mijając łokcia, Ja za twoje, ty za moje, Pijmy do paznokcia! NA WESTCHNIENIE
Jedno westchnienie tak cię uraziło, Okrutna, chociaż nieumyślne było; Jednaż nas wina przecię porównała: Jam nie chcąc westchnął, tyś nie chcąc słyszała. DO WIAROŁOMNEJ
Ty wieczna, której Atropos ni Kloto Szkodzić nie może, niezmazana cnoto, I ty, czystości, ty wiaro, ty statku, I godna po tych cnotach na ostatku Chodzić, miłości — płaczcie wszytkie cnoty, Bo ona wasza radość i pieszczoty, Ona tak śliczna dziewczyna, tak święta, W której ni zła myśl, ni chciwość przeklęta Nie miały miejsca, ni ogniste żądze,
mijając łokcia, Ja za twoje, ty za moje, Pijmy do paznokcia! NA WESTCHNIENIE
Jedno westchnienie tak cię uraziło, Okrutna, chociaż nieumyślne było; Jednaż nas wina przecię porównała: Jam nie chcąc westchnął, tyś nie chcąc słyszała. DO WIAROŁOMNEJ
Ty wieczna, której Atropos ni Kloto Szkodzić nie może, niezmazana cnoto, I ty, czystości, ty wiaro, ty statku, I godna po tych cnotach na ostatku Chodzić, miłości — płaczcie wszytkie cnoty, Bo ona wasza radość i pieszczoty, Ona tak śliczna dziewczyna, tak święta, W której ni zła myśl, ni chciwość przeklęta Nie miały miejsca, ni ogniste żądze,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 98
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
in vim homagii, et in vim afektu, jako syn twój przypisał tę pracą moję. Dałaś mi bowiem zycie, które że nie wystarcża na wypełnienie tego, com ci powinien; ad supplementum, biorę ten sposób przed się, żebym i po sobie zostawił w potomnych wiekach ten dowód wierności mojej, który niezmazany perennabit w pamięci gratae posteritatis; w tej będąc ufności, że tę pracą moję, tak łaskawym sercem przyjmiesz, jak ci ją pragnącym szcżęścia twego ofiaruję. Nie zasiadam stallum, na którym mnie charakter mój szlachecki osadził, i z którego mam Prawo, cum activitate radzić o Tobie; nie szukając in publico próżnej chwały,
in vim homagii, et in vim affektu, iako syn twoy przypisał tę pracą moię. Dałaś mi bowiem zyćie, ktore źe nie wystarcźa na wypełnienie tego, com ci powinien; ad supplementum, biorę ten sposob przed się, źebym y po sobie zostawił w potomnych wiekach ten dowod wiernośći moiey, ktory niezmazany perennabit w pamięci gratae posteritatis; w tey będąc ufnośći, źe tę pracą moię, tak łaskawym sercem przyimiesz, iak ci ją pragnącym szcźęśćia twego ofiaruię. Nie zaśiadam stallum, na ktorym mnie charakter moy szlachecki osadził, y z ktorego mam Prawo, cum activitate radzić o Tobie; nie szukaiąc in publico prozney chwały,
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 2
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
uczynionego/ to jest/ nie tego stworzenia: ani przez krew Kozłów/ albo cielców/ ale przez własną krew wszedł raz do Świątnice świętych/ odkupienie wynalawszy wiekuiste. Albowiem jeśli krew Kozłów/ i Byków/ i popiół Jałowice posypany pomazanych poświęcał na oczyszczenie Ciała: Daleko więcej krew Chrystusowa/ który przez Ducha świętego samego siebie niezmazanego ofiarował Bogu/ oczyści Sumnienie nasze z uczynków martwych na posługę Boga żywego. Tym tedy sposobem równa się Chrzest Chrystusa Pana z oczyszczeniem wzwyż mianowanym/ nie mówię aby takowego oczyszczenia potrzebować miał/ ale tylko względem czasu podobny jest jemu/ dla tego samego że dziesiątego dnia Miesiąca/ siódmego Września/ według oczyszczenia w starym Zakonie ochrzcony
vczynionego/ to iest/ nie tego stworzenia: áni przez krew Kozłow/ álbo ćielcow/ ále przez własną krew wszedł raz do Swiątnice świętych/ odkupienie wynálawszy wiekuiste. Albowiem iesli krew Kozłow/ y Bykow/ y popioł Iáłowice posypány pomázánych poświącał ná oczyszczenie Ciáłá: Dáleko więcey krew Chrystusowá/ ktory przez Duchá świętego sámego śiebie niezmázánego ofiárował Bogu/ oczyśći Sumnienie násze z vczynkow martwych ná posługę Bogá żywego. Tym tedy sposobem rowna się Chrzest Chrystusá Páná z oczyszczeniem wzwysz miánowánym/ nie mowię áby tákowego oczyszczenia potrzebowáć miał/ ále tylko względem czásu podobny iest iemu/ dla tego sámego że dźieśiątego dniá Mieśiącá/ śiodmego Wrześniá/ według oczyszczeniá w stárym Zakonie ochrzcony
Skrót tekstu: KorRoz
Strona: 132
Tytuł:
Rozmowa teologa katolickiego z rabinem żydowskim przy arianinie nieprawym chrześcijaninie
Autor:
Marek Korona
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
Będzie mi przyjemny dźwięk, ani Filamona Wdzięczna mi lutnia będzie, ani Arystona. I nie wy mnie powabne Syreny, co tonem Swym zwabiwszy do siebie, a smoczym ogonem, Okrążywszy Galantów swych, ku wiecznej stracie, Onych w nurtach bezdennych nagle zanurzacie, Pociągniecie swym głosem. Ten który jedynem Jest swej Matki i Panny niezmazanej Synem, Będzie mi Apollinem, on i Arionem, On od tąd Orfeuszem, i mym Amfionem, O bym był jego z młodych lat mych słuchał tonu, Byłbym wesoły teraz, i przy punkcie skonu Życia mego! a dzisia w lamentach być muszę, Widząc tonącą w Morskich swą powodziach duszę. O
Będźie mi przyięmny dźwięk, áni Philámoná Wdźięczna mi lutnia będźie, áni Aristoná. Y nie wy mnie powabne Syreny, co tonem Swym zwabiwszy do siebie, á smoczym ogonem, Okrążywszy Gálántow swych, ku wieczney stráćie, Onych w nurtách bezdennych nágle zánurzáćie, Poćiągniećie swym głosem. Ten ktory iedynem Iest swey Mátki y Pánny niezmázáney Synem, Będźie mi Apollinem, on y Arionem, On od tąd Orpheuszem, y mym Amphionem, O bym był iego z młodych lat mych słuchał tonu, Byłbym wesoły teraz, y przy punkćie skonu Zyćia mego! á dźiśia w lámentách bydź muszę, Widząc tonącą w Morskich swą powodźiách duszę. O
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 1
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
ń z trwogą rzekł: Jakoż tak gruby chleb mam jeśdź/ który i pszennego nie mogę użyć. Tedy Pan odkrywszy bok do rany jego która krwią płynęła/ on chleb przyłożył/ i takim płynieniem go zmoczywszy każe jeśdź choremu. A on z brzydkością odwróciwszy się rzekł: Jakoż tak zmazany mam jeśdź/ któregom niezmazanego niechciał ukusić? A Pan jakoby groźną twarzą rzekł: Potrzeba żebyś tylko ukuszeniem sprobował/ co za smak chleba tego. A gdy on widział że tego zniknąć nie mógł/ wziąwszy chleb drżąc zaledwie wargami się go dotknął/ alić w nim dziwnie wielką przyjemność nad wszelką inszą słodkość uczuł/ którego ochotnie pożywając tudzież wszystek
ń z trwogą rzekł: Iákoż ták gruby chleb mam ieśdź/ ktory y pszennego nie mogę vżyć. Tedy Pan odkrywszy bok do rány iego ktora krwią płynęłá/ on chleb przyłożył/ y tákim płynieniem go zmoczywszy każe ieśdź choremu. A on z brzydkością odwroćiwszy sie rzekł: Iákoż ták zmázány mam ieśdź/ ktoregom niezmázánego niechćiał vkuśić? A Pan iákoby groźną twarzą rzekł: Potrzebá żebyś tylko vkuszeniem sprobował/ co zá smák chlebá tego. A gdy on widźiał że tego zniknąć nie mogł/ wźiąwszy chleb drżąc záledwie wárgámi sie go dotknął/ álić w nim dźiwnie wielką przyięmnosć nád wszelką inszą słodkość vcżuł/ ktorego ochotnie pożywáiąc tudźież wszystek
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 53
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
potym na nogach przy murze stawiano w grobach, kto miał swój własny, albo też i w domach. I stąd mamy Momie który i teraz sprowadzamy z Egiptu, u wielu ciekawych ujrzysz je w pokoikach, osobliwościami napełnionych; i zaraz osądzisz co za staranie Egipcjanie o ciałach zmarłych mieli. Wdzięczność ku Rodzicom, żadnym wiekiem niezmazana, trwała. Potomstwo widząc ciała Przodków swoich, przypominało sobie cnoty ich, które się podobały Narodowi, i tym się wzbudzało ku miłości Praw sobie zostawionych. Widzieć na pogrzebie Józefa w Egipcie niektóre z tych przerzeczone okoliczności.
Rzekłem, że przypominało sobie potomstwo Przodków cnoty, które Naród przyjął, bo niżeli do Świątnicy grobów
potym ná nogách przy murze stawiáno w grobach, kto miáł swoy własny, albo też y w domách. Y ztąd mamy Momie ktory y teraz sprowadzamy z Egyptu, u wielu ciekáwych uyrzysz ie w pokoikách, osobliwośćiámi nápełnionych; y zaraz osądzisz co za stáranie Egypcyánie o ciáłach zmárłych mieli. Wdzięczność ku Rodzicom, żadnym wiekiem niezmázaná, trwáła. Potomstwo widząc ciáła Przodkow swoich, przypomináło sobie cnoty ich, ktore sie podobáły Narodowi, y tym się wzbudzało ku miłośći Praw sobie zostáwionych. Widzieć ná pogrzebie Jozefá w Egypcie niektore z tych przerzeczone okolicznośći.
Rzekłem, że przypomináło sobie potomstwo Przodkow cnoty, ktore Národ przyiął, bo niżeli do Swiątnicy grobow
Skrót tekstu: RolJabłADziej
Strona: 128
Tytuł:
Dziejopis starożytny Egipcjanów, Kartainców, Assyryjczyków, Babilonców, Medów, Persów, Macedończyków i Greków
Autor:
Charles Rollin
Tłumacz:
Józef Aleksander Jabłonowski
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
I w jednym stanie nigdy nie spoczywa. Ginie na kształt mgły, lub jak cień znikomy, Godzienli w oczach twoich być widomy? Co trwać gruntownie na miejscu nie może? Albo się z tobą sądzić wielki Boże? Któż przez nieczyste utworzy nasienie, Czyste do ludzkiej podoby Stworzenie? Izaliż nie Ty? coś jest niezmazany, A rżąd twój nie zna końca, i odmiany? Krótkie dni człowiek ku swej ma potrzebie, Miesięcy jego liczba jest u ciebie, Naznaczyłeś mu kres nieograniczony, Ze nie może być nigdy przestąpiony. Wytrwaj mu trochę, i na jego zbrodnie Niech sprawiedliwość twoja co ochłodnie, Póki nie dojdzie, kształtem najemnicze,
I w iednym stánie nigdy nie spoczywa. Ginie ná kształt mgły, lub iák ćień znikomy, Godźienli w oczách twoich bydź widomy? Co trwáć gruntownie ná mieyscu nie może? Albo się z tobą sądźić wielki Boże? Ktoż przez nieczyste utworzy naśienie, Czyste do ludzkiey podoby Stworzenie? Izaliż nie Ty? coś iest niezmazány, A rżąd twoy nie zna końcá, i odmiany? Krotkie dńi człowiek ku swey ma potrzebie, Mieśięcy iego liczbá iest u ćiebie, Náznaczyłeś mu kres nieograniczony, Ze nie może bydź nigdy przestąpiony. Wytrway mu trochę, i ná iego zbrodnie Niech spráwiedliwość twoiá co ochłodnie, Poki nie doydźie, kształtem náiemnicze,
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 51
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
Boskiej prowidencjej, jako należy, i za yego pokutą dobre mu znowu obiecuje Sukcesy. Wiersz Dwudziesty wtóry.
ODpowie na to Elifaz Jobowi: Podobnali rzecz marnemu człekowi, By był najmędrszy przyjść ku takiej dumię? Żeby się z Bogiem równać chciał BOGU, Chociażbyś złego prożen był na nałogu, Co mu tym przydasz żyjąc niezmazany, I sprawując się bez wszelkiej nagany? Zaliż w bojażni strofować cię będzie, I na Sąd z tobą pójdzie gdzie przed Sędzie? A nie raczej cię dla twych wielkich złości, I niezliczonych stłumi nieprawości Wytarłeś bowiem, jak czynią bogaci, Bez żadnych przyczyń majętność twych braci, I obnażyłeś według twej podoby
Boskiey prowidencyey, iáko należy, i zá yego pokutą dobre mu znowu obiecuie sukcessy. Wiersz Dwudźiesty wtory.
ODpowie ná to Elifaz Iobowi: Podobnáli rzecz márnemu człekowi, By był naymędrszy przyiść ku tákiey dumię? Zeby się z Bogiem rownáć chćiał BOGV, Choćiażbyś złego prożen był ná náłogu, Co mu tym przydasz zyiąc niezmazány, I sprawuiąc sie bez wszelkiey nagány? Zaliż w boiáżni strofować ćię będźie, I ná Sąd z tobą poydźie gdżie przed Sędźie? A nie ráczey ćię dla twych wielkich złośći, I niezliczonych ztłumi niepráwośći Wytarłeś bowiem, iák czynią bogaći, Bez żadnych przyczyń máiętność twych bráći, I obnażyłeś według twey podoby
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 80
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
kołatać miłość skutkiem będzie, Póki Parka swej nici kressu niedoprzędzie. Irena. Mnie niczym do swych Bogów ofiar nieprzymusisz, Choć moje ciało zmęczysz, choć mię w nierząd kusisz, Jakie ci tylko męki koncept w głowie snuje, Nic niedbam, wszystkie ścierpię, nic nieapprenduję. Niech mażą ciało, Dusza będzie niezmazana, Wszak i krew w usta gwałtem Męczennikom Jana Z bałwochwalskiej ofiary, a w tej brzydkiej jusze, Zalewając wnętrzności, niepłamili Dusze. Gęba tylko smrodliwe, połyka krwi zdroje, Lecz Dusza tym nietraci ceny, i cześć swoję. Syzyniusz. Jak to? co ciało cierpi, niema tykać Duszy, Wszak Duch
kołatać miłość skutkiem będźie, Poko Parka swey nići kressu niedoprzędźie. Irena. Mnie niczym do swych Bogow ofiar nieprzymusisz, Choć moie ciało zmęczysz, choć mię w nierząd kusisz, Iakie ći tylko męki koncept w głowie snuie, Nic niedbam, wszystkie śćierpię, nic nieapprenduię. Niech mażą ciało, Dusza będźie niezmazana, Wszak y krew w usta gwałtem Męczennikom Iana Z bałwochwalskiey ofiary, á w tey brzytkiey iusze, Zalewaiąc wnętrznośći, niepłamili Dusze. Gęba tylko smrodliwe, połyka krwi zdroie, Lecz Dusza tym nietraci ceny, y cześć swoię. Syzyniusz. Iak to? co ciało cierpi, niema tykać Duszy, Wszak Duch
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFSędzia
Strona: H2v
Tytuł:
Sędzia bez rozsądku
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
; Kto swego/ z pługu prosto wywiódłszy krzywego/ Zamorzył pracowniczka: kto oblazłe one Z pracej/ któremi pola przewracał przestrone/ I zacznie żniw przyczynił/ młotem strącił karki. Więc jeszcze mało mają/ te stroić szarwarki: Toż złe w Bogi wmawiają; udawając wielce/ Ze moc niebieska waży na robotne cielce. Ofiara niezmazana/ urody osobnej/ (Już gorzej podobać się) w złocie/ i w ozdobnej Bindzie stawa przed ołtarz: modłby sucha śmiele: Patrzy/ gdy my staiwają/ w śrzód rogów na czele/ Zboże na które robił: zaczym między oczy Wziąwszy raz/ noż w wodzie snadź ujźrzany krwią zbroczy. Z ciała żywego/
; Kto swego/ z pługu prosto wywiodszy krzywego/ Zámorzył prácowniczká: kto oblázłe one Z pracey/ ktoremi polá przewracał przestrone/ Y zácznie żniw przyczynił/ młotem strąćił kárki. Więc ieszcze máło máią/ te stroić szárwárki: Toż złe w Bogi wmawiáią; vdáwáiąc wielce/ Ze moc niebieska waży ná robotne ćielce. Ofiárá niezmázána/ vrody osobney/ (Iuż gorzey podobáć się) w złoćie/ y w ozdobney Bindźie stawa przed ołtarz: modłby sucha śmiele: Pátrzy/ gdy my stáiwáią/ w śrzod rogow ná czele/ Zboże ná ktore robił: záczym między oczy Wźiąwszy raz/ noż w wodźie snadź vyźrzány krwią zbroczy. Z ćiałá żywego/
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 379
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636