziło, a ku żalu nie poruszyło, to tak częścią gwałtowne, częścią nieszczere obeście z wm. naszym panem, któryś na niejakiej strażej od R. P. ustanowiony będąc, na ten czas osobę jej z drugiemi ichm. pp. deputaty rokoszowemi na sobie nosieł. Kogo by zaś z tych, co się synmi cnotliwemi tej R. P. czują, nie miało to pobudzić ku oświadczeniu
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 343
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
bezpieczeństwo wszytki R. P. opatrzeli, poruczcie. Nie płonneć to periculorum denuntiationes, któreście wm. tu usłyszeli. Jużci to w Wołoszech radzi nie radzi mamy wojnę; już Tatarzyn ogniem przepłokawszy Ukrainę i zasmakowawszy sobie korzyść bez krwie i trudności, części nas nawiedzać, bracią naszę w sromotną niewolą zaganiać nie zaniecha. Nieszczera zatym Moskwa podniesie rogi, więc i sudermańskie książę swych złych zamysłów nie zaniecha, jeśli my o sobie czuć nie będziemy. Ale gdy
obaczą nieprzyjaciele nasi zgodę w nas, miłość ojczyzny, ku panu chęć, upadnie im serce, nie tak śmiele na nas nacierać będą. Macie wm. J. K. M.
bezpieczeństwo wszytki R. P. opatrzeli, poruczcie. Nie płonneć to periculorum denuntiationes, któreście wm. tu usłyszeli. Jużci to w Wołoszech radzi nie radzi mamy wojnę; już Tatarzyn ogniem przepłokawszy Ukrainę i zasmakowawszy sobie korzyść bez krwie i trudności, części nas nawiedzać, bracią naszę w sromotną niewolą zaganiać nie zaniecha. Nieszczera zatym Moskwa podniesie rogi, więc i sudermańskie książę swych złych zamysłów nie zaniecha, jeśli my o sobie czuć nie będziemy. Ale gdy
obaczą nieprzyjaciele nasi zgodę w nas, miłość ojczyzny, ku panu chęć, upadnie im serce, nie tak śmiele na nas nacierać będą. Macie wm. J. K. M.
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 480
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957