nierozumiem. Bo w nieczyste naczynie/ i naczystsze co wlawszy/ oszkaradzi się: równie kłamstwem prawdy bronić/ i prawda o nieprawdzi się. Zaż tym pozyskał co Zyzani/ że przy tak jawnych swych błędach i Herezjach/ Caelestyna Biskupa Rzymskiego/ męża świętgeo/ przeklętym Heretykiem nazwał/ i nam jego za takiego nieuważnie podał? lub też owym/ że Chrysta Pana Cerkwi swej widzialną i teraz być głową/ zmyślił? że Z Złotoustego tekst/ jak się pokazało/ w kilku miejscach zwariował? Nierozumiem. Kamieć to jest taki/ który się obraca na głowę tego/ który go rzucił. Cóż? niestałoli już prawdzie słów i rzeczy
nierozumiem. Bo w nieczyste nácżynie/ y naczystsze co wlawszy/ oszkárádźi sie: rownie kłamstwem prawdy bronić/ y prawdá o nieprawdźi sie. Záż tym pozyskał co Zyzáni/ że przy ták iáwnych swych błędách y Hęrezyách/ Caelestyná Biskupá Rzymskiego/ mężá świętgeo/ przeklętym Haeretykiem názwał/ y nam iego zá tákiego nieuważnie podał? lub też owym/ że Christá Páná Cerkwi swey widźiálną y teraz bydź głową/ zmyślił? że S Złotoustego text/ iák sie pokazáło/ w kilku mieyscách zwáriował? Nierozumiem. Kámieć to iest táki/ ktory sie obráca ná głowę tego/ ktory go rzućił. Coż? niestałoli iuż prawdźie słow y rzecży
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 45
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
się spaleniem i zabiciem ważyli się, robót, czynszów i innych powinności przeszłymi dekretami ad interim do decyzji sprawy nakazanych sprzeciwiając się im pełnić, odprawować i płacić nie chcieli i nie płacili, zesłaną dworską egzekucyją do wybierania czynszów zaprosiwszy ich do pewnej chałupy przy młynie będącej tumult uczynili, armatnie et tumultuarie naszli i dobytych dworskich ludzi nieuważnie bili, ranili i kaliczyli, jednego z nich pod koło młyńskie ukrytego wywlekszy ledwie nie zabili, w polach zboża sprzątać nie chcieli i przez to są okazy ją szkód, że najemnikami i poddanymi swymi dziedzicznymi dwór sprzątać i robić musiał, ani dworskich pól, ani swoich chłopskich po większej części na złość nie zasiewali i prawie
się spaleniem i zabiciem ważyli się, robót, czynszów i innych powinności przeszłymi dekretami ad interim do decyzyi sprawy nakazanych sprzeciwiając się im pełnić, odprawować i płacić nie chcieli i nie płacili, zesłaną dworską egzekucyją do wybierania czynszów zaprosiwszy ich do pewnej chałupy przy młynie będącej tumult uczynili, armatnie et tumultuarie naszli i dobytych dworskich ludzi nieuważnie bili, ranili i kaliczyli, jednego z nich pod koło młyńskie ukrytego wywlekszy ledwie nie zabili, w polach zboża sprzątać nie chcieli i przez to są okazy ją szkód, że najemnikami i poddanymi swymi dziedzicznymi dwór sprzątać i robić musiał, ani dworskich pól, ani swoich chłopskich po większej części na złość nie zasiewali i prawie
Skrót tekstu: RefBrodRzecz
Strona: 55
Tytuł:
Z wyroku sądu referendarskiego w sprawie między Brodowskima poddanymi ze wsi Maćkowce, ...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1729
Data wydania (nie wcześniej niż):
1729
Data wydania (nie później niż):
1729
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
ale z wami będę miał swe sędzię, Którym miłość w języku, w sercu się zagrzebła Zazdrość. Upatrujecie w cudzym oku ździebła I umiecie subtelnie wyjmować go komu, W swoim własnym nie widząc szkaradego tromu. Kędyż, proszę, póki was nieprzyjaciel z Rusi Nie wyżenie, póki was Polska nie wykrztusi, Żeście się nieuważnie z swym pospołu zborem Osobnym oderznęli do Szwedów taborem: Kędyż większy skład, mówię, pychy, strojów, plotek, Że do obudwu uszu trzeba było kłódek; Inszych zbytków (które tym w większej kładę wadzie, Gdy się mogły w tak małej zabronić gromadzie) Nie wspomnię, okrom tego, że gdy co napisał Który
ale z wami będę miał swe sędzię, Którym miłość w języku, w sercu się zagrzebła Zazdrość. Upatrujecie w cudzym oku ździebła I umiecie subtelnie wyjmować go komu, W swoim własnym nie widząc szkaradego tromu. Kędyż, proszę, póki was nieprzyjaciel z Rusi Nie wyżenie, póki was Polska nie wykrztusi, Żeście się nieuważnie z swym pospołu zborem Osobnym oderznęli do Szwedów taborem: Kędyż większy skład, mówię, pychy, strojów, plotek, Że do obudwu uszu trzeba było kłotek; Inszych zbytków (które tym w większej kładę wadzie, Gdy się mogły w tak małej zabronić gromadzie) Nie wspomnię, okrom tego, że gdy co napisał Który
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 220
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
strudze, Ale ujdzie czwarzyć się sroce przy papudze. Każdy ptaszek swoimi musi latać pióry: Buja sokół, nim się drop podniesie do góry. Wszytkim dam cug przed sobą. Że Argenis moja Dotychczas domowego trzyma się podwoja: Dziesięć lat na trojańską Grecy wojnę łożą, Drugie dziesięć wojują, nim ją rumem złożą. Kto nieuważnie na blask prosto idzie z cienia, Często znieść słonecznego nie może promienia. Doma się w sobie dobrze przejźreć trzeba, doma; Późno się albo kryje, albo śmiałek sroma. Widzisz, jako teraz świat w sicie maca sęku. Jać w swych wierszach nie szukam próżnej chwały dźwięku. Aleksandrów też nie masz, którzy by
strudze, Ale ujdzie czwarzyć się sroce przy papudze. Każdy ptaszek swoimi musi latać pióry: Buja sokół, nim się drop podniesie do góry. Wszytkim dam cug przed sobą. Że Argenis moja Dotychczas domowego trzyma się podwoja: Dziesięć lat na trojańską Grecy wojnę łożą, Drugie dziesięć wojują, nim ją rumem złożą. Kto nieuważnie na blask prosto idzie z cienia, Często znieść słonecznego nie może promienia. Doma się w sobie dobrze przejźreć trzeba, doma; Późno się albo kryje, albo śmiałek sroma. Widzisz, jako teraz świat w sicie maca sęku. Jać w swych wierszach nie szukam próżnej chwały dźwięku. Aleksandrów też nie masz, którzy by
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 316
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
sejmu żadnego lat kilkanaście lub kilkadziesiąt nie masz. Interesa te tedy niecierpiące odwłoki muszą jakoś się koniecznie zakończyć i w swym czasie minąć. Cóż czynić? Ktoś im na tym świecie w owej nieochybnej nagłości ład jakiżkolwiek dać musi. I nie widzicież tu, kochani bracia szlachta, że my sami, gdy sejmy nieustannie i nieuważnie rwiemy, moc w takowych nieuchybnych interesach, która by do całego należała sejmu, my sami, mówię, w ręce Dworu, nie chcącego i choćby o tym nie myślącego, wtrącamy? Że tak sprawiedliwego, zakonnego, sumiennego i dobrego Pana nam nieba dały, to szczęście nasze, ale przy tylu nieuważnie zerwanych sejmach,
sejmu żadnego lat kilkanaście lub kilkadziesiąt nie masz. Interessa te tedy niecierpiące odwłoki muszą jakoś się koniecznie zakończyć i w swym czasie minąć. Cóż czynić? Ktoś im na tym świecie w owej nieochybnej nagłości ład jakiżkolwiek dać musi. I nie widzicież tu, kochani bracia szlachta, że my sami, gdy sejmy nieustannie i nieuważnie rwiemy, moc w takowych nieuchybnych interessach, która by do całego należała sejmu, my sami, mówię, w ręce Dworu, nie chcącego i choćby o tym nie myślącego, wtrącamy? Że tak sprawiedliwego, zakonnego, sumiennego i dobrego Pana nam nieba dały, to szczęście nasze, ale przy tylu nieuważnie zerwanych sejmach,
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 168
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
sejmy nieustannie i nieuważnie rwiemy, moc w takowych nieuchybnych interesach, która by do całego należała sejmu, my sami, mówię, w ręce Dworu, nie chcącego i choćby o tym nie myślącego, wtrącamy? Że tak sprawiedliwego, zakonnego, sumiennego i dobrego Pana nam nieba dały, to szczęście nasze, ale przy tylu nieuważnie zerwanych sejmach, gdyby to berło nie w tak ojcowskich i sprawiedliwych znajdowało się rękach, co by się stać dotąd mogło? Lecz czy nie widziemy z tego, że więcej pełne ku nam dobroci nad publicznymi tylu sejmów skazionych nieszczęściami jego ubolewa serce niż nasze nad oczywistym niebezpieczeństwem własnym? Śmijmyż się więc jeszcze skarżyć, nie wiem
sejmy nieustannie i nieuważnie rwiemy, moc w takowych nieuchybnych interessach, która by do całego należała sejmu, my sami, mówię, w ręce Dworu, nie chcącego i choćby o tym nie myślącego, wtrącamy? Że tak sprawiedliwego, zakonnego, sumiennego i dobrego Pana nam nieba dały, to szczęście nasze, ale przy tylu nieuważnie zerwanych sejmach, gdyby to berło nie w tak ojcowskich i sprawiedliwych znajdowało się rękach, co by się stać dotąd mogło? Lecz czy nie widziemy z tego, że więcej pełne ku nąm dobroci nad publicznymi tylu sejmów skazionych nieszczęściami jego ubolewa serce niż nasze nad oczywistym niebezpieczeństwem własnym? Śmijmyż się więc jeszcze skarżyć, nie wiem
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 168
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
jedenże jest w takowych zgromadzeniach popularnych, o którym mówić się może: „Skądże ten człek miał mieć rozum do interesów publicznych, który i nauki, i eksperyjencji nie ma, który i co jest cnota, nie wie, i w własnym domu źle się rządzi, i we wszystkim bez rady, ślepo i nieuważnie leci?” Czy jeden znowu jest naprzeciw w tymże ludzi różnych zebraniu tego, co Seneka mizantrop, humoru: „Ja nigdy, abym się ludowi podobał, nie dbam: co mnie się zda, ludowi się nie zdaje, co lud próbuje, ja o tym słyszeć nie chcę i wiedzieć”. Proszę
jedenże jest w takowych zgromadzeniach popularnych, o którym mówić się może: „Skądże ten człek miał mieć rozum do interessów publicznych, który i nauki, i eksperyjencyi nie ma, który i co jest cnota, nie wie, i w własnym domu źle się rządzi, i we wszystkim bez rady, ślepo i nieuważnie leci?” Czy jeden znowu jest naprzeciw w tymże ludzi różnych zebraniu tego, co Seneka mizantrop, humoru: „Ja nigdy, abym się ludowi podobał, nie dbam: co mnie się zda, ludowi się nie zdaje, co lud próbuje, ja o tym słyszeć nie chcę i wiedzieć”. Proszę
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 199
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
nie pozwalać, uwadze i refleksji czasu nie żałować, woli najwyższej poradzić się, zgoła do cnót, do dobrej edukacji i obyczajów raczej, aniżeli do wytwornej urody bez nich i udatnej powabności adresować się, na czym życia i postanowienia szczęśliwość szczególnie zawisła. Inaczej, miły gaszku, oszpecisz się tyrańsko, bo nieukontentowanie w porwanym nieuważnie stanie doskonałych naraz zabija ludzi tak dalece, że wszelka w nich do czynienia chwalebnego żywość i ochota upada, jako się to najbardziej tymi czasy wydawa, a ty pewnie, nie mając tej w sobie rozrywki i rozgarnienia, w niewoli życia swojego jak w kajdanach zgnijesz, w melancholiji okołtunowaciejesz, oka od wstydu i alteracji nie
nie pozwalać, uwadze i refleksyi czasu nie żałować, woli najwyższej poradzić się, zgoła do cnót, do dobrej edukacyi i obyczajów raczej, aniżeli do wytwornej urody bez nich i udatnej powabności adresować się, na czym życia i postanowienia szczęśliwość szczególnie zawisła. Inaczej, miły gaszku, oszpecisz się tyrańsko, bo nieukontentowanie w porwanym nieuważnie stanie doskonałych naraz zabija ludzi tak dalece, że wszelka w nich do czynienia chwalebnego żywość i ochota upada, jako się to najbardziej tymi czasy wydawa, a ty pewnie, nie mając tej w sobie rozrywki i rozgarnienia, w niewoli życia swojego jak w kajdanach zgnijesz, w melancholiji okołtunowaciejesz, oka od wstydu i alteracyi nie
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 190
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
dla obrządku gospodarskiego, lubo by to wszytko doskonalej i lepiej, bez pogorszenia i cenzur, ciotki, babki, matki i tam insze z wyższej linii sporządzać i robić mogły, dla czego pretekst siostrzycce sprowadził. Ustąpiła miejsca żywa wiara zbytniej z ołtarzem i ciałem Boskim konfidencji, do którego ów straszliwy akces o jak prędko i nieuważnie z dzwonkiem w zawody bywa, nie od pacierzy kapłańskich, nie od rekoncyliacji urażonego, nie od spowiedzi, przygotowania się i wewnętrznego z sumieniem porachowania, ale często od obory, od chliwu, od gospodarstwa, od konwersacji i od inszych piekła, a nie ołtarza godnych zabaw i zatrudnienia. Ubiór do niego pełny przywileju i
dla obrządku gospodarskiego, lubo by to wszytko doskonalej i lepiej, bez pogorszenia i cenzur, ciotki, babki, matki i tam insze z wyższej liniji sporządzać i robić mogły, dla czego pretekst siostrzycce sprowadził. Ustąpiła miejsca żywa wiara zbytniej z ołtarzem i ciałem Boskim konfidencyi, do którego ów straszliwy akces o jak prędko i nieuważnie z dzwonkiem w zawody bywa, nie od pacierzy kapłańskich, nie od rekoncylijacyi urażonego, nie od spowiedzi, przygotowania się i wewnętrznego z sumieniem porachowania, ale często od obory, od chliwu, od gospodarstwa, od konwersacyi i od inszych piekła, a nie ołtarza godnych zabaw i zatrudnienia. Ubiór do niego pełny przywileju i
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 228
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
zaś małpa chęcią i naśladowaniem rada się bierze do ubioru ludzkiego i przez zdradliwy stroju sposób wikła się i dostaje połowem w ręce ich z własności, z wolności i łożyska swojego leśnego, tak i człowiek według inklinacji nieostrożnej do mody i krojów przeciwnych naturze, ułożeniu, miejscu i stopniowi swojemu narodów, naśladując małpy, sidła się nieuważnie w kosztowne długi, w szacowne ekspensa, w słuszne cenzury i błazeństwa u ludzi, wychodząc z znacznych dziedzictw, fortun, z skarbów i własności domu i imienia swojego. Albo bierze na siebie postać i figurę onych komedyjonalnych błaznów i trefnisiów, którzy urodziwszy się w naturalnym kroju do sposobności we wszytkim przyrodzonej przerabiają się
zaś małpa chęcią i naśladowaniem rada się bierze do ubioru ludzkiego i przez zdradliwy stroju sposób wikła się i dostaje połowem w ręce ich z własności, z wolności i łożyska swojego leśnego, tak i człowiek według inklinacyi nieostrożnej do mody i krojów przeciwnych naturze, ułożeniu, miejscu i stopniowi swojemu narodów, naśladując małpy, sidła się nieuważnie w kosztowne długi, w szacowne ekspensa, w słuszne cenzury i błazeństwa u ludzi, wychodząc z znacznych dziedzictw, fortun, z skarbów i własności domu i imienia swojego. Albo bierze na siebie postać i figurę onych komedyjonalnych błaznów i trefnisiów, którzy urodziwszy się w naturalnym kroju do sposobności we wszytkim przyrodzonej przerabiają się
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 287
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962