zasię, przeciwne kiedy wioną fale, Wielmożnych królewiczów mieni na kowale. Do kuźnie Perseuszów syn gdy z majestatu, Z gliny szedł Agatokles na tron i z warstatu. Stąd on wielki Likurgus prawodawca radzi, Że i królowi umieć rzemiesło nie wadzi. Spytasz: A nasz król polski jakim rzemieślnikiem? Przedni snycerz, odpowiem, niezrównany z nikiem. Kto z olszy albo z lipy tak wspaniałe krzyże, Kto orła, herb koronny, w leszczynie wystrzyże? Bo w tych wszytkich przezwiskach i wszytkich tytułach Widzę kanclerze, widzę biskupy w infułach. Kto nadeń dwie buławie do hetmańskiej dłoni, Jednę z wiśnie, a drugą urobi z jabłoni? 28 (
zasię, przeciwne kiedy wioną fale, Wielmożnych królewiców mieni na kowale. Do kuźnie Perseusów syn gdy z majestatu, Z gliny szedł Agatokles na tron i z warstatu. Stąd on wielki Likurgus prawodawca radzi, Że i królowi umieć rzemiesło nie wadzi. Spytasz: A nasz król polski jakim rzemieślnikiem? Przedni snycerz, odpowiem, niezrównany z nikiem. Kto z olszy albo z lipy tak wspaniałe krzyże, Kto orła, herb koronny, w leszczynie wystrzyże? Bo w tych wszytkich przezwiskach i wszytkich tytułach Widzę kanclerze, widzę biskupy w infułach. Kto nadeń dwie buławie do hetmańskiej dłoni, Jednę z wiśnie, a drugą urobi z jabłoni? 28 (
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 23
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
m go jedno śmiała dnia którego prosić, Zwykłam beła swe skutki w prośbach swych odnosić. Gdym tak żyła w kochaniu u ojca mojego, Trafił się nam jeden gość do kraju naszego.
XXIII.
Przyjechał do nas młody książę z Zelandii, Który walczyć z Murzyny szedł do Biskaliej. Wiek rozkwitły i gładkość jego niezrównana I miłość, jeszcze nigdy ode mnie nieznana, Zaraz mu moje proste serce zniewoliła, Tem więcej, ilem mogła poznać, żem wierzyła I teraz jeszcze wierzę i wiem niewątpliwie, Że mię wzajem miłuje szczerze i prawdziwie.
XXIV.
Przez te dni, które złemi wściągniony wiatrami, Inszem złemi, ale mnie dobremi
m go jedno śmiała dnia którego prosić, Zwykłam beła swe skutki w prośbach swych odnosić. Gdym tak żyła w kochaniu u ojca mojego, Trafił się nam jeden gość do kraju naszego.
XXIII.
Przyjechał do nas młody książę z Zelandyej, Który walczyć z Murzyny szedł do Biskaliej. Wiek rozkwitły i gładkość jego niezrównana I miłość, jeszcze nigdy ode mnie nieznana, Zaraz mu moje proste serce zniewoliła, Tem więcej, ilem mogła poznać, żem wierzyła I teraz jeszcze wierzę i wiem niewątpliwie, Że mię wzajem miłuje szczerze i prawdziwie.
XXIV.
Przez te dni, które złemi wściągniony wiatrami, Inszem złemi, ale mnie dobremi
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 177
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
stąd wyniósł w górne wysokości Duch świątobliwy, które pozostało W najprzystojniejszej k'temu uczciwości, Niech w grobie złożą opłakane ciało, Smutną zewłokę jego śmiertelności: A niech w marmurze twardym wydrążone, W ten sposób pismo będzie wystawione:
Pod tym grobsztynem leży pochowany Wielki bohatyr serca wspaniałego; W mądrości, w męstwie, w cnotach niezrównany, Mąż, Stanisława syn Koniecpolskiego, Sławnego między polskiemi hetmany I kasztelana niegdy krakowskiego, Cny Aleksander z zacnej heroiny Krwie Lubomierskich zrodzony Krystyny.
Który trzymając zwyczaj przodków stary, Ojczyźnie miłej służył z uprzejmości, A broniąc świętej katolickiej wiary, I krajów polskiej korony całości: Gromił Kozaki, Szwedy i Tatary, Skąd znaczne miewał
ztąd wyniósł w górne wysokości Duch świątobliwy, które pozostało W najprzystojniejszej k'temu uczciwości, Niech w grobie złożą opłakane ciało, Smutną zewłokę jego śmiertelności: A niech w marmurze twardym wydrążone, W ten sposób pismo będzie wystawione:
Pod tym grobsztynem leży pochowany Wielki bohatyr serca wspaniałego; W mądrości, w męstwie, w cnotach niezrównany, Mąż, Stanisława syn Koniecpolskiego, Sławnego między polskiemi hetmany I kasztelana niegdy krakowskiego, Cny Alexander z zacnej heroiny Krwie Lubomierskich zrodzony Krystyny.
Który trzymając zwyczaj przodków stary, Ojczyznie miłej służył z uprzejmości, A broniąc świętej katolickiej wiary, I krajów polskiej korony całości: Gromił Kozaki, Szwedy i Tatary, Zkąd znaczne miewał
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 356
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
Smutnych grązi rodziców w grobowe głębiny. 13. SERCE JEŚĆ
Osadzi-li myśliwiec jastrząbami klatki, Musi często posyłać po serca do jatki: To, co w człeku najdrożej cenisz, miły panie, Najtaniej u rzeźnika z bydlęcia dostanie. Sercem żyje krogulec, sercem sęp chowany; Jem i ja serce swoje, bo żal niezrównany (Jeśli orzeł zgłodniały Prometego płuca Albo sęp nieśmiertelną wątrobę wyrzuca Z piersi Tytyjusowych na każdy dzień srodze) W mizernym ciele moim zwiędłe serce głodzę. Nie ja go, serce mnie je, serce ciało trawi, Że tylko kości w skórze robactwu zostawi. Serce mnie je, żal serce; zgoła zmysłem tępem Nie pojmę,
Smutnych grązi rodziców w grobowe głębiny. 13. SERCE JEŚĆ
Osadzi-li myśliwiec jastrząbami klatki, Musi często posyłać po serca do jatki: To, co w człeku najdrożej cenisz, miły panie, Najtaniej u rzeźnika z bydlęcia dostanie. Sercem żyje krogulec, sercem sęp chowany; Jem i ja serce swoje, bo żal niezrównany (Jeśli orzeł zgłodniały Prometego płuca Albo sęp nieśmiertelną wątrobę wyrzuca Z piersi Tytyjusowych na każdy dzień srodze) W mizernym ciele moim zwiędłe serce głodzę. Nie ja go, serce mnie je, serce ciało trawi, Że tylko kości w skórze robactwu zostawi. Serce mnie je, żal serce; zgoła zmysłem tępem Nie pojmę,
Skrót tekstu: PotZabKuk_I
Strona: 548
Tytuł:
Smutne zabawy ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
A na ten czas beły dwie za niem przyniesione; Trzeba pewnie, żeby tarcz z diamentu była Albo z stali, żeby w się grotu nie puściła. Jedno, gdy na plac wjachał, kazał przeciwnemu Gońcowi dać, a drugie wziął sobie samemu.
LXVII.
Z temi, któreby beły podobno przebiły Nakowalnie, rycerze niezrównanej siły, Zastawując się wzajem wielkiemi tarczami, Uderzyli w się mężnie ostremi grotami. Rugierowa, co była przez czary zrobiona, Została nieprzebita i nieprzebodziona, Ona to od Atlanta tarcz czarnoksiężnika, Najwiętszego po wszytkiem świecie czarownika.
LXVIII.
Jużeście to nie w jednej pieśni u mnie mieli, Jużeście to wielekroć ode mnie
A na ten czas beły dwie za niem przyniesione; Trzeba pewnie, żeby tarcz z dyamentu była Albo z stali, żeby w się grotu nie puściła. Jedno, gdy na plac wjachał, kazał przeciwnemu Gońcowi dać, a drugie wziął sobie samemu.
LXVII.
Z temi, któreby beły podobno przebiły Nakowalnie, rycerze niezrównanej siły, Zastawując się wzajem wielkiemi tarczami, Uderzyli w się mężnie ostremi grotami. Rugierowa, co była przez czary zrobiona, Została nieprzebita i nieprzebodziona, Ona to od Atlanta tarcz czarnoksiężnika, Najwiętszego po wszytkiem świecie czarownika.
LXVIII.
Jużeście to nie w jednej pieśni u mnie mieli, Jużeście to wielekroć ode mnie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 186
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ktoby nie był śmiały, Ktoby nie był on Hektor i Ajaks zuchwały, Mając w swej kompanijej Rugiera zacnego Z Marfizą, męstwa wzorem jedynem dziwnego?
XX.
Serdeczna bohatyrka po stronach patrzała, Kogo z więtszej dzielności przodkiem chwalić miała; Dziwuje się, widząc ich siły niesłychane, Ale ją Rugierowe, z żadnem niezrównane, Do zdumienia przywodzą, bo on ciężkie razy Zadaje, sam namniejszej nie czuje obrazy. Zda się jej, iż na Marsa patrzy żelaznego, Który na ziemię zstąpił z nieba aż piątego.
XXI.
Nieuleczone, gdzie się chynie, czyni rany: Inż pułk Maurów, już drugi zdrajców pomieszany; Szyszak się kartą
ktoby nie był śmiały, Ktoby nie był on Hektor i Ajaks zuchwały, Mając w swej kompaniej Rugiera zacnego Z Marfizą, męstwa wzorem jedynem dziwnego?
XX.
Serdeczna bohatyrka po stronach patrzała, Kogo z więtszej dzielności przodkiem chwalić miała; Dziwuje się, widząc ich siły niesłychane, Ale ją Rugierowe, z żadnem niezrównane, Do zdumienia przywodzą, bo on ciężkie razy Zadaje, sam namniejszej nie czuje obrazy. Zda się jej, iż na Marsa patrzy żelaznego, Który na ziemię zstąpił z nieba aż piątego.
XXI.
Nieuleczone, gdzie się chynie, czyni rany: Jnż pułk Maurów, już drugi zdrajców pomięszany; Szyszak się kartą
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 290
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
wysokiego, Inszych berła kierują Państwy, tych buławy Hetmańskie dokazują Nieśmiertelnej sławy, Drugim zdrowie i siły Nad inszych czerstwiejsze Dobry pobyt sprawiły, Inszy zaś nie mniejsze Uciechy z swych pieniędzy Mają, że bez znoju Już się nie boją nędzy W głębokim pokoju I inszy, których ciżba Nieporachowana, Ale tych wszytkich liczba Z jednym niezrównana, Żeś nam Syna darował Jednorodzonego, Który nas sam ratował Z zginienia wiecznego, Że nam w nim obiecujesz Lata nieskończone W Twym raju i darujesz Szczęśliwości one, O których nie słychało Ucho ani oko Ludzkie ich nie widziało Ani tak wysoko I myśl wstąpić nie może, Coś Ty nagotował Tym, którycheś,
wysokiego, Inszych berła kierują Państwy, tych buławy Hetmańskie dokazują Nieśmiertelnej sławy, Drugim zdrowie i siły Nad inszych czerstwiejsze Dobry pobyt sprawiły, Inszy zaś nie mniejsze Uciechy z swych pieniędzy Mają, że bez znoju Już się nie boją nędzy W głębokim pokoju I inszy, których ciżba Nieporachowana, Ale tych wszytkich liczba Z jednym niezrównana, Żeś nam Syna darował Jednorodzonego, Który nas sam ratował Z zginienia wiecznego, Że nam w nim obiecujesz Lata nieskończone W Twym raju i darujesz Szczęśliwości one, O których nie słychało Ucho ani oko Ludzkie ich nie widziało Ani tak wysoko I myśl wstąpić nie może, Coś Ty nagotował Tym, którycheś,
Skrót tekstu: MorszZEmbWyb
Strona: 305
Tytuł:
Emblemata
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
emblematy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wybór wierszy
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975
okrzepłych tułowy pobite. Lecz i naszych beze krwie nie potka wygrana: Tameśmy połockiego zbyli kasztelana, Tam nam śmierć Zienowicza ozionęła, kędy Pogańskie mieszał szyki, gęste targał rzędy, I przodując Pogoni litewskiego księstwa, Kędy największa wrzała bisurmanów gęstwa, Zienowicz poległ CZĘŚĆ SZÓSTA
Tam się mężną darł ręką, patrząc na przykłady Serca niezrównanego waleczne pradziady, W których dziś regiestr wchodząc, takież dzieła w druki Krwią swą na nieodrodne podaje prawnuki. Słał mostem trup pogański mąż serdeczny póty, Aże pod nim szwankował koń dzidami skłuty; Skoro padł koń, i pan też na ziemię się zważy, Tu mu zła wstęga głowę z szyszaka obnaży. Wszytkie na
okrzepłych tułowy pobite. Lecz i naszych beze krwie nie potka wygrana: Tameśmy połockiego zbyli kasztelana, Tam nam śmierć Zienowicza ozionęła, kędy Pogańskie mieszał szyki, gęste targał rzędy, I przodując Pogoni litewskiego księstwa, Kędy największa wrzała bisurmanów gęstwa, Zienowicz poległ CZĘŚĆ SZÓSTA
Tam się mężną darł ręką, patrząc na przykłady Serca niezrównanego waleczne pradziady, W których dziś regiestr wchodząc, takież dzieła w druki Krwią swą na nieodrodne podaje prawnuki. Słał mostem trup pogański mąż serdeczny póty, Aże pod nim szwankował koń dzidami skłuty; Skoro padł koń, i pan też na ziemię się zważy, Tu mu zła wstęga głowę z szyszaka obnaży. Wszytkie na
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 199
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
broni, aż znowu dostaną jej sobie, Nieprzyjaciół w rycerskiem pożywszy sposobie. Tak bez zbrój i z gołemi wędrują rękami, Na swe konie czeladzi wsiąść kazawszy sami.
LXXI
Bradamanta, gdy siostrze Febus ustępował, W zamek, co na paryskiej drodze się najdował, Wjechała i nowinę słyszy pożądaną, Iż zniósł Rynald pogany siłą niezrównaną. Dobry wczas mężna dziewka ma tam i wygodę, Ale dawno straciwszy z wolnością swobodę, Nie je, nie śpi; im barziej w sobie usiłuje Taić miłość, tem więtsza w nędznej się najduje.
LXX
Ale o niej tą razą dosyć; do mężnego Wrócić się chcę Rynalda, który dnia przeszłego Z Serykanem u studnie
broni, aż znowu dostaną jej sobie, Nieprzyjaciół w rycerskiem pożywszy sposobie. Tak bez zbrój i z gołemi wędrują rękami, Na swe konie czeladzi wsieść kazawszy sami.
LXXI
Bradamanta, gdy siestrze Febus ustępował, W zamek, co na paryskiej drodze się najdował, Wjechała i nowinę słyszy pożądaną, Iż zniósł Rynald pogany siłą niezrównaną. Dobry wczas mężna dziewka ma tam i wygodę, Ale dawno straciwszy z wolnością swobodę, Nie je, nie śpi; im barziej w sobie usiłuje Taić miłość, tem więtsza w nędznej się najduje.
LXX
Ale o niej tą razą dosyć; do mężnego Wrócić się chcę Rynalda, który dnia przeszłego Z Serykanem u studnie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 48
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
wrzeciona, Ja nie pragnę tak zbroje, jako chwały z ciebie, Którą snadno w panieńskiej otrzymam potrzebie: Anielską gładkość, coć jej użyczyły nieba, I przeraźliwe oko, włos złoty dać trzeba. Albo cię, wdzięczna dziewko, bez bitwy daruję Polem, bo już urody twej kształtnej żałuję.
XL
Bo tak jest niezrównana moc moja i siły, Jakie w żadnem rycerzu na świecie nie były. Zaczem wstydu nie będziesz stąd miała żadnego, Choć od mojej kopiej z konia spadniesz swego”. Rozśmiała się, lecz z gniewem śmiech beł zjednoczony, Serdeczna Bradamanta, słysząc słowa ony, I zaraz bojca dawszy w bok swemu koniowi, Biegła
wrzeciona, Ja nie pragnę tak zbroje, jako chwały z ciebie, Którą snadno w panieńskiej otrzymam potrzebie: Anielską gładkość, coć jej użyczyły nieba, I przeraźliwe oko, włos złoty dać trzeba. Albo cię, wdzięczna dziewko, bez bitwy daruję Polem, bo już urody twej kształtnej żałuję.
XL
Bo tak jest niezrównana moc moja i siły, Jakie w żadnem rycerzu na świecie nie były. Zaczem wstydu nie będziesz stąd miała żadnego, Choć od mojej kopiej z konia spadniesz swego”. Rozśmiała się, lecz z gniewem śmiech beł zjednoczony, Serdeczna Bradamanta, słysząc słowa ony, I zaraz bojca dawszy w bok swemu koniowi, Biegła
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 97
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905