sprawiedliwy Bóg rok wedle roku Prze zbytek i rozpustę ujmował obroku. Rozumiem, że zapomni drugi zbijać bąki, Moskalem się z lipowej obetkawszy mąki. Już, już w naszym Podgórzu do tej rży przychodzi, Co jej pies nie powącha, kiedy się wygłodzi. Takie listy, na drobne w żarnach starszy plewy (Dostatniejszy garść nikłej przymiesza kostrzewy), Wody potem nalawszy, robi na chleb ciasto. O, chleb nader mizerny! A przecie nic nas to Od grzechów nie powściągnie: chleb jedząc lipowy, Większe grzechy, większe w nas niż z żyta narowy.
Nie dziw: kto boskie dary lekceważy sobie, Skoro chleba nie stanie, płonną żołądź
sprawiedliwy Bóg rok wedle roku Prze zbytek i rozpustę ujmował obroku. Rozumiem, że zapomni drugi zbijać bąki, Moskalem się z lipowej obetkawszy mąki. Już, już w naszym Podgórzu do tej rży przychodzi, Co jej pies nie powącha, kiedy się wygłodzi. Takie listy, na drobne w żarnach starszy plewy (Dostatniejszy garść nikłej przymiesza kostrzewy), Wody potem nalawszy, robi na chleb ciasto. O, chleb nader mizerny! A przecie nic nas to Od grzechów nie powściągnie: chleb jedząc lipowy, Większe grzechy, większe w nas niż z żyta narowy.
Nie dziw: kto boskie dary lekceważy sobie, Skoro chleba nie stanie, płonną żołądź
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 117
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
swych skarbów sukcesora: Cały świat, co na piśmie (godnie li) zostawisz I żywota przedłużysz przez to, że się wsławisz. Więc gdy, jako się to już wspomniało na razie, Wszytko, co ziemia rodzi, swej podlega skazie, I owoce, i zboża (skąd sita i młynki, Żeby od jędrznych nikłe odłączać podczynki) — Nie zboża, nie owoce, ale nawet księgi Nie mogły być powszechnej wolne niedołęgi; Bo nie wiem, jeśli dotąd wyszła na świat która, Żeby swego za czasem nie miała cenzora: I Maro, i Homerus, choć ich świat prymatem Uczcił między poety, musieli być na tem Przetaku; ja
swych skarbów sukcesora: Cały świat, co na piśmie (godnie li) zostawisz I żywota przedłużysz przez to, że się wsławisz. Więc gdy, jako się to już wspomniało na razie, Wszytko, co ziemia rodzi, swej podlega skazie, I owoce, i zboża (skąd sita i młynki, Żeby od jędrznych nikłe odłączać podczynki) — Nie zboża, nie owoce, ale nawet księgi Nie mogły być powszechnej wolne niedołęgi; Bo nie wiem, jeśli dotąd wyszła na świat która, Żeby swego za czasem nie miała cenzora: I Maro, i Homerus, choć ich świat prymatem Uczcił między poety, musieli być na tem Przetaku; ja
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 481
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na kolana przed Panem upadłem, Związawszy w snopek Józefowych Braci, Tyle łask liczę ile kłosów składam, Co niemi sługom swoim wiecznie płaci. I ty Józefie z Bracią swoją w snopach, Złoźcie pokłony, przy Wszechmocnych stopach. A ja mizerak cóż z sobą przyniosę Na dziękczynienie, i winne Ofiary? Kąkol szczerniały, i nikłą stokłosę, Lub wymłocony, z ziarna snopek stary. Niewdzięczność moja jest tego przyczyną, Zem śmieci oddał BOGU z dziesięciną. Teraz jak umiem, jak mogę, tak zdołam, Tak nieskończenie Pana chwalić zacznę, Na pomoc wszelkich żywiołów zawołam, Wyznawać Jego Dobrodziejstwa znaczne, A za ofiarę w tlejącej iskierce, Nie mając
na kolana przed Panem upadłem, Związawszy w snopek Jozefowych Braci, Tyle łask liczę ile kłosow zkładam, Co niemi sługom swoim wiecznie płaci. Y ty Jozefie z Bracią swoią w snopach, Złoźcie pokłony, przy Wszechmocnych stopách. A ia mizerak coż z sobą przyniosę Na dziękczynienie, y winne Ofiary? Kąkol szczerniały, y nikłą stokłosę, Lub wymłocony, z ziarna snopek stary. Niewdzięczność moia iest tego przyczyną, Zem śmieci oddał BOGU z dziesięciną. Teraz iak umiem, iak mogę, tak zdołam, Tak nieskończenie Pana chwalić zacznę, Na pomoc wszelkich żywiołow zawołam, Wyznawać Jego Dobrodzieystwa znaczne, A za ofiarę w tleiącey iskierce, Nie maiąc
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 195
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
obdartą, Na cieple schodzi, na zimnie nie zbywa, Komin ci Ojcem, Fajerka zaś Matką, Kożuch dobrodziej, a zapiecek chatką. Nazwą cię jeszcze owym chudem wołem, Którego we śnie Farao obaczył, Ten siedm zjadł tłustych i z rogami społem, Przecię tłustości nikt na nim nie baczył, Toż samo znaczą owe nikłe kłosy, Ze zbożem nawet pojadły stokłosy. Rzeką po cóżeś proźniaczko nikczemna, Do nas trafiła zwytrawionym brzuchem, Co Wiosna, Lato, i Jesień przyjemna, Przysposobiły dosłyszałaś uchem, Więc jak furia przychodzisz z hałasem, Z cepem, siekierą, postronkiem za pasem. Przychodzisz zworem próżnym na boisko, Nic nieprzyniesiesz
obdártą, Ná cieple schodzi, ná zimnie nie zbywa, Komin ci Oycem, Faierká zaś Mátką, Kożuch dobrodziey, a zápiecek chátką. Názwą cię ieszcze owym chudem wołem, Ktorego we śnie Farao obáczył, Ten siedm ziadł tłustych y z rogámi społem, Przecię tłustości nikt ná nim nie báczył, Toż samo znáczą owe nikłe kłosy, Ze zbożem náwet poiadły stokłosy. Rzeką po cożeś proźniaczko nikczemna, Do nas tráfiła zwytráwionym brzuchem, Co Wiosna, Láto, y Jesień przyiemna, Przysposobiły dosłyszałaś uchem, Więc iák furya przychodzisz z háłasem, Z cepem, siekierą, postronkiem zá pásem. Przychodzisz zworem prożnym ná boisko, Nic nieprzyniesiesz
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 118
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
różnego zbóż ziarna, Trzyma, powrosłem opasan do koła, Blisko niej stoją pracowite żarna, Paprzyca kamień kręcąc, gwałtu woła, Bez smarowidła darmo piszczy, skrzypie, Bo ta nie słucha, ziarno w dziurę sypie. Przeraził widok Sylwią niezwykły, Spoyźrzy z zadrzewa, wspiąwszy się na palce, Czy też młynarka zmiele kłosek nikły, Aż z niego sieczka, czcze lecą kawalce, Ledwie trzy ziarka na mąkę wypadły, Plewy, z ościami na błocie osiadły. Poznała zaraz, że całego życia, Jej krescencja, ni młotna, ni kopna, Nawet okłotów zgodnych do poszycia Gumna nie mając, przeyźry się roztropna,
W wnętrznym zwierciedle próżnego szpichlerza Ze
rożnego zboż ziarna, Trzyma, powrosłem opasan do koła, Blisko niey stoią prácowite żarna, Paprzyca kámień kręcąc, gwałtu woła, Bez smarowidła darmo piszczy, skrzypie, Bo ta nie słucha, ziarno w dziurę sypie. Przeraził widok Sylwią niezwykły, Spoyźrzy z zádrzewa, wspiąwszy się ná palce, Czy też młynárka zmiele kłosek nikły, Aż z niego sieczka, cżcże lecą káwalce, Ledwie trzy ziarka ná mąkę wypádły, Plewy, z ościami ná błocie osiadły. Poznáła záraz, że cáłego życia, Jey krescencya, ni młotna, ni kopna, Náwet okłotow zgodnych do poszycia Gumna nie maiąc, przeyźry się rostropna,
W wnętrznym zwierciedle prożnego szpichlerza Ze
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 248
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
Bosforem ze wszytkich narodów Zburzonych najsławniejszy opanował z grodów Konstantynopol — niegdy twój, Paleologu! Tam siedzi i samemu nie składając Bogu, Do ostatniej złupiwszy okrąg świata miazgi, Wszytkich za nic poczyta, wszytkich za drobiazgi. Anuż ona mizerna śmieć ludzka, co zrazu Budowali koszary po grzbiecie Kaukazu, Ubogich skotopasów zgraja czcza i nikła, Dzikim tylko niedźwiedziom i wilkom nawykła, Z pastucha zbójca, żołnierz ze zbójce, o cuda! Ta-li świat miała tedy zhołdować paskuda! I są jeszcze cesarze rzymscy? I bez wstydu Od tej nędze, od tego wykąsani gidu, WOJNA CHOCIMSKA
Tym się piszą tytułem? Wstań z popiołu, Kaje, Któremu to przezwisko
Bosforem ze wszytkich narodów Zburzonych najsławniejszy opanował z grodów Konstantynopol — niegdy twój, Paleologu! Tam siedzi i samemu nie składając Bogu, Do ostatniej złupiwszy okrąg świata miazgi, Wszytkich za nic poczyta, wszytkich za drobiazgi. Anoż ona mizerna śmieć ludzka, co zrazu Budowali koszary po grzbiecie Kaukazu, Ubogich skotopasów zgraja czcza i nikła, Dzikim tylko niedźwiedziom i wilkom nawykła, Z pastucha zbójca, żołnierz ze zbójce, o cuda! Ta-li świat miała tedy zhołdować paskuda! I są jeszcze cesarze rzymscy? I bez wstydu Od tej nędze, od tego wykąsani gidu, WOJNA CHOCIMSKA
Tym się piszą tytułem? Wstań z popiołu, Kaje, Któremu to przezwisko
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 13
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
. Wszyscy siedzą od złota, od rzędów, od pukli, I nie jako na wojnę daleką wysmukli; Nie widziałeś kirysów, nie widział pancerzy, Każdy się złotogłowi, jedwabi i pierzy: Ogromne skrzydła sępie, forgi, kity, czuby Trzęsą się im nade łby, a ono nie luby Te prezentować cienie i nikłe ozdoby, Kędy wróble takimi z prosa straszą boby! Wszytko znieśli, wszytko to dziś na się włożyli, Z czego świat przez lat tyle zdarli i złupili. Słonie Facjata wojska tureckiego CZĘŚĆ CZWARTA
Konie przecie znużone tak dalekim chodem Nie onę rzeźwość miały, co im idzie rodem, Bo nie pomoże złoto, kogo niewczas
. Wszyscy siedzą od złota, od rzędów, od pukli, I nie jako na wojnę daleką wysmukli; Nie widziałeś kirysów, nie widział pancerzy, Każdy się złotogłowi, jedwabi i pierzy: Ogromne skrzydła sępie, forgi, kity, czuby Trzęsą się im nade łby, a ono nie luby Te prezentować cienie i nikłe ozdoby, Kędy wróble takimi z prosa straszą boby! Wszytko znieśli, wszytko to dziś na się włożyli, Z czego świat przez lat tyle zdarli i złupili. Słonie Facjata wojska tureckiego CZĘŚĆ CZWARTA
Konie przecie znużone tak dalekim chodem Nie onę rzeźwość miały, co im idzie rodem, Bo nie pomoże złoto, kogo niewczas
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 118
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924