gwoli dziś komu Wielmożna ta fabryka stoi tego domu, Wchodź szczęśliwie, i przystąp nietknione te progi, Między mój tysiącami Bogusławie drogi! Dla ciebiem ja z wysokich gór się tu spuściła, I chwały le widomie światu objawiła: Do których po przewagach i krwawym tu trudzie Czoła swego, przychodzą wielcy tylko ludzie. Jako ich nikczemnicy, ani ci co skąpią W żywot i swe dostatki dla mnie, nie dostąpią. Jeszcze małą w kolebce widząc cię dzieciną, Jużem ja już wróżyła pospołu z Lucyną Wielkość twoję przed czasem i wiekiem niestałym, Żeś tym tu niezadługo miał być jenerałem. Dla tego żem młodość twą tak dyrygowała, Tak i
gwoli dziś komu Wielmożna ta fabryka stoi tego domu, Wchodź szczęśliwie, i przystąp nietknione te progi, Między mój tysiącami Bogusławie drogi! Dla ciebiem ja z wysokich gór się tu spuściła, I chwały le widomie światu objawiła: Do których po przewagach i krwawym tu trudzie Czoła swego, przychodzą wielcy tylko ludzie. Jako ich nikczemnicy, ani ci co skąpią W żywot i swe dostatki dla mnie, nie dostąpią. Jeszcze małą w kolebce widząc cię dzieciną, Jużem ja już wróżyła pospołu z Lucyną Wielkość twoję przed czasem i wiekiem niestałym, Żeś tym tu niezadługo miał być jenerałem. Dla tego żem młodość twą tak dyrygowała, Tak i
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 127
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Bez nas nic nie może być w rzeczach tych sprawiono». Siła farb rozmaitych obraz potrzebuje, Który dopiero węglem malarz narysuje, A zaniedbanie wiele pięknych rzeczy roni; Ani żaden las takich wychowa jabłoni, Chociaj tam drzewo mnoży samo przyrodzenie, Jako więc ogrodnicze roztropne szczepienie. Majętność wielka w nikim serca nie obudzi I wiele nikczemników najdziesz możnych ludzi, Których i życie jako jednego nędznika, I zejście równe śmierci mdłego zagrodnika, Kiedy go przy motyce dusza odbieżała, A po nim żadna głośna sława nie została. Ale gdzie rozum świetną majętnością władnie, Tam i dzielność, i jasna cnota idzie snadnie, Tam i przeważnych rzeczy wielkie zaciąganie, I nieśmiertelne
Bez nas nic nie może być w rzeczach tych sprawiono». Siła farb rozmaitych obraz potrzebuje, Który dopiero węglem malarz narysuje, A zaniedbanie wiele pięknych rzeczy roni; Ani żaden las takich wychowa jabłoni, Chociaj tam drzewo mnoży samo przyrodzenie, Jako więc ogrodnicze roztropne szczepienie. Majętność wielka w nikim serca nie obudzi I wiele nikczemników najdziesz możnych ludzi, Których i życie jako jednego nędznika, I zeście równe śmierci mdłego zagrodnika, Kiedy go przy motyce dusza odbieżała, A po nim żadna głośna sława nie została. Ale gdzie rozum świetną majętnością władnie, Tam i dzielność, i jasna cnota idzie snadnie, Tam i przeważnych rzeczy wielkie zaciąganie, I nieśmiertelne
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 99
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
. Przymuszonym być się widział, aby Eskina, gdy wieczorem z kniei przyszedł, prosił, żeby mu naczynie z wodą podać raczył, ponieważ barzo upragnął. Chceć się tedy tak barzo pić? Rzekł Eskin, barzom z tego kontent. Jam często upragnął, a tyś przecież względem Książęcia, nic, tylko nikczemnik. Wziąwszy naczynie wody, pił, a potym je rzucił Stelejowi przed nogi, szydząc z niego: Oto tyle ci należy! Potrzebali jeszcze większej do rozpaczy przyczyny, tak nieludzkiego człowieka miawszy koło siebie. W rok potym, po niezliczonych urazach, temu Eskinowi, który jednego z swoich dozorcy w szaleństwie znieważył, tak się
. Przymuszonym bydź śię widział, aby Eskina, gdy wieczorem z kniei przyszedł, prośił, żeby mu naczynie z wodą podać raczył, ponieważ barzo upragnął. Chceć śię tedy tak barzo pić? Rzekł Eskin, barzom z tego kontent. Jam często upragnął, a tyś przećież względem Xiążęćia, nic, tylko nikczemnik. Wziąwszy naczynie wody, pił, a potym ie rzućił Steleiowi przed nogi, szydząc z niego: Oto tyle ći należy! Potrzebali ieszcze większey do rozpaczy przyczyny, tak nieludzkiego człowieka miawszy koło śiebie. W rok potym, po niezliczonych urazach, temu Eskinowi, ktory iednego z swoich dozorcy w szaleństwie znieważył, tak śię
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 117
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
prawa, piszę ścisłą Konstytucją, rozsyłam Statuty, którym podlegać musi koniecznie. nieuchronne Fatum i natura sama. T. Sam w sobie zdumiewać się muszę, iż mój Pan i Dobrodziej, uznawa i koncypować może efekt gładkości; a to czynię, gdy sobie przypominąm, onych Filozofów, którzy konkludowali między sobą nieodmiennie, iż nikczemnik, sprośnik nie może i nie wydoła ogarnąć, pojąć i wyrozumieć skutku piękności. B. Wszystkie pomienione Atrybuta, tak względem gładkości i męstwa, wielką mają moc na tym świecie, jednakże największa (jeżeli się rzecz może) hołduje animuszowi część w którym zwątleć nie może nad stal trwalszej własności, ani horoba, ani
práwá, piszę śćisłą Constitutią, rozsyłam Státuty, ktorym podlegáć muśi koniecznie. nieuchronne Fatum y náturá sámá. T. Sam w sobie zdumiewáć się muszę, iż moy Pan y Dobrodźiey, vznawa y concypowáć może effekt głádkośći; á to czynię, gdy sobie przypominąm, onych Filozofow, ktorzy concludowali między sobą nieodmiennie, iż nikczemnik, sprośnik nie może y nie wydoła ogarnąć, pojąć y wyrozumieć skutku pięknośći. B. Wszystkie pomienione Attrybuta, ták względem głádkośći y męstwá, wielką máią moc ná tym świećie, iednákże naywiększa (ieżeli się rzecz może) hołduie ánimuszowi część w ktorym zwątleć nie może nád stal trwálszey własnośći, áni horoba, áni
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 70
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
postaremu jak przed tym w dostatkach będąc swych się nie puszczają lubości. Jeszcze byliby znośni, luboby nie było czego się po nich spodziewać dobrego, gdybyśmy w ich obyczajach, nie mieli im o nic przyganiać, tylko o niewstrzemięźliwość, o kosterstwo, o niewstyd, ale czyż można znosić, ażeby nikczemnicy najgnuśniejsi ustawnie zastawiali sieci na ludzi najzacniejszych? najszaleńsi na ludzi najrozumniejszych? najniewstrzemięźliwsi opojowie, na najskromniejszych? zgnili w ospalstwie na tych, którzy oczu nie mrużą? ażeby na swych biesiadach rozwaleni u stołów z podlebocznemi przyjaciółkami, zalani winem, zbytnią tuczą obetkani, kwiecianemi okryci wieńcami, uperfumowani maściami, rozpustą wyharowani ślinili gwarząc o
postaremu iak przed tym w dostatkach będąc swych się nie puszczaią lubości. Jeszcze byliby znośni, luboby nie było czego się po nich spodziewać dobrego, gdybyśmy w ich obyczaiach, nie mieli im o nic przyganiać, tylko o niewstrzemięźliwość, o kosterstwo, o niewstyd, ale czyż można znosić, ażeby nikczemnicy naygnuśnieysi ustawnie zastawiali sieci na ludzi nayzacnieyszych? nayszaleńsi na ludzi nayrozumnieyszych? nayniewstrzemięźliwsi opoiowie, na nayskromnieyszych? zgnili w ospalstwie ná tych, którzy oczu nie mrużą? ażeby na swych biesiadach rozwaleni u stołow z podlebocznemi przyiaciołkami, zalani winem, zbytnią tuczą obetkani, kwiecianemi okryci wieńcami, uperfumowani maściami, rospustą wyharowani slinili gwarząc o
Skrót tekstu: CycNagMowy
Strona: 39
Tytuł:
Mowy Cycerona przeciwko Katylinie
Autor:
Marek Tulliusz Cyceron
Tłumacz:
Ignacy Nagurczewski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy polityczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763