Syriusz oczy, Kiedy w słońce krwawy wzrok swój toczy. Poczuli Gete, poczuli i o tym, Co ciemnej blisko mieszkają Meotym, I nad cymerskim Bosforem, Gdzie zapada wiecznym dzień wieczorem. I już nie grożą, już nie krwią pałają, Ale cięciwy indziej nakładają,
Na imię jego ogromne Dzidy kraszą, i groty niezłomne. Ale i Austry, i kraje Eurowe, Gdzie wieczne w morzu słupy Alcydowe, Z ostatnich kątów przyniosły Strojne wozy, i bogate posły. Daleko buczny Brytan się ukłonił, I co hercyński cień im świat zasłonił, Padł do nóg hołdownik stary Podejrzanej wetując swej wiary. A swoim w domu pociechy, i nowe Z
Syryusz oczy, Kiedy w słońce krwawy wzrok swój toczy. Poczuli Gete, poczuli i o tym, Co ciemnej blisko mieszkają Meotym, I nad cymerskim Bosforem, Gdzie zapada wiecznym dzień wieczorem. I już nie grożą, już nie krwią pałają, Ale cięciwy indziej nakładają,
Na imie jego ogromne Dzidy kraszą, i groty niezłomne. Ale i Austry, i kraje Eurowe, Gdzie wieczne w morzu słupy Alcydowe, Z ostatnich kątów przyniosły Strojne wozy, i bogate posły. Daleko buczny Brytan się ukłonił, I co hercyński cień im świat zasłonił, Padł do nóg hołdownik stary Podejrzanej wetując swej wiary. A swoim w domu pociechy, i nowe Z
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 6
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
na powały, Niech zna Lewalta poganin zuchwały: Przezwisko i herb w równej trzymaj zgodzie, To niech powala: ten na śmierć niech bodzie
Że się im rogi miesięczne zniżają. Ty, ledwoć pierwsze lata pozwoliły, W marsowych szrankach probowałeś siły. Tobie buntowny Kozak, wiarołomny Moskal, tobie Szwed w szyku swym niezłomny, Odważny Węgrzyn i Margrabczyk śmiały, Mołdawiec, Wołoch i Bosnak zuchwały, Ordyniec dziki, Turczyn męstwem wzięty,
Za jednę fraszkę i pęcherz nadęty. Już to trzydziestą spędzasz ty ćwiczyznę, Jak krwie nie szczędzisz za miłą ojczyznę. Niechże i teraz twój pałasz dowodzi, W krwi bisurmańskiej niech po jelca brodzi. Pojrz
na powały, Niech zna Lewalta poganin zuchwały: Przezwisko i herb w rownej trzymaj zgodzie, To niech powala: ten na śmierć niech bodzie
Że się im rogi miesięczne zniżają. Ty, ledwoć pierwsze lata pozwoliły, W marsowych szrankach probowałeś siły. Tobie buntowny Kozak, wiarołomny Moskal, tobie Szwed w szyku swym niezłomny, Odważny Węgrzyn i Margrabczyk śmiały, Mołdawiec, Wołoch i Bosnak zuchwały, Ordyniec dziki, Turczyn męstwem wzięty,
Za jednę fraszkę i pęcherz nadęty. Już to trzydziestą spędzasz ty ćwiczyznę, Jak krwie nie szczędzisz za miłą ojczyznę. Niechże i teraz twoj pałasz dowodzi, W krwi bisurmańskiej niech po jelca brodzi. Pojrz
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 285
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
/ które i dziś w okowach nas dręczy: Lup ten/ który w paszczękach niedobytych jęczy/ Wydrzy potężną ręką: zrzuć z więźniów kajdany/ A w bij na Lucypera i jego szatany. A my na pożądane wodza swego boje/ Obroćmy z dobrą wiarą chętne oczy swoje. Już ono łsni się jego proporzec wysoki: Niezłomnym drzewcem sięga pod same obłoki. Wyciągnąwszy ręce swe do potrzeby krwawej. Będzie da Bóg szczęśliwy koniec tej rozprawy. Deut: 32. Exod: 25.
Tu zmówić 5. Pacierzy i 5. Zdrowych Maryj. Podniesienie z krzyżem Pana Zbawiciela naszego.
Et ibi Crucifixerunt eum. Ioan: 19. Luc: 23.
/ ktore y dźiś w okowách nas dręczy: Lup ten/ ktory w pászczękách niedobytych ięczy/ Wydrzy potężną ręką: zrzuć z więźniow káydány/ A w biy ná Lucyperá y iego szátány. A my ná pożądáne wodzá swego boie/ Obroćmy z dobrą wiárą chętne oczy swoie. Iuż ono łsni się iego proporzec wysoki: Niezłomnym drzewcem sięga pod sáme obłoki. Wyćiągnąwszy ręce swe do potrzeby krwáwey. Będźie da Bog szczęśliwy koniec tey rozpráwy. Deut: 32. Exod: 25.
Tu zmowić 5. Paćierzy y 5. Zdrowych Máriy. Podnieśienie z krzyżem Páná Zbáwićielá nászego.
Et ibi Crucifixerunt eum. Ioan: 19. Luc: 23.
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 74.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
, co dopadszy koni, Popioły męża rzucam; a gdzie oczy Niosą mię, tam się nędzna Dydo tłoczy. Wyrwana bratu, i głuchemu morzu, W cudzym wygnanką opadam podwórzu; I grunt dla siebie dość kupuję skromny, Którym ci dała, człeku wiarołomny. Buduję potym miasto w nim ogromne, Wstają wysokie mury i niezłomne W niedługim czasie, z okolicznych dziwem; Na co sąsiedzi okiem patrzą krzywem. Aż wkrótce wojny, aż pielgrzymka licha; Biorę tarcz, com już siedzić miała cicha; I ledwie kończę bramy miejskie, zaraz Z ludźmi wypadać muszę jako na raz. Tysiącem mogę Amoratów liczyć, Co mię w małżeństwo sobie chcieli życzyć
, co dopadszy koni, Popioły mężá rzucam; á gdźie oczy Niosą mię, tám się nędzna Dydo tłoczy. Wyrwana brátu, y głuchemu morzu, W cudzym wygnánką opadam podworzu; Y grunt dla śiebie dość kupuię skromny, Ktorym ći dáłá, człeku wiárołomny. Buduię potym miásto w nim ogromne, Wstáią wysokie mury y niezłomne W niedługim czáśie, z okolicznych dźiwem; Ná co sąśiedźi okiem pátrzą krzywem. Aż wkrotce woyny, áż pielgrzymká licha; Biorę tarcz, com iuż śiedźić miáłá ćicha; Y ledwie kończę brámy mieyskie, záraz Z ludźmi wypádáć muszę iáko ná raz. Tyśiącem mogę Amorátow liczyć, Co mię w małżeństwo sobie chćieli życzyć
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 93
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
, mamli powiedzieć, Co jest, nic mu nie beło po niej do cudownej Jego mocy i siły jego niewymownej. Ukazał to tam zaraz, gdy jednem trząśnieniem Wyrwał z ziemie wysoką sosnę i z korzeniem.
CXXXV.
Wyrwał i inszych kilka tak, jakoby krzaki Jakie beły albo kopr albo anyż jaki; Toż uczynił niezłomnem dębom i jesionom I bukom i topolom i świerkom i klonom. Jako ptasznik rwie zielsko, pokrzywy, konopie, Kiedy pole uprząta na sieć przy wąkopie Lub przy chróście, tak właśnie on czynił z wielkiemi Drzewami, ogromnemi i wystarzałemi.
CXXXVI.
Wieśniacy porzuciwszy w polu swe roboty I pasterze swe trzody, tam, gdzie
, mamli powiedzieć, Co jest, nic mu nie beło po niej do cudownej Jego mocy i siły jego niewymownej. Ukazał to tam zaraz, gdy jednem trząśnieniem Wyrwał z ziemie wysoką sosnę i z korzeniem.
CXXXV.
Wyrwał i inszych kilka tak, jakoby krzaki Jakie beły albo kopr albo anyż jaki; Toż uczynił niezłomnem dębom i jesionom I bukom i topolom i świerkom i klonom. Jako ptasznik rwie zielsko, pokrzywy, konopie, Kiedy pole uprząta na sieć przy wąkopie Lub przy chróście, tak właśnie on czynił z wielkiemi Drzewami, ogromnemi i wystarzałemi.
CXXXVI.
Wieśniacy porzuciwszy w polu swe roboty I pasterze swe trzody, tam, gdzie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 229
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, A z długich robot swych nic nie uprzędą. Uważcie drogi, którędy wiatr chodzi, Albo którędy sieć po wodach brodzi, I poczekajcie trochę: a uznacie, Jak o nieprawych końcu sądzić macie. Oto, że i ja w nędzy nie rozpaczam, Wstydem twarz waszę, i skronie otaczam, Bo gdy mój umysł niezłomny widzicie, Próżny wasz zawód i błąd znać musicie. Teraz dopiero przybyliście do mnie, Gdy na mię z góry wejrzał Pan ogromnie, I uważając ciężkość plagi moi, Każdy z was równej przygody się boi. Kto z was mógł słyszeć odemnie nędznego Dajcie, albo mi przynieście co swego Kogolim prosił zbawcie mnie tej
, A z długich robot swych nic nie uprzędą. Vważćie drogi, ktorędy wiatr chodźi, Albo ktorędy śieć po wodách brodźi, I poczekayćie trochę: á uznácie, Iák o niepráwych końcu sądźić maćie. Oto, że i ia w nędzy nie rospaczam, Wstydem twarz wászę, i skronie otaczam, Bo gdy moy umysł niezłomny widźićie, Prożny wász zawod i błąd znáć muśićie. Teraz dopiero przybyliśćie do mnie, Gdy ná mię z gory weyrzał Pan ogromnie, I uważáiąc ćiężkość plagi moi, Káżdy z was rowney przygody się boi. Kto z was mogł słyszeć odemnie nędznego Dayćie, álbo mi przynieśćie co swego Kogolim prośił zbawćie mie tey
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 28
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
ów, co w cel strżela Wszelką ozdobę; co w przybytku kwitnie Córki Syjońskiej, ręki jego wytnie. Gdyż z zawziętością gniew swój wylał srogi, Jako siarczyste ognie i pożogi. He. Stał się Pan jakby już nie ubłagany, Rozrżucił z gruntu Izraelskie ściany, Mury rozwalił, i wieże ogromne, Pozmiatał baszty szturmami niezłomne, A Córki Judzkiej w jej dziedzicznej ziemi Napełnił domy zbyt poniżonemi. Vau. Potargał, jako przy ogrodzie płoty, Rozpięte nad swym plemieniem namioty, Zburżył przybytki i swoje Świątynie Ze pamięć nawet w Sionie zaginie O Nabożeństwachi Świętych Sabatach, A co najcięższa po niedługich latach Wydał; by zemsta jego była znana Na pohańbienie Króla
ow, co w cel strżelá Wszelką ozdobę; co w przybytku kwitnie Corki Syońskiey, ręki iego wytnie. Gdyż z zawźiętośćią gniew swoy wylał srogi, Iako śiarczyste ognie i pożogi. He. Stał się Pan iákby iuż nie ubłagány, Rozrżucił z gruntu Izràélskie śćiány, Mury rozwalił, i wieże ogromne, Pozmiatał baszty szturmami niezłomne, A Corki Iudzkiey w iey dźiedźiczney źiemi Napełnił domy zbyt poniżonemi. Vau. Potargał, iáko przy ogrodźie płoty, Rospięte nád swym plemieniem namioty, Zburżył przybytki i swoie Swiątynie Ze pámięć nawet w Sionie zaginie O Nabożeństwáchi Swiętych Sabbatách, A co nayćięższa po niedługich latách Wydał; by zemsta iego była znána Ná pohańbienie Krolá
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 184
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
; lecz kiedy nikt z niemi Nie został więcej, obwinąwszy Togi Na lewych ręku, wypadli za progi. VIII. I niosąc krwawe bronie i sztylety Wołali; żeśmy Tyrana zabili, Drudzy na tyki w dziewając birety Znak odebranej wolności głosili, A pobudzając Męże i kobiety Rzeczpospolitą dawniejszą słodzili, Bruta pierwszego czcząc jak był niezłomny, Jak ich poprzysiągł w tym na wiek potomny. IX. Biegło i drugich dosyć z nimi siła Choć się im nawet nie śniło o spisku, Ażeby byli tak wielkiego dziła Uczestnikami przy chwale przy zysku Zgoła każdego swoboda wabiła Spód sromotnego wyważona ścisku, Ze się zastawiać przy niej dążą chętni Tej czci, lecz potym i
; lecz kiedy nikt z niemi Nie został więcey, obwinąwszy Togi Na lewych ręku, wypadli za progi. VIII. I niosąc krwawe bronie y sztylety Wołali; zesmy Tyranna zabili, Drudzy na tyki w dziewaiąc birety Znak odebraney wolnośći głośili, A pobudzaiąc Męże y kobiety Rzeczpospolitą dawnieyszą słodźili, Bruta pierwszego czcząc iak był niezłomny, Iak ich poprzysiągł w tym na wiek potomny. IX. Biegło y drugich dosyć z nimi śiła Choć się im nawet nie śniło ó spisku, Azeby byli tak wielkiego dźiła Vczestnikami przy chwale przy zysku Zgoła kazdego swoboda wabiła Zpod sromotnego wyważona śćisku, Ze się zastawiać przy niey dążą chętni Tey czći, lecz potym y
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 3
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
sporządzają chleby Dla wszelkiej ludzi zacięznych potrzeby. CVI. W Azji Miast ich Trebonius broni, I te co każą wprowadza załogi, Więc Dolabella w Pergam się zagoni, I swój ordynans śle do Śmirny srogi Żadne się jednak z tych mu nie ukłoni Ani miedzy swe wpuścić myśli progi Chociaż ów z Pułkiem swoim rozgniewany Tłucze niezłomne Miast obudwu ściany. CVII. Tu gdy nie wskóra, Trebon mu przyrzeka Ze go bezpiecznie do Efesu wwiedzie I kiedy się ów tam właśnie zacieka; Swych dla pewności pośle niby wprzedzie Ale on skoro noc ziemię obleka Ruszywszy za dnia przewodników zjedzie, I wszytkich co z nim od Śmirny wyjadą Nie postrzeżoną pozabija zdradą.
sporządzaią chleby Dla wszelkiey ludzi zaćięznych potrzeby. CVI. W Azyey Miast ich Trebonius broni, I te co każą wprowadza załogi, Więc Dolabella w Pergam się zagoni, I swoy ordynans śle do Smirny srogi Zadne się iednak z tych mu nie ukłoni Ani miedzy swe wpuśćić myśli progi Chociasz ow z Pułkiem swoim rozgniewany Tłucze niezłomne Miast obudwu śćiany. CVII. Tu gdy nie wskora, Trebon mu przyrzeka Ze go bespiecznie do Ephesu wwiedzie I kiedy się ow tam właśńie zaćieka; Swych dla pewności pośle niby wprzedzie Ale on skoro noc ziemię obleka Ruszywszy za dnia przewodnikow ziedzie, I wszytkich co z nim od Smirny wyiadą Nie postrzeżoną pozabiia zdradą.
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 83
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
Przyjaciół nader ukochany, U dobrych w dziwie, na złych niechciał siły Zażywać, chyba musem przynukany, Wojska go nawet nieprzyjazne czciły, Tak dobrotliwy był i ugłaskany. Wspaniały, cichy, w ządzach powściągliwy W karaniu mierny, w sądach sprawiedliwy. CLXXI. Zgoła Kasjus Wódz był właśnie bitny, Brutus poczciwy, mąż niezłomnej wiary, I w którym umysł kwitnął starozytny; W tamtym porywczość, i zemsta bez miary, Moc beż respektu; gniew z gubą niesytny, Uczynek żaden nie był beż przywary; I gdyby byli zwycięzyli oba, Różnaby była w nich z wygranej proba. CLXXII. Bo jak Ojczyzna nad Antoniusza; Pewnieby była
Przyiacioł nader ukochany, U dobrych w dziwie, na złych niechciał siły Zażywać, chyba musem przynukany, Woyská go nawet nieprzyiazne cżciły, Tak dobrotliwy był y ugłaskany. Wspaniały, cichy, w ządzach powsciągliwy W karaniu mierny, w sądach sprawiedliwy. CLXXI. Zgoła Kassyus Wodz był własnie bitny, Brutus pocżciwy, mąż niezłomney wiary, I w ktorym umysł kwitnął starozytny; W tamtym porywczość, y zemsta bez miary, Moc beż respektu; gniew z gubą niesytny, Uczynek żaden nie był beż przywary; I gdyby byli zwycięzyli oba, Roznaby była w nich z wygraney proba. CLXXII. Bo iak Oyczyzna nad Antoniusza; Pewnieby była
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 202
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693