ten pan krawczyk, co to w niebo zmierza? Nie miałci Adam sukmany na grzbiecie, W kożuszku chodził, jako sami wiecie, Toć kuśnierz starszy.” — „Nie tak — rzecze drugi — Krawieckie zawsze potrzebne usługi. A ty z twym ojcem czekaj, dudku, zimy, Lecie-ś nic niewart, już to dobrze wiemy!”
Nad kuflem duma ów sąsiad podpiły, Wtem gość przychodzi dla niego niemiły, Zezowatym go natura wydała, Skąd się do zwady przyczyna podała. I rzecze opój: „Nie patrz na mię krzywo, Boć nie daruję tego jako żywo.” Gość mu odpowie: „Jeżelić
ten pan krawczyk, co to w niebo zmierza? Nie miałci Adam sukmany na grzbiecie, W kożuszku chodził, jako sami wiecie, Toć kuśnierz starszy.” — „Nie tak — rzecze drugi — Krawieckie zawsze potrzebne usługi. A ty z twym ojcem czekaj, dudku, zimy, Lecie-ś nic niewart, już to dobrze wiemy!”
Nad kuflem duma ów sąsiad podpiły, Wtem gość przychodzi dla niego niemiły, Zezowatym go natura wydała, Skąd się do zwady przyczyna podała. I rzecze opój: „Nie patrz na mię krzywo, Boć nie daruję tego jako żywo.” Gość mu odpowie: „Jeżelić
Skrót tekstu: DembowPunktBar_II
Strona: 481
Tytuł:
Punkt honoru
Autor:
Antoni Sebastian Dembowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
.
19. Osip Koleczuk ma pretensyją, któremu wzięto wołów parę valoris złp 100 za podymne, lubo wieś dworowi oddała podymne. Za które woły potem dano byczków parę, obadwa dopiero byli w trzecim roku, robić nie zdążali i pozdychali, a do spławu ze zbożem wygnali, tam się pozrywali i pozdychali, które byczki niewarte były nad złp 30, trzeciego zaś byczka dano, ten jest i ten szkoduje najmniej złp 70. Temuż komórkę zabrano do dwora, praetendit za nią taler bity. Czyni wszystkich pretensyj tego chłopa złp 70 - -
Ta gromada z tejże wsi, że nad pańszczyznę im należącą pędzono ich, lubo nigdy pańszczyzna
.
19. Osip Koleczuk ma pretensyją, któremu wzięto wołów parę valoris złp 100 za podymne, lubo wieś dworowi oddała podymne. Za które woły potem dano byczków parę, obadwa dopiero byli w trzecim roku, robić nie zdążali i pozdychali, a do spławu ze zbożem wygnali, tam się pozrywali i pozdychali, które byczki niewarte były nad złp 30, trzeciego zaś byczka dano, ten jest i ten szkoduje najmniej złp 70. Temuż komórkę zabrano do dwora, praetendit za nią taler bity. Czyni wszystkich pretensyj tego chłopa złp 70 - -
Ta gromada z tejże wsi, że nad pańszczyznę im należącą pędzono ich, lubo nigdy pańszczyzna
Skrót tekstu: PretChłopRzecz
Strona: 17
Tytuł:
Specyfikacyja pretensyj chłopskich...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1727
Data wydania (nie wcześniej niż):
1727
Data wydania (nie później niż):
1727
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
jak włosów na głowie.” „Więc — rzekę — nazad te wsi kupne przez sposoby Przedać i uspokoić dłużników.” „Bardzo by Dobrze — odpowie — ale każdy chce wziąć taniej, Niż ja dał, i musiałbym w poły tracić na niej. Każdy chce ewikcyjej i swego warunku, A tego wsi niewarty, gdyby do szacunku.” „Więc gdy ani początku, ani widzę końca, Trzymajże się Waszmość już jednego Serwońca (Tak pod dziurawą strzechą karczmę zwano w lesie), Wprzód niż trybunał taksę na dobra przyniesie.” „Bodaj ci się jurystów — rzecze gość ów — radzić: Zastawników precz wygnać, precz
jak włosów na głowie.” „Więc — rzekę — nazad te wsi kupne przez sposoby Przedać i uspokoić dłużników.” „Bardzo by Dobrze — odpowie — ale każdy chce wziąć taniej, Niż ja dał, i musiałbym w poły tracić na niej. Każdy chce ewikcyjej i swego warunku, A tego wsi niewarty, gdyby do szacunku.” „Więc gdy ani początku, ani widzę końca, Trzymajże się Waszmość już jednego Serwońca (Tak pod dziurawą strzechą karczmę zwano w lesie), Wprzód niż trybunał taksę na dobra przyniesie.” „Bodaj ci się jurystów — rzecze gość ów — radzić: Zastawników precz wygnać, precz
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 580
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na sejmiku Domówić się, wolny głos mający w języku. Dziś, jakikolwiek będzie, czego nikt nie chwali, Niechciwym, niełakomym to miejsce zawali: Wolno za przywilejem podrwić i sto razy, Przecież go i po śmierci stawiają w obrazy. Bo kiedyby ten honor miał się kończyć prędzej, Pewnie, żeby tak wielkich niewart był pieniędzy. Czegóż człowiek dla zysku nie waży ochotnie? Piękna spanoszeć i być wodzem dożywotnie. Zgadnicież, co gorszego: razem kilkom dawać Czy jednemu do śmierci buławę przedawać, Choć próby nie pokazał, który z nich więcej da, Żeby też pieniężnego mogła potkać Żyda? Gdzie wszytko za pieniędzmi, jako Wisłą płynie,
na sejmiku Domówić się, wolny głos mający w języku. Dziś, jakikolwiek będzie, czego nikt nie chwali, Niechciwym, niełakomym to miejsce zawali: Wolno za przywilejem podrwić i sto razy, Przecież go i po śmierci stawiają w obrazy. Bo kiedyby ten honor miał się kończyć prędzej, Pewnie, żeby tak wielkich niewart był pieniędzy. Czegóż człowiek dla zysku nie waży ochotnie? Piękna spanoszeć i być wodzem dożywotnie. Zgadnicież, co gorszego: razem kilkom dawać Czy jednemu do śmierci buławę przedawać, Choć próby nie pokazał, który z nich więcej da, Żeby też pieniężnego mogła potkać Żyda? Gdzie wszytko za pieniędzmi, jako Wisłą płynie,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 195
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Waszmości próbie; Za pierwszą okazją jednak to pokażę, Jako łaskę sąsiedzką, jako przyjaźń ważę.” Słucham, do czego zmierza ona oracja, Gdzie na pół słowa polskie z łaciną przewija. Skoro do konkluzyjej tak długich rozwodów — O grefiki do swoich prosi mię ogrodów. Śmieszno mi, lecz śmiech trzymam, gdyż tego niewarty Latorośli; zaś myślę, czy ze mnie nie żarty? Zaś uważam, że na coś większego zakroił, Ale rozmyślił, widząc, żeby kozła doił. Cóż po tej ceremonii? nie gałązki małe — Gotówem drzewa kopać dla przyjaźni całe. Więc chcąc go wyrozumieć, każę przynieść wina; Aż za każdym kieliszkiem podobną
Waszmości próbie; Za pierwszą okazyją jednak to pokażę, Jako łaskę sąsiedzką, jako przyjaźń ważę.” Słucham, do czego zmierza ona oracyja, Gdzie na pół słowa polskie z łaciną przewija. Skoro do konkluzyjej tak długich rozwodów — O grefiki do swoich prosi mię ogrodów. Śmieszno mi, lecz śmiech trzymam, gdyż tego niewarty Latorośli; zaś myślę, czy ze mnie nie żarty? Zaś uważam, że na coś większego zakroił, Ale rozmyślił, widząc, żeby kozła doił. Cóż po tej ceremonii? nie gałązki małe — Gotówem drzewa kopać dla przyjaźni całe. Więc chcąc go wyrozumieć, każę przynieść wina; Aż za każdym kieliszkiem podobną
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 268
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nie siedzą. Podobny hałas czyni, kto ojczyznę szarpie, Żeby grzmotem węgorze, mętem łowił karpie. Żeby się mógł spanoszyć, nie karpie, nie szczuki, Choć te wiatrem latają, łowi orły, kruki. Ciągnie wojnę, jak rozjazd, co może najdłużej: Tym lepszy obłów, im się bardziej szlachta nuży. Niewart Kamieniec tego, co dla jego względu Wsi kupi, zażywając źle swego urzędu. Wszytkim wojna, im pokój; wszyscy ludzie niszczą Do ostatniej koszule, a oni korzyszczą; Wszytkim wojna, oni znać sami jej nie czują, Kiedy pałace, kiedy pokoje budują. 450. NIECHAJ ŚPI PIJANY
Nie budzić pijanego; dosyć już
nie siedzą. Podobny hałas czyni, kto ojczyznę szarpie, Żeby grzmotem węgorze, mętem łowił karpie. Żeby się mógł spanoszyć, nie karpie, nie szczuki, Choć te wiatrem latają, łowi orły, kruki. Ciągnie wojnę, jak rozjazd, co może najdłużej: Tym lepszy obłów, im się bardziej szlachta nuży. Niewart Kamieniec tego, co dla jego względu Wsi kupi, zażywając źle swego urzędu. Wszytkim wojna, im pokój; wszyscy ludzie niszczą Do ostatniej koszule, a oni korzyszczą; Wszytkim wojna, oni znać sami jej nie czują, Kiedy pałace, kiedy pokoje budują. 450. NIECHAJ ŚPI PIJANY
Nie budzić pijanego; dosyć już
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 269
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Jego roźlewać zabraniał. Skuteczną łaską wstrzymał rękę miecz i serce Sługi swego, niechcąc mieć z DAWIDA morderce. Bo skoro Abigail zdaleka postrzegła Wojsko w granicy swojej, z Chlebami wybiegła. Różnej przytym żywności nałozywszy w kosze, Klęknęła przed Dawidem, wysłuchaj mię proszę Dobry i mądry Panie, głupstwo mego Męża, Niewarto by nań żołnierz dobywał Oręża. Co po mieczu na tego, co niema rozumu, Poznać głupiego snadno, z wielomostwa, z szumu. Jam o twych sługach w moim niewiedziała Domu, Nieprzyszłoby do tego hałasu, pogromu Z chęciąbym Prowianty dała dla żołnierzy, Niech ze się już gniew w
Jego roźlewać zabraniał. Skuteczną łaską wstrzymał rękę miecz y serce Sługi swego, niechcąc mieć z DAWIDA morderce. Bo skoro Abigail zdaleka postrzegła Woysko w granicy swoiey, z Chlebami wybiegła. Rożney przytym żywności nałozywszy w kosze, Klęknęła przed Dawidem, wysłuchay mię prosze Dobry y mądry Panie, głupstwo mego Męża, Niewarto by nań żołnierz dobywał Oręża. Co po mieczu na tego, co niema rozumu, Poznać głupiego snadno, z wielomostwa, z szumu. Jam o twych sługach w moim niewiedziała Domu, Nieprzyszłoby do tego hałasu, pogromu Z chęciąbym Prowianty dała dla żołnierzy, Niech ze się iuż gniew w
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 50
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
? ach Siostry kochane! Czyż Stwórca niewdzięczności ścierpi wyuzdane. Chyonia; Cóż słyszę Siostro moja? przeciw krwi natury, Składasz na nas te fałsze, i te impostury, Któraż to lekkomyślna? któraż tak zuchwała, Przyjąwszy rzucać wiarę, co ją łaska dała. Nie siostro, umrzem prędzej trwale bez odmiany, Niewarteśmy tej plamy, ani tej nagany; Przyznaję śliski stopień tych Ziemskich zdobyczy, Im ich kto więcej zważa, to ich zanic liczy, Wszystko mija, a przyszły bieg dni przepędzonych, Jak sen ginie, jak wiele w momencie zniszczonych, Sąd czeka, za złe kara, za dobre nadgroda, Płomień występki pali
? ach Siostry kochane! Czyż Stworca niewdźięcznośći śćierpi wyuzdane. Chyonia; Coż słyszę Siostro moia? przeciw krwi natury, Składasz na nas te fałsze, y te impostury, Ktoraż to lekkomyślna? ktoraż tak zuchwała, Przyiąwszy rzucać wiarę, co ią łaska dała. Nie siostro, umrzem prędzey trwale bez odmiany, Niewarteśmy tey plamy, áni tey nagany; Przyznaię śliski stopień tych Ziemskich zdobyczy, Im ich kto więcey zważa, to ich zanic liczy, Wszystko miia, á przyszły bieg dni przepędzonych, Iak sen ginie, iak wiele w momencie zniszczonych, Sąd czeka, za złe kara, za dobre nadgroda, Płomień występki pali
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFSędzia
Strona: A2
Tytuł:
Sędzia bez rozsądku
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Koguta, miasto orła, miasto konia, osła Nakreśliwszy na herbie, gdzieś między usnachty Zrodzony o nierządzie, wchodzi w regiestr szlachty. Choć też drugi prawdziwy, a nieszczęścież po niem, Bo się wołem odmienił, bywszy pierwej koniem: Tak barzo oszemłany, tak będzie wytarty, Że półbabcza, nie tylko szeląga, niewarty. W garść nierządnicy, kto się tym plugastwem bawi, W nocy wsuć; w jurysty pewnie nic nie sprawi. 434. ŻYWOT LUDZKI
Pytasz się, co jest żywot na tym świecie człeczy. Weź sobie dwie przeciwne odpowiedzią rzeczy: Jeśli patrzysz na ciało, z wiecznością złożony
Moment; jeśli na duszę, jest wiek
Koguta, miasto orła, miasto konia, osła Nakreśliwszy na herbie, gdzieś między usnachty Zrodzony o nierządzie, wchodzi w regiestr szlachty. Choć też drugi prawdziwy, a nieszczęścież po niem, Bo się wołem odmienił, bywszy pierwej koniem: Tak barzo oszemłany, tak będzie wytarty, Że półbabcza, nie tylko szeląga, niewarty. W garść nierządnicy, kto się tym plugastwem bawi, W nocy wsuć; w jurysty pewnie nic nie sprawi. 434. ŻYWOT LUDZKI
Pytasz się, co jest żywot na tym świecie człeczy. Weź sobie dwie przeciwne odpowiedzią rzeczy: Jeśli patrzysz na ciało, z wiecznością złożony
Moment; jeśli na duszę, jest wiek
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 440
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przyznanie plenipotencji danej ode mnie WM panu Czarneckiemu ad agendum cum succesoribus Viśnioviecianis mającej przypaść tymi czasy. Eademdie stanąłem na miejscu, do którego takem śpieszył, że gościa w domu zostawiwszy WM księdza Szeptyckiego sufragana lwowskiego, musiałem odjechać. 10. Powróciłem z Mielnika, grodu dość sławnego, lecz miasta wsi najgorszej niewartego, któremu datur laus, sed germanica. Zastałem zaś w domu nowin dość zgryźliwych, którym jako człek umiejący zabiegać, dam radę onym, piżmem dnia jutrzejszego ukontentowawszy, bo nie są godne innej za niegodziwe planty rekonpensy. 11. Salve venia miłego czytelnika dla wczoraj spomnianych gryzot autorów utraktowania lautissime, wziąłem na purgans
przyznanie plenipotencji danej ode mnie WM panu Czarneckiemu ad agendum cum succesoribus Viśnioviecianis mającej przypaść tymi czasy. Eademdie stanąłem na miejscu, do którego takem śpieszył, że gościa w domu zostawiwszy WM księdza Szeptyckiego sufragana lwowskiego, musiałem odjechać. 10. Powróciłem z Mielnika, grodu dość sławnego, lecz miasta wsi najgorszej niewartego, któremu datur laus, sed germanica. Zastałem zaś w domu nowin dość zgryźliwych, którym jako człek umiejący zabiegać, dam radę onym, piżmem dnia jutrzejszego ukontentowawszy, bo nie są godne innej za niegodziwe planty rekonpensy. 11. Salve venia miłego czytelnika dla wczoraj spomnianych gryzot autorów utraktowania lautissime, wziąłem na purgans
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 88
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak