źle przyhawtował te świece niebieskie/ że nie pazurami/ nie nogami/ nie zębami stargnął je piekielny smok/ ale ogonem: nie gwiazdy to były musi być/ ale muchy i motele jacyś co je ogonem zegnano Prawda/ odpowie Jan święty/ nieprawdziwe gwiazdy/ Kometowie co jedno trochę poświecą a potym znikają marnie/ co wszytkę pozorność mają na wierzchu wewnątrz płonności/ lekkości tak wiele/ że jej ledwie w kupie podobnej wyźrzysz gdzie indziej; na te nie trzeba pazurów ostrych/ ani kłów smokowi piekielnemu dobywać/ ogonem ich ściągnie/ zawsze jego są/ zawsze na jego kinienie idą jemu się konformują/ nic natym choć po wierzchu tak dalece świecą.
źle przyháwtował te świéce niebieskie/ że nie pázurámi/ nie nogámi/ nie zębámi stárgnął ie piekielny smok/ ále ogonem: nie gwiazdy to były muśi bydź/ ále muchy y motele iácyś co ie ogonem zegnano Prawdá/ odpowie Ian święty/ nieprawdźiwe gwiazdy/ Kometowie co iedno trochę poświecą á potym znikáią márnie/ co wszytkę pozorność máią ná wierzchu wewnątrz płonnośći/ lekkośći ták wiele/ że iey ledwie w kupie podobney wyźrzysz gdźie indźiey; ná te nie trzebá pázurow ostrych/ áni kłow smokowi piekielnemu dobywáć/ ogonem ich śćiągnie/ záwsze iego są/ záwsze ná iego kinienie idą iemu sie konformuią/ nic nátym choć po wierzchu ták dálece świécą.
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: C2v
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
i kolumny, w groby swoje powłaziły święte i kosztowne bazyliki, zdezertowali obywatele, zbankretowali kupcy, sprośnym kołtunem jako chwastem zarośli mieszczanie z magistratów, wieczyste półgranacia i zwyczajne oblazły sobole. Prezydentów, wójtów, burmistrzów, pospolite Marcinowi i Baptyście świętym opuszyły barany, zgoła wszystkich powszechna odmieniła mizeria. Nie widzę, mówię, śladu pozorności i szczęśliwości namienionych, bo port osiodłała potencja, defluitacyją zaległa depaktacja, drogi zastąpiło zdzierstwo i rozboje. Zgoła cały pożywny i pożyteczny komeat bezprawny opanował nieporządek. A któż temu winien? pytam się. Wy, o których się na wyższych miejscach mówiło, wy, mówię, którzy najwyższego rządu niesprawiedliwie przysięgi i obowiązków nieproporcyjonalnie wolności
i kolumny, w groby swoje powłaziły święte i kosztowne bazyliki, zdezertowali obywatele, zbankretowali kupcy, sprośnym kołtunem jako chwastem zarośli mieszczanie z magistratów, wieczyste półgranacia i zwyczajne oblazły sobole. Prezydentów, wójtów, burmistrzów, pospolite Marcinowi i Baptyście świętym opuszyły barany, zgoła wszystkich powszechna odmieniła mizeryja. Nie widzę, mówię, śladu pozorności i szczęśliwości namienionych, bo port osiodłała potencyja, defluitacyją zaległa depaktacyja, drogi zastąpiło zdzierstwo i rozboje. Zgoła cały pożywny i pożyteczny kommeat bezprawny opanował nieporządek. A któż temu winien? pytam się. Wy, o których się na wyższych miejscach mówiło, wy, mówię, którzy najwyższego rządu niesprawiedliwie przysięgi i obowiązków nieproporcyjonalnie wolności
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 198
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
we wszytkim nie wystarczył. Waliłbyś z nóg przez hipokondryją giganty, przez gardło Goliata piąłbyś się na majestaty, ludzi ubogich jak brytan szczenięta deptałbyś, miliony tysiąców na obiad połykał, jeden nad wszytkich razem zdałbyś się najmocniejszym. O głupia nader w ludziach prezumpcyjo, która się z powierzchownej pozorności masz i szacujesz do sposobności rządu, rozkazywania i powagi! I któreż kiedy większe być mogło opus na świecie nad owę wieżę Babel, a jakież, pytam się, per summitatem suam do zupełnej proporcji posłuszeństwo miała? Jak się rozkaz z czynieniem, czynienie z rozkazem zgadzały? Confusio in caput erat, że jako
we wszytkim nie wystarczył. Waliłbyś z nóg przez hipokondryją giganty, przez gardło Golijata piąłbyś się na majestaty, ludzi ubogich jak brytan szczenięta deptałbyś, milijony tysiąców na obiad połykał, jeden nad wszytkich razem zdałbyś się najmocniejszym. O głupia nader w ludziach prezumpcyjo, która się z powierzchownej pozorności masz i szacujesz do sposobności rządu, rozkazywania i powagi! I któreż kiedy większe bydź mogło opus na świecie nad owę wieżę Babel, a jakież, pytam się, per summitatem suam do zupełnej proporcyi posłuszeństwo miała? Jak się rozkaz z czynieniem, czynienie z rozkazem zgadzały? Confusio in caput erat, że jako
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 268
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
do męstwa/ i do śmiałości/ na niczymby im nie schodziło. co dla tego mówię do nich/ iż raczej są serdeczne/ a niż mocne: i więcej sposobne na krótkie wycieczki/ a niż na wielkie potrzeby: są zaprawdę barzo podobne do natury Hiszpanów/ którzy się barzo kochają w okazałości/ i w pozorności/ a nade wszystko/ w kształtności/ i spaniałości ich: abowiem nie może wymalować konia barziej kształtnego/ i spaniałego/ abo też sposobniejszego na wystawienie się/ i na pokazanie samego siebie. Pierwszej części, Europa. EKsTREMADURA.
Rozciąga się od wsi Królewskiej do Badajos/ i od Sierry Moreny/ do rzeki Tagu:
do męstwá/ y do śmiáłośći/ ná niczymby im nie schodźiło. co dla tego mowię do nich/ iż ráczey są serdeczne/ á niż mocne: y więcey sposobne ná krotkie wyćieczki/ á niż ná wielkie potrzeby: są záprawdę bárzo podobne do nátury Hiszpanow/ ktorzy się bárzo kocháią w okazáłośći/ y w pozornośći/ á náde wszystko/ w kształtnośći/ y spániáłośći ich: ábowiem nie może wymálowáć koniá bárźiey kształtnego/ y spániáłego/ ábo też sposobnieyszego ná wystáwienie się/ y ná pokazánie sámego śiebie. Pierwszey częśći, Europá. EXTREMADVRA.
ROśćiąga się od wśi Krolewskiey do Bádáios/ y od Sierry Moreny/ do rzeki Tagu:
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 16
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
wielkimi kamieńmi zakładają od czoła. Ten rząd odprawiwszy/ i dobrze ziąwszy/ drugi taki na pierwsze ciesi kładą/ i dziury takowe zostawiują/ ani się ciesi schodzą/ ale równo od siebie leżąc/ we śrzodku dziury kamień mają. I tak rzędy insze kładą/ aż się wedle potrzeby wysokość murów odprawi. To i na pozorność/ i na onę rozmaitość wejrzawszy/ przygany kształtu i piękności nie ma/ ciesiami i kamieńmi prosto przeciwko sobie prawie wedle liniej rozsadzonymi/ i do pożytku/ i do obrony miast/ nie ladajako pomaga/ gdyż od ognia kamień broni/ a taran drzewu nic uczynić nie może/ które pospolicie na czterdzieści stop długie
wielkimi kamieńmi zakłádaią od czołá. Ten rząd odpráwiwszy/ y dobrze ziąwszy/ drugi táki ná pierwsze ćieśi kładą/ y dźiury tákowe zostawiuią/ áni sie ćieśi schodzą/ ále rowno od śiebie leżąc/ we śrzodku dźiury kámień máią. Y ták rzędy insze kładą/ aż sie wedle potrzeby wysokość murow odpráwi. To y ná pozorność/ y ná onę rozmáitość weyrzawszy/ przygány kształtu y pięknośći nie ma/ ćieśiámi y kámieńmi prosto przećiwko sobie práwie wedle liniey rozsádzonymi/ y do pożytku/ y do obrony miast/ nie ládáiako pomaga/ gdyż od ogniá kámień broni/ á táran drzewu nic vczynić nie może/ ktore pospolićie ná czterdźieśći stop długie
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 168.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
tamtego. Trzeciej części,
Natura która tak ubogaciła złotem i srebrem Peru/ nie dała tego nic Brasilowi: lecz na miejsce tego dała mu powietrze dla rozkosznych wiatrów barzo zdrowe/ źrzodeł i rzek barzo wiel i wielkich/ lasów też dosyć: rozłożyła go na równiny/ i na pagórki ucieszne/ przybrała go w wesołą zawsze pozorność/ opatrzyła wielą bezpiecznych portów. Ma zbyt wiele cukrów wprowadzonych tam od Portugalczyków/ i wysyła ich barzo wiele do inszych krajów.
Nowego świata są jakby przydatki Insuły Filipine: bo acz względem położenia/ mają się poczytać częścią Asiej; były jednak znalezione za tąż drogą/ którą i nowa Hiszpania. Te też Casztiliani
támtego. Trzećiey częśći,
Náturá ktora ták vbogáćiłá złotem y srebrem Peru/ nie dáłá tego nic Brásilowi: lecz ná mieysce tego dáłá mu powietrze dla roskosznych wiátrow bárzo zdrowe/ źrzodeł y rzek bárzo wiel y wielkich/ lásow też dosyć: rozłożyłá go ná rowniny/ y ná págorki vćieszne/ przybráłá go w wesołą záwsze pozorność/ opátrzyłá wielą bespiecznych portow. Má zbyt wiele cukrow wprowádzonych tám od Portogálczykow/ y wysyłá ich bárzo wiele do inszych kráiow.
Nowego świátá są iákby przydátki Insuły Philippinae: bo ácz względem położenia/ máią się poczytáć częśćią Asiey; były iednák ználeźione zá tąż drogą/ ktorą y nowa Hiszpánia. Te też Cásztiliani
Skrót tekstu: BotŁęczRel_III
Strona: 184
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. III
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609